Nalewka z malin i kwiatów lipy jest nie tylko pyszna, ale świetnie sprawdzi się jako lek na przeziębienie. Kieliszek tego trunku domowej roboty idealnie rozgrzeje Was w zimowe wieczory.
Od razu mówię szczerze, że już w tym roku jej raczej nie zrobicie. Dlaczego? Ano dlatego, że co prawda maliny jeszcze są, ale na
kwiaty lipy trzeba poczekać do wiosny. Chyba żeby wykorzystać suszone, ale to mi wpadło do głowy dopiero przed chwilą. W sumie, niegłupi pomysł, bo gorący syrop je zaparzy jak świeże i wydobędzie z nich aromat, a właściwości zdrowotnych przez to nie stracą.
Malinówka z lipowym kwieciem jest bardzo aromatyczna. Takie skrzyżowanie
mojej podlaskiej lipówki z klasyczną nalewką malinową czyli działanie zdrowotne i przyjemne doznania smakowo zapachowe wzmocnione do kwadratu. To co? Do dzieła! Maliny jeszcze dostaniecie na targu albo znajdziecie na krzaczkach późniejszych odmian. O suszone kwiaty lipy pytajcie w sklepach zielarskich.
Smaczna Pyza pozdrawiam serdecznie i trzyma kciuki za udane przetwory!