Deser malinowy z agar - agar

Agar - agar to substancje żelująca produkowana z morskich wodorostów. Podobno ma 10 - ciokrotnie większe właściwości żelujące niż żelatyna i jest z roślin więc dania z jej udziałem mogą jeść wegetarianie. U nas nie jest popularna i właściwie najlepiej szukać jej w e - sklepach albo takich w żywnością orientalną czy tzw. zdrową. Według mnie nie ma żadnego smaku ani zapachu. To po prostu biały proszek, który można rozpuścić w dowolnym płynnie bo nadaje się do deserów a także wytrawnych galaretek mięsnych czy warzywnych. Wsypany do płynu pęcznieje i to podobno dzięki niemu Japończycy zachowują szczupłą sylwetkę ponieważ spożywają go nawet z herbatą zapełniając w ten sposób żołądek.

Udało mi się zdobyć opakowanie agaru i postanowiłam wypróbować to "coś". Poczytałam o nim trochę w sieci i .... zgłupiałam kompletnie bo różne źródła podają zupełnie inne proporcje na galaretkę i inny sposób przygotowania. Jedne mówią, że trzeba go dodać tyle samo ile tradycyjnej żelatyny, inne że wystarczy 1 łyżeczka od kawy na 1 / 2 litra płynu ... Na opakowaniu napisali żeby rozpuścić z gorącym płynie a w sieci ktoś każe gotować kilka minut .... Cóż, będę więc eksperymentować ...

Ciekawa jestem czy ktoś z Was już używał agaru w swojej kuchni? Jeśli tak to podzielcie się wrażeniami i linkami do wypróbowanych przepisów, będę wdzięczna :-
)


Naszykowałam pojemnik świeżych malin, chyba 400 g, bo deser ma być malinowy. Do rondelka wlałam 1 / 2 litra wody, zagotowałam. Dodałam 1 / 2 szkl. syropu malinowego (takiego domowego), sok z dużej cytryny, 2,5 łyżeczki agaru, wymieszałam i doprowadziłam do wrzenia. Płyn leciutko zgęstniał, tak jak bardzo rzadki kisiel. Odstawiłam go do przestudzenia. Do szklaneczek nałożyłam po porcji malin i zalałam letnim płynem do 3/4 wysokości. Odstawiłam do lodówki żeby zastygło. Gdy deser stężał nieco a stało się to szybko bo krzepnie stygnąc, dolałam na wierzch resztę płynu zakrywając całkowicie owoce. Zostawiłam w lodówce na całą noc. Podając przybrałam łyżeczką gęstego jogurtu, skórką cytrynową i listkami melisy.

Deser nie zastygł mi na sztywno - albo jednak za mało agaru albo nie wolno całości zagotować. Tego teraz się nie dowiem, dopiero przy następnej próbie. Mimo to jest bardzo smaczny. Ma konsystencję bardzo gęstego żelu, który bardzo przyjemnie się zjada.

10 komentarzy:

  1. Wygląda bardzo pysznie:)wygląda na to że sobie poradziłaś,ja już od dłuższego czasu zbieram się do kupienia tylko właśnie nie bardzo wiem gdzie kupić,ale jak już kupię to podzielę się z Tobą moimi uwagami w tym temacie.:))

    OdpowiedzUsuń
  2. no właśnie nie wiem czy sobie poradziłam bo chciałam uzyskać bardziej zwartą galaretę, ale najważniejsze, że wyszedł pyszny deser :-)

    ja dostałam w prezencie, wiem tylko że kupione w jakimś warszawskim sklepie...

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ trzeba go gotować i to tak 2-3 minuty na wolnym ogniu , wtedy lepiej zeluje
    Ja używam agar agar od ok 20 lat w kuchni ,a proporcje to na oko zawsze ,ale 2,5 łyżeczki na trochę ponad 0.5 litra płynu to są nawet aż za duże, a jak długo gotowałaś?tylko zagotowałaś?

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Pyzo, używałam agaru i powiem Ci, że jest to dość trudne ;), ponieważ nie da się go dozować tak dokładnie, jak żelatyny - jego stopień tężenia zależny jest w dużej mierze od "otoczenia". Trzeba zatem robić to trochę na wyczucie - w zależności struktury i konsystencji produktu, który chcemy zżelować, czy raczej zAgarować. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dokładnie, jak pisze Margot - bo agar najlepiej rozpuszcza się w temp. 90-100°C. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. margot, zagotowałam i właśnie jakieś 2-3 minutki płyn lekko wrzał zanim go zestawiłam. Pewnie jest tak jak mówicie, że po prostu trzeba wyczuć produkt i następny raz na pewno będzie :-) Dzięki bardzo za rady.

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie przypadkiem wypatrzyłam ten przepis - na pewno wypróbuję jak dorwę gdzieś kulinarny agar. O agarze kulinarnym niewiele wiem, ale za to mam olbrzymie doświadczenie w robieniu żeli agarozowych w laboratorium - a żele te (są z agaru) niewiele różnią się od galaretek. :) Może to komuś pomoże. :)
    A w laboratorium jest tak:
    -roztwór agarozy przygotowujemy w mikrofalówkach lub na wolnym ogniu doprowadzając go do wrzenia, gotując 2-5 minut (w zależności od stężenia) i co jakiś czas mieszając
    -podczas gotowania roztór agarozy robi się przeźroczysty, a po zastygnięciu mętnawy, czasem lekko mlecznobiały
    -już 3% (3g rozpuszczone w 100ml) roztór agarozy tworzy zupełnie sztywną i twardą "galaretkę" (mówimy na to żel agarozowy) - np. nadaje się do krojenia w kostkę
    - 1,5% (1,5g rozpuszczone w 100ml) roztór agarozy tworzy miękką galertkę (żel agarozowy) o konsystencji zbliżonej do zwykłych owocowych galaretek sklepowych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urania, dziękuję za ten post - cóż, kuchnia to czasami takie domowe laboratorium :) a agar często można kupić w sklepach ze zdrową żywnością, przynajmniej u nas

      Usuń
  8. Żelowanie agaru jest uzależnione od pH płynu! Inna ilość (większa) do żelowania cieczy zasadowych, zupełnie inna ilość (znacznie mniejsza) do żelowania cieczy kwaśnych :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger