Domowa lutenica a właściwie ljutenica
Przepis dostałam od Beaty z Lawendowego Domu. Miałam okazję jeść ljutenicę Jej produkcji na pikniku "Smakołyki na kocyki" i bardzo mi zasmakowała więc zrobiłam sobie trochę własnej. Piszę trochę bo zmniejszyłam ilości składników gdzieś o 1/3 wedle oryginału - niestety, nie mam gdzie upychać swoich przetworów więc chcąc zrobić różne muszę się zadowolić tylko kilkoma słoiczkami każdego. Doprawiłam też nieco ostrzej, pod własny smak :)
Ljutenicę, bułgarski czy ogólnie bałkański przysmak, można jeść nakładając ją po prostu na pajdę świeżego chleba, na grzanki albo grillowany kawałek mięsa. Doskonała jako dodatek do kanapki z wędliną albo serem. Można jej używać jako przyprawy dodając do innych sosów, do zapiekanek - zrobiona z dojrzałych warzyw pięknie pachnie i jest bardzo smakowita.
Niżej podaję wszystko tak jak ja robiłam - także swoje ilości składników.
składniki:
sposób przygotowania: pomidory zalałam wrzącą wodą, po 2 minutach odcedziłam i schłodziłam wkładając do zimnej wody. Obrałam ze skórki i pokroiłam w drobną kostkę - można zmiksować, ale wolałam kroić niż wyciągać sprzęt. Przełożyłam je do garnka i gotowałam aż nieco odparowały - moje były bardzo mięsiste więc trwało to tylko ok. 20 minut na małym ogniu.
Papryki i bakłażana ułożyłam na blasze i wstawiłam na górną półkę piekarnika nagrzanego do ok. 160 st. C, pod grill. Bakłażana dodatkowo nakłułam w kilku miejscach żeby gotujące się w nim soki nie rozsadziły warzywa. Piekłam aż skórka się przypiekła odwracając w tym czasie 2 razy żeby warzywa były równo upieczone. Bakłażana ostudziłam kładąc po prostu na talerzu - gdy przestygł zdjęłam skórkę a miąższ posiekałam drobno. Z mojego bakłażana podczas obierania nie wypływała żadna woda, ale jeśli będzie ciekła to należy ją odlać. Papryki od razu po wyjęciu z pieca włożyłam do foliowego woreczka i zostawiłam zamknięte w nim na 10 minut. Po tym czasie obrałam je ze skórki, usunęłam pestki a sok wyciekający z papryk zachowałam. Miąższ posiekałam drobno.
Cebulę i czosnek obrałam, posiekałam drobno. Ostrą papryczkę oczyściłam z pestek i też posiekałam - można ją upiec razem z dużymi paprykami, ale ja zapomniałam. Na patelni rozgrzałam olej, wrzuciłam cebulę z czosnkiem i papryczką, smażyłam aż się zeszkliła, dodałam czubrycę, wymieszałam, przełożyłam do garnka z pomidorami. Dodałam także paprykę i bakłażana. Doprawiałam solą, cukrem i dusiłam jeszcze ok. 45 minut żeby smaki i składniki się połączyły, uważając żeby nic się nie przypaliło.
Ljutenica powinna być bardzo gęsta, tak żeby nie spływała z chleba. Wrzący sos nałożyłam do wyparzonych słoiczków, zakręciłam i odstawiłam do ostygnięcia do góry dnami. Dla pewności, szczególnie jeśli robimy więcej słoików i wiadomo że będą dłużej stały, radzę je zapasteryzować 20-30 minut w zależności od wielkości.
Niektórzy ponoć miksują całość, ale wtedy sos robi się, według mnie, nieapetyczny - dużo lepiej jak widać i czuć kawałeczki warzyw.
Ljutenicę, bułgarski czy ogólnie bałkański przysmak, można jeść nakładając ją po prostu na pajdę świeżego chleba, na grzanki albo grillowany kawałek mięsa. Doskonała jako dodatek do kanapki z wędliną albo serem. Można jej używać jako przyprawy dodając do innych sosów, do zapiekanek - zrobiona z dojrzałych warzyw pięknie pachnie i jest bardzo smakowita.
Niżej podaję wszystko tak jak ja robiłam - także swoje ilości składników.
składniki:
- 1/2 kg papryki czerwonej
- 1/2 kg bakłażana
- 1 , 25 kg pomidorów czerwonych - odmiana podłużna, bardzo mięsista
- 1 dość duża cebula
- 1 mała okrągła ostra papryczka
- 2 duże ząbki czosnku
- 1 czubata łyżka czubrycy czerwonej
- 1 , 5 łyżeczki soli
- 0 , 5 łyżeczki cukru
- 3 łyżki oleju roślinnego
sposób przygotowania: pomidory zalałam wrzącą wodą, po 2 minutach odcedziłam i schłodziłam wkładając do zimnej wody. Obrałam ze skórki i pokroiłam w drobną kostkę - można zmiksować, ale wolałam kroić niż wyciągać sprzęt. Przełożyłam je do garnka i gotowałam aż nieco odparowały - moje były bardzo mięsiste więc trwało to tylko ok. 20 minut na małym ogniu.
Papryki i bakłażana ułożyłam na blasze i wstawiłam na górną półkę piekarnika nagrzanego do ok. 160 st. C, pod grill. Bakłażana dodatkowo nakłułam w kilku miejscach żeby gotujące się w nim soki nie rozsadziły warzywa. Piekłam aż skórka się przypiekła odwracając w tym czasie 2 razy żeby warzywa były równo upieczone. Bakłażana ostudziłam kładąc po prostu na talerzu - gdy przestygł zdjęłam skórkę a miąższ posiekałam drobno. Z mojego bakłażana podczas obierania nie wypływała żadna woda, ale jeśli będzie ciekła to należy ją odlać. Papryki od razu po wyjęciu z pieca włożyłam do foliowego woreczka i zostawiłam zamknięte w nim na 10 minut. Po tym czasie obrałam je ze skórki, usunęłam pestki a sok wyciekający z papryk zachowałam. Miąższ posiekałam drobno.
Cebulę i czosnek obrałam, posiekałam drobno. Ostrą papryczkę oczyściłam z pestek i też posiekałam - można ją upiec razem z dużymi paprykami, ale ja zapomniałam. Na patelni rozgrzałam olej, wrzuciłam cebulę z czosnkiem i papryczką, smażyłam aż się zeszkliła, dodałam czubrycę, wymieszałam, przełożyłam do garnka z pomidorami. Dodałam także paprykę i bakłażana. Doprawiałam solą, cukrem i dusiłam jeszcze ok. 45 minut żeby smaki i składniki się połączyły, uważając żeby nic się nie przypaliło.
Ljutenica powinna być bardzo gęsta, tak żeby nie spływała z chleba. Wrzący sos nałożyłam do wyparzonych słoiczków, zakręciłam i odstawiłam do ostygnięcia do góry dnami. Dla pewności, szczególnie jeśli robimy więcej słoików i wiadomo że będą dłużej stały, radzę je zapasteryzować 20-30 minut w zależności od wielkości.
Niektórzy ponoć miksują całość, ale wtedy sos robi się, według mnie, nieapetyczny - dużo lepiej jak widać i czuć kawałeczki warzyw.
Uwielbiam takie przysmaki. Domowa jest zawsze najlepsza! :)
OdpowiedzUsuńPorwałbym tę kromeczkę :)
OdpowiedzUsuńW składzie podobne do mojego leczo :) Tyle, że ja robię bez ostrej papryczki, ale za to dodaję smakowy olej - robię sama, mocząc w oleju rzepakowym papryczki chilli i czosnek (rzepakowy jest do tego najlepszy bo nie mętnieje)
OdpowiedzUsuńi na pewno też jest pyszne :)
UsuńNominowałam Cię do nagrody Versatile Blogger Award bo uważam, że Twój blog jest świetny. Teraz czekam na 7 faktów które ujawnisz o sobie:) jeśli oczywiście zdecydujesz się bawić z nami:)
OdpowiedzUsuńJoasiu, bardzo dziękuję, ale chyba sobie daruję. Już kiedyś był taki podobny łańcuszek i sporo o sobie napisałam - kto mnie poznał osobiście to pewnie ma swoje zdanie na mój temat a kto nie miał okazji niech się cieszy :D Nie bardzo mnie bawią takie rzeczy, chyba za stara jestem ...
UsuńChętnie zjadłabym taką kanapeczkę, dziękuję za dodanie tego oryginalnego przysmaku do mojej akcji psiankowatej.
OdpowiedzUsuńO! I takiego przepisu właśnie szukałam, jutro będę robić! Gdzieś kiedyś słyszałam, ale nigdy nie robiłam. Wszystkie przepisy jakie znalazłam są bez czubrycy.
OdpowiedzUsuńczy bez czurycy mozna tez? nie wiem co to jest!
Usuńczubryca to albo mieszanka przypraw z cząbrem albo czasami nazywa się tak sam cząber w krajach bałkańskich. Bez cząbru, który nadaje charakterystyczny smaczek, to nie będzie lutenica. Ja kupuję i używam mieszankę, dokładnie taką http://www.aledobre.pl/2044,Czubryca_czerwona_duze_opakowanie_100_g_Manufaktura_Smaku.html
UsuńAle co to jesta ya lucenica i gdzie ją mozna kupic
UsuńRafał, przecież powyższy wpis jest właśnie o lutenicy - napisałam co to jest i masz podany szczegółowy przepis więc nie bardzo rozumiem pytanie
UsuńPrzypadkiem odkryłem Twoją stronę, z tego przepisu chyba skorzystam w okresie przetwórczym, zawsze to coś innego niż mój repertuar.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kazik, miło Cię gościć :) lutenicę polecam bo jest bardzo smaczna :)
UsuńUwielbiam lutenicę , robię podobnie, pyszotka, polecam:)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńZrobiłam ljutenicę wg. Twojego przepisu - no pyszna wyszła, ostra ale ja taka lubię. W zeszłym roku zrobiłam z pojedynczej porcji tylko ale w tym roku z podwójnej :D
serdecznie pozdrawiam
Ewelina vel Ewelosa
cieszę się, że smakuje - namówiłam już na ten przetwór wiele osób i wszyscy zadowoleni :)
UsuńWłaśnie zrobiłam Pani lutenice, wyszła ekstra, taka dość ostra ale mi to smakuje, nadaje się nawet do zagęszczenia sosu do spaghetti albo właśnie na chlebek.
OdpowiedzUsuńPrzyznam że miałam trochę problemów ze zrobieniem jej bo papryki źle się obierały, bakłażan również oraz był dość mokry i w dodatku podczas duszenia okropnie śmierdziało tym bakłażanem i byłam pewna że to wyjdzie niedobre ale w miarę gotowania smaki i zapachy się pięknie łączyły i przestałam czuć tego bakłażana.
W momencie gdy zauważyłam że nawet na minimalnym ogniu danie zaczyna się przypalać to postanowiłam podlać je sokiem z pomidorów i papryk oraz dodałam półtorej łyżki przecieru pomidorowego i chyba dzięki temu zrobił mi się fajny sosik, jadłam już podczas napełniania słoików ;)
A co do cząbru ja kupiłam u mnie na targu, prawie na każdym targu jest jakieś stoisko z przyprawami i nie warto pomijać nieznanych nam przypraw w przepisach bo to najczęściej one "stawiają kropkę nad i"
Mam tylko nadzieję że po otwarciu słoików danie będzie równie dobre bo kiedyś robiłam coś podobnego (biała fasola w sosie pomidorowym) i po otwarciu okazało się że chyba jest zepsute, było takie jakieś zagazowane i kwaśne mimo iż pasteryzowałam wg przepisu.
dziękuję za kolejny Pani wspaniały przepis.
jeśli zapasteryzowałaś to nie powinno się zepsuć - jeśli nie to na wszelki wypadek zrób to bo szkoda by było takiego pysznego sosu :)
Usuńzrobiłam! wyszła boska!:) dziękuję za przepis. nie tak dawno miałam okazję ją spróbować i koniecznie chciałam odtworzyć ten smak:)
OdpowiedzUsuńcieszę się :)
UsuńNiestety stało się to co pisałam wyżej. Sos jest do wyrzucenia. Nie wiem co robię źle, pasteryzowałam dokładnie tak jak Pani napisała. Wczoraj otwieram słoiczek i sos po prostu wyszedł ze słoika! Nie był spleśniały, nie jest nawet zepsuty, jest kwaśny i tak jakby gazowany. Po otwarciu sos zachowywał się tak jak cola którą ktoś przed otwarciem wstrząsnął. Skosztowałam sosu i tak jak mówię, sos nie jest zepsuty ale nie da się go jeść bo jest kwaśny i jakby gazowany, ciężko mi to określić. Nie wiem czemu tak się dzieje, to wygląda jakby tam się zebrały jakieś gazy. Szkoda, tyle pysznego sosu do wyrzucenia ;( Czy ktoś ma jakiś pomysł gdzie popełniam błąd?
OdpowiedzUsuńwielka szkoda, ale czasami tak się dzieje - z opisu wynika, że sos po prostu sfermentował, skisł - może słoiki nie były wystarczająco dobrze wyparzone, może coś dostało się do sosu podczas nakładania - czasami w powietrzu po prostu coś fruwa i tyle.... Ja pasteryzuję każdą partię i jeszcze mi się żaden słoik nie zepsuł, ale być może też kiedyś tak się stanie.... W domu nie mamy przecież maszyn do sterylizacji - zresztą, przecież też zdarza się kupić w sklepie słoik z zepsutą zawartością.
UsuńA czymozna odpuscic baklazana ? Avrea
OdpowiedzUsuńteoretycznie to wszystko można, ale bez bakłażana to już nie będzie lutenica, bakłażan dodaje smaku i takiej maślanej gęstości
Usuń