Karp smażony na oleju rzepakowym i kilka rad jak sprawić karpia
Karp smażony to chyba moje ulubione danie wigilijne. Poza Wigilią jadam tę rybę niezwykle rzadko, zresztą tak samo jak większość Polaków. Nie wiem jak inni, ale ja po prostu wolę inne ryby chociaż ten świąteczny karpik smakuje mi bardzo.
Najlepszego robi moja Teściowa Zosia, ale najpierw przygotowaniami ryby zajmuje się Teść. To on wybiera i kupuje ryby, czyści a nawet usuwa pieczołowicie ości. Smażenie to już działka Mamy i wszyscy uwielbiają karpia jakiego co roku nam podaje. Dziś przedstawiam Wam przepis na tego zwykłego i jednocześnie niezwykłego karpia jakiego jadamy właśnie na Wigilię bo Mama Zosia wszystko dokładnie mi opowiedziała :)
Niżej postarałam się napisać dość dokładnie jak kupować żywego karpia i co z nim dalej robić. Jeśli ktoś jest przeciwnikiem zabijania zwierząt w celu ich zjedzenia to niech dalej nie czyta. Ja wiem, że to nie jest przyjemne, ale to samo życie ....
czas przygotowania : ok. 1 godziny + czas marynowania ryby
składniki :
sposób przygotowania : karp nie może być ani zbyt mały ani zbyt duży. Takie poniżej 1500 g będą miały dużo drobnych ości, które ciężko potem usuwać. Duże okazy ważące ponad 2000-2500 g będą tłuste i mogą mieć mocny posmak mułu. Wybierając zwróćcie uwagę czy skóra karpia nie ma uszkodzeń albo pasożytów - widziałam kiedyś w sklepie jak podawano komuś rybę,na ciele której było widać dużą ranę szarpaną i kilka czarnych robali, jakby malutkich pijawek - ja bym takiej nie kupiła. Jeśli kupujemy ryby żywe trzeba je bezpiecznie przetransportować do domu - pamiętajcie, że to stworzenia wodne więc bez wody duszą się - i tak straci życie, ale niech się chociaż nie męczy ! Można poprosić w sklepie o pozbawienie ryby życia - powinno się to odbywać za parawanem albo na zapleczu żeby nie razić wrażliwszych osób i ew. dzieci.
Jeśli przyniesiemy żywą rybę do domu to można zająć się nią od razu, ale niektórzy radzą żeby pozwolić jej popływać chociaż dobę w 2-3 razy zmienianej czystej wodzie w celu przefiltrowania jej organizmu. Można rybę wpuścić do wanny albo jakiejś dużej miski, ale im mniejszy zbiornik tym częściej trzeba wymieniać wodę wpuszczając ją małym, rozproszonym strumieniem żeby była dobrze napowietrzona.
Niestety, żeby karpia usmażyć trzeba go najpierw pozbawić życia. Jeśli nie poprosiliście o to w sklepie musicie zrobić to sami. W sklepach zabija się karpie po prostu roztrzaskując im głowę tłuczkiem. W domach pewnie większość osób robi podobnie... Jednym ze sposobów jest włożenie całej ryby, zawiniętej dobrze w folię, do zamrażalnika na ok. 2 godziny gdzie po prostu zaśnie - pamiętam, że moja Babcia właśnie tak robiła. Potem bardzo ostrym nożem trzeba naciąć szybko i energicznie kark ryby tak żeby przeciąć kręgosłup oraz rdzeń kręgowy.
Jedna z czytelniczek bloga podpowiedziała mi, że zanim karpia rozetniemy dobrze jest sparzyć go całego wrzącą wodą - ponoć zatki zabieg dobrze wpływa na smak ryby i nie jest potem mulista. Poza tym pozwala dokładniej pozbyć się śluzu z powierzchni skóry. Ja po prostu wycieram rybę papierem a potem obrabiam na desce posypanej grubą solą żeby mi się nie ślizgała.
Zabitą rybę trzeba dokładnie wypatroszyć. Robię to nacinając brzuch ryby od ogona, wzdłuż, końcem noża. Nie wkładam ostrza zbyt głęboko żeby nie uszkodzić woreczka żółciowego. Gdyby jednak tak się przydarzyło i jego treść wylała się należy szybko i dokładnie wypłukać rybę bo inaczej jej mięso może być gorzkie. Po rozcięciu ręką wyjmuję wnętrzności. Usuwam też oczy, wycinam skrzela i odcinam płetwy pomagając sobie nożycami. Odcinam całą głowę. Wszystko dokładnie myję. Ponieważ zwykle kupuję karpia królewskiego to skrobania nie ma - usuwam tylko niewielką ilość dużych łusek bo ta odmiana ma ich bardzo mało.
Po dokładnym umyciu tuszki i osuszeniu czas na podjęcie ostatecznej decyzji co z karpia będziemy przyrządzać bo od tego zależy czy i jak go rozparcelujemy. Ja będę smażyć kawałki więc filetowałam swoją rybę. Cienkim ostrym nożem nakroiłam tuszę wzdłuż kręgosłupa a następnie przesuwając ostrze delikatnie wzdłuż po kawałku odcinałam filet. Nóż prowadziłam zsuwając ostrze wzdłuż przy samych ościach, powoli, żeby nie poszarpać zbytnio mięsa. Kiedy odcięłam jedną stronę, jeden filet, tak samo wyfiletowałam drugą stronę ryby. Nie jestem mistrzynią filetowania, ale przy odrobinie cierpliwości da się to całkiem porządnie zrobić. Oba filety pokroiłam w poprzek na kawałki szerokości ok. 4 cm i jeszcze powyciągałam pęsetą z boku nieco tych cienkich ości, tyle ile się dało. Cały kręgosłup, głowa i płetwy też są do wykorzystania - skoro zwierzę już oddało życie to przynajmniej chcę wszystko dobrze spożytkować i gotuję na nich bulion, ale o tym innym razem. I proszę nie pisać mi jaka jestem bezlitosna zabijając rybę, czy że zdjęcie tuszy z odciętą głową jest obrzydliwe bo to nieprawda - takie jest życie i jeśli chce się zjeść mięso to trzeba mieć świadomość, że filety nie rosną na drzewach a także powinno mieć się odwagę samemu pozbawić zwierzę życia i oprawić je. To oczywiście moje zdanie, ale szanuję każde inne.
Kawałki ryby oprószyłam solą i pieprzem. Skropiłam solidnie sokiem z cytryny i w przykrytym naczyniu odstawiałam do lodówki - mają leżakować kilka/kilkanaście godzin czyli najlepiej całą noc.
Zamarynowaną rybę panierowałam kolejno w mące, jajku i bułce tartej otrzepując z nadmiaru sypkich składników po obtoczeniu. Smażyłam na średnio rozgrzanym oleju - rzepakowym bo jest według mnie do tego najbardziej odpowiedni i nie zmienia smaku ryby. Po usmażeniu czyli kiedy kawałki były ładnie zrumienione z obu stron, przełożyłam je do naczynia żaroodpornego. Na dno i wierzch dodałam po łyżce wiórków masła. Naczynie wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 100-120 st. C i zostawiłam na ok. godzinę. Można przykryć, ale niezbyt szczelnie żeby panierka nie rozmiękła.
Właśnie tak przygotowanego karpia jadamy od lat podczas Wigilii. Ja uwielbiam do niego po prostu świeży chrzan ze śmietanką i nic więcej.
Najlepszego robi moja Teściowa Zosia, ale najpierw przygotowaniami ryby zajmuje się Teść. To on wybiera i kupuje ryby, czyści a nawet usuwa pieczołowicie ości. Smażenie to już działka Mamy i wszyscy uwielbiają karpia jakiego co roku nam podaje. Dziś przedstawiam Wam przepis na tego zwykłego i jednocześnie niezwykłego karpia jakiego jadamy właśnie na Wigilię bo Mama Zosia wszystko dokładnie mi opowiedziała :)
Niżej postarałam się napisać dość dokładnie jak kupować żywego karpia i co z nim dalej robić. Jeśli ktoś jest przeciwnikiem zabijania zwierząt w celu ich zjedzenia to niech dalej nie czyta. Ja wiem, że to nie jest przyjemne, ale to samo życie ....
czas przygotowania : ok. 1 godziny + czas marynowania ryby
składniki :
- 1 dorodny karp - ok.1800 g
- sok z jednej cytryny
- kilka łyżek mąki pszennej
- 2 jajka
- ok. 1-1,5 szklanki bułki tartej
- do smażenia - olej rzepakowy
- do smaku - sól, świeżo mielony pieprz czarny
- dodatkowo - trochę świeżego masła
sposób przygotowania : karp nie może być ani zbyt mały ani zbyt duży. Takie poniżej 1500 g będą miały dużo drobnych ości, które ciężko potem usuwać. Duże okazy ważące ponad 2000-2500 g będą tłuste i mogą mieć mocny posmak mułu. Wybierając zwróćcie uwagę czy skóra karpia nie ma uszkodzeń albo pasożytów - widziałam kiedyś w sklepie jak podawano komuś rybę,na ciele której było widać dużą ranę szarpaną i kilka czarnych robali, jakby malutkich pijawek - ja bym takiej nie kupiła. Jeśli kupujemy ryby żywe trzeba je bezpiecznie przetransportować do domu - pamiętajcie, że to stworzenia wodne więc bez wody duszą się - i tak straci życie, ale niech się chociaż nie męczy ! Można poprosić w sklepie o pozbawienie ryby życia - powinno się to odbywać za parawanem albo na zapleczu żeby nie razić wrażliwszych osób i ew. dzieci.
Jeśli przyniesiemy żywą rybę do domu to można zająć się nią od razu, ale niektórzy radzą żeby pozwolić jej popływać chociaż dobę w 2-3 razy zmienianej czystej wodzie w celu przefiltrowania jej organizmu. Można rybę wpuścić do wanny albo jakiejś dużej miski, ale im mniejszy zbiornik tym częściej trzeba wymieniać wodę wpuszczając ją małym, rozproszonym strumieniem żeby była dobrze napowietrzona.
Niestety, żeby karpia usmażyć trzeba go najpierw pozbawić życia. Jeśli nie poprosiliście o to w sklepie musicie zrobić to sami. W sklepach zabija się karpie po prostu roztrzaskując im głowę tłuczkiem. W domach pewnie większość osób robi podobnie... Jednym ze sposobów jest włożenie całej ryby, zawiniętej dobrze w folię, do zamrażalnika na ok. 2 godziny gdzie po prostu zaśnie - pamiętam, że moja Babcia właśnie tak robiła. Potem bardzo ostrym nożem trzeba naciąć szybko i energicznie kark ryby tak żeby przeciąć kręgosłup oraz rdzeń kręgowy.
Jedna z czytelniczek bloga podpowiedziała mi, że zanim karpia rozetniemy dobrze jest sparzyć go całego wrzącą wodą - ponoć zatki zabieg dobrze wpływa na smak ryby i nie jest potem mulista. Poza tym pozwala dokładniej pozbyć się śluzu z powierzchni skóry. Ja po prostu wycieram rybę papierem a potem obrabiam na desce posypanej grubą solą żeby mi się nie ślizgała.
Zabitą rybę trzeba dokładnie wypatroszyć. Robię to nacinając brzuch ryby od ogona, wzdłuż, końcem noża. Nie wkładam ostrza zbyt głęboko żeby nie uszkodzić woreczka żółciowego. Gdyby jednak tak się przydarzyło i jego treść wylała się należy szybko i dokładnie wypłukać rybę bo inaczej jej mięso może być gorzkie. Po rozcięciu ręką wyjmuję wnętrzności. Usuwam też oczy, wycinam skrzela i odcinam płetwy pomagając sobie nożycami. Odcinam całą głowę. Wszystko dokładnie myję. Ponieważ zwykle kupuję karpia królewskiego to skrobania nie ma - usuwam tylko niewielką ilość dużych łusek bo ta odmiana ma ich bardzo mało.
Po dokładnym umyciu tuszki i osuszeniu czas na podjęcie ostatecznej decyzji co z karpia będziemy przyrządzać bo od tego zależy czy i jak go rozparcelujemy. Ja będę smażyć kawałki więc filetowałam swoją rybę. Cienkim ostrym nożem nakroiłam tuszę wzdłuż kręgosłupa a następnie przesuwając ostrze delikatnie wzdłuż po kawałku odcinałam filet. Nóż prowadziłam zsuwając ostrze wzdłuż przy samych ościach, powoli, żeby nie poszarpać zbytnio mięsa. Kiedy odcięłam jedną stronę, jeden filet, tak samo wyfiletowałam drugą stronę ryby. Nie jestem mistrzynią filetowania, ale przy odrobinie cierpliwości da się to całkiem porządnie zrobić. Oba filety pokroiłam w poprzek na kawałki szerokości ok. 4 cm i jeszcze powyciągałam pęsetą z boku nieco tych cienkich ości, tyle ile się dało. Cały kręgosłup, głowa i płetwy też są do wykorzystania - skoro zwierzę już oddało życie to przynajmniej chcę wszystko dobrze spożytkować i gotuję na nich bulion, ale o tym innym razem. I proszę nie pisać mi jaka jestem bezlitosna zabijając rybę, czy że zdjęcie tuszy z odciętą głową jest obrzydliwe bo to nieprawda - takie jest życie i jeśli chce się zjeść mięso to trzeba mieć świadomość, że filety nie rosną na drzewach a także powinno mieć się odwagę samemu pozbawić zwierzę życia i oprawić je. To oczywiście moje zdanie, ale szanuję każde inne.
Kawałki ryby oprószyłam solą i pieprzem. Skropiłam solidnie sokiem z cytryny i w przykrytym naczyniu odstawiałam do lodówki - mają leżakować kilka/kilkanaście godzin czyli najlepiej całą noc.
Zamarynowaną rybę panierowałam kolejno w mące, jajku i bułce tartej otrzepując z nadmiaru sypkich składników po obtoczeniu. Smażyłam na średnio rozgrzanym oleju - rzepakowym bo jest według mnie do tego najbardziej odpowiedni i nie zmienia smaku ryby. Po usmażeniu czyli kiedy kawałki były ładnie zrumienione z obu stron, przełożyłam je do naczynia żaroodpornego. Na dno i wierzch dodałam po łyżce wiórków masła. Naczynie wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 100-120 st. C i zostawiłam na ok. godzinę. Można przykryć, ale niezbyt szczelnie żeby panierka nie rozmiękła.
Właśnie tak przygotowanego karpia jadamy od lat podczas Wigilii. Ja uwielbiam do niego po prostu świeży chrzan ze śmietanką i nic więcej.
Pani Izo ,dziękuję serdecznie za wyczerpującą informację na temat sprawiania karpia. Nie znałam patentu z zamrażaniem ryby. Celem uzupełnienia chciałam dodać , że należy uważać ,aby podczas rozcinania ryby nie uszkodzić woreczka żółciowego, ponieważ ryba stanie się gorzka. Jeśli jednak żółć wypłynęłaby, należy rybę natychmiast opłukać pod bieżącą wodą . Teresa
OdpowiedzUsuńTeresa, bardzo słuszna uwaga - zaraz dopiszę taką informację do artykułu bo nie wszyscy czytają komentarze :)
Usuńpyszna rybka na wigilię:)
OdpowiedzUsuńbaaaardzo lubimy !
UsuńPani to tak pieknie ujela,ze nawet ta osoba,ktora kupi karpia i nigdy nie "miala z nim do czynienia", za pani przykladem zrobi wysmiernic ie,dziekuje serdecznie
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że właśnie tak będzie :) dziękuję
UsuńPani Izo u mnie na Wigilii Jest co roku 12-16 osób, karpia zawsze smażę więcej, gdyż kupuje go tylko raz w roku. W ubiegłym roku zostało mi parę kawałków więc żeby go podgrzać wsadziłam go do piekarnika, skórka była jak dla mnie gumowa. W jakiej temperaturze powinnam go podgrzać, i jak, żeby mi smakował następnego dnia
OdpowiedzUsuńważne, żeby nie przysmażyć go zbyt mocno na początku a potem odgrzewając następnego dnia ja skrapiam rybę wodą, delikatnie, i piekę bez przykrycia w temp. 160 st. C. Czy Tobie będzie smakował tak odgrzany nie wiem - mnie smakuje, ale na pewno nie jest taki jak świeżo po usmażeniu :)
UsuńPani Izo, ja w bardzo podobny sposób robię karpia ale jeszcze przed rozcięciem sparzam go wrzątkiem i zdejmuję śluz. Wtedy nie czuć mułu i jest bardzo smaczny .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam świątecznie.
Basia
w sumie to wytarcie papierem wystarczyło, ale następnym razem popróbuję po Twojemu i sparzę - dziękuję za radę, Basiu :)
UsuńIza, świetny wpis!!! podpisuję się pod każdym zdaniem ;-) I dobrze wytłumaczyłaś, że karp nie rośnie na drzewie. Mam Koleżankę , która je ryby i mięso, ale nie daj Boże, podać jej rybę z łbem... W restauracji to ja jej odcinam :-)
OdpowiedzUsuńano właśnie... i takie coś mnie śmieszy
UsuńIzo pierwszy raz słyszę o takim sposobie zabijania ryby. A jak włożyć go do zamrażarki? Z wodą?
OdpowiedzUsuńno nie, po wyjęciu z wody trzeba go włożyć do foliowej torby i tak schować do zamrażarki. Wiem, że bez wody i w torbie nie powinien być, ale zasypia szybko w zimnie - podaję to jako jeden ze sposobów, ja osobiście wolę przeciąć szybko rdzeń kręgowy
UsuńMnie mierżą obrońcy praw ryby, którzy jednocześnie wszystko kupują w supermarketach nie dbając o to, jakimi sposobami pozyskuje się towary tam sprzedawane. Nie lubię karpia, bo u nas na Pogórzu Karpackim tradycji jadania ryby na Wigilię nie było (tzn. była, ale u hrabiów Wołkowickich i bynajmniej nie był to karp).
OdpowiedzUsuńnie wszyscy karpią lubią - zresztą inne ryby też mają swoich amatorów i przeciwników, jak wszystko inne. I bez ryb na pewno macie swoje pyszne dania wigilijne i piękne tradycje :)
UsuńZapachniało świętami...zapachniało pieczonym karpiem. Ja za karpiem w galarecie nie przepadam, ale moi domownicy i owszem...dlatego robię dla nich. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńu nas też amatorów na ryby w galarecie nie było, ale ostatnio niektórym coś się pozmieniało co mnie bardzo cieszy bo będę mogła częściej robić :)
UsuńKupuję filety z karpia, nie kupuję żywego.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak w moim domu rodzinnym pływały karpie w wannie, potem tata rach ciach, załatwiał sprawę. Uwielbiam za to tę rybkę w każdej postaci, smażonego, pieczonego, czy też w occie ;) ach nie mogę się doczekać ;)
teraz jest wybór - każdy może kupić jakiego chce i dobrze :)
UsuńWitam. A co to są wiórki masła??
OdpowiedzUsuńwiórki masła to małe kawałeczki masła - ja zeskrobuję je z kostki nożem i dlatego mają kształy takich zakręconych wiórków
OdpowiedzUsuńPo włożeniu do worka raczej karp się udusi zanim zamarznie.
OdpowiedzUsuńmożesz włożyć bez worka - napisałam jak robiła moja Babcia - ja wolę od razu rybę sprawić
UsuńDroga Pani Izo, najlepszy karp smażony ,to taki BEZ PANIERKI!!!!! Tylko oprószony mąką i usmażony na oleju z dodatkiem masła ( koniecznie !). Proszę spróbować...Już nigdy nie zepsuje Pani ryby dodatkiem buły. Pozdrawiam i smacznego.
OdpowiedzUsuńdr
a pozwolisz, że będę robiła tak jak robię od lat i jaka ryba nam smakuje ?
UsuńNa pewno niczego nie psuję, taką lubimy :)
Masz rację - ryba w panierce z jaja to jajecznica z rybą . Przyprawy to tylko sól , pieprz i mąka . Po usmażeniu przełożyć listkami normalnego masła ( nie chemicznymi tworami ) i do brytfanny z przykryciem . Owszem o smakach i gustach się nie dyskutuje - jeden lubi córkę inny woli teściową .
UsuńPrzepis b. dobry ! .Komentarz co do zabijania i oprawiania znakomity !!! Mięsożercy tak mają , takie jest życie, tak musi być. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa jeszcze a propos mułowatości karpia - mama mojego znajomego zawsze obsypuje karpia obficie solą (całego, po wyczyszczeniu), zawija w folię i wkłąda do zamrażarki przynajmniej dzień przed smażeniem. Potem trzeba rybę dokładnie opłukać, doprawić (tu trzeba uważać z solą, można jej wcale nie dodawać) i dalej przyrządzić wedle własnego widzimisie - i przyznam że odkąd używam tego sposobu ryba nigdy nie wyszła mi mulasta :D
OdpowiedzUsuńdzięki za podzielenie się zasłyszanymi informacjami - jak widać pomysłów jest kilka różnych :)
Usuńoj tak, ile głów tyle pomysłów ;) a ja lubię zawsze zostawić coś w zamian, zwłaszcza, że Pani blog jest ogromną kopalnią pomysłów! Dziękuję za to ślicznie :)
UsuńBardzo dziękuję za ten przepis i poradę, szukałem dokładnego opisu przygotowania karpia i właśnie tu znalazłem to, czego szukam. Co prawda do Wigilii jeszcze trochę czasu, ale przez te wszystkie reklamy w sklepie nabrałem ochotę na taką rybę na obiad. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńRAZ POSTANOWIŁAM ZE BEDZIE SZCZUPAK ZAMIAST KARPIA NA ŚWIETA.KUPIŁAM GO U PANA NA RYNKU I POPROSIŁAM ŻEBY GO ZABIŁ.WRÓCIŁAM DO DOMU OBŁADOWANA ZAKUPAMI,WŁOZYŁAM RYBKE DO ZLEWU I WZIEŁAM SIE ZA ROZPAKOWYWANIE ZAKUPÓW.NAGLE SŁYSZĘ ZA PLECAMI SZAMOTANIE,MÓJ SZCZUPAK ODŻYŁ I WYSKOCZYŁ ZE ZLEWU,BYŁ MÓJ I DZIECI PISK I W NOGI Z KUCHNI.BYŁO BARDZO WESOŁO I DO DZISIAJ WSPOMINAMY,ALE KUPUJE JUŻ KARPIA ZABITEGO.ZAWSZE PARE DNI WCZESNIEJ ŻEBY GO PRZEMROZIĆ,A PÓŻNIEJ NA DOBĘ PRZED SMAŻENIEM OBKŁADAM CEBULĄ I SMAŻE W SAMEJ MĄCE NA OLEJU Z MASŁEM POD KONIEC SMAŻENIA.W TYM ROKU WYPRUBUJĘ TWÓJ PRZEPIS BO RYBKA WYGŁĄDA BARDZO APETYCZNIE.POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńa mnie teściowa nauczyła smażyć karpia obtoczonego w mące kukurydzianej , dzięki temu się nie przypala - jest pyszny.
OdpowiedzUsuńPani Izo w tym roku wypróbuje przepis na karpia. Na pewno będzie super, ponieważ jak korzystam z Pani przepisów wszystko wychodzi super!!! Wesołych i smacznych Świat!!!
OdpowiedzUsuńu nas działał taki patent- należało karpia na kilka dni przed smażeniem- marynować w musztardzie.
OdpowiedzUsuńwtedy też właśnie się oczyści, i nie będzie taki mulisty.
a ja czytałam ,że dobrym sposobem na zabicie karpia jest upicie go.
OdpowiedzUsuńNależy wacik zwilżony spirytusem włożyć w otwór gębowy karpia a wtedy szybko straci życie ,ponieważ ma słaby układ nerwowy
Świetna instrukcja no i przepis ,a zresztą wbrew pozorom maka ,jajko ,bułka to podstawa dobrego karpia :))
OdpowiedzUsuńKarpia, jak większość Polaków jem kilka razy w roku (w czasie świąt).Karpia w galarecie nie dotykam,bo nie lubię,ale smażony nawet mi smakuje.Nie wiem tylko co ludzie mają z tym karpiem śmierdzącym mułem ? Gdzie Wy te ryby kupujecie ? Jak wiadomo karp żeruje przy dnie i dlatego jest "mułowaty".Takie były za PRL-u .Tradycja nakazywała go zjeść,ale miny przy stole były różne.Obecnie karpie są odmulane.Na około 3 tygodnie przed sprzedażą są przenoszone do zbiornika z czystą wodą w celu oczyszczenia.Osobiście zaopatruję się w karpie i pstrągi bezpośrednio u hodowcy.Wyławia mi ryby odpowiadające wielkością i wagą,na miejscu za drobną opłatą zabija i patroszy.Oczywiście są to ryby dobrego gatunku i chowu,dlatego np. 1 kg pstrąga kosztuje 22 zł ,a nie 12 jak w marketach.Karp w tym roku nie wiem ile.
OdpowiedzUsuńwiększość ludzi nie ma możliwości kupić ryby prosto od hodowcy i to dobrego więc kupują zwykle tam gdzie taniej a nie wszyscy odmulają ryby, niestety
UsuńNo wiesz droga Izo,ja też nie ma stawu rybnego blisko chałupy,ale potrafię pojechać kilkadziesiąt kilometrów w jedna stronę,by w ten wyjątkowy dzień i kilka następnych zjeść dobrą rybę.Poza tym w sklepach rybnych można dostać dobre ryby,ale nie w marketach.Rozumiem,że ludzie nie mają pieniędzy,ale tym bardziej powinni kupić ryby na targu,a po miastach jest tego dużo przed świętami,a podarować sobie markety,bo można się przytruć.Lepiej zjeść mniej,a dobrze.
OdpowiedzUsuńRozumiem i właściwie się zgadzam, ale starsze osoby często nie mają możliwości zrobienia sobie takiej kilkudziesięciokilometrowej wycieczki po rybkę a targi przedświąteczne często mają ryby dużo droższe albo od tych samych dostawców co markety. Do tego dla niektórych kupienie karpia w supermarkecie po promocyjnej cenie jest jedyną możliwością żeby w ogóle go zjedli na Wigilię. Taka rzeczywistość, niestety...
UsuńTo przykre.Ale od czego mają dzieci ?
Usuńnie wszyscy mają dzieci !
Usuńa poza tym spokojnych świąt Pani Izo
Ja karpia smażę na maśle klarowanym.:)
OdpowiedzUsuńjak najbardziej można :)
UsuńMoja ulubiona Wigilijna potrawa.... Wlasnie taki, w panierce z bulki, podsmazony na oleju, dopieczony z maselkiem w piekarniku. Wcina sie barszczyk z uszkami a karpik dochodzi w piecu. Gdzies w tv pokazywali ze jak sie ponacina co ok cm tam gdzie sa te drobne osci na grzbiecie to to spowoduje podobno ze beda niewyczuwalne bo sie wysmaza czy cos,sprobuje tak zrobic w tym roku.A tak wogole zawsze kupuje wiecej karpikow bo je uwielbiam, zamrazam i kiedy mamy z corcia smaka, jest jak znalazl.
OdpowiedzUsuńjak już masz filet karpia to połóż go skórą do dołu i bardzo ostrym nożem nacinaj mięso od grzbietu w dół co 1-2 mm starając się nie przeciąć skóry - tak robię i ości nie są wyczuwalne po smażeniu - mięso ryby oblepi panierka więc nie rozpadnie się pomimo tych nacięć
UsuńAha, to w taki sposob. Dziekuje za odpowiedz, bo ja jakos inaczej chcialam kombinowac :)
OdpowiedzUsuńRozumiem że piec przez godzinkę w 100-120°C? Z termoobiegiem czy bez? Nigdy nie robiłam tak karpia a chce koniecznie zrobić bo z mężem uwielbiamy :)
OdpowiedzUsuńbez termoobiegu, ryba ma się delikatnie powoli dopiekać
UsuńJak humanitarnie zabić karpia? Najlepiej utopić!!!
OdpowiedzUsuńWiększość komentatorów zastanawia się, jak pozbyć się mulistości karpia. Czytam i się śmieję, bo mój mąż i jego kolega uważają, że jeśli karp nie pachnie mułem, to nie jest karpiem:)))Różne gusta bywają. Smacznych Świąt!
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń