Klasyczne ptysie z bitą śmietaną
Ptysie, ptyśki, ptysiunie... Nie znam nikogo kto oparłby się chociaż jednemu takiemu ciastku. Łasuchy dobrze wiedzą o czym mówię bo dobre ptysie są po prostu boskie - delikatne i chrupiące ciasto parzone a do tego mnóstwo pysznej, bitej śmietany, lekkiej jak chmurka chociaż niestety, kalorycznej. Ptysie łatwo wchodzą, nie tylko do buzi, ale też w boczki i trzeba o tym pamiętać. Równie wielką miłością darzę jedynie eklerki.
Moja Mama nie umiała piec takich rzeczy, ale w pobliżu była całkiem dobra cukiernia i czasami, w niedzielę, chodziłyśmy tam właśnie na ptysie. Zjadałyśmy po jednym na miejscu a dwa zabierałyśmy do domu na później. Te ptysie z nieistniejącej już osiedlowej cukierni nie zawsze były nadziewane bitą śmietaną, czasami był to krem z parzonych białek, ale trzeba przyznać, że równie pyszny jak śmietanka. Te ptysie śnią mi się czasami razem z innymi wspomnieniami dziecinnych lat, widać były i są dla mnie ważnym elementem tamtych czasów.
Ptysie z bitą śmietaną
czas przygotowania: ok. 40 minut + czas studzenia ciastek + czas chłodzenia
składniki na 12 dużych ciastek:
Jak zrobić prawdziwe ptysie?
CIASTO - w szerokim garnku zagotowałam wodę razem z solą i masłem. Jednym szybkim ruchem wsypałam do płynu przesianą wcześniej mąkę i od razu energicznie zaczęłam całość mieszać drewnianą łyżką. Mieszałam zawartość garnka a ten cały czas stał na niedużym ogniu. Po ok. 3 minutach masa była gładka, lśniąca i zlepiała się w kulę a to znaczy, że mąka się zaparzyła i można ciasto zdjąć z ognia.
Odstawiłam ciasto na kilka chwil, musi odrobinę przestygnąć, ale musi pozostać gorące. Można przełożyć je do miski albo pozostawić w garnku, w którym je parzyliście. Po chwili mogłam do ciasta dodać pierwsze jajko. Od razu do wbiciu energicznie mieszałam drewnianą łyżką żeby wmieszać jajko w ciasto. Nie przerywając mieszania dodawałam kolejno pozostałe jajka. Trzeba je dodawać po jednym i szybko mieszać żeby się nie ścięły, szczególnie na początku. Ja, jak już wspomniałam, mieszam całość drewnianą łyżką, ale można to robić mikserem.
Po dodaniu wszystkich jajek, kiedy ciasto było gładkie i jednolite, przełożyłam je do worka cukierniczego z dużą końcówką gwiazdkową. Wyciskałam porcje ciasta w formie dużych rozet na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Można zrezygnować z papieru, ale wtedy trzeba blachę posmarować odrobiną tłuszczu. Między rozetami ciasta zostawcie spore odstępy bo ptysie rosną podczas pieczenia.
Blachę z ciastkami wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200 st. C i piekłam ok. 25-30 minut. Przynajmniej przez pierwsze 15 minut nie wolno otwierać piekarnika żeby ciasto nie opadło. Upieczone ptysie powinny być wyrośnięte, mocno rumiane z wierzchu a suche w środku. Żeby sprawdzić czy są już gotowe zwykle wyjmuję jednego i przekrawam poziomo na pół sprawdzając stan ciasta w środku. Jeśli jest suche to pozostałe też wyjmuję a jeśli jeszcze trzeba to dopiekam je przez kilka następnych minut.
Po upieczeniu przełożyłam ciastka na kratkę od razu przecinając je poziomo mniej więcej w połowie wysokości albo nawet nieco wyżej. Użyłam do tego ostrego noża z ząbkami.
KREM - bardzo mocno schłodzoną śmietankę przelałam do schłodzonej miski - wstawiam ją do lodówki na 1-2 godziny przed planowanym ubijaniem kremu. Ubijałam śmietanę mikserem przez kilka minut na dużych obrotach aż zgęstniała i nabrała puszystości. Dolałam sok cytrynowy i dodałam ok. 3 łyżek cukru pudru a następnie ubijałam jeszcze chwilę aż śmietana uzyskała odpowiednią konsystencję. Trzeba oczywiście uważać żeby jej nie przebić bo możemy otrzymać masło. Ilość cukru jest orientacyjna - jeśli wolicie bardziej słodkie kremy to dosypcie go nieco więcej.
Gotową bitą śmietanę przełożyłam do rękawa cukierniczego z dużą, gwiaździstą końcówką. Napełniałam kremem czubato dolną część ciastek i przykryłam odciętym wierzchem. Ptysie oprószyłam odrobiną cukru pudru. Gotowe ptysie odstawiłam do lodówki.
Korpusy ptysiowe można upiec dzień wcześniej, ale śmietaną napełniamy je dopiero w dniu podania, na 1-2 godziny wcześniej żeby ciasto nie rozmiękło.
Moja Mama nie umiała piec takich rzeczy, ale w pobliżu była całkiem dobra cukiernia i czasami, w niedzielę, chodziłyśmy tam właśnie na ptysie. Zjadałyśmy po jednym na miejscu a dwa zabierałyśmy do domu na później. Te ptysie z nieistniejącej już osiedlowej cukierni nie zawsze były nadziewane bitą śmietaną, czasami był to krem z parzonych białek, ale trzeba przyznać, że równie pyszny jak śmietanka. Te ptysie śnią mi się czasami razem z innymi wspomnieniami dziecinnych lat, widać były i są dla mnie ważnym elementem tamtych czasów.
Ptysie z bitą śmietaną
czas przygotowania: ok. 40 minut + czas studzenia ciastek + czas chłodzenia
składniki na 12 dużych ciastek:
- CIASTO - 250 ml wody
- 100 g prawdziwego masła
- 1/4 łyżeczki soli
- 200 g mąki pszennej luksusowej
- 5 średnich jajek
- KREM - ok. 700 ml śmietany kremówki 30-36 %
- sok z połowy cytryny
- cukier puder do smaku
- do posypania - cukier puder
Jak zrobić prawdziwe ptysie?
CIASTO - w szerokim garnku zagotowałam wodę razem z solą i masłem. Jednym szybkim ruchem wsypałam do płynu przesianą wcześniej mąkę i od razu energicznie zaczęłam całość mieszać drewnianą łyżką. Mieszałam zawartość garnka a ten cały czas stał na niedużym ogniu. Po ok. 3 minutach masa była gładka, lśniąca i zlepiała się w kulę a to znaczy, że mąka się zaparzyła i można ciasto zdjąć z ognia.
Odstawiłam ciasto na kilka chwil, musi odrobinę przestygnąć, ale musi pozostać gorące. Można przełożyć je do miski albo pozostawić w garnku, w którym je parzyliście. Po chwili mogłam do ciasta dodać pierwsze jajko. Od razu do wbiciu energicznie mieszałam drewnianą łyżką żeby wmieszać jajko w ciasto. Nie przerywając mieszania dodawałam kolejno pozostałe jajka. Trzeba je dodawać po jednym i szybko mieszać żeby się nie ścięły, szczególnie na początku. Ja, jak już wspomniałam, mieszam całość drewnianą łyżką, ale można to robić mikserem.
Po dodaniu wszystkich jajek, kiedy ciasto było gładkie i jednolite, przełożyłam je do worka cukierniczego z dużą końcówką gwiazdkową. Wyciskałam porcje ciasta w formie dużych rozet na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Można zrezygnować z papieru, ale wtedy trzeba blachę posmarować odrobiną tłuszczu. Między rozetami ciasta zostawcie spore odstępy bo ptysie rosną podczas pieczenia.
Blachę z ciastkami wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200 st. C i piekłam ok. 25-30 minut. Przynajmniej przez pierwsze 15 minut nie wolno otwierać piekarnika żeby ciasto nie opadło. Upieczone ptysie powinny być wyrośnięte, mocno rumiane z wierzchu a suche w środku. Żeby sprawdzić czy są już gotowe zwykle wyjmuję jednego i przekrawam poziomo na pół sprawdzając stan ciasta w środku. Jeśli jest suche to pozostałe też wyjmuję a jeśli jeszcze trzeba to dopiekam je przez kilka następnych minut.
Po upieczeniu przełożyłam ciastka na kratkę od razu przecinając je poziomo mniej więcej w połowie wysokości albo nawet nieco wyżej. Użyłam do tego ostrego noża z ząbkami.
KREM - bardzo mocno schłodzoną śmietankę przelałam do schłodzonej miski - wstawiam ją do lodówki na 1-2 godziny przed planowanym ubijaniem kremu. Ubijałam śmietanę mikserem przez kilka minut na dużych obrotach aż zgęstniała i nabrała puszystości. Dolałam sok cytrynowy i dodałam ok. 3 łyżek cukru pudru a następnie ubijałam jeszcze chwilę aż śmietana uzyskała odpowiednią konsystencję. Trzeba oczywiście uważać żeby jej nie przebić bo możemy otrzymać masło. Ilość cukru jest orientacyjna - jeśli wolicie bardziej słodkie kremy to dosypcie go nieco więcej.
Gotową bitą śmietanę przełożyłam do rękawa cukierniczego z dużą, gwiaździstą końcówką. Napełniałam kremem czubato dolną część ciastek i przykryłam odciętym wierzchem. Ptysie oprószyłam odrobiną cukru pudru. Gotowe ptysie odstawiłam do lodówki.
Korpusy ptysiowe można upiec dzień wcześniej, ale śmietaną napełniamy je dopiero w dniu podania, na 1-2 godziny wcześniej żeby ciasto nie rozmiękło.
Wygląda bardzo apetycznie! :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga! :-)
Dziękuję za radę o pozostawienie ciasta w piekarniku. Teraz nadaje się tylko do wyrzucenia .
OdpowiedzUsuńA gdzie masz taką informację żeby ciasto pozostawić w piekarniku?!
UsuńA czy mogę prosić o podpowiedź jak przechowywać korpusy jeśli zrobię je dzień wcześniej? i jak mogę przechować gotowe ptysie już po zrobieniu? Bardzo proszę o pomoc :) będę robić dla wyjątkowej osoby
OdpowiedzUsuńUpieczone korpusy trzeba przechowywać w suchym miejscu żeby nie zawilgotniały - jeśli się da to w zamkniętym pudełku. Gotowe, nadziane ptysie najlepiej włożyć do lodówki, ale nadziewamy na krótko przed podaniem
Usuń