Nie marnuj jedzenia! - Obiad z resztek czyli ekonomia gastronomia na co dzień
Sami wiecie jak to bywa - kupować jest łatwo, dokłada się i dokłada, i wrzuca się do koszyka zwykle za dużo jedzenia niż potrzebujemy. Ale na coś tam ma się ochotę już, natychmiast, dorzucamy potem to co ładnie wygląda albo zachęci nas ceną, potem jeszcze coś na zapas bo może ktoś wpadnie albo nie będzie czasu wyjść do sklepu . . . i rośnie nie tylko ilość toreb z zakupami, ale także rachunek do zapłacenia. A przecież można inaczej - można przed wyjściem z domu naszykować kartkę z zapisanymi niezbędnymi rzeczami do kupienia. U mnie w domu leży specjalny notes, zawsze pod ręką, i zapisuję w nim od razu pozycje do kupienia jeśli coś właśnie mi się skończyło czy wpadnie mi do głowy pomysł na danie i muszę coś dokupić. Staram się też planować co będę gotować nie tylko dzisiaj, ale także na następne dni - jeśli ma być rosół to pewnie potem będzie jakaś inna zupa na bulionie, z mięsa zrobię pierogi czy farsz do zapiekanki a warzywa trafią do sałatki - nadmiar bulionu zamrażam, resztki żółtych serów wrzucam do pojemniczka w zamrażarce i czekają na pizzę. Poza tym zwracam baczną uwagę na terminy przydatności - puszka kukurydzy może postać, ale świeża marchewka długo nie poleży więc nie ma po co kupować jej na zapas.
Staram się co nie znaczy, że zawsze wszystko ładnie się zgra - zdarza się, że coś muszę wyrzucić i mam potem wyrzuty sumienia. Nie lubię wyrzucać jedzenia a poza tym zwyczajnie mnie na to nie stać więc zawsze mam w domu np. mąkę bo jeśli kupię za mało pieczywa to upiekę bułki. Robię też przetwory z warzyw i owoców - latem i jesienią kiedy są tanie robię dżemy, sosy, sałatki, kiszę, marynuję - potem mam nie tylko tańsze półprodukty do dań, ale także mniej pracy przy gotowaniu bo wystarczy do obiadu odkręcić słoik przecieru pomidorowego, kiszonych ogórków czy sałatki. Skarbnicą jest też zamrażalnik - mam w nim jeszcze trochę owoców z ubiegłego roku, trochę grzybów, wspomniane kawałki sera czy okrawki wędlin . . . Nadmiar sosu spod pieczenia mięsa zlewam do słoika - mam domową bulionetkę do przyprawiania różnych dań. Na parapecie w kuchni rosną sobie zielone zioła - nie tylko dodadzą smaku, ale także ozdobią danie a poza sezonem letnim cena pęczka zieleniny nie jest niska.
Zasady ekonomicznego prowadzenia domowej kuchni nie są trudne i coraz więcej osób zwraca uwagę właśnie na to żeby kupować mniej i mądrzej, żeby przetwarzać dary pól, ogrodów czy lasów wtedy gdy obrodzą i zwyczajnie nie marnować jedzenia na co dzień. Więcej informacji na ten temat znajdziecie TUTAJ. Warto poczytać i warto wziąć sobie wszystkie rady do serca.
Wczoraj kupiłam ćwiartki kurczaka do upieczenia bo męska część rodziny dopominała się mięcha. Myjąc mięso pomyślałam, że przecież boczne kawałki z kością i tak nie są do zjedzenia więc można je bez szkody odciąć i wykorzystać na wywar do zupy. Tak też zrobiłam. Przejrzałam też pojemnik z warzywami - były 4 marchewki, po kawałeczku pietruszki i selera, kawałek dyni - myślę, że wszystko razem będzie akurat na zupę. Dzisiaj więc jest zupa "na winie" czyli z tego co mi się nawinęło pod ręce a do niej babeczki - z resztkami mięsa, które ugotowały się przy kościach i zostały w wczorajszego obiadu. Do ciasta na babeczki dosypałam zmielony, suchy chleb bo tego nigdy nie wyrzucam. Można właśnie dodać go do ciasta, zamiast części mąki albo użyć jako panierki. Przydały się też parapetowe zioła i resztka groszku z zamrażarki . . .
Babeczki chlebowe z kurczakiem i groszkiem
składniki:
sposób przygotowania: FARSZ - na kawałkach ćwiartek kurczaka, prawie samych kościach, ugotowałam wywar. Okazało się, że przy kostkach jest jednak całkiem sporo mięsa więc obrałam je dokładnie, dodałam jeszcze kawałki udka pieczonego z poprzedniego dnia - lekko wszystko posiekałam i wrzuciłam do miski. Na patelni rozgrzałam olej, zeszkliłam posiekaną cebulę, dorzuciłam mrożony groszek, szczyptę cukru i wlałam ok. 5 łyżek wody - dusiłam kilka chwil, tylko żeby groszek stracił surowość. Zawartość patelni przełożyłam do kawałeczków mięsa. Dodałam jajko, trochę startego sera, szczypiorek i sporo przypraw, dokładnie wszystko wymieszałam. Dosypałam też łyżkę proszku chlebowego - wchłonie nadmiar płynu i nic nam nie wycieknie z babeczek.
CIASTO - drożdże roztarłam z cukrem aż zrobiły się płynne. Mąkę zmieszałam ze zmielonym na proszek chlebem, solą i roztarłam rękami z zimnym masłem aż nie było widocznych grudek tłuszczu. Dodałam płynne drożdże, wbiłam jajko i pomału dolewając mleko zagniatałam ciasto - powinno być zwarte, ale elastyczne i nie lepić się do rąk. Nie musi wyrastać - można od razu przystąpić do dalszych czynności czyli po formowania. Ciasto podzieliłam na 10 części, z każdej utoczyłam kulkę, spłaszczyłam ją i lekko rozwałkowałam na placuszek. Powinien być tak duży żeby wyłożyć nim wgłębienie w formie na muffinki, i żeby brzegi wystawały na ok. 1 cm. Tak przygotowałam 10 korpusów do moich babeczek.
W każdy nałożyłam po ok. 2 czubate łyżki farszu - ugniatając lekko. Formę wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st. C i piekłam ok. 25 minut na najniższym poziomie żeby spód dobrze się wypiekł - brzegi babeczek powinny ładnie się zrumienić. Po upieczeniu lekko je przestudziłam i podałam na ciepło jako dodatek do zupy, ale doskonałe są także na zimno.
Łaciata zupa krem na winie
składniki:
sposób przygotowania: warzywa oczyściłam, pokroiłam wszystko w kostkę, ale marchewki purpurowe wrzuciłam do oddzielnego garnka żeby nie zabarwiły całości. Pietruszkę i selera podzieliłam sprawiedliwie między obie części czyli trochę do marchewki zwykłej z dynią a trochę do marchwi purpurowej. Obdzieliłam warzywa sprawiedliwie wywarem, lubczykiem, odrobiną pozostałych przypraw i ugotowałam aż wszystko było miękkie. Obie części zmiksowałam dolewając do nich po trochu mleka i jogurtu naturalnego bo miałam akurat zaczęte opakowanie, ale można dodać po prostu śmietanę. Doprawiłam zupę ostatecznie do smaku. Do miseczek nalewałam ją tak żeby były widoczne oba kolory - taka łaciata apetyczniej wygląda. Jeszcze tylko trochę startego sera na wierzch, odrobina posiekanej natki i gotowe.
Podałam z ciepłymi bułeczkami - babeczkami i mieliśmy pyszny obiad a przecież powstał właściwie z resztek i dodatków, które zwykle są po prostu w domu.
Staram się co nie znaczy, że zawsze wszystko ładnie się zgra - zdarza się, że coś muszę wyrzucić i mam potem wyrzuty sumienia. Nie lubię wyrzucać jedzenia a poza tym zwyczajnie mnie na to nie stać więc zawsze mam w domu np. mąkę bo jeśli kupię za mało pieczywa to upiekę bułki. Robię też przetwory z warzyw i owoców - latem i jesienią kiedy są tanie robię dżemy, sosy, sałatki, kiszę, marynuję - potem mam nie tylko tańsze półprodukty do dań, ale także mniej pracy przy gotowaniu bo wystarczy do obiadu odkręcić słoik przecieru pomidorowego, kiszonych ogórków czy sałatki. Skarbnicą jest też zamrażalnik - mam w nim jeszcze trochę owoców z ubiegłego roku, trochę grzybów, wspomniane kawałki sera czy okrawki wędlin . . . Nadmiar sosu spod pieczenia mięsa zlewam do słoika - mam domową bulionetkę do przyprawiania różnych dań. Na parapecie w kuchni rosną sobie zielone zioła - nie tylko dodadzą smaku, ale także ozdobią danie a poza sezonem letnim cena pęczka zieleniny nie jest niska.
Zasady ekonomicznego prowadzenia domowej kuchni nie są trudne i coraz więcej osób zwraca uwagę właśnie na to żeby kupować mniej i mądrzej, żeby przetwarzać dary pól, ogrodów czy lasów wtedy gdy obrodzą i zwyczajnie nie marnować jedzenia na co dzień. Więcej informacji na ten temat znajdziecie TUTAJ. Warto poczytać i warto wziąć sobie wszystkie rady do serca.
Wczoraj kupiłam ćwiartki kurczaka do upieczenia bo męska część rodziny dopominała się mięcha. Myjąc mięso pomyślałam, że przecież boczne kawałki z kością i tak nie są do zjedzenia więc można je bez szkody odciąć i wykorzystać na wywar do zupy. Tak też zrobiłam. Przejrzałam też pojemnik z warzywami - były 4 marchewki, po kawałeczku pietruszki i selera, kawałek dyni - myślę, że wszystko razem będzie akurat na zupę. Dzisiaj więc jest zupa "na winie" czyli z tego co mi się nawinęło pod ręce a do niej babeczki - z resztkami mięsa, które ugotowały się przy kościach i zostały w wczorajszego obiadu. Do ciasta na babeczki dosypałam zmielony, suchy chleb bo tego nigdy nie wyrzucam. Można właśnie dodać go do ciasta, zamiast części mąki albo użyć jako panierki. Przydały się też parapetowe zioła i resztka groszku z zamrażarki . . .
Babeczki chlebowe z kurczakiem i groszkiem
składniki:
- CIASTO - 140 g mąki pszennej typ 500
- 130 g chleba razowego suchego i zmielonego na miałki proszek
- 40 g masła
- 20 g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka soli
- ok. 100 ml mleka albo wody
- 1 jajko
- 1/3 łyżeczki soli
- FARSZ - ok. 1 szkl. kawałeczków mięsa gotowanego albo/i resztki pieczeni
- ok. 3/4 szkl. mrożonego groszku zielonego
- 1 cebula
- 1 łyżka oleju
- 1 czubata łyżka posiekanego szczypiorku
- 1 łyżka suszonego czosnku niedźwiedziego
- 1 jajko
- 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
- 1/2 łyżeczki papryki mielonej słodkiej
- 1 czubata łyżka mielonego suchego chleba razowego
- 3 - 4 łyżki startego żółtego sera - po prostu jakiś kawałek co się marnuje w lodówce - u mnie Edamski
- do smaku: sól, cukier
sposób przygotowania: FARSZ - na kawałkach ćwiartek kurczaka, prawie samych kościach, ugotowałam wywar. Okazało się, że przy kostkach jest jednak całkiem sporo mięsa więc obrałam je dokładnie, dodałam jeszcze kawałki udka pieczonego z poprzedniego dnia - lekko wszystko posiekałam i wrzuciłam do miski. Na patelni rozgrzałam olej, zeszkliłam posiekaną cebulę, dorzuciłam mrożony groszek, szczyptę cukru i wlałam ok. 5 łyżek wody - dusiłam kilka chwil, tylko żeby groszek stracił surowość. Zawartość patelni przełożyłam do kawałeczków mięsa. Dodałam jajko, trochę startego sera, szczypiorek i sporo przypraw, dokładnie wszystko wymieszałam. Dosypałam też łyżkę proszku chlebowego - wchłonie nadmiar płynu i nic nam nie wycieknie z babeczek.
CIASTO - drożdże roztarłam z cukrem aż zrobiły się płynne. Mąkę zmieszałam ze zmielonym na proszek chlebem, solą i roztarłam rękami z zimnym masłem aż nie było widocznych grudek tłuszczu. Dodałam płynne drożdże, wbiłam jajko i pomału dolewając mleko zagniatałam ciasto - powinno być zwarte, ale elastyczne i nie lepić się do rąk. Nie musi wyrastać - można od razu przystąpić do dalszych czynności czyli po formowania. Ciasto podzieliłam na 10 części, z każdej utoczyłam kulkę, spłaszczyłam ją i lekko rozwałkowałam na placuszek. Powinien być tak duży żeby wyłożyć nim wgłębienie w formie na muffinki, i żeby brzegi wystawały na ok. 1 cm. Tak przygotowałam 10 korpusów do moich babeczek.
W każdy nałożyłam po ok. 2 czubate łyżki farszu - ugniatając lekko. Formę wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st. C i piekłam ok. 25 minut na najniższym poziomie żeby spód dobrze się wypiekł - brzegi babeczek powinny ładnie się zrumienić. Po upieczeniu lekko je przestudziłam i podałam na ciepło jako dodatek do zupy, ale doskonałe są także na zimno.
Łaciata zupa krem na winie
składniki:
- ok. 1,5 l wywaru z kawałeczków kurczaka
- kawałki warzyw - u mnie po 2 marchewki zwykłe i purpurowe, kawałeczek pietruszki i selera korzeniowego, kawałek dyni
- do smaku: sól, cukier, lubczyk suszony, pieprz ziołowy
- zabielacz czyli mleko, śmietana albo jogurt naturalny
- 3 łyżki startego sera żółtego - starłam kawałeczek wyschniętego Dziugasa
- trochę zieleniny do posypania porcji
sposób przygotowania: warzywa oczyściłam, pokroiłam wszystko w kostkę, ale marchewki purpurowe wrzuciłam do oddzielnego garnka żeby nie zabarwiły całości. Pietruszkę i selera podzieliłam sprawiedliwie między obie części czyli trochę do marchewki zwykłej z dynią a trochę do marchwi purpurowej. Obdzieliłam warzywa sprawiedliwie wywarem, lubczykiem, odrobiną pozostałych przypraw i ugotowałam aż wszystko było miękkie. Obie części zmiksowałam dolewając do nich po trochu mleka i jogurtu naturalnego bo miałam akurat zaczęte opakowanie, ale można dodać po prostu śmietanę. Doprawiłam zupę ostatecznie do smaku. Do miseczek nalewałam ją tak żeby były widoczne oba kolory - taka łaciata apetyczniej wygląda. Jeszcze tylko trochę startego sera na wierzch, odrobina posiekanej natki i gotowe.
Podałam z ciepłymi bułeczkami - babeczkami i mieliśmy pyszny obiad a przecież powstał właściwie z resztek i dodatków, które zwykle są po prostu w domu.
genialne wykorzystanie zawartości lodówki. Tez nie lubie niczego wyrzucać co nie znaczy że mi sie nie zdarza niestety. Super babeczki
OdpowiedzUsuńNo i pysznie i bez marnowania! :)
OdpowiedzUsuńA wiesz Izo, że ja od lat już niczego nie wyrzuciłam? Robię przemyślane zakupy i staram się niczego nie marnować. Podobnie jak Ty zamrażam resztki sera i wędlin. I wolę, aby czegoś zabrakło, bo zawsze można zjeść coś innego niż miałabym wyrzucić. Nie jestem przesadnie oszczędna, ale jedzenia nigdy nie wyrzucam.
OdpowiedzUsuńA Twoje babeczki chlebowe mnie urzekły - ależ bym taką zjadła.
ja się bardzo staram, ale czasami coś się po prostu zepsuje - sama wiesz jak jest z owocami, warzywami.... Ale jestem wtedy zła na siebie, że tego nie przewidziałam, nie zużyłam od razu...
Usuńchyba znowu Iza nie mam z Tobą szans ;( , twój przepis jest świetny !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Szana
daj spokój, na mnie nikt nie zagłosuje . . . ale źle bym się czuła gdybym nie spróbowała :)
Usuńświetne pomysły!
OdpowiedzUsuńteż jestem za 'nie marnowaniem jedzenia', więc i u mnie na blogu pyszna utylizacja powielkanocnych ciast...:)
zapraszam więc na http://teczawsloiku.blogspot.com :)
JEDZENIE = ŻYCIE! *****
OdpowiedzUsuńPRAWIDŁOWA BIOLOGICZNIE, PROZDROWOTNA METODA ODŻYWIANIA:
Tzw. dla współczesnego człowieka powinna akceptować wszelkie uwarunkowania naszej przyrody, ewolucją narzucone reguły. Stanowi to trudny problem, ale bez badań; krew, wydzieliny, wydaliny, pierwiastki włosa, jest to absolutnie niemożliwe.
WTEDY MOŻNA TYLKO PRZERZUCAĆ SIĘ PSEUDO REGUŁAMI:
Na węch i czucie, również przypuszczenia. Kto zada sobie trud i zbada jak podnosi się poziom cukru przy poszczególnych produktach, jaki jest wpływ tłuszczów i jak, tj. w jakiej ilości się odkładają, jak organizm oddziaływuje na rodzaje białek itd. to wyniki dla wszystkich ludzi są niemal identyczne ew. drobna skala technicznego błędu.
A WIĘC; PRZY ZWALCZANIU WSZELKICH CHORÓB / OTYŁOŚCI, RÓWNIEŻ CUKRZYCY TYPU 2, WAŻNA JEST WIEDZA:
Klasyfikująca pożywienie na kategorie uwzględniające zawartość tłuszczów, NISKICH WĘGLOWODANÓW, WYSOKICH WĘGLOWODANÓW; tj. tych które sprzyjają powstawaniu otyłości i cukrzycy typu 2, a które nie, oraz pozostałych składników. Stosunkowo prostym jest zaznajomić się z tabelami pożywienia wg tzw. INDEKSU ŻYWIENIOWEGO TJ. IŻ PRODUKTU. To wystarcza, aby samemu decydować o łatwym doborze składników swojej diety, co stanowi na szczęście, rozwiązanie trudnego problemu dotyczącego zwalczania obu chorób. Lekarz rodzinny jednoznacznie, też nam to potwierdzi.
I jak zawsze kochana Pani Pyza uratowała mi skórę! Pani blog to odpowiedź na moje wszystkie kulinarne pytania. Z Pani przepisu zrobiłam wspaniały schab tulipan, którym powaliłam teściową na kolana, pyszne bitki wołowe, od teraz ulubione danie mojego męża, i mnóstwo innych doskonałych dań. Dziś wykorzystam pieczoną szynkę i zrobię babeczki. Jako początkująca gospodyni, która niestety nie ma już żadnych bardziej doświadczonych kobiet w najbliższej rodzinie (ppza teściową, ale przed nią nie wolno pokazać słabości!) - dziękuję! :*
OdpowiedzUsuńNaprawdę mega! ;)
OdpowiedzUsuń