Drożdżowy wianuszek z jagodami
Gorąco nadal, upały nie odpuszczają i na samą myśl o pieczeniu robiło mi się słabo. Ale z drugiej strony w takiej temperaturze otoczenia ciasto wyrośnie w try-mi-ga i na dodatek drożdżówę można jeść jeszcze ciepłą, na przykład z zimnym mlekiem. Mogłabym zrobić sernik na zimno, ale ten chłodziłby się do jutra . . . Dobra, poświęcę się - w końcu Małżon wraca po tygodniu nieobecności - lubi to niech ma, co mi tam :)
składniki:
sposób przygotowania: mąkę przesiałam do miski, dodałam sól i 2 łyżki cukru. Masło roztopiłam i przestudziłam. Drożdże rozmieszałam w mleku dodając 1 łyżkę cukru - odstawiłam na 10 minut żeby zaczęły pracować.
Do mąki wlałam rozczyn, dodałam jajka i zaczęłam zagniatać ciasto. Pomalutku dolewałam lekko ciepły tłuszcz. Wyrabiałam ciasto aż zrobiło się elastyczne, błyszczące i odchodziło od dłoni. Zwinięte w kulę odłożyłam do wyrośnięcia przykrywając ściereczką. Po godzinie zwiększyło swoją objętość 3 a nawet 4 krotnie. Podzieliłam kulę na dwie część i każdą lekko zagniotłam.
Jedną część rozwałkowałam leciutko podsypując mąką na duży prostokąt.Oprószyłam go równomiernie bułką tartą. Jagody wymieszałam z cukrem i mąką ziemniaczaną - połowę rozłożyłam w miarę równo na kawałku ciasta i zwinęłam w luźny rulon. Ten przecięłam wzdłuż i zwinęłam w koło przeplatając jedną część pod drugą i starannie zlepiając końce. Część jagód podczas tego manewrowania ciastem wysypała mi się, ale powtykałam je delikatnie z powrotem między warstwy ciasta. Całość ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenie, posmarowałam żółtkiem roztrzepanym z mlekiem. Tak samo przygotowałam drugi wianuszek z pozostałej części ciasta i jagód. Odstawiłam na 30 minut żeby ciasto podrosło.
Miałam w zamrażarce jakąś resztkę kruszonki migdałowej, która została mi z pieczenia bułeczek więc posypałam nią wianuszki - spokojnie możecie pominąć tę kruszonkę - ja ją wykorzystałam bo się marnowała. Piekłam ok. 20 minut w piekarniku nagrzanym do 170 st. C.
Gdy drożdżówki nieco przestygły polałam je jeszcze lukrem utartym z cukru pudru, soku z cytryny i odrobiny gorącej wody - a co ? jak szaleć to szaleć :D Przybrałam surowymi jagodami i listkami mięty.
składniki:
- 500 g mąki pszennej wrocławskiej
- 1/2 łyżeczki soli
- 3 łyżki zwykłego cukru
- 40 g świeżych drożdży
- 180 g ciepłego mleka
- 100 g masła albo margaryny
- 1 jajko
- 2 żółtka
- dodatkowo - ok. 350 g świeżych jagód
- 4 łyżki cukru
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 2 łyżki bułki tartej
- lukier - 1 szkl. cukru pudru
- sok z połowy dużej cytryny
- odrobina gorącej wody
- do posmarowania - 1 żółtko
- 2 łyżki mleka
sposób przygotowania: mąkę przesiałam do miski, dodałam sól i 2 łyżki cukru. Masło roztopiłam i przestudziłam. Drożdże rozmieszałam w mleku dodając 1 łyżkę cukru - odstawiłam na 10 minut żeby zaczęły pracować.
Do mąki wlałam rozczyn, dodałam jajka i zaczęłam zagniatać ciasto. Pomalutku dolewałam lekko ciepły tłuszcz. Wyrabiałam ciasto aż zrobiło się elastyczne, błyszczące i odchodziło od dłoni. Zwinięte w kulę odłożyłam do wyrośnięcia przykrywając ściereczką. Po godzinie zwiększyło swoją objętość 3 a nawet 4 krotnie. Podzieliłam kulę na dwie część i każdą lekko zagniotłam.
Jedną część rozwałkowałam leciutko podsypując mąką na duży prostokąt.Oprószyłam go równomiernie bułką tartą. Jagody wymieszałam z cukrem i mąką ziemniaczaną - połowę rozłożyłam w miarę równo na kawałku ciasta i zwinęłam w luźny rulon. Ten przecięłam wzdłuż i zwinęłam w koło przeplatając jedną część pod drugą i starannie zlepiając końce. Część jagód podczas tego manewrowania ciastem wysypała mi się, ale powtykałam je delikatnie z powrotem między warstwy ciasta. Całość ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenie, posmarowałam żółtkiem roztrzepanym z mlekiem. Tak samo przygotowałam drugi wianuszek z pozostałej części ciasta i jagód. Odstawiłam na 30 minut żeby ciasto podrosło.
Miałam w zamrażarce jakąś resztkę kruszonki migdałowej, która została mi z pieczenia bułeczek więc posypałam nią wianuszki - spokojnie możecie pominąć tę kruszonkę - ja ją wykorzystałam bo się marnowała. Piekłam ok. 20 minut w piekarniku nagrzanym do 170 st. C.
Gdy drożdżówki nieco przestygły polałam je jeszcze lukrem utartym z cukru pudru, soku z cytryny i odrobiny gorącej wody - a co ? jak szaleć to szaleć :D Przybrałam surowymi jagodami i listkami mięty.
O mniammmm :) A z borówką amerykańską też można? Jak dzieciaki były małe, piekłam im drożdżówki nadziewane konfiturą albo dżemem. Produkcja podobna, tylko po zwinięciu kroiłam w grube plastry, kładłam na blachę i posypywałam kruszonką. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpewnie, że można z borówką, można też z innymi owocami :)
Usuńno prezentuje się bosko, na pewno arcypyszne :)
OdpowiedzUsuńPiękny wieniec i ta kruszonka... Mniam!
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńkolejny piękny wypiek :)
OdpowiedzUsuńśliczne ciasto :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to ciasto.Niby nic a jednak jak wiele
OdpowiedzUsuńSliczne! Ale ja sie nawet nie zabieram za odpalanie piekarnika... u mnie jest prawie 40st... :)
OdpowiedzUsuńprzedwczoraj piekłam drożdżówki, ale wczoraj i dzisiaj na deser po prostu schłodzony arbuz :)
Usuń