Kurczak pieczony, luzowany, faszerowany kaszą gryczaną

Po weekendowych warsztatach miałam garowstręt a raczej musiały ze mnie zejść wszystkie związane z nimi emocje. Przed wyjazdem mało spałam bo stres, w weekend na spanie nie było zbyt wiele czasu a potem byłam tak bardzo zmęczona, że musiałam zwyczajnie wyluzować.

Odpoczywałam jednocześnie intensywnie myśląc bo to drugie miejsce jakim wyróżniono mnie na warsztatach wiąże się  z przygotowaniem pomysłów na dania do swojego odcinka programu, który będę nagrywać w ostatnią niedzielę stycznia - mają być 3, dowolne, ale związane jednym wspólnym składnikiem albo tematem. Jeszcze właściwie nie mam konkretnego pomysłu a raczej mam kilka, ale żaden nie przekonał nawet mnie, nie mówiąc o realizatorze programu :)  To nagranie to podobno nagroda i wyróżnienie, ale dla mnie raczej kara bo nie lubię ani kamer ani aparatów, zwłaszcza tych mierzących we mnie :D


Tymczasem wczoraj w sklepie, podczas zwykłych zakupów, wpadł mi w ręce świeżutki kurczaczek i od razu pomyślałam żeby przyrządzić go bardzo podobnie do tego jak pan Adam robił perliczkę - za tą ptaszyną muszę się dopiero rozejrzeć gdzieś dalej.



składniki:
  • kurczak świeży, ok. 1,8 kg
  • 1/2 szkl. suchej kaszy gryczanej palonej
  • 150 g wątróbki drobiowej
  • 3 czubate łyżki siekanej zieleniny - pietruszka i koperek
  • 1 szalotka
  • 2 ząbki czosnku
  • 4 czubate łyżki masła
  • do smaku: sól, pierz mielony kolorowy, pieprz ziołowy, papryka słodka mielona


sposób przygotowania: Kurczaka opłukałam dokładnie, osuszyłam. Ułożyłam tuszkę na desce, piersiami do dołu. Bardzo ostrym nożem nacięłam skórę wzdłuż kręgosłupa a potem delikatnie i pomału odcinałam mięso razem ze skórą zsuwając nóż po kościach jednej połowy ptaka. Gdy doszłam do udka przecięłam staw biodrowy. Przy skrzydełkach odcięłam stawy barkowe - z udek i skrzydełek kości nie usuwałam. Tak samo odcięłam mięso z drugiej strony kręgosłupa. Potem delikatnie odcięłam ją od spodu, wzdłuż mostka - chodzi o to żeby oddzielić korpus, ale nie przeciąć skóry poza tym cięciem wzdłuż kręgosłupa.

Rozłożyłam mięso na płasko. Oprószyłam solą, pieprzem i papryką, dość obficie. Odcięłam polędwiczki od piersi bo była za gruba warstwa mięsa.


W garnuszku zagotowałam ok. 1/2 l wody dodając 2 - 3 listki laurowe. Wsypałam kaszę, łyżeczkę soli i gotowałam razem 10 min. odcedziłam, usunęłam liście, przestudziłam. Szalotkę i czosnek posiekałam. Na patelni rozgrzałam połowę masła, przesmażyłam cebulkę i czosnek, dodałam kaszę, ale tylko już wymieszałam. Zdjęłam z ognia, dodałam oczyszczoną, pokrojoną w kostkę wątróbkę, pokrojone w kostkę wycięte polędwiczki i zieleninę. Doprawiłam masę solą i pieprzem ziołowym. Farsz nałożyłam na środek rozłożonego kurczaka. Zebrałam z obu boków skórę i spięłam ją wykałaczkami, ale tak "na płasko" czyli przekłuwając nimi brzegi i tworząc drabinkę.


Ucięłam długi kawałek sznurka kuchennego, złożyłam go na połowę. Obwiązałam nim skórę po szyjce żeby nie było tam otworu a potem zasznurowałam tuszkę zaczepiając końce sznurka za wykałaczki i krzyżując na przemian - tak jakbym sznurowała gorset albo wysokie buty - tak mi się to zawsze kojarzy. Gdy zasznurowałam całość obwiązałam dół przy kuprze. Sznurek był długi więc tym samym od razu związałam nóżki razem a potem przeciągnęłam końce po bokach w stronę skrzydełek, podkładając go nieco pod boki tuszki, między nią a skrzydełkami,  i formując ją żeby była wypukła. Związałam końce i oprószyłam tuszkę z wierzchu solą, pieprzem i papryką. Ułożyłam ją w brytfannie posmarowanej masłem, piersiami do góry. Wierzch tuszki też posmarowałam masłem.

Piekłam ok. 1,5 godziny w piekarniku nagrzanym do 180 st. C polewając sosem z wytopionego tłuszczu i odrobiny wody, którą wlałam gdy kurczak zaczął się rumienić.

Po upieczeniu odstawiłam kurczaka na 20 min. a potem pokroiłam usuwając wiązania. Przy tym sposobie sznurowania wystarczy wyjąć wykałaczki a sznurek odejdzie sam w całości. Pozostaje tylko wtedy odciąć związaną końcówkę szyjki i kuper oraz odciąć sznurek przy nóżkach.

Pyszne danie i wcale nie takie trudne - wymaga tylko nieco cierpliwości przy luzowaniu.


21 komentarzy:

  1. fiu fiu pycha i jaka jestes zdolna bestia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola, to na prawdę nie jest trudne i nie ma się czego obawiać - wymaga tylko nieco staranności i uwagi

      Usuń
    2. własnie szukałam czegos na rodzinny obiad super

      Usuń
  2. Prawdziwe mistrzostwo, wspaniałe danie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na razie to pełna amatorka, ale może kiedyś będzie ze mnie "miszczyni" :)))

      Usuń
  3. Cudeńko, ale boję się, że mi by się nie udało. Zawsze przerażało mnie to wycinanie kości, no i chyba nie mam odpowiedniego noża. Ale Twoje danie wygląda przepięknie i smakowicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paulina, nóż musi być po prostu ostry - ja używałam takiego do filetowania bo dobrze mi się nim operowało, ale może być jakiś inny, nie za duży, najlepiej taki tzw. trybownik. I na prawdę nie ma się czego bać - jak się przetnie gdzieś niechcący skórę to też nie koniec świata bo akurat ten farsz jest taki że nie wypłynie :) A jak się poszarpie mięso od wewnątrz to wcale nie ma znaczenia bo po zapieczeniu wcale tego nie widać!

      Usuń
  4. WOW!
    Jutro albo w sobotę będę pod Halą Mirowską, to sprawdzę czy w mojej budce z drobiem są perliczki i podam jej numer jeżeli są i jeżeli sobie Izo życzysz. na pewno są w sprzedaży bażanty i smalec gęsi:)Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izarys, będę bardzo wdzięczna za takie informacje :) nie mam tam po drodze, ale wiedząc że można je tam kupić pojadę specjalnie. Bardzo Ci dziękuję :)

      Usuń
  5. Super apetyczny ten kurczak, nawet nie wiesz, jakiego mi narobiłaś smaku.

    Perliczki widziałam w Realu, ale mrożone.

    Gratuluję wyróżnienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, dzięki za podpowiedź - do tej pory ich nie szukałam a w oczy mi się nie rzuciły więc pewnie gdzieś są tylko ja nie zauważyłam :) A kurczaczka polecam bo jest pyszny w takim wydaniu.

      Usuń
  6. A ja nie umiem luzować kury... :( I dla mnie to się wydaje strasznie dużo pracy! :D Ale pewnie nie jest tak źle, a efekt z pewnością wart
    zachodu! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia, Ty zdolna bestyjka jesteś i na pewno dałabyś radę, szczególnie że sprawa tylko z pozoru jest skomplikowana :)

      Usuń
  7. Ja też nie umiem luzować:( Dużo pracy przy tym ptaszku,ale efekt końcowy REWELACJA !!!!! Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewcia, wcale nie tak dużo pracy - uwierzcie mi, dziewczyny, że to tylko tak wszystko skomplikowanie brzmi

      Usuń
    2. Pyzuś Ty masz wprawę ja ledwo skrzydełka wyluzowałam a co dopiero kuraka :(
      Może kiedys spróbuję hihi ;D

      Usuń
    3. a ja ze skrzydełkami miałam straszny problem i skoro takie skrzydło wyluzowałaś to tym bardziej dasz radę wyluzować całą tuszkę! A wprawy nie mam, to pomówienia :)

      Usuń
  8. Pięknie wygląda, ja do tej pory tylko luzowałam tylko udka, które potem faszerowałam.

    OdpowiedzUsuń
  9. witam! pytanko, a czy do kaszy nie trzeba dodać jajka?

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger