Najlepszy domowy rosół z domowym makaronem i kilka rad Pyzy

Ugotowanie dobrego, domowego rosołu wcale nie jest trudne. Nie są do tego potrzebne żadne kostki rosołowe, ale znajomość kilku kuchennych tricków i odrobina cierpliwości bo nie da się go zrobić w pół godziny. Poczytajcie jak ja go przygotowuję a potem podzielcie się ze mną swoimi sztuczkami na Wasz pyszny rosołek.


Na rosół wybieramy mięso drobiowe (kura, kurczak, indyk...) i wołowe - taki "mieszany" jest najlepszy. Wołowina powinna być z kością np. szponder, rostbef; dobra będzie też pręga bo jest kleista, można dodać kawałek kości szpikowej i oczyszczone kurze łapki. Nie polecam dodawania wieprzowiny bo rosół nie będzie klarowny. Drób najlepiej taki wiejski bo prawdziwego koguta nie zastąpi hodowlany brojler, ale jeśli nie mamy do takiego dostępu to trudno i wtedy w/g mnie lepiej wybrać np. udziec z indyka. Z warzyw potrzebujemy tradycyjną dużą włoszczyznę - z kapustą lub bez - to już kwestia gustu. Można, tak jak ja, dodać 2 - 3 kapelusze suszonych grzybów - poprawiają smak i kolor rosołu.

składniki:
  • ok. 1,5 - 2 kg mięsa - najlepiej mieszanego, drób + wołowina - ja tym razem miałam 2 golonki z indyka i kawałek wołowego gryfu z kością
  • 6 dużych marchewek
  • kawałek selera korzeniowego
  • 1 średni korzeń pietruszki
  • 1/2 pora
  • 1 nieduża cebula
  • 2 - 3 łodyżki świeżego lubczyku albo 1 łyżeczka suszonego
  • ew. kilka łodyżek zielonej pietruszki i 2 łodygi naci selera
  • 2 suszone kapelusze podgrzybków
  • 1 łyżeczka pieprzu czarnego ziarnistego
  • 6 ziarenek ziela angielskiego
  • 2 - 3 liście laurowe
  • 2 łyżeczki soli
  • 1 łyżka cukru
  • 1/2 łyżeczki pieprzu czarnego mielonego
  • ew. kawałek niedużej główki kapusty włoskiej - ja nie dodaję bo nie lubię :-)


Mięso umyłam pod zimną, bieżącą wodą. Przełożyłam do ok. 6-cio litrowego garnka, zalałam ok. 2,5 l zimnej wody i postawiłam na średnim ogniu nie przykrywając garnka. Gotowałam aż woda zawrzała, w międzyczasie starannie zbierając łyżką cedzakową pojawiające się na powierzchni szumowiny. Tutaj szkoły są różne bo niektórzy twierdzą, że usuwając je wyrzucamy dużo białka i smaku, ale ja zbieram bo tak robiła moja Babcia - Ona przekładała je do miseczki i zużywała potem do zgęszczenia sosu do sztuki mięsa.

Jeśli weźmiemy do rosołu kawałek mięsa wołowego bez kości i chcielibyśmy później wykorzystać je właśnie jako np. sztukę mięsa w sosie to możemy ten kawałek najpierw obsmażyć na suchej patelni aby zamknęły się pory mięsa i dopiero takie zalać zimną wodą.

Gdy zawartość garnka się zagotowała i usunęłam szumowiny, dodałam ziarenka pieprzu i ziela, liście laurowe, zmniejszyłam ogień pod garnkiem do minimum i przykryłam go, ale nie całkiem tzn. przykrywkę nasunęłam tak na 3/4. Gotowałam rosół na wolnym ogniu ok. 1 godz. - płyn ma tylko mrugać, to bardzo ważne bo gotowany zbyt szybko zmętnieje.

Rosół sobie mrugał a ja w tym czasie obrałam warzywa korzeniowe, opłukałam je a pora dokładnie wymyłam z resztek piasku zalegającego między liśćmi. Po godzinie dorzuciłam do garnka jarzyny, lubczyk i grzybki - płyn powinien przykrywać wszystkie składniki nie więcej niż 5 cm. Obrałam cebulę, ale tylko z jednej brudnej, suchej warstwy, resztę żółtej łupiny zostawiłam. Przekroiłam ją na pół i położyłam przecięciem do dołu na rozgrzanej żeliwnej płytce, na kuchence, i piekłam pomału aż się przypaliła na czarno, po czym wrzuciłam do rosołu - można to zrobić na starej, stalowej patelni (teflonowa się nie nadaje), ale nie róbcie tego bezpośrednio nad płomieniem gazu bo ten spalając się osadza na cebuli szkodliwe substancje.

Na rozgrzaną, suchą patelnię wsypałam cukier i przechylając nią skarmelizowałam go na ciemny brąz - uwaga, jest bardzo gorący i patelnia też. Wlałam karmel do rosołu - ostrożnie, bo bardzo pryska. Gotowałam rosół następne 2 godz. cały czas pilnując aby płyn tylko lekko wrzał/mrugał.

Po ok. 3 godz. powolnego gotowania - w tym czasie absolutnie nie mieszamy zawartości garnka - rosół był gotowy a mięso i warzywa w nim mięciutkie. Przecedziłam całość przelewając prze sito. Część marchewek kroję na talarki i zostawiam w rosole bo Żarłoczek je lubi. Resztę warzyw (oprócz pora i cebuli) zużywam zwykle do sałatki a mięso mielę np. na farsz do pierogów albo krokietów.

A rosół doprawiam na koniec świeżo zmielonym pieprzem, solą i podaję z własnoręcznie zagniecionym makaronem. Z podanej ilości składników otrzymamy ok. 2 l dobrego, esencjonalnego rosołu. Jeśli użyjemy dobrego drobiu to ze skórek wytopi się sporo tłuszczu i jeśli kogoś zniechęcają te pływające "oczka" na powierzchni to można rosół, oczywiście po ostudzeniu, wstawić na kilka godzin do lodówki a potem zebrać z wierzchu zastygły tłuszcz.



Makaron do rosołu i nie tylko


składniki:

  • 4 czubate szkl. mąki pszennej - ja używam typ 650
  • 2 całe jajka
  • 3 - 4 żółtka
  • 1/2 łyżeczki soli
  • mąka do podsypywania blatu
  • ew. troszkę mielonej kurkumy
  • do gotowania: osolony wrzątek
sposób przygotowania: Mąkę przesiałam, dodałam sól, wbiłam dwa całe jajka i dodałam żółtka. Zagniotłam ciasto - jeśli czujemy, że ciasto jest zbyt suche można dodać 2 łyżki zimnej wody, ale jeśli jajka są duże to woda nie będzie potrzebna. Z jajkami różnie bywa, czasami żółtka są blade (szczególnie te z jajek fermowych), ale możemy zastosować małą sztuczkę aby makaron był bardziej żółty. Po prostu do mąki dodajemy 3 - 4 szczypty mielonej kurkumy - nie zmieni nam smaku a kluski będą miały ładniejszy kolor. Ciasto wyrabiałam aż było zwarte i sprężyste -  nie wymaga to wiele wysiłku. Po wyrobieniu zawinęłam je w ściereczkę i odłożyłam na 30 min. Potem podzieliłam na 6 części, z każdej uformowałam kulę, spłaszczyłam ją i rozwałkowałam cienko, przewracając płat ciasta na obie strony i podsypując blat mąką. Ja takie rozwałkowane placki układam luźno na czystych lnianych, ściereczkach, na 2 - 3 godz., aby obeschły. Dopiero potem zwijam w rulony albo kroję w paski szer. ok. 5 - 8 cm i siekam na takie kluski jakich potrzebuję - cienka nitka do rosołu, grubsze do pomidorowej, szerokie wstążki do sosu - możecie zrobić tak, jak chcecie. Pokrojone kluski leżą sobie luźno, oprószone mąką i rozrzucone na ściereczkach, i czekają na ugotowanie. Świeży makaron gotuję w osolonym wrzątku tylko chwilę, szczególnie te cienkie nitki - po wrzuceniu wystarczy poczekać aż woda znów zawrze i już można odcedzać.

Surowe, pocięte dowolnie kluski można wysuszyć zupełnie i jakiś czas przechowywać w szczelnie zamykanym pojemniku.

55 komentarzy:

  1. Wspaniały rosół. ;) Grzybków raczej do rosołu nie dam, ale mam pytanie odnośnie cukru - ma służyć kolorkowi? ;)
    I polecam jeszcze mój trick rosołowy - kiedy warzywa są półmiękkie, dodaję połowę dużej surowej, czerwonej papryki. Wspaniale podkreśla smak. ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, tak - karmel daje piękny złocisty kolor ale też dodaje smaku a z papryką spróbuję bo tego nie znałam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, ile mięsa w tym rosole :) W sam raz dla mnie ;)
    Ale z dodatkiem grzybów, to się pierwszy raz spotykam...

    OdpowiedzUsuń
  4. kasiaaaa24, mięsko można zjeść takie gotowane albo przerobić na farsz a dużo smaku z niego. A grzybki dodają koloru i bardzo lekkiego posmaczku - nie ma obawy, nie wyjdzie grzybowa :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam rosół. Nigdy nie dodaję żadnych kostek, ani ulepszaczy. Mieszane mięso: wołowina (rostbef, antrykot i inne), drób (udziec lub skrzydełko indycze, albo kurczak z rynku, czyli z wolnego wybiegu) i warzywa oraz zioła - przyprawy.
    W zasadzie rosół sporządzam bardzo podobnie. Zawsze wychodzi pyszny, klarowny i znika błyskawicznie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. wspaniały rosół, taki... domowy! W najlepszym tego słowa znaczeniu :)

    czy mogłabym zapytać ile mniej więcej wychodzi makaronu z podanych proporcji? Mam straszną ochotę zrobić własny ale nie w dużej ilości bo nie ma kto tego jeść :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aldi, żadnych kostek do rosołu - toż to zbrodnia!

    Hanna, ciężko mi odpowiedzieć z tym makaronem, ale sporo - możesz zrobić z połowy podanej ilości albo część ususzyć przed gotowaniem!

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam do Ciebie zaglądać, jest tak domowo....

    OdpowiedzUsuń
  9. Izabela, bo ja przecież gotuję właśnie w domu - przede wszystkim dla rodziny, ale także dla gości, którzy nas odwiedzają :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oprócz kurczaka z zaprzyjaźnionej farmy, i co najmniej dwóch kawałków indyka (nadają rosołowi specyficzną słodycz, bez karmelu), dodaję łyżeczkę kurkumy (jest uznawana jako jedna z najzdrowszych przypraw i dodatkowo zażółca rosołek).... Ja najpierw gotuję drób (kości wycinam i łamię tasakiem) z warzywami i przyprawami.... Gdy warzywa są miękkie odcedzam, i do wywaru dodaję nowe (niegotowane) warzywa, już pokrojone do konsumpcji.... i gotuję do lekkiej miękkości warzyw :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobre rady - kurkumy nie dodaję bo jednak smakowo jest bardzo charakterystyczna i chyba rosół wolę bez niej, mięsa daję różne - rzeczywiście z indykiem jest pyszny rosołek :)

      Usuń
  11. Witam Pani Izo.Rosół wygląda pięknie.Robię podobnie,tylko jeżeli mogę coś powiedzieć ,to szumowin nie zbieram,bo one opadają na dno,a rosół i tak przecedzam przez gazę lub gęste sito.U mnie też dzisiaj makaron domowy,wiem ,że jest niedziela jak u Pani.
    Pozdrawiam serdecznie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza Pyza jestem po prostu :) właściwie to wiem, że nie trzeba ich zbierać, ale robię to jakoś tak z przyzwyczajenia. No i przecedzać nie muszę :) Dzisiaj rosołu nie będzie - latem go raczej nie gotuję bo za gorąco, szczególnie dzisiaj. Pozdrawiam równie serdecznie !!!

      Usuń
  12. Uwielbiam pani bloga, bardzo często podczytuję szukając pomysłów, ale czytając ten przepis...mięsa indyczego nie dodaje się nigdy do rosołu!!!! prawdziwy rosół to drób i wołowina!!!! tak samo ziele angielskie i liść laurowy to kwestia regionów....wystarczy poczytać staropolskie przepisy kucharzy a nie pseudokucharzy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie rozumiem żalów - spisałam i podałam przepis na pyszny, esencjonalny rosół jaki gotuję - nie staropolski, nie regionalny jakiś tylko mój, domowy. Jeśli ktoś robi inaczej to jego sprawa - ja dodaję to co napisałam i wszystko to doskonale razem współgra dając wspaniały finalny smak. Rosół można robić z bardzo różnych rodzajów i gatunków mięs - indyk nie jest ani dziwny ani nie na miejscu. Może wystarczy ugotować coś innego, spróbować a nie krytykować na sucho dla samej krytyki ? oczywiście anonimowej bo przecież to takie odważne !

      Usuń
    2. Zgadzam sie z Pania Pyzą! Taki piekny blog, takie wspaniale przepisy, a tu nagle jakis internetowy troll szkalujacy co popadnie! rosól robi sie z rożnych rodzajów mies, w zaleznosci od gustu i przeznaczenia. Trollom mowimy stanowcze: nie!

      Usuń
    3. hahaha a indyk to nie drób????

      Usuń
    4. z tym indykiem,że niby drób zabroniony!ha!to jak z moją znajomą na targu...siedział facet i miał swojskie wielkie jajka..ona pyta"-czy te jajka to drobiowe?"(miała na myśli kurze),a on jej na to "-nie,szanowna Pani,bycze";P

      Usuń
  13. A ja mam takie pytanie,czy na rosół nadaje się nóżka wieprzowa ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teoretycznie to na rosół nadaje się każdy rodzaj mięsa, ale rzeczywiście niezwykle rzadko można spotkać w przepisach dodatek wieprzowiny. Jest tłusta, może dlatego ? Ja nigdy jej nie dodaję właśnie z tego powodu - nie lubię tłustego rosołu i taki z kurczaka też schładzam i zbieram zastygły na wierzchu tłuszcz. Ale gotuje się przecież nóżki wieprzowe na galaretę a to w pewnym sensie właśnie wywar rosołowy - też gotuje się go długo żeby wydobyć wszystkie smaku, powoli żeby był klarowny...

      Usuń
    2. Myślę, że wieprzowiny nie dodaje się do rosołu nie tylko dlatego, że jest tłusta, ale i dlatego, że ma swój "świński" posmaczek, który psuje rosół. Na wieprzowinie można ugotować smaczny wywar do krupniku na przykład, ale w rosole go absolutnie nie widzę.
      Pozdrawiam i gratuluję bloga :)

      Usuń
    3. znam takich co dodają wieprzowinę do rosołu, ale faktycznie jest specyficzny - mnie nie smakował, no ale o gustach się nie dyskutuje :) Pozdrawiam, Agata !

      Usuń
  14. Przepis na rosół super! Polecam. Dziś będę po raz kolejny z niego korzystać :)
    Natomiast ciasto na makaron w ogóle nie chciało się zagnieść. Męczyłam się i nic. Jak kruszonka. Dopiero po dodaniu ok pół szklanki wody dało się go zagnieść. Po tej modyfikacji wyszedł bardzo fajny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mąki są różne i różnie wchłaniają wilgoć, szklanka szklance nierówna, jajka też a moje były duże i ciasto dało się zagnieść - było zwarte, ale bez problemu

      Usuń
    2. Robiłam ten makaron jeszcze 2 razy z różnymi mąkami, duże jajka i niestety dalej nie chce się udać i muszę dolewać wodę. Widocznie z makaronem u mnie jak ze schabowym choćbym nie wiem co nie wyjdzie mi! Nie każdy musi być dobry we wszystkim ;)
      Natomiast rosołek po raz kolejny - mistrzostwo! Przypalona cebulka i skarmelizowany cukier to przysłowiowa kropka nad i której brakowało w moim przepisie na rosół :)

      Usuń
    3. RudA, wysyp mąkę na stolnicę albo blat czy do miski - zrób wgłębienie i tam wklej roztrzepane jajka z solą - mieszaj jajka widelcem zagarniając powoli mąkę z brzegów - jak ciasto zgęstnieje to zacznij wyrabiać rękę i wgnieć tylko tyle mąki ile się da - w ten sposób nie będziesz musiała dolewać wody :) mąki są tak różne, jajka też, że nie da się podać dokładnych proporcji wagowych :) Pozdrawiam !

      Usuń
    4. Zrobiłam kolejne podejście do makaronu bo uparta bestia jestem ;) Postępowałam zgodnie ze wskazówkami zagniatając tylko tyle mąki ile się da a nie wszystko na raz. Wody dałam dosłownie łyżkę. Zostawiłam też dłużej do schnięcia. No i...udało się! :D Szkoda tylko, że zrobiłam z połowy porcji (w razie gdyby znowu nie wyszło). Facet był tak zachwycony, że obżarł się solidnie rosołem a potem gdy nie patrzyłam wyżarł cały makaron który miał być na następny dzień eh no i musiałam dorabiać...
      Pięknie dziękuję Pyzo za wszystkie rady i wskazówki :*

      Usuń
  15. Jaka piekna Pyza na stronie głównej! :) I jaki cudowny blog, fajnie, ze chce sie Pani dzielic pysznymi przepisami. Coraz trudniej znalezc przepisy na zdrowie, dobre, domowe jedzenie. Gratuluje, pozdrawiam i prosze publikowac jak najwiecej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za miłe słowa i zapraszam częściej :)

      Usuń
  16. Trafiłam Tu przypadkowo . Chciałabym dorzucić swoje uwagi. Otóż pamiętam z dzieciństwa, że moja Mamusia wrzucała do rosołu spory kawałek schabu (bez kości) razem z wołowym szpondrem . Rosół był pyszny i klarowny , a schab rewelacyjny i... dietetyczny. Mieliśmy wtedy chorego Tatusia na diecie . Do schabu - sos chrzanowy lub cebulowy .Pyszności!
    A co do makaronu, to ja robię mikserem tak długo jak się da. Czyli wbijam jajka z żółtkami do miski i dosypując mąkę miksuję. Jak już gęste to dopiero przechodzę na ręczne zagniatanie . Wody nie dodaję . Robię zawsze więcej i suszę to co zostaje. Przechowuję w szklanym słoju- długo. Pozdrawiam Pyzę i resztę korespondentów. Magda z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, dziękuję za ciekawy komentarz i cenne uwagi. Nigdy nie dodawałam wieprzowiny, ale może spróbuję dodać właśnie kawałek schabu za którymś razem :) Pozdrawiam serdecznie !

      Usuń
  17. Witam, dziękuję za przepis. Rosół robię od lat bardzo podobnie :) Nie dodaję już cebuli bo boję się wszystkiego co czarne i przypalone (rakotwórcze??) - choć moja Mama zawsze tak gotuje i ja długie lata też zawsze dodawałam "osmaloną" cebulkę. Warto mieć w ogródku albo na balkonie lubczyka - w lecie można zbierać łodygi i listki i mrozić, naprawdę podkreśla smak rosołu. Rosół mrożę do małych pojemników i używam jako dodatek do zup i sosów, risotta, do wszystkiego - nie trzeba dodawać wtedy tych okropnych rosołków. Dzisiaj zrobię domowy makaron, dzieci już się cieszą! :) wczoraj udało się kupić prawdziwą kurę ze wsi, będzie pycha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie koniecznie z podpieczoną cebulą - uwielbiam jej smak w rosole :) Nadmiar też mrożę i wykorzystuję potem do sosów czy innych zup :)

      Usuń
    2. Ja daje odrobinę szafranu zamiast kurkumy,daje piękny złoty kolor

      Usuń
  18. Zaintrygował mnie ten karmel.Czy karmel po wlaniu do rosołu się rozpuści, czy osiądzie na dnie?
    Ja dla poprawienia koloru (gdy rosół jest blady) dodaję troszeczkę kurkumy, ale nie zawsze.
    Zawsze natomiast dodaję opaloną cebulę z nabitymi goździkami. Proponuję zacząć od 2-3 i ewentualnie gdy zasmakuje zwiększyć ilość. Od niedawna dodaję pół strąka czerwonej ostrej papryki (jak mam) i obowiązkowo sporo lubczyku najlepiej świeżego. Zapach niezapomniany

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurkumę też czasami dodaję, ale ona ma taki charakterystyczny posmak, że nie zawsze mi pasuje. Tak samo z goździkami - czasami dodaję, czasami nie. Karmel dodaje nieco słodyczy i pięknego koloru i doskonale rozpuszcza się w rosole, nic nie osiada na dnie.

      Usuń
  19. Pyzo, rosołek wyszedł przepyszny, idealny na chłodne listopadowe dni. Dzięki Twoim przepisom w końcu potrafię zrobić coś "porządnego". U mnie w domu niestety tak się nie gotowało (wszystko raczej na szybko) więc nie miałam skąd czerpać wiedzy. Teraz chętniej gotuję dla męża (a niedługo również dla nowego członka rodziny) ;) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, cieszę się, że mogłam służyć pomocą :) Dbaj o siebie i szczęśliwego rozwiązania!

      Usuń
  20. Zamiast kurkumy Pyzo dodaj do rosołu buraczka ćwikłowego. Da piękny kolor i odkwasi rosół, przez co będzie zdrowszy. Ja nie mam oporów przed dodaniem wieprzowiny do rosołu. Wykorzystuję kość od schabu, czy chude, mięsne żeberko, chociaż taki rosół podaję wtedy z gotowanymi ziemniakami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurkuma jest bardzo zdrowa, nie widzę powody żeby z niej rezygnować chociaż i tak dodaję jej rzadko do rosołu bo jednak ma swój smak a z wieprzowiną rosół po prostu mi nie smakuje, wieprzowiny używam na wywary do innych zup, ale nie do rosołu

      Usuń
  21. jak mozna psuc rosol lisciem laurowym .... brak slow trzeba odrozniac wywar od rosolu podstawy kuchni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak można komentować potrawę, której się nie próbowało? Liść laurowy nie psuje rosołu, wręcz przeciwnie, wzbogaca jego smak i aromat. Może powinnaś poszerzyć swoje horyzonty kulinarne, poczytać więcej starszych książek kucharskich, porozmawiać z dobrymi szefami kuchni? Ale czego ja wymagam od kogoś kto ma problem z pisownią.

      Usuń
    2. Mnie też nie odpowiada smak liścia laurowego w rosole dodaję do galarety barszczu i wielu innych potraw ale do rosołu zdecydowanie nie.Pani Izo nie jest pani alfą i omegą ale na pewno jest pani złośliwa

      Usuń
    3. Może i jestem złośliwa, ale mam swoje zdanie i odwagę by wypowiadać je z podpisem a nie jak tchórz, anonimowo. Nie dodajcie liścia do rosołu to nie dodawajcie, ja Wam w gary nie zaglądam i proszę nie zaglądać w moje jeśli coś nie pasuje. Dobrej nocy i spokojnych snów :)

      Usuń
  22. Witam Droga Pyzo, podczytuję już długo te przepisy i powiem krótko: są fantastyczne! Wspaniale opisane kolejne etapy. Gratuluję i przede wszystkim dziękuję za świetną szkołę gotowania. Tu się chyba nauczyłam najwięcej klasyki. Wiadomo to teraz niemodne, wszyscy suszi, fłagrę ą ę, czy sałatki z jaglanki ale rosołu i makaronu dobrego nie jada się często (bo np do Mamy daleko ;)) No właśnie ja w sprawie rosołu. Daję to wszystko nawet grzybka. Daję też brukiew, jak jest to pasternak (czasem w Lidlu udaje pietruchę), czerwoną paprykę na koniec lubczyk. Gotuję na indukcji, gdzie można ustawić czas i minimum mocy - w efekcie po kilku godzinach wychodzi jak z wolnowaru. Dodam jeszcze, że mając broilera na rosół zawsze po zagotowaniu wylewam całą wodę, potem nastawiam świeżą. Wiem co tam fermy ładują. Jeszcze raz dziękuję za super blog i pozdrawiam. Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma swój sposób na pyszny rosół i bardzo dobrze bo każdy ma też swój smak :) Dziękuję za ciepłe słowa, pozdrawiam!

      Usuń
  23. Trafiłam na ten przepis, szukając przepisu na makaron domowy. Z ciekawości przeczytałam jak robi Pani rosół,ja robię go niemal identyczne, czasem daje pomidora lub paprykę. Ale przyznam się, że nigdy nie dodawałam karmelu do rosołu,aż do dzisiaj. Muszę przyznać, że zupa jest przepyszna i do tego kolor jej jest taki złocisty.
    Od paru lat czytam Pani bloga i uwielbiam Pani przepisy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposób z karmelem przejęłam od Babci i dzięki niemu mój rosół zawsze jest pięknie złoty, nawet przypieczona cebula nie da takiego ładnego koloru. Taki karmel dodaję też do bigosu - poprawia smak i też dodaje koloru.

      Usuń
  24. Wypróbuję dodanie karmelu do bigosu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Ha, ha ... u Ciebie rosół "mruga" a u mnie rosół "pyka". Robię go podobnie. Następnym razem wypróbuję z karmelem, bo sprawdziłam tę sztuczkę przy okazji gotowania bigosu. Wyszedł boski. W tym roku na święta robię też wg Twoich przepisów strudel z makiem, i makaron z makiem do barszczu czerwonego i kompot z gruszek. Niech goście z krzeseł pospadają. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że wszystko doskonale się uda, ale goście lepiej niech spokojnie siedzą i jedzą

      Usuń
  26. Czy taki rosół mogę zrobić kurczak + cielęcina z kością by był kleisty ten rosół?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby zrobić kleista rosół to trzeba mięsa z gośćmi i chrząstkami, no i wody tylko tyle żeby przykryłam składniki. Dorzuć skrzydełek albo łapek, z nich rosół kleisty wychodzi.

      Usuń
  27. Witaj Izo. Właśnie gotuję rosołek z pręgi i kurki i bardzo ciekawa jestem smaku z tym karmelem, ale nie wiem, czy starczy mi odwagi. Pozdrawiam Cię serdecznie, Gosia.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger