Chleb, chlebuś . . .
No i stało się . . . Wpadłam . . . Kasia jadąc do Warszawy przywiozła mi swój, świeży, ale sprawdzony już, zakwas na chleb. Dokarmiałam go pieczołowicie żeby nie uśmiercić gada bo np. do kwiatków "rynki ni mom" i potrafię zabić każdą roślinkę, ale zakwas okazał się być upartą bestią i żył swoim własnym, kwaśnym, życiem. Pierwszy chleb upiekłam tydzień temu, ale w ferworze walki nawet go nie sfociłam. Może i lepiej bo miałam strasznie napięty plan dnia więc forma wylądowała w piecu chyba odrobinę za wcześnie, zanim bochenek odpowiednio się napuszył, co poskutkowało tym, że chleb wyszedł chyba lekko za bardzo zbity , ale bardzo, bardzo smaczny i zjedzony do ostatniego okruszka.
Reszta zakwasu przeczekała kilka dni w lodówce a po ogrzaniu i nakarmieniu przedwczoraj wieczorem zrobiłam zaczyn a wczoraj upiekłam chleb. Wyszedł tym razem dużo lepiej i już większości nie ma chociaż my przeważnie jemy mało pieczywa. Ponieważ zakwas jest od Kasi to u niej też poszukałam przepisu na chleb i zmodyfikowałam go na własne potrzeby.
Chleb orkiszowo-pszenny, z paproszkami
składniki:
sposób przygotowania: ZACZYN - jednego dnia wieczorem do miski wsypałam mąkę, wlałam wodę i dodałam zakwas, wymieszałam drewnianą łyżką i odstawiłam przykrywając ściereczką aby sobie spokojnie przez noc pracował.
CIASTO WŁAŚCIWE - następnego dnia do zaczynu dodałam obie mąki zmieszane z solą, cukrem i paproszkami, dolałam wodę bo ciasto wydawało mi się zbyt gęste i poprzedni chleb wyszedł zbyt zbity, zarobiłam najpierw łyżką a potem ręką - ciasto było dość luźne, ale wcale mnie to nie zraziło. Odstawiłam je na jakieś 3 godziny żeby wyrosło. W tym czasie 2 razy je przemieszałam. Naszykowałam foremkę, u mnie 13x25 cm, posmarowałam ją lekko olejem i oprószyłam mąką. przełożyłam ciasto i znów odstawiłam aby podrosło, na jakąś godzinkę, no może dwie . . .
Nagrzałam piekarnik wstawiając na sam dół drugą foremkę z wodą. Wyrośnięty w formie chleb wstawiłam do pieca i piekłam ok. 45 minut w temp. 180 st. C stawiając foremkę na samym dnie piekarnika. Po upieczeniu wyjęłam na kratkę i gdy lekko wystygł zawinęłam w lnianą ściereczkę.
Reszta zakwasu przeczekała kilka dni w lodówce a po ogrzaniu i nakarmieniu przedwczoraj wieczorem zrobiłam zaczyn a wczoraj upiekłam chleb. Wyszedł tym razem dużo lepiej i już większości nie ma chociaż my przeważnie jemy mało pieczywa. Ponieważ zakwas jest od Kasi to u niej też poszukałam przepisu na chleb i zmodyfikowałam go na własne potrzeby.
Chleb orkiszowo-pszenny, z paproszkami
składniki:
- ZACZYN - 350 ml lekko ciepłej wody
- 250 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
- 1/3 szkl. aktywnego zakwasu żytniego
- CIASTO WŁAŚCIWE - cały zaczyn
- 100 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej
- 200 g mąki pszennej luksusowej
- 8 g soli
- 1 łyżeczka cukru brązowego
- 125 ml ciepłej wody
- po 3 łyżki suchego maku, ziarna sezamu i łuskanego słonecznika
sposób przygotowania: ZACZYN - jednego dnia wieczorem do miski wsypałam mąkę, wlałam wodę i dodałam zakwas, wymieszałam drewnianą łyżką i odstawiłam przykrywając ściereczką aby sobie spokojnie przez noc pracował.
CIASTO WŁAŚCIWE - następnego dnia do zaczynu dodałam obie mąki zmieszane z solą, cukrem i paproszkami, dolałam wodę bo ciasto wydawało mi się zbyt gęste i poprzedni chleb wyszedł zbyt zbity, zarobiłam najpierw łyżką a potem ręką - ciasto było dość luźne, ale wcale mnie to nie zraziło. Odstawiłam je na jakieś 3 godziny żeby wyrosło. W tym czasie 2 razy je przemieszałam. Naszykowałam foremkę, u mnie 13x25 cm, posmarowałam ją lekko olejem i oprószyłam mąką. przełożyłam ciasto i znów odstawiłam aby podrosło, na jakąś godzinkę, no może dwie . . .
Nagrzałam piekarnik wstawiając na sam dół drugą foremkę z wodą. Wyrośnięty w formie chleb wstawiłam do pieca i piekłam ok. 45 minut w temp. 180 st. C stawiając foremkę na samym dnie piekarnika. Po upieczeniu wyjęłam na kratkę i gdy lekko wystygł zawinęłam w lnianą ściereczkę.
no urodziwy chlebek :)
OdpowiedzUsuńNo to wpadłaś! Ja staram się piec niewiele, bo wtedy mam pewność że zjem mało chleba... Ale od kiedy zaczęłam piec chleby na zakwasie, odkryłam na nowo smak kromki świeżego chleba z masłem. Delicje!
OdpowiedzUsuńAn-na, no właśnie mnie smakuje najbardziej taki świeżutki z samym masłem :-)
OdpowiedzUsuńPyza, to witaj wśród chlebocholiczek :) Jak się raz upiecze to potem ciężko przestać, bo ten sklepowy nie smakuje już wcale:)
OdpowiedzUsuńChlebek piękny :)
dzięki, dziewczyny :-) pewnie nie będę piekła zbyt często bo na prawdę u nas mało chleba schodzi, ale część zakwasu zasuszę i będę miała awaryjnie a w razie czego zrobię nowy bo już wiem jak :-)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Jakże jestem dumna, że sławna Pyza upiekła chleb na moim zakwasie! ;)) Ogromnie się cieszę, a modyfikację przepisu sama chętnie wykorzystam! To się nazywa potrójna inspiracja! :)
OdpowiedzUsuńale się urechotałam z tej "sławnej Pyzy" !!!
OdpowiedzUsuńPiękny bardzo ,ja dziś już swój dokarmiłam i też będę piekła rosyjski od Asik bo tak ładnie wyglądał na zdjęciu u Kasi.A następny będzie ten tylko mąkę orkiszową muszę kupić:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA i się nie ma co śmiać ze sławy taka prawda:)
oj tam, oj tam - sława na pstrym koniu jeździ a mnie i tak do niej bardzo, bardzo daleko. A ja za to piekłam jeszcze sernik, ale o tym jutro chociaż dzisiaj zdradzę, że miałaś w tym swój udział, Kasiu :-)
OdpowiedzUsuńCzyli wsiąkłaś jak wielu innych, witaj wśród chlebowo zakręconych :)
OdpowiedzUsuńja tu taki sobie chlebek a wszyscy, że wsiąkłam.... interesujące.... czy ja na pewno jestem świadoma co mnie czeka? :-)))
OdpowiedzUsuńpiękny :)z cudnymi dziurami :) Dobrze dziewczyny piszą... chleby wciągają :)
OdpowiedzUsuńNo to wpadłaś:) i super ... bi nie ma noc lepszego Kochana niż domowy chleb:)
OdpowiedzUsuńNo pięknie Ci wyszedł!! I podpisuję się pod słowami, że pieczenie chleba wciąga! Powodzenia przy kolejnych wypiekach chlebowych!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Gratuluję:) Ja wczoraj pierwszy taki chlebek upiekłam, niestety nie tak piękny, jak Twój, ale chociaż mam do czego dążyć:) A może po prostu żytni zawsze będzie "cięższy"? Pozdrawiam:) http://mowia-weki.blogspot.com/2011/11/pierwszy-zywy-zytni-zakwas-i-pierwszy.html A wszystko zaczęło się od Kasi:D - Głosicielki Dobrej Nowiny, Animatorki Dobrego Życia i Propagatorki Chleba, który kochają nasze brzuszki:D :)
OdpowiedzUsuńNieśka, dobrze że nie widziałaś mojego pierwszego - wcale nie był ładny, ale ten faktycznie niczego sobie :-) a żytnie chleby czy w ogóle te całkiem pełnoziarniste są ciężkie i chyba nigdy nie urosną jak mieszane
OdpowiedzUsuń