Faworki domowe bardzo kruche czyli chrust
Podejrzewam, że wiele osób będzie bardzo zdziwionych czytając sposób przygotowania moich faworków. Zaskoczeni są wszyscy, którym o nim opowiadam a tak robiła chrusty już wiele lat temu moja Babcia. Odziedziczyłam ten pomysł i stosuję go z powodzeniem od lat. Faworki wychodzą bardzo kruche i smakowite więc polecam :)
składniki:
sposób przygotowania: do miski przesiałam mąkę - nie wsypuję od razu całości, zostawiam jakieś pół szklanki, ponieważ jej ilość w cieście zależy od wielkości jajek i gęstości śmietany. Dodałam cukier puder, sól i miękką margarynę - palcami roztarłam ją z sypkimi składnikami tak, aby nie było większych grudek. Następnie wbiłam jajka, dodałam śmietanę, wlałam spirytus i zagniotłam szybko ciasto dosypując w miarę potrzeby resztę mąki - składniki mają się tylko połączyć a ciasto powinno mieć konsystencję dość miękkiej plasteliny.
Tak przygotowane ciasto przepuściłam 2 razy przez maszynkę do mięsa - i to jest właśnie sekret kruchości mojego chrustu. Po takim przemieleniu ciasto jest wystarczająco napowietrzone więc nie trzeba go ani długo wyrabiać ani tłuc wałkiem i można przystąpić do wałkowania. Wadą tej metody jest to, że ciasto jednak się lepi i trzeba jakoś domyć później po nim maszynkę, ale raz do roku daję radę :D
Ciasto podzieliłam na kilka części, każdą rozwałkowałam cienko, bardzo cienko podsypując mąką bo jednak się trochę lepiło i radełkiem pokroiłam na paski szer ok. 3 cm i dł. ok. 10 cm. Każdy pasek nacięłam wzdłuż, m/w na środku na długości 2 cm i przewlekłam jeden koniec przez nacięcie.
W dość szerokim rondlu roztopiłam smalec bo ja zawsze smażę je na smalcu, ale oczywiście jeśli ktoś chce może użyć oleju. Tłuszcz powinien być bardzo gorący - aby sprawdzić czy jest dobry można wrzucić kawałeczek ciasta i jeśli wypłynie od razu to tłuszcz jest gotowy. Kiedy smalec się nagrzał kładłam luźno faworki otrzepując je wcześniej z nadmiaru mąki, po kilka sztuk w jednej partii bo bardzo rosną, i smażyłam na złoto z obu stron. Przewracałam po prostu widelcem. Usmażone wyjmowałam łyżką cedzakową na tacę wyłożoną ręcznikami papierowymi aby odsączyć nadmiar tłuszczu. W taki sposób usmażyłam kolejne partie aż do wyczerpania ciasta. Kiedy nieco ostygły oprószyłam je cukrem pudrem.
Jeśli macie jakieś dobre rady na temat chrustu to podzielcie nimi ze mną i innymi czytelnikami bloga - na pewno bardzo się przydadzą
składniki:
- 2 , 5 - 3 szkl. mąki pszennej zwykłej
- 1/3 łyżeczki soli
- 1 czubata łyżka cukru pudru
- 1 czubata łyżka masła lub margaryny
- 2 jajka
- 1 łyżka spirytusu 96 %
- 1/2 szkl. kwaśnej, bardzo gęstej śmietany
- do smażenia: ok. 1 kg smalcu wieprzowego ew. oleju roślinnego
- do posypania : cukier puder
- trochę mąki do podsypywania przy wałkowaniu
sposób przygotowania: do miski przesiałam mąkę - nie wsypuję od razu całości, zostawiam jakieś pół szklanki, ponieważ jej ilość w cieście zależy od wielkości jajek i gęstości śmietany. Dodałam cukier puder, sól i miękką margarynę - palcami roztarłam ją z sypkimi składnikami tak, aby nie było większych grudek. Następnie wbiłam jajka, dodałam śmietanę, wlałam spirytus i zagniotłam szybko ciasto dosypując w miarę potrzeby resztę mąki - składniki mają się tylko połączyć a ciasto powinno mieć konsystencję dość miękkiej plasteliny.
Tak przygotowane ciasto przepuściłam 2 razy przez maszynkę do mięsa - i to jest właśnie sekret kruchości mojego chrustu. Po takim przemieleniu ciasto jest wystarczająco napowietrzone więc nie trzeba go ani długo wyrabiać ani tłuc wałkiem i można przystąpić do wałkowania. Wadą tej metody jest to, że ciasto jednak się lepi i trzeba jakoś domyć później po nim maszynkę, ale raz do roku daję radę :D
Ciasto podzieliłam na kilka części, każdą rozwałkowałam cienko, bardzo cienko podsypując mąką bo jednak się trochę lepiło i radełkiem pokroiłam na paski szer ok. 3 cm i dł. ok. 10 cm. Każdy pasek nacięłam wzdłuż, m/w na środku na długości 2 cm i przewlekłam jeden koniec przez nacięcie.
W dość szerokim rondlu roztopiłam smalec bo ja zawsze smażę je na smalcu, ale oczywiście jeśli ktoś chce może użyć oleju. Tłuszcz powinien być bardzo gorący - aby sprawdzić czy jest dobry można wrzucić kawałeczek ciasta i jeśli wypłynie od razu to tłuszcz jest gotowy. Kiedy smalec się nagrzał kładłam luźno faworki otrzepując je wcześniej z nadmiaru mąki, po kilka sztuk w jednej partii bo bardzo rosną, i smażyłam na złoto z obu stron. Przewracałam po prostu widelcem. Usmażone wyjmowałam łyżką cedzakową na tacę wyłożoną ręcznikami papierowymi aby odsączyć nadmiar tłuszczu. W taki sposób usmażyłam kolejne partie aż do wyczerpania ciasta. Kiedy nieco ostygły oprószyłam je cukrem pudrem.
Jeśli macie jakieś dobre rady na temat chrustu to podzielcie nimi ze mną i innymi czytelnikami bloga - na pewno bardzo się przydadzą
Rzeczywiście leciutkie jak piórko, to nawet widać na zdjęciu, jaką mają cieniutką skórkę. Ja też tak zrobię swoje faworki :)
OdpowiedzUsuńBaaaardzo ciekawa metoda! Na pewno wypróbuję :) Pzdr Aniado (Lepszy Smak)
OdpowiedzUsuńPYCHA! PIĘKNE I TEN PATENT Z MASZYNKĄ, REWELACJA!
OdpowiedzUsuńA ja się właśnie od tygodnia zastanawiałam co by było jakbym ciasto maszynką potraktowała ,haha chyba jakaś telepatia:)Toś mnie naprowadziła na dobrą drogę :)
OdpowiedzUsuńinnego nie próbowałam mielić, ale faworki robię tylko tak :)
UsuńNo patent z maszynką jest zadziwiający! I mówisz, że to im daje kruchości? To trzeba sprawdzić w takim razie! Chruściki wyglądają rewelacyjnie...
OdpowiedzUsuńsą bardzo kruche - oczywiście trzeba dość cienko wałkować, ale zobacz na te bąble na faworkach na zdjęciu - właśnie przekręcając ciasto przez maszynkę wtłacza się w nie dużo powietrza i dlatego są lekkie
UsuńIdę je robić!
UsuńJak powiedziałam, tak zrobiłam i dziękuję za przepis!
UsuńAsiu, korzystałaś z przepisu czy patentu maszynkowego? Jestem bardzo ciekawa Twojego zdania jak się sprawdza :)
UsuńJak zwykle wyszły Pani wspaniale! Wypróbujemy tę recepturę z całą pewnością:)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł z tą maszynką..a faworki wyglądają pysznie..
OdpowiedzUsuńWczoraj zrobiłam..pyszne..nawet nie zdążylam zrobić zdjęcia..
OdpowiedzUsuńBożenko, wykorzystałaś sposób z mieleniem ciasta? jestem bardzo ciekawa Twoich wrażeń - tylko szczerze, bardzo proszę :)
Usuńwypróbowałam patent z mieleniem ciasta, i jestem pod ogromnym wrażeniem. Jeszcze nigdy nie miałam tak kruchych i "pęcherzastych" faworków.
Usuń"Błogosławię" dzisiejszy reumatyczny ból łokcia, nie dałabym rady ręcznie wybijać ciasta. Od dziś tyko tak będę napowietrzać ciasto na chrust
Anna, nawet nie wiesz jak mnie cieszy, że mogłam się na coś przydać :) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńWłaśnie zajadamy całą rodzinką- faworki kruche, cudnie napowietrzone-słowem pyszne. Dziękuję za patent z maszynką, zaoszczędził czasu i wysiłku. Usmażyłam podwójną porcję i planuję powtórkę w Tłusty Czwartek. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńcieszę się, że jesteś zadowolona :) Pozdrawiam równie serdecznie :)
UsuńFaworki ostatni raz robiłam z mamą, kilkanaście lat temu. Chyba pora to zmienić :) Tylko nie mam maszynki do mielenia mięsa.
OdpowiedzUsuńwedle starej metody ciasto wybija się wałkiem, ale może ktoś się wypowie na ten temat bo ja tak nigdy nie robiłam. Przepuszczenie go przez maszynkę świetnie je napowietrza i są potem niezwykle kruche
Usuńja uderzam kulą ciasta kilkanaście razy o stół i też działa:) ale patent z maszynką kiedyś wypróbuję na pewno:)))
Usuńtego sposobu nie znałam, ciekawe . . .
UsuńMożna ciasto bić wałkiem, ale ja je biję tłuczkiem do mięsa, tą stroną z 'kolcami', składam na pół itd. Można też energicznie rzucać o blat.
Usuńznam tą metodę od lat, ale nie radzę używać maszynki elektrycznej
OdpowiedzUsuńfakt, że używam do tego starej maszynki ręcznej, ale po prostu tak mi wygodniej - dlaczego nie radzisz używać elektrycznej ? napisz, proszę, konkretnie żebyśmy wiedzieli na co uważać :)
UsuńPrawie jota w jotę jak moje faworki. Jedyna różnica to olej do smażenia zamiast smalcu, no i ta maszynka. Wybijam pałką, a właściwie pozwalam chłopu dać się zastosować instrumentalnie. Wybijanie ciasta pałka to jego przywilej od wielu już lat. :D
OdpowiedzUsuńto może i ja swojego zagonię ? niech się chłopina wyżyje :D
UsuńJa znam ten patent maszynki od 30 lat. Jednak 2 razy zmieliłam w maszynce elektrycznej i było dobrze, jednak za trzecim razem spaliłam silnik, nie wiem być może za dużo ciasta włożyłam tym razem albo było zbyt ścisłe, tak czy tak to były najdroższe faworki świata hi..hi.. Od tamtej pory używam wyłącznie zwykłej maszynki.
OdpowiedzUsuńoj, to faktycznie trzeba uważać bo szkoda by było zepsuć sobie maszynkę . . . Mam nadzieję, że odwiedzający czytają te komentarze bo są bardzo istotne :)
UsuńFaworki przetestowane.SUPER!!POLECAM!!!!!A co do maszynek elektrycznych to myślę,że ciasto powinno się wkładać po kawałeczku wtedy maszynka się nie zapycha i bez problemu szybko ciasto jest zmielone. Ja tak robiłam po przeczytaniu komentarzy bo przyznaję,że się zestresowałam utratą maszynki:)Alutka.
OdpowiedzUsuńAlutka, dzięki za opinię :) cieszę się, że faworki się udały :)
UsuńBardzo ciekawy przepis!
OdpowiedzUsuńTłusty czwartek już nie długo, wypróbuję i dam znać jak poszło :) aj, no i mielić będę w elektrycznej maszynce :))) ciekawe czy to nie będzie jej ostatni raz ;)
Pozdrawiam z mroźnych Mazur!
Kama, dziewczyny pisała, że robiły w elektrycznej tylko nie trzeba pchać dużo ciasta na jeden raz - po trochu żeby się nie zapchała i będzie dobrze :)
UsuńPyza wyprobowalam Twoja medote i potraktowalam ciasto maszynka do miesa!!! Ale rewela!!! W zyciu nie mialam tak chrupiacego chrustu! Babel na bablu!:))) Super pomysl! Acha i mielilam elektryczna maszynka i nic sie nie stalo ale trzeba dawac male kawaleczki ciasta bo jak dodalam troche wiecej to sie zaczynala maszyna przegrzewac haha Ale da sie i maszynka przetrwa! Ciasto zrobilam z innego przepisu ale pomysl na mielenie podkradam na zawsze! Koniec z walkiem:) Dziekuje Ci bardzo! Oto link do mojego posta: http://bakeholic.blogspot.com/2013/01/chruscik-doskonay.html Oczywiscie podlinkowalam tam we wpisie ze pomysl Twoj:) Pozdrawiam!:)
OdpowiedzUsuńfajnie, że macie odwagę korzystać z takich zwariowanych pomysłów jak mielenie surowego ciasta - jak czytam efekty są bardzo dobre i bardzo się cieszę :)
UsuńPyszne
OdpowiedzUsuńhttp://kuchniaalicji.blogspot.com/2013/01/faworki-pyzy-czyli-faworki-domowe.html
piękny chrust Ci wyszedł :)
UsuńPani Izo!
OdpowiedzUsuńZrobiłam, doskonałe!
Miele wcale nie takie trudne, poszło jak po przysłowiowym maśle :)
http://ja-kama-mama.blogspot.com/2013/01/faworki-mniamusne.html
jedyny kłopot to taki, że znikają w oczach ;) już prawie nie ma :)))
Pozdrawiam! :)
Nie wiem czy poprzedni komentarz się zapisał, więc piszę jeszcze raz ;)
OdpowiedzUsuńfaworki rewelacja!
mielenie wcale nie takie trudne, poszło raz dwa!
http://ja-kama-mama.blogspot.com/2013/01/faworki-mniamusne.html
jedyny kłopot to taki, że znikają zbyt szybko z talerza :)
Pozdrawiam! :)
Kama, świetnie, że wszystko się udało :)
Usuńa jak nie mam maszynki do mięsa to może uda to się w blenderze? (ten pojemnik z ostrzami w środku)
OdpowiedzUsuńno nie wiem . . . może lepiej po prostu pomyśl o kimś nielubianym i ciastko stłucz porządnie wałkiem przez kilka minut albo rzucaj nim o blat lub stolnicę ? szkoda blendera . . .
Usuńciasto zrobione,teraz odpoczywa w lodówce....poczekam chwilkę i do pracy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Katarzyna
oj, żeby tak ktoś zrobił dla mnie trochę chrustu . . .
UsuńWlasnie zmielilam ciasto ,co prawda robie faworki pol na pol z maki pszennej i pelnoziarnistej ale jestem w szoku ile dalo zmielenie ciasta jest bardziej plastyczne i puszyste az sie wierzyc nie chce. teraz moje ciasto odpoczywa jak upieke to dam znac jak wyszly
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Malgorzata
Małgorzata, cieszę się, że tyle osób już wykorzystało z powodzeniem ten sposób i są zadowolone :)
UsuńUpieklam i mega przepyszne , tak kruche i z babelkami i kto by przypuszaczal ze to od mielenia
OdpowiedzUsuńdziekuje
bardzo prosze :) to mielenia doskonale napowietrza ciasto :)
Usuńdziś będę piekła i zobaczymy co mi wyjdzie, ale te Pani wygląfdają obłędnie
OdpowiedzUsuńjuż sie zdążyłam zaślinić
będzie dobrze, jestem pewna, że wyjdą Ci pyszne faworki :)
UsuńWłaśnie zrobiłam chrust - wszystko zgodnie z przepisem. Smażone na smalcu. GENIALNE!!! Ciasto przemieliłam przez maszynkę elektryczną - mam taką 30 letnią, ruską - z wszystkim sobie poradzi :> Ciasteczka wyszły super! Całe w pęcherzykach :> Miodzio! Dzięki za przepis!!!
OdpowiedzUsuńbardzo proszę :)
Usuńdziwi mnie, że w przepisie nie ma proszku do pieczenia
OdpowiedzUsuńno właśnie nie mam i wcale nie jest potrzebny - przemielenie ciasta doskonale je napowietrza i faworki pięknie wyrastają bez proszku :)
UsuńWitam,metoda fajna ale niestety faworki gumowate,trzeba je dobrze przypalic aby były chrupiące.
OdpowiedzUsuńjeśli wyszły Ci gumowate to znaczy, że prawdopodobnie wrzuciłeś na zbyt zimny tłuszcz - mnie zawsze wychodzą bardzo kruche a przepis znam i stosuję od wielu lat - przekazałam go też wielu koleżankom i wszystkie są bardzo zadowolone więc nie wymyślaj ... zdjęcie nie oddaje kruchości, ale widać że wcale nie są zbyt rumiane
Usuń"Zbijanie ciasta ma na celu "rozluźnić" jego strukturę poprzez zerwanie siatki glutenowej, a przez to polepszyć kruchość wyrobów,
OdpowiedzUsuńtego efektu nie uzyska się "tylko" mieszając ciasto." To cytat ze strony - Wędliny domowe. Przypuszczam, że przejście ciasta przez maszynkę powoduje zmiażdżenie siatki glutenowej i - w konsekwencji-kruchość ciasta. Pozdrawiam, Aga.
dzięki, Aga - myślę, że to właśnie jest wytłumaczenie :)
UsuńPowyżej było żeby nie używać maszynki elektrycznej. Ale ja mam najnowszej generacji gdzie jest czujnik, który wyłącza maszynkę lub jest też plastykowe sprzęgło łamiące się w razie bardzo ciężkiej pracy , ale chroniące przed spaleniem silnika.
OdpowiedzUsuńja mam zwykłą elektryczną, bez żadnych czujników i daje radę :)
UsuńDroga Pyzo :) Z lekkim niepokojem podeszłam do Twojego przepisu. Mam swój "żelazny" przepis na faworki i jest od dla mnie raczej niezawodny od kilkunastu lat (piszę raczej - gdyz zdarzyło się, że w ciągu tych lat 2 lub 3 razy usmazone chruściki odbiegały od ideału). Jednak Twój przepis na mielenie ciasta zaintrygował mnie strasznie i postanowiłam go wypróbować. No cóż... powiem ze smutkiem ... :(moja dieta legła dziś w gruzach bo mimo tego, iż nie przepadam za chrustami - wyszły rewelacyjnie!!! Są kruchuteńkie, leciusieńkie i baaardzo smaczne. Dziękuję za przepis i polecam go gorąco wszystkim zaglądającym tu osobom. Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńw takim razie dziękuję za zaufanie i cieszę się, że faworki smakowały :)
UsuńWlasnie zrobilam sa rewelacyjne, wreszcie dorownalam tesciowej
OdpowiedzUsuńno to cieszę się razem z Tobą !
UsuńWitam, czy zamiast spirytusu mogę dodać aromat rumowy? Nie mam alkoholu w domu żadngo by móc dodać ;/
OdpowiedzUsuńMonika, spirytus nie jest tutaj dla aromatu tylko po to żeby faworki nie wchłaniały dużo tłuszczu podczas smażenia. Można go zastąpić zwykłym spirytusowym octem dziesięcioprocentowym - dodałabym go 2 łyżki i zmniejszając nieco ilość śmietany żeby ciasto nie było zbyt luźne
UsuńDobry wieczór!
OdpowiedzUsuńPrzepis i patent ze zmieleniem ciasta fantastyczny! Tak, jak obiecałaś :) Faworki są chrupiące, napowietrzone i naprawdę warte mycia maszynki! Właśnie zrobiłam Twoim sposobem i zawsze będę już tak je robić. Dziękuję!
serce rośnie kiedy kolejna osoba zadowolona !
UsuńUwielbiam! rewelacja,to mało powiedziane:)Dzięki za przepis:)))Warte całej pracy,mój syn właśnie zabiera dla swojej dziewczyny:)
UsuńIzo :))) dzięki Ci za tak fajny i szybki sposób na usmażenie faworków:) Właśnie skończyłam smażyć. Fotkę zrobiłam jest na FB. Dzięki i pozdrawiam. Agata P.
OdpowiedzUsuńAgata , cieszę się bardzo :) jeśli możesz to prześlij zdjęcie na maila - izakulinska@o2.pl a ja umieszczę je w specjalnym albumie "czytelnicy gotują"
UsuńRewelacja:))) od tej chwili tylko TWOJE!!! warte wszystkiego:)Serdeczne dzięki
OdpowiedzUsuńRewelacja! od dzisiaj tylko TWOJE:) dzięki serdeczne za przepis
OdpowiedzUsuńWyszły naprawdę przepyszne. Przemieliłam 2 razy, trochę to zajęło mi czasu ale było warto.
OdpowiedzUsuńWitam Izuniu. Twój sposób na napowietrzenie ciasta jest rewelacyjny. Maszynka elektryczna sprawdziła się znakomicie. Dałam tarczę z grubymi oczkami i kładłam po mniejszym kawałku , także maszynka nawet się nie zagrzała. Bardzo dziękuję, że podzieliłaś się z nami tym sposobem, a nie schowałaś głęboko, żeby nikt nie widział- ha, ha. Przepisu jeszcze nie wstawiłam, ale może się w tym tygodniu jakoś zbiorę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Bardzo ładnie wygladaja jutro je zrobie Mam takie małe pytanie jeśli nie mam spirytusu to moze być wódka?
OdpowiedzUsuńmoże być wódka czysta
UsuńSuperrr przepis, prosty a rezultat smakowity!
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis polecam wszystkim, ja dodalam jeszcze troszeczke proszku do pieczenia.
OdpowiedzUsuńprzez zmielenie ciasto jest wystarczająco napowietrzone i nie mam naprawdę sensu dodawać proszku
UsuńCukru sie NIGDY nie dodaje do ciasta, bo sie pali (mozna ew. dac opakowanie wanilinowego). Bezwzglednie natomiast trzeba dodac szczypte soli, o tym zapomina sie w wielu slodkich przepisach.
OdpowiedzUsuńnigdy? no popatrz! a ja dodaje 1 łyżkę od wielu lat, za każdym razem kiedy je smażę i nic mi się nie pali. Radziłabym raczej NIGDY nie używać cukru wanilinowego bo to nie jest naturalnie aromatyzowany cukier
UsuńWitam.Wlasnie zabieram się do smażenia faworkow z Pani przepisu. Napiszę jak skończę.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy sposób do napowietrzania ciasta, napewno spróbuję, a jeżeli ktoś nie ma spirytusu można dodać octu też zadziała aby faworki nie wciągały tłuszczu. Pozdrawia.
OdpowiedzUsuńImienniczko :-), czy po przemieleniu ciasto nie musi odpocząć ? Wiele przepisów tak zaleca. Pozdrawiam, Iza
OdpowiedzUsuńnie musi, ale na pewno mu nie zaszkodzi jak sobie trochę poleży
UsuńDokładnie wedle przepisu REWELACJA. POLECAM
OdpowiedzUsuńPani Pyzo mam pytanie : jakiej śmietany pani użyła ,jakiej firmy ,w kubku zagęszczanej ,ilo procentowej 12 a może 18 ??? Bo są bardzo różne :)
OdpowiedzUsuńmusi być gęsta i kwaskowa, firma nie jest istotna , najczęściej używam 18% albo 22%
UsuńPychota!!! I cóż ja bez Pani bym zrobiła?! I pączki robię według Pani przepisu i faworki i troszkę szperam na Pani stronie, wśród innych propozycji! Bardzo dziękuję i życzę wszystkiego smacznego :))
OdpowiedzUsuńWitam, mam pytanie:
OdpowiedzUsuńile około fawork,ó wychodzi z proporcji jakie są podane w przepisie? Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź, pozdrawiam!
nie wiem jak Ci odpowiedzieć bo nigdy nie przyszło mi do głowy ani liczyć ile sztuk ich nasmażyłam ani ważyć wszystkich... Talerz na zdjęciu ma 35 cm średnicy, jest naprawdę duży, i jak ułożę na nim faworki to jest tego naprawdę duża sterta jak widać
UsuńPyzuniu te faworki są genialne, a mycie maszynki po mieleniu ciasta bezproblemowe:) Chwilkę się wymoczyła to później praktycznie tylko woda można było spłukać:)... a faworki niesamowicie kruche, delikatne. Cudo:). dziękuję za przepis:)
OdpowiedzUsuńZawsze wszyscy chwalili moje faworki,że takie kruche,delikatne i pyszne. Robiłam je często. Wszystko osiągałam tłukąc ciasto w pocie czoła. Minęło wiele lat...Zapomniałam już jaki to dokładnie był przepis.Dzisiaj ostatki i zaczęłam szukać przepisu. Przepadł.Trafiłam tu i jestem w szoku! Rewelacja! Zaraz zrobię. Wielkie dzięki. Pozdrawiam. Ania
OdpowiedzUsuńNo i zrobiłam (a nie miałam!). A tylko dlatego, że zobaczyłam, iż 2 butelki oliwy portugalskiej stracą na dniach termin ważności. CO można zrobić z takiej porcji oliwy w tak krótkim czasie ? Tylko pączki albo faworki ! Postanowiłam, że chruściki, a to dlatego, żeby wypróbować maszynkę do mielenia mięsa.Oczywiście dodałam 2 kostki smalcu.Ciasto odstawiłam na godzinę (poleżakowało), a potem oprószyłam delikatnie mąką i pocięłam na kawałki wielkości pół pięści. Nie zabrudziło mi maszynki zupełnie. Jedynie w sitku musiałam - podobnie jak przy mieleniu mięsa - przetkać otworki zapałką. Przepis Izy jak z notatnika mojej babci. Jedynie do smażenia dodaję obrany ziemniak i gdy się porządnie "wysmaży", zmieniam na nowy.Dziś była koleżanka i powiedziała, że tak cienkich i chrupiących faworków jeszcze nie jadła.A mnie się podobały pęcherzyki. :)
OdpowiedzUsuńPychotka!!!!:-) Pierwszy raz wyszły mi tak przepyszne wręcz idealne! Dziękuję! :-)
OdpowiedzUsuńJa również robiłam z tego przepisu i muszę przyznać, że nie rozczarowałam się. Naprawdę wyszły bardzo smaczne. Patent z maszynką rewelacja. Dodatkowo, ja każdy kawałek oprószyłam mąką gdy wrzucałam do maszynki elektrycznej i maszynka się nie posklejała i bardzo łatwo się umyła.
OdpowiedzUsuńRobiłam i potwierdzam że są pychaaa :) jeszcze szukam dobrego przepisu na pączki jakby pani miała coś fajnego to poproszę
OdpowiedzUsuńprzepis na pyszne domowe pączki znajdziesz tutaj - http://smacznapyza.blogspot.com/2012/01/najlepsze-paczki-domowe.html
UsuńKochana Pani Izo, mam już swoje lata i nie raz słyszałam, że takie jak u mamy to nigdzie..., ale to co Pani wymyśliła jest genialne. Upiekłam godzinę temu i dobrze,że zeszłam do kuchni bo mój opędzlował już połowę. Faworki są chrupiące ,napowietrzone i nie czuć tłuszczu (piekłam na oleju). Z myciem maszynki nie ma problemu:szczotka do butelek i wykałaczka. Widzę,że następne w kolejce oponki serowe. Będę piekła. Acha ,jeszcze odnośnie zupy kartoflanej z porem - wspaniała.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam:))
Bar baro, bardzo się cieszę, że jesteś zadowolona i faworki Wam smakowały :) Pozdrawiam!
UsuńWitam Pani Izo.
OdpowiedzUsuńMam pewien problem z faworkami, otóż jeden z domowników nie toleruje laktozy z mleka. Czy można w jakiś sposób wyeliminować śmietanę, albo czymś zastąpić?
Myślę, że spokojnie można zastąpić ją nieco mniejszą niż jej objętość ilością wody mineralnej, najlepiej gazowanej co dodatkowo napowietrzy ciasto. Spotkałam się też z pomysłem dodania zamiast niej rozgniecionego banana, ale to już bardziej zmieni smak.
UsuńBardzo dziękuję za odpowiedź. Z pewnością wypróbuję sposób z wodą gazowaną. Młodszy brat będzie miał niespodziankę.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Stawiam pierwsze kroki w pieczeniu, faworkow się bałam, a już uderzenie przez 15 min wałkiem zniechęcało mnie, ale ten przepis jest świetny a pomysł z maszynka naprawdę ekstra, dziękuję i idę się zajadac pozdrawiam Aga
OdpowiedzUsuńFajnie, że mogłam pomóc w przełamaniu tego lęku przed faworkami.
UsuńWitam. Trafiłam tutaj szukając na necie dobrego przepisu na faworki, i ten pomysł z maszynką całkowicie mnie zaskoczył, to napowietrzanie ciasta za każdym razem zniechęcało mnie do robienia faworków. IDĘ do kuchni robić faworki , dziękuję za świetny pomysł i pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuńWITAJ!!! To jest najlepszy przepis na faworki na świecie!!! Jestem młodą mamą i czasem brak mi pomysłu na obiad a TEN BLOG TO MOJE ZBAWIENIE!!!! Raczej nie piszę komentarzy ale dla tego przepisu i pomysłu z tą maszynką do mielenia musiałam okazać swoją wdzięczność! Moja mama tata mąż i dzieciaki chrupią chrusty jeszcze ciepłe zawsze robię z trzech porcji bo inaczej nie zostanie nic do kawy ;)
OdpowiedzUsuńStary sposób Babci wciąż się sprawdza. Jednak przy maszynkach elektrycznych trzeba zachować ostrożność żeby nie spalić silnika 😊 Cieszę się, że przepis jest przydatny 😊
UsuńWitam i od razu na wstępie donoszę iż mimo moich 65+ po raz pierwszy w życiu wyszły mi takie jak to młodzi mówią zarąbiste faworki :) Ten pomysł z maszynką jest bezcenny. Izuniu jesteś niesamowita :) :) :) Może masz też jakiś zaskakujący pomysł na pączki z wkładką - bo faworki uciekają mi z talerza z szybkością błyskawicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Barbara
Na blogu jest kilka przepisów na różne pączki, poszukaj w zakładce spis potraw
UsuńWitam wszędzie są przepisy że dodajemy żółtka a nie 2 całe jajka czy w związku z tym ciasto nie jest twarde?
OdpowiedzUsuńWychodzą bardzo kruchutkie. Oczywiście ciasto na faworki cienko się wałkuje
UsuńJa faworki przewracam i po usmażeniu wyjmuję patyczkiem do szaszłyków. Układam na ręcznik papierowy, aby usunąć resztki tłuszczu, posypuję cukrem z prawdziwą wanilią zmieszaną z cukrem pudrem.
OdpowiedzUsuńZ tego ciasta robię też róże karnawałowe z wisienką z konfitury.
Aż mi się zachciało faworków!
UsuńNie wiem co zrobiłam źle faworki wyszły mi twarde
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie zbyt grubo wałkowane ciasto albo/i smażone w za zimnym tłuszczu
UsuńDroga Pyzo, bardzo dobry przepis. Faworki wyszły super. Pomysł z tą maszynką jest świetny.
OdpowiedzUsuńW większości spotykanych przeze mnie przepisów nie ma w składzie tłuszczu.Czy tu jest niezbędny i co daje?
OdpowiedzUsuńPytam z ciekawości,bo i tak wykorzystam Pani przepis jeszcze dziś :)
Pozdrawiam :)