Polędwiczki w sosie różanym
Lubię polędwiczki bo to takie mięciutkie i delikatne mięso. Oczywiście jeśli się go nie przesmaży. Poza tym przygotowuje się je dość szybko bo czasu marynowania nawet nie liczę - można je zostawić w marynacie na noc i same nabierają smaczku. Ale czy pachnąca róża będzie do nich dobrym dodatkiem? Zobaczymy.
składniki:
sposób przygotowania: polędwiczkę opłukałam i osączyłam. Pokroiłam na kawałki grubości ok. 3 - 4 cm, ustawiłam pionowo i żeby trzymały w miarę kształt obwiązałam w połowie wysokości szureczkiem kuchennym. Składniki marynaty wymieszałam w miseczce i włożyłam do niej kawałki polędwicy, przykryłam i odstawiłam do lodówki na kilka godzin, można nawet na całą noc.
Mięso otrzepałam z nadmiaru marynaty i położyłam na rozgrzaną dość mocno patelnię - ponieważ w marynacie był olej to patelnię tylko lekko posmarowałam tłuszczem. Smażyłam po 2 - 3 minuty z każdej strony po czym przełożyłam na małą blachę i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st. na ok. 5 minut. Po upieczeniu przykryłam mięso folią aluminiową żeby odpoczęło, ale nie wystygło.
Na patelnię po smażeniu dołożyłam łyżeczkę masła, wrzuciłam posiekaną drobno szalotkę i dodałam resztki marynaty, smażyłam chwilę aż cebulka się zeszkliła. Dodałam konfiturę, wino i bulion. Gotowałam kilka minut aż sos zgęstniał i zredukował. Na koniec dodałam jeszcze jedną łyżeczkę masła żeby sos był bardziej aksamitny.
Z mięsa zdjęłam sznureczek, każdy kawałek przekroiłam poziomo na pół. Podałam z pachnącym, wyrazistym sosem, bukietem kwiatowych buraczków, posypując solą i kruszonym pieprzem.
Całkiem wykwintna kolacja z tego wszystkiego wyszła :-)
A bukiet z buraczków jest bardzo prosty do zrobienia. To po prostu paski upieczonych albo ugotowanych buraków, które ścinamy dookoła warzywa tak jakbyśmy je obierali. Takie paski marynowałam ok. godziny w mieszance niewielkiej ilości oleju, octu ryżowego i konfitury z owoców róży. Paski osączyłam lekko, zwinęłam, ułożyłam na talerzu i przybrałam listkami zieleniny. Prawda, że ładnie to wygląda?
składniki:
- 1 dość duża, gruba polędwiczka wieprzowa
- MARYNATA - 5 łyżeczek oleju albo oliwy
- 2 czubate łyżeczki musztardy Dijon
- 2 łyżeczki octu balsamicznego ciemnego
- 1 łyżeczka kruszonego pieprzu czerwonego
- SOS - 1 szalotka
- 2 łyżeczki masła
- 100 ml bulionu cielęcego
- 3 łyżeczki konfitury z płatków róży
- 100 ml czerwonego wytrawnego wina
- do smaku: sól morska, kruszony pieprz czerwony
sposób przygotowania: polędwiczkę opłukałam i osączyłam. Pokroiłam na kawałki grubości ok. 3 - 4 cm, ustawiłam pionowo i żeby trzymały w miarę kształt obwiązałam w połowie wysokości szureczkiem kuchennym. Składniki marynaty wymieszałam w miseczce i włożyłam do niej kawałki polędwicy, przykryłam i odstawiłam do lodówki na kilka godzin, można nawet na całą noc.
Mięso otrzepałam z nadmiaru marynaty i położyłam na rozgrzaną dość mocno patelnię - ponieważ w marynacie był olej to patelnię tylko lekko posmarowałam tłuszczem. Smażyłam po 2 - 3 minuty z każdej strony po czym przełożyłam na małą blachę i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st. na ok. 5 minut. Po upieczeniu przykryłam mięso folią aluminiową żeby odpoczęło, ale nie wystygło.
Na patelnię po smażeniu dołożyłam łyżeczkę masła, wrzuciłam posiekaną drobno szalotkę i dodałam resztki marynaty, smażyłam chwilę aż cebulka się zeszkliła. Dodałam konfiturę, wino i bulion. Gotowałam kilka minut aż sos zgęstniał i zredukował. Na koniec dodałam jeszcze jedną łyżeczkę masła żeby sos był bardziej aksamitny.
Z mięsa zdjęłam sznureczek, każdy kawałek przekroiłam poziomo na pół. Podałam z pachnącym, wyrazistym sosem, bukietem kwiatowych buraczków, posypując solą i kruszonym pieprzem.
Całkiem wykwintna kolacja z tego wszystkiego wyszła :-)
A bukiet z buraczków jest bardzo prosty do zrobienia. To po prostu paski upieczonych albo ugotowanych buraków, które ścinamy dookoła warzywa tak jakbyśmy je obierali. Takie paski marynowałam ok. godziny w mieszance niewielkiej ilości oleju, octu ryżowego i konfitury z owoców róży. Paski osączyłam lekko, zwinęłam, ułożyłam na talerzu i przybrałam listkami zieleniny. Prawda, że ładnie to wygląda?
Sliczne te buraczane rozyczki :) Ciekawy przepis,niech no tylko dorwe konfiture z platkow rozy !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciekawa jestem smaku. A buraczane różyczki są przepiękne!
OdpowiedzUsuńPieknie podane, wygląda bardzo smakowicie ;) Ciekawe połączenie smaków :)
OdpowiedzUsuńTe różyczki z buraków zachwyciły mnie :-)
OdpowiedzUsuńpolędwiczka z sosem też by Was zachwyciła :-)
OdpowiedzUsuńpolędwiczka z sosem też by Was zachwyciła :-)
OdpowiedzUsuńpolędwiczka z sosem też by Was zachwyciła :-)
OdpowiedzUsuńcudowne, szczególnie te różyczki!
OdpowiedzUsuńNie wątpię że polędwiczka jest wyśmienita,ale różyczki to po prostu bajka :-)
OdpowiedzUsuńTak! Musztarda, wino i róże wspaniale pasują:)
OdpowiedzUsuńAle mnie jakoś nie podeszło połączenie róży i buraków, próbowałam barszczu z róża i niestety nie grają.
Pozdrawiam!
pincake, są gusta i guściki = jakbyśmy wszyscy byli tacy sami i to samo by nam smakowało to byłby chyba nudno, prawda? a tak - jest różnorodnie i każdy wybiera co lubi, co mu smakuje :-)
OdpowiedzUsuń