Parówki zapiekane w cieście francuskim
Parówki jak parówki - prawie wszyscy je jedzą, ale niewielu się do tego przyznaje.
Ja myślę, że nie można dać się zwariować, ale trzeba uważnie czytać etykiety i wybierać jak najlepsze produkty, w miarę możliwości oczywiście. Poza tym nie jadamy ich często, ot - raz na jakiś czas. Ciasto francuskie też niezdrowe bo tłuste i kaloryczne, ale co tam - czasami można sobie pozwolić na małe szaleństwo.
składniki:
sposób przygotowania: Ciasto francuskie kupuję gotowe, mrożone bo tak po prostu wygodniej. Wątpię nawet czy umiałabym takie sama zrobić - to bardzo czaso- i pracochłonne zajęcie.
Wyjęłam je z zamrażarki ok. 1 - 2 godzin wcześniej, przed przygotowywaniem dania, żeby nieco zmiękło. Posypałam blat odrobiną maki rozwałkowałam płat ciasta nieco cieniej i radełkiem wykrawałam długie, wąskie paski. Z parówek zdjęłam plastikowe osłonki. Każdą owinęłam spiralnie najpierw jednym a potem na przemian drugim paskiem. Końce zacisnęłam. Jajko roztrzepałam ze śmietanką i posmarowałam zawinięte parówki. Obtoczyłam je w sezamie i ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam w piekarniku nagrzanym do 200 st. C aż ciasto ładnie się zrumieni czyli kilka/kilkanaście minut. Podałam gorące z dodatkiem sosu do parówek albo po prostu z ketchupem.
Ja myślę, że nie można dać się zwariować, ale trzeba uważnie czytać etykiety i wybierać jak najlepsze produkty, w miarę możliwości oczywiście. Poza tym nie jadamy ich często, ot - raz na jakiś czas. Ciasto francuskie też niezdrowe bo tłuste i kaloryczne, ale co tam - czasami można sobie pozwolić na małe szaleństwo.
składniki:
- 1 op. gotowego mrożonego ciasta francuskiego
- kilkanaście parówek typu Berlinki, cienkich i długich, ok. 12 - 16 sztuk
- 1 jajko
- 2 - 3 łyżeczki słodkiej śmietanki albo mleka
- sezam
sposób przygotowania: Ciasto francuskie kupuję gotowe, mrożone bo tak po prostu wygodniej. Wątpię nawet czy umiałabym takie sama zrobić - to bardzo czaso- i pracochłonne zajęcie.
Wyjęłam je z zamrażarki ok. 1 - 2 godzin wcześniej, przed przygotowywaniem dania, żeby nieco zmiękło. Posypałam blat odrobiną maki rozwałkowałam płat ciasta nieco cieniej i radełkiem wykrawałam długie, wąskie paski. Z parówek zdjęłam plastikowe osłonki. Każdą owinęłam spiralnie najpierw jednym a potem na przemian drugim paskiem. Końce zacisnęłam. Jajko roztrzepałam ze śmietanką i posmarowałam zawinięte parówki. Obtoczyłam je w sezamie i ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam w piekarniku nagrzanym do 200 st. C aż ciasto ładnie się zrumieni czyli kilka/kilkanaście minut. Podałam gorące z dodatkiem sosu do parówek albo po prostu z ketchupem.
Muszę sobie takie zrobić, bo uwielbiam parówki i w nosie mam, że akurat one są niezdrowe! :D
OdpowiedzUsuńrobię podobne :):) pycha :)
OdpowiedzUsuńJakoś nazwa mnie zachęciła więc musiałam wejsć:) Myślałam, że to będzie coś strasznego, a to tylko parówki w cieście:) W tym tygodniu miałyśmy jak to nazywasz "raz na jakiś czas" a nawet dwukrotnie jadłam parówki z musztardą :) A wczoraj jak byłam w mieście kupiłam 6 kiełbasek do piwa...miały być na dziś, a zjadłam je po drodze jeszcze na starówce.Wszystkie :)
OdpowiedzUsuńPałaszowanie zakupionego właśnie jedzenia jest jak te parówki - wielu je, niewielu się przyznaje ;) A mnie rozczulają staruszki podjadające kiełbasę z reklamówki w tramwaju ;)
UsuńOj Pyzo chyba troszkę przesadziłaś, nie taka straszna ta przekąska, pzdr:))
OdpowiedzUsuńwiększość ludzie jednak zarzeka się na wszystkie świętości, że wcale ich nie je ! a ja im po prostu nie wierzę :)
UsuńCo racja to racja .. Parowki ze sklepu znikają to znaczy ze ktoś je zjada :)) Ja sie nie zarzekam .. czasem kupuję i juz. Te wyglądają fantastycznie.
UsuńRacja, że wielu je, a niewielu się przyznaje - parówki mają beznadziejny PR ;) Ale czasami trzeba się upodlić, więc i mi zdarza się zjeść :) A kiedyś na każdą imprezę robiłam "parówki w szlafroku" (tak ochrzciła je chyba Nigella Lawson). Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuńhahahaha ja tez jak zobaczyłam że niezdrowa to musiałam zobaczyć co to :) Wygląda świetnie :) I chętnie bym zjadła :) a że i ciasto i parówki akurat mam.... ;)
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam..parówki w cieście uwielbiam, robię w cieście drożdżowym, twoje wyglądają tak kusząco..że, że, że
OdpowiedzUsuńSezam. Iza, jesteś geniuszem.
OdpowiedzUsuńJuż leżą gotowe, tylko je zapiec :)
OdpowiedzUsuńBędą przepyszne!
bardzo je lubię i też dzisiaj będą :)
Usuń