W kuchni wkurzonej Pyzy

Gdy mam doła albo po prostu zły humor bo coś albo ktoś mnie wkurzy, albo zwyczajnie szukam zajęcia dla łap - zwykle ląduję w kuchni. Stanie przy garach mnie uspakaja i wycisza bo nie myślę o niczym innym jak tylko o tym co by tu dosypać czy zamieszać. W takie dni zwykle powstaje kilka różnych różności bo zarówno duży obiad, jakieś ciacho i jeszcze np. bułeczki albo inne "cuś". Żarłoczki wiedzą, że lepiej nie wchodzić mi wtedy w drogę i nawet nie zagadywać a ich cierpliwość zostanie później wynagrodzona czymś dobrym.

Wczoraj, po powrocie z lasu, właśnie coś mnie napadło i do wieczora "szalałam" w swojej malutkiej kuchni. Chłopaków nie było więc nikt nic nie chciał a ja mogłam się powyżywać a co z tego wynikło zobaczcie sami.




Karkówka pieczona z rozmarynem, czosnkiem i pieprzem cayenne

Karkówkę zamarynowałam poprzedniego wieczora a wykorzystałam do tego nową marynatę Knorr (do kurczaka) z rozmarynem i pieprzem cayenne bo dostałam ją właśnie i chciałam wypróbować.

składniki:

  • 1,5 kg karkówki wieprzowej
  • 1 op. marynaty do kurczaka
  • 4 łyżki oleju roślinnego
  • 1 łyżka czosnku granulowanego

Marynatę rozmieszałam z olejem i posmarowałam nią ładny kawałek chudej karkówki. Posypałam ją dodatkowo czosnkiem bo lubię go dodawać do pieczystego. Przełożyłam mięso do pojemnika, zamknęłam i wstawiłam na noc do lodówki.
Piekarnik nagrzałam do 200 st. C a karkówkę obwiązałam dratwą nadając jej równiejszy kształt. Ułożyłam na blasze i wstawiłam do pieca. Piekłam ok. 30 min. a gdy się zrumieniła przewróciłam na drugą stronę, zmniejszyłam temp. do 170 st. C, podlałam ok. 1/2 szkl. gorącej wody i piekłam ok. 2 godzin polewając co jakiś czas wytworzonym sosem. Po upieczeniu a przed podaniem odstawiłam mięso na jakieś pół godziny żeby odpoczęło i dopiero pokroiłam na plastry.

Do mięsa przyszykowałam młode ziemniaczki. Takie małe bo takie lubimy.

Młode ziemniaki pieczone, z rozmarynem


składniki:

  • 1 kg młodych małych ziemniaczków
  • 1 łyżeczka soli prowansalskiej
  • 1 łyżeczka posiekanego drobno rozmarynu
  • 2 łyżki oleju roślinnego

Ziemniaki oskrobałam, zalałam w garnku wrzątkiem i gotowałam 5 min.. Odcedziłam, gorące oprószyłam solą, rozmarynem i skropiłam olejem. Wymieszałam potrząsając garnkiem. Wysypałam je na blaszkę i wstawiłam do piekarnika, w którym piekło się mięso na ok. 40 min. przed planowanym zakończeniem pieczenia go. Wyszły rumiane, mięciutkie w środku a chrupiące wewnątrz.

Do obiadu Żarłoczki miały obiecane nastawione poprzedniego dnia ogóreczki małosolne, ale ja wolałam surówkę. Zrobiłam więc surówkę dobrą dla urody - z marchewki, morelek i orzechów.


Surówka z marchewki i moreli

składniki:
  • 1 duża młoda marchewka
  • 3 dojrzałe, jędrne morele
  • garść prażonych orzechów laskowych (uprażyłam sama na patelni aż skórka się złuszczyła)
  • 2 łyżeczki soku z cytryny
  • ew. 1 łyżeczka miodu
  • 1 łyżka oleju z pestek winogron

Oskrobaną marchewkę starłam na dużych oczkach tarki jarzynowej, dodałam pokrojone w plasterki morele i grubo posiekane orzeszki. Polałam sokiem z cytryny i olejem, doprawiłam miodkiem.

A ponieważ byliśmy rano w lesie więc trzeba było wykorzystać też przynajmniej część darów, które udało nam się znaleźć. I tak powstał pyszny sosik z zajączkiem i gołąbkiem.

Sos z zajączkiem i gołąbkiem

składniki:

  • kilka gołąbków - zielonawe i fioletowo zielone
  • kilka podgrzybków zajączków
  • 1 łyżka masła
  • 1 cebula
  • kilka łyżek słodkiej śmietanki 30%
  • do smaku: sól, pieprz ziołowy, świeży tymianek

Grzybki oczyściłam, opłukałam, grubo pokroiłam - lubię czuć grzyba pod zębem i widzieć co jem :D Na patelni rozpuściłam masło, wrzuciłam posiekaną cebulę a gdy się zeszkliła dodałam grzyby i na silnym ogniu smażyłam mieszając 2-3 min. aż zaczęły puszczać sok. Przykryłam patelnię, poddusiłam całość ok. 5 min. a następnie dodałam śmietanę i świeże listki tymianku. Sos bulgotał sobie jeszcze chwilę gęstniejąc a ja doprawiłam go solą i ziołowym pieprzem.

No dobra, obiad jest, ale bez deseru przecież. Proszę się nie martwić, drodzy czytelnicy, deser zaczął powstawać już zanim mięso wylądowało w piecu ponieważ najpierw wstawiłam do niego biszkopt na roladę.

Rolada kakaowa z bitą śmietaną i wiśniami

składniki:

  • 5 jajek
  • 200 ml mąki tortowej
  • 200 ml cukru
  • 6 łyżeczek kakao naturalnego
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 2 szczypty soli

sposób przygotowania:
Jajka ubiłam z cukrem na parze aż masa była gęsta, jasna i bardzo puszysta. Wtedy dosypałam, cały czas ubijając, mąkę przesianą z resztą sypkich składników. Masę wylałam na blachę wyłożoną papierem do pieczenia - blacha taka duża z wyposażenia piekarnika. Piekłam biszkopcik ok. 12 min. w piekarniku nagrzanym do 180 st.C. Po wyjęciu z pieca przełożyłam na czystą, lnianą ściereczkę odwracając płat ciasta do góry spodem. Delikatnie oderwałam papier a biszkopt zwinęłam razem ze ściereczką w roladę i odłożyłam żeby całkowicie wystygł.

Gdy biszkopt stygł naszykowałam nadzienie. Wydrylowałam 1/2 kg wiśni, zasypałam je 3 łyżkami cukru i odstawiłam żeby puściły sok, który potem odcedziłam dokładnie. Dolałam do niego trochę przegotowanej wody, 50 ml wiśniówki i mieszaniną nasączyłam zimny płat ciasta. Ubiłam 400 ml śmietanki 36% dodając 2 op. zagęstnika tzw. śmietan-fixu a gdy śmietana była sztywna dolałam jeszcze rozpuszczoną na parze 1 tabliczkę białej czekolady. Połowę masy wyłożyłam na biszkopt, na to 3/4 osączonych wiśni i delikatnie zwinęłam roladę. Przełożyłam ją na deskę tak żeby długim brzegiem do dołu. Wierzch posmarowałam resztą masy, oprószyłam 3 kostkami startej gorzkiej czekolady i przybrałam resztą wiśni. Wstawiłam roladę do lodówki i dobrze by było żeby poleżała tam kilka godzin, ale oczywiście Żarłoczki dorwały się do niej tuż po obiedzie a wtedy źle się kroiła bo jeszcze nie dość stężała.

 

 Kompot wiśniowy

Podczas drylowania wiśni zawsze wycieka sporo soku. Pestki i ten sok przelałam do garnka, dorzuciłam ok. 30 dkg wiśni, dodałam kilka łyżek cukru, sok z całej cytryny, wlałam ok. 1,5 wody i zagotowałam na małym ogniu. Kompocik wiśniowy jak marzenie!

Jak już upiekłam biszkopt i wstawiłam mięso do piekarnika to przypomniałam sobie, że w domu nie ma pieczywa i jeśli komuś najdzie na jakąś kanapkę to nie ma z czym jej zrobić. Sięgnęłam więc po mąkę i zarobiłam bułeczki.

Bułeczki pszenne z ziarenkami

składniki:

  • 1 op. 7 dkg suchych drożdży
  • 1/4 szkl. ciepłej wody
  • 1 szkl. mąki pszennej tortowej
  • 1,5 szkl. mąki pszennej pełnoziarnistej miałkiej
  • 2 łyżki cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 150 ml maślanki
  • 1 jajko
  • 2 łyżki oleju z pestek winogron
  • 4 czubate łyżki łuskanego ziarna słonecznika
  • 4 czubate łyżki sezamu

Drożdże wsypałam do wody i rozmieszałam dokładnie. Mąki, sól, cukier i ziarna wsypałam do miski. Maślankę roztrzepałam z jajkiem i olejem. Do sypkich składników wlałam rozpuszczone drożdże i mieszankę maślankową, wymieszałam ciasto drewnianą łyżką, przykryłam ściereczką i zostawiłam w spokoju, w ciepłej kuchni, na ok. 1 godzinę. Gdy wyrosło zagniotłam na blacie posypanym mąką i podzieliłam na 8 części. Z każdej uformowałam okrągłą bułeczkę. Ułożyłam je na blasze wyłożonej papierem, wierzchy nacięłam nożem na krzyż, przykryłam ściereczką i zostawiłam żeby wyrosły na ok. 20-30 min.. Przed wstawieniem do pieca posmarowałam mlekiem i posypałam sezamem. Piekłam ok. 20 min. w temp. 180 st. C. Studziłam na kratce żeby nie zwilgotniały.

Chyba o wszystkim pamiętałam :-)
Złość już mi minęła całkowicie, Chłopaki zjedli dobry obiad z deserem i jeszcze zostało coś na następny dzień więc jest dobrze bo na szczęście takie szaleństwa nie dopadają mnie codziennie.

16 komentarzy:

  1. hehe- to musiała być masa paracy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. tyle pracy...chyba ostre wkurzenie:)akle efekt...fiu,fiu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. oj było ostre! ale suma sumarum wyszło na plus i Chłopaki zadowoleni :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ty powinnaś się częściej wkurzać bo CUDA wyczyniasz PYZO:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. to poszalałaś :) też bym chciała takie pyszności czarować jak się wkurzę
    http://niebieskapistacja.blox.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny, a Wy tak nie macie, że najlepiej Wam się gotuje jak jesteście podminowane? Ja zawsze tak miałam - jakaś energia dzika we mnie wstępuje i mieszanie w garach bardzo mnie uspokaja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ja tak mam. Choc u mnie do wyboru jest jeszcze wybieganie nerwow. Czesciej jednak laduje w kuchni.
      Piekne te buleczki. Musze wyprobowac.
      Pozdrawiam 😊

      Usuń
  7. No jasne że tak ale Ty po prostu bajkowo szalejesz:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak jestem wkurzona to wtedy najlepiej doprawiam :-)) Piękne dania Ci Izo wyszły ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. A mowia, ze wkurzenie nie jest konstruktywne. Bzdury mowia, o!

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale byłaś wkurzona.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałam zapytać czemu dodaje Pani pestki do kompotu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podczas drylowania wiśni wycieka sporo soku a na pestkach zostają resztki miąższu więc zalewam to wodą, dodaję sok z cytryny, troszkę cukru, zagotowuję i mam kompot - nie tak esencjonalny jak z całych owoców, ale też nic się nie marnuje

      Usuń
  12. od samego czytania zmęczyłam się :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger