Sosnówka czyli nalewka na młodych pędach sosny

Pamiętacie jak wiosną pisałam o zebranych młodych pędach sosnowych ? Wygrzewały się w słoju na parapecie okiennym jakieś 3 tygodnie. Potem zlałam syrop, który powstał z cukru i soków roślinnych - zapach i smak boski  - nie mogłam się oprzeć żeby nie wypić sobie kilku łyżeczek :)  Jest świetnym lekarstwem przy nieżytach górnych dróg oddechowych. Jeśli chcecie przechować sam syrop dłużej to trzeba go zlać do małych buteleczek albo słoiczków i zapasteryzować. Można też dodać do niego nieco spirytusu, ale to zależy od tego kto go będzie potem pił - jeśli dzieci to spirytusu nie dodajemy.





składniki: 
  • ok. 1 , 25 l syropu z pędów sosny
  • ok. 2 , 5 - 3  l spirytusu 96 % 
  • woda przegotowana, zimna


Ponieważ ja miałam dalsze plany związane z pędami więc kupiłam spirytus a właściwie zakupił go Żarłoczek. Zlewając syrop nie odciskałam pędów - zlałam po prostu tyle ile ściekło. Pędy pozostały w słoju i zalałam je spirytusem zmieszanym nieco z wodą - na 1 litr spirytusu dodałam ok. 200 ml zimnej, przegotowanej wody. Słój odstawiłam tym razem w ciemne miejsce na ok. 3 tygodnie i co kilka dni nim potrząsałam. Zlany syrop, a było go ok. 1 , 25 litra, zmieszałam z  150 ml spirytusu bo bałam się żeby się nie zepsuł - szczelnie zakręcony odstawiłam do lodówki.

Gdy nalewka dobrze naciągnęła zlałam cały płyn do dużego naczynia. Pędy przelałam ok. 1/2 litra przegotowanej zimnej wody i partiami dobrze je odcisnęłam - mnie nie będą już potrzebne chociaż są podobno tacy co zalewają je spirytusem ponownie . . . Do zlanej przez sito wyłożone gazą nalewki dodałam z powrotem syrop - ja wlałam cały bo lubimy słodkie naleweczki, ale możecie sobie dolać go wedle własnego smaku. Trzeba też spróbować czy moc nalewki jest odpowiednia - zawsze można ją nieco rozcieńczyć. Część osób na tym etapie filtruje nalewkę żeby była bardziej klarowna, ale mnie jej zielony kolor nie przeszkadza więc tego nie robiłam. Nalewkę rozlałam do czystych butelek, opisałam je i odstawiłam w ciemne miejsce - niech sobie postoi przynajmniej kilka miesięcy, nieco się sama sklaruje i dojrzeje. A zimą będzie świetnym lekarstwem w razie przeziębienia.



16 komentarzy:

  1. Nigdy nie piłem takiej nalewki :) Z tego co widzę to ma niezłego kopa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to takie zielone?

      Mnie zawsze bursztynowe wychodzą. Te pędy było takie zielone czy coś dodałaś?

      Rafał

      Usuń
    2. Rafał, ano takie zielone wyszło. Nic nie dodawałam - syrop był bursztynowy, nastaw przeźroczysty i zielonkawy a po zmieszaniu zmętniało i zdecydowanie zzieleniało :D Pewnie się ustoi trochę a zresztą kolor mnie nie przeszkadza bo ładny :)

      Usuń
    3. jeszcze jedno - mocno wyciskałam pędy po zlaniu nastawu - może wycisnęłam z nich wszystko do ostatniej kropelki soku ?

      Usuń
  2. Zmętniało bo musiało! Do sosnówki nie wolno wlewać czystej wody, bo efekt będzie właśnie taki. Musi to być alkohol choćby tylko 10%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale oba płyny - zarówno syrop jak i nastaw były prawie klarowne przed połączeniem a przecież nastaw był z rozcieńczonego wodą spirytusu - dopiero po połączeniu coś sie zrobiło - stawiam na różną temperaturę płynów i będę to testować za jakieś 2-3 tygodnie

      Usuń
    2. To zmętnienie powstało po zalaniu "spirytusowych" pędów czystą wodą. Ja to wszystko już przetestowałam. Sosnówka tak właśnie reaguje. Tam gdzie sosna i spirytus to już nie można dolewać czystej wody.

      Usuń
    3. za dwa tygodnie będę zlewać nastaw i mieszać go z syropem więc popróbuję, potestuję - na razie trzymam się wersji o różnych temperaturach, ale zobaczymy. Najważniejsze, że to zmętnienie zupełnie nie wpływa na smak i co roku sosnoweczkę mam pyszną :)

      Usuń
    4. Żywice z pędów rozpuszczają się w spirytusie, jeśli zalejemy pędy spirytusem 96%, to rozpuścimy w nim część żywic ale roztwór będzie klarowny, jeśli dodamy wody to rozcieńczymy spirytus - zmniejszymy rozpuszczalność żywic które wytrącą się w postaci tego białego osadu :) Zrobiłem wczoraj dokładnie ten sam błąd, ale po dodaniu np. do herbaty byłoby to samo więc trudno

      Usuń
  3. Witam, ja chyba za dużo cukru nasypałam do słoika z pędami, bo już minął miesiąc a syropu nie ma.. czy da się to jeszcze jakoś uratować?
    Pozdrawiam, Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie pędy były zbyt suche, ale to wina pogody i nie mamy na to wpływu.... syropu nie zlejesz, ale możesz całość zalać nieco rozcieńczonym spirytusem i zrobić nalewkę - zalać i codziennie mocno potrząsać słojem żeby cukier się rozpuścił

      Usuń
  4. Spirytus wlany do pędów sosnowych powoduje rozpuszczenie żywicy zawartej w pędach co powoduje zmętnienie nalewki i wydobycie goryczki. Ja wolę zalać pędy przegotowaną letnią wodą tak, by zakryła pędy, potrzymać roztwór przez kilka dni a następnie zlać i dodać spirytus. Jeśli nalewka nie jest zbyt słodka, to można dodać miodu i odstawić w ciemne miejsce na kilka tygodni a następnie zlać nalewkę znad osadu i odstawić do leżakowania.
    Ten sposób daje możliwość lepszej kontroli mocy nalewki i jej smak jest wg mnie lepszy. Ale na temat gustów się nie dyskutuje :)) Pozdrawiam autorkę przepisu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie zgodzę się - nastaw spirytusowy jest klarowny i całość nie ma żadnej goryczki. Robię tak od lat i jest dobrze

      Usuń
  5. Pani Izo , czyli pędy zalewamy czystym spirytusem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w przepisie wyraźnie jest napisane, że zalewamy spirytusem zmieszanym z wodą, na 1 litr spirytusu dodałam 200 ml wody

      Usuń
  6. Spirytus bez akcyzy? ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger