"Antoninka" czyli jabłecznik z bitą śmietaną na gryczanym biszkopcie
Żarłoczek w sobotę poprosił o szarlotkę, ale ja jakoś nie miałam ochoty na taką tradycyjną na kruchym cieście. Postanowiłam więc połączyć jego chęć na zwykłe ciasto z jabłkami z moją ochotą na coś innego . . .
Ze straganu uśmiechały się do mnie piękne Antonówki - bardzo je lubię w wypiekach bo są wyraziście kwaśne i podkreślają słodycz deseru. Ciasto do nich postanowiłam zrobić inne i lekkie.
I tak zapraszam na dalszy ciąg eksperymentów z mąką gryczaną, która bardzo przypadła mi do gustu.
składniki:
sposób przygotowania: BISZKOPT - naszykowałam tortownicę śr. 24 cm - dno posmarowałam cienko masłem i posypałam niewielką ilością mąki gryczanej. Boków nie smaruję żeby biszkopt ładnie i równo wyrósł. Jaja rozdzieliłam, białka ubiłam na sztywno z solą. Żółtka ubiłam z cukrem na bardzo puszystą, prawie białą pianę. Dolałam esencję i dosypałam mąkę. Wymieszałam dokładnie łyżką. Delikatnie, ale dokładnie wmieszałam pianę z białek. Przełożyłam do formy i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 170 st. C , piekłam ok. 20 - 25 min.. Przed wyjęciem sprawdziłam ciasto patyczkiem. Gdy biszkopt lekko przestygł, okroiłam brzegi i wyjęłam z formy odwracając go do góry spodem. Zimny przekroiłam poziomo na pół.
MASA - Jabłka umyłam, obrałam, wykroiłam gniazda nasienne a miąższ pokroiłam na mniejsze kawałki. Wrzuciłam do garnka, dodałam cukier, sól, sok z cytryny i trochę wody - dusiłam pod przykryciem na małym ogniu, co jakiś czas mieszając, aż jabłka zaczęły się rozpadać - Antonówki nie są bardzo soczyste i żeby się nie przypaliły można dolać jeszcze troszkę wody. Gorące i uduszone zmiksowałam blenderem na mus - trzeba spróbować i ew. dodać więcej cukru, ale nie za dużo bo powinny być kwaskowe. Odmierzyłam 1 l musu (troszkę mi zostało) i wsypałam galaretkę, mieszałam aż się rozpuściła.
Gorącą masę wyłożyłam na jeden blat biszkoptu ograniczony obręczą tortownicy w której się piekł. Przykryłam drugim blatem, docisnęłam i przykryłam dnem tortownicy. Odstawiłam do wystudzenia na kilka godzin - po prostu gdy wystygł wstawiłam na noc do lodówki.
W niedzielę rano żelatynę zalałam zimną wodą a gdy napęczniała podgrzałam i mieszałam do rozpuszczenia. Zimną śmietankę ubiłam na sztywno z dodatkiem cukru. Miksując wlałam ciepłą żelatynę i jeszcze chwilę miksowałam. Odstawiłam na chwilę do lodówki żeby masa zaczęła gęstnieć. Tężejącą posmarowałam grubo wierzch ciasta i cienko boki. Boki posypałam dodatkowo zrumienionymi lekko na patelni wiórkami. Wierzch przybrałam odrobiną wiórków i złotymi groszkami. Odstawiłam ciasto do lodówki żeby było dobrze schłodzone.
Biszkopt gryczany wyszedł bardzo smaczny - puszysty i delikatny w smaku więc będę do niego wracać jeszcze nie raz.
Ze straganu uśmiechały się do mnie piękne Antonówki - bardzo je lubię w wypiekach bo są wyraziście kwaśne i podkreślają słodycz deseru. Ciasto do nich postanowiłam zrobić inne i lekkie.
I tak zapraszam na dalszy ciąg eksperymentów z mąką gryczaną, która bardzo przypadła mi do gustu.
składniki:
- BISZKOPT GRYCZANY - 4 jajka
- 200 g mąki gryczanej
- 200 g cukru zwykłego
- 2 szczypty soli
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
- skórka otarta z jednej dużej cytryny
- MASA - ok. 1,3 kg jabłek odm. Antonówka
- sok 1 jednej dużej cytryny
- cukier - w/g uznania - ja dodałam 5 czubatych łyżek
- ok. 1/2 szkl. wody
- 1/3 łyżeczki soli
- 1 op. galaretki o żółtym kolorze - ja dodałam gruszkową, ale może być cytrynowa
- WIERZCH - 600 ml śmietanki kremówki
- 3 płaskie łyżeczki żelatyny
- 1/3 szkl. wody
- 3 łyżki cukru pudru
- 1 łyżeczka esencji waniliowej
- kilka łyżek wiórków kokosowych
- ew. ozdoby cukrowe - u mnie złote groszki
sposób przygotowania: BISZKOPT - naszykowałam tortownicę śr. 24 cm - dno posmarowałam cienko masłem i posypałam niewielką ilością mąki gryczanej. Boków nie smaruję żeby biszkopt ładnie i równo wyrósł. Jaja rozdzieliłam, białka ubiłam na sztywno z solą. Żółtka ubiłam z cukrem na bardzo puszystą, prawie białą pianę. Dolałam esencję i dosypałam mąkę. Wymieszałam dokładnie łyżką. Delikatnie, ale dokładnie wmieszałam pianę z białek. Przełożyłam do formy i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 170 st. C , piekłam ok. 20 - 25 min.. Przed wyjęciem sprawdziłam ciasto patyczkiem. Gdy biszkopt lekko przestygł, okroiłam brzegi i wyjęłam z formy odwracając go do góry spodem. Zimny przekroiłam poziomo na pół.
MASA - Jabłka umyłam, obrałam, wykroiłam gniazda nasienne a miąższ pokroiłam na mniejsze kawałki. Wrzuciłam do garnka, dodałam cukier, sól, sok z cytryny i trochę wody - dusiłam pod przykryciem na małym ogniu, co jakiś czas mieszając, aż jabłka zaczęły się rozpadać - Antonówki nie są bardzo soczyste i żeby się nie przypaliły można dolać jeszcze troszkę wody. Gorące i uduszone zmiksowałam blenderem na mus - trzeba spróbować i ew. dodać więcej cukru, ale nie za dużo bo powinny być kwaskowe. Odmierzyłam 1 l musu (troszkę mi zostało) i wsypałam galaretkę, mieszałam aż się rozpuściła.
Gorącą masę wyłożyłam na jeden blat biszkoptu ograniczony obręczą tortownicy w której się piekł. Przykryłam drugim blatem, docisnęłam i przykryłam dnem tortownicy. Odstawiłam do wystudzenia na kilka godzin - po prostu gdy wystygł wstawiłam na noc do lodówki.
W niedzielę rano żelatynę zalałam zimną wodą a gdy napęczniała podgrzałam i mieszałam do rozpuszczenia. Zimną śmietankę ubiłam na sztywno z dodatkiem cukru. Miksując wlałam ciepłą żelatynę i jeszcze chwilę miksowałam. Odstawiłam na chwilę do lodówki żeby masa zaczęła gęstnieć. Tężejącą posmarowałam grubo wierzch ciasta i cienko boki. Boki posypałam dodatkowo zrumienionymi lekko na patelni wiórkami. Wierzch przybrałam odrobiną wiórków i złotymi groszkami. Odstawiłam ciasto do lodówki żeby było dobrze schłodzone.
Biszkopt gryczany wyszedł bardzo smaczny - puszysty i delikatny w smaku więc będę do niego wracać jeszcze nie raz.
już wszyscy powoli się skłaniają w stronę jabłek.. :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz tutaj kwintesencję ciasta jabłkowego! Ja sama nie robię szarlotek za bardzo ale z taką masą przygotowaną samodzielnie... i te antonówki.. pozdrawiam letnio!
OdpowiedzUsuńcukrowa wróżka, z Antonówek trzeba korzystać póki są :-)
OdpowiedzUsuńAtria, nie kupuję tych gotowych, są za słodkie - wolę sama zrobić
Wspaniale ciacho:-) chetnie pisze sie na kawaleczek:-)
OdpowiedzUsuńCudnie wygląda!! Tak świeżo i lekko! Ciekawy pomysł na ten biszkopt... Poczęstuję się kawałeczkiem, dobrze?
OdpowiedzUsuńAsiek, proszę - będzie mi bardzo miło!
OdpowiedzUsuńaga, częstuj się!
piękne widoki a jakie smaki mmmmmmmm
OdpowiedzUsuńTo nie szarlotka, tylko szarlatanka! Ona jest wykwintnym torcikiem!:O
OdpowiedzUsuń