Zzieleniały łosoś
Łosoś - smaczna i popularna ryba. I chyba nawet w pewien sposób modna się zrobiła, prawda ? W sklepach do wyboru - łososie całe, filety ze skórą i bez, dzwonka - co kto lubi albo potrzebuje. U nas nie bywa zbyt często bo Żarłoczek za nią nie przepada, ale czasami uda mi się go namówić żeby kawałek łososia zjadł. W tej wersji wyjątkowo mu smakuje :)
czas przygotowania : ok. 30 minut
składniki :
sposób przygotowania : pokruszony miąższ chleba wrzuciłam do pojemnika i zmiksowałam dodając grubo pokrojoną zieleninę, łyżeczkę oleju oraz trochę soli i pieprzu. Sypką, ale lekko wilgotną zieloną mieszankę przesypałam do miseczki.
Obraną szalotkę posiekałam drobno i wrzuciłam do rondla z roztopionym masłem, smażyłam chwilę aż się zeszkliła. Dosypałam mrożony groszek, odrobinę cukru i dolałam kilka łyżek wody. Dusiłam na małym ogniu aż groszek zmiękł. Przełożyłam go do pojemnika blendera, dodam miętę i kilka łyżek śmietanki - zmiksowałam na gładką masę. Na koniec doprawiłam do smaku.
Oczyszczony filet ze świeżego łososia, ze skórą, opłukałam i dobrze osuszyłam. Skórę lekko nacięłam ostrym nożem w kilku miejscach. Kawałek przekroiłam na mniej więcej dwie równe porcje, ułożyłam skórą do dołu i od strony mięsa oprószyłam solą oraz pieprzem, posmarowałam też musztardą.
Na rybę, na warstwę musztardy, nałożyłam grubą warstwę zielonej mieszanki chlebowej. Pomagałam sobie łyżką i dociskałam ręką żeby masa się przykleiła - powinna być gruba przynajmniej na ok. 1 cm. Rozgrzałam patelnię - taką z odczepianą rączką bo będę całość dopiekać w piekarniku. Patelnię posmarowałam olejem i delikatnie, łopatką, ułożyłam na niej kawałki ryby skórką do dołu. Smażyłam na ostrym ogniu jakieś 2 minuty żeby ta skórką się mocno zrumieniła. Następnie patelnię wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st. C z włączonym termoobiegiem i piekłam ok. 5 - 6 minut.
Na talerze wyłożyłam porcje gorącego purre z groszku, kawałki ryby i całość udekorowałam listkami zieleniny.
czas przygotowania : ok. 30 minut
składniki :
- filet z łososia świeżego, ze skórą, długości ok. 16 cm
- 1/2 łyżeczki oleju roślinnego
- 2 łyżeczki musztardy chrzanowej
- PIERZYNKA - 3/4 szkl. miąższu białego chleba albo bułki pszennej
- garść listków natki pietruszki
- garść listków koperku
- 1 łyżeczka listków mięty
- 1 łyżeczka oleju roślinnego
- PURRE - 400 g zielonego groszku, mrożonego
- 1 łyżka masła
- 1 duża szalotka
- 1/2 łyżeczki cukru
- 1-2 łyżeczki listków mięty
- kilka łyżek śmietanki słodkiej
- do smaku - sól morska, pieprz mielony
sposób przygotowania : pokruszony miąższ chleba wrzuciłam do pojemnika i zmiksowałam dodając grubo pokrojoną zieleninę, łyżeczkę oleju oraz trochę soli i pieprzu. Sypką, ale lekko wilgotną zieloną mieszankę przesypałam do miseczki.
Obraną szalotkę posiekałam drobno i wrzuciłam do rondla z roztopionym masłem, smażyłam chwilę aż się zeszkliła. Dosypałam mrożony groszek, odrobinę cukru i dolałam kilka łyżek wody. Dusiłam na małym ogniu aż groszek zmiękł. Przełożyłam go do pojemnika blendera, dodam miętę i kilka łyżek śmietanki - zmiksowałam na gładką masę. Na koniec doprawiłam do smaku.
Oczyszczony filet ze świeżego łososia, ze skórą, opłukałam i dobrze osuszyłam. Skórę lekko nacięłam ostrym nożem w kilku miejscach. Kawałek przekroiłam na mniej więcej dwie równe porcje, ułożyłam skórą do dołu i od strony mięsa oprószyłam solą oraz pieprzem, posmarowałam też musztardą.
Na rybę, na warstwę musztardy, nałożyłam grubą warstwę zielonej mieszanki chlebowej. Pomagałam sobie łyżką i dociskałam ręką żeby masa się przykleiła - powinna być gruba przynajmniej na ok. 1 cm. Rozgrzałam patelnię - taką z odczepianą rączką bo będę całość dopiekać w piekarniku. Patelnię posmarowałam olejem i delikatnie, łopatką, ułożyłam na niej kawałki ryby skórką do dołu. Smażyłam na ostrym ogniu jakieś 2 minuty żeby ta skórką się mocno zrumieniła. Następnie patelnię wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st. C z włączonym termoobiegiem i piekłam ok. 5 - 6 minut.
Na talerze wyłożyłam porcje gorącego purre z groszku, kawałki ryby i całość udekorowałam listkami zieleniny.
Łosoś to nie jest moja bajka ale Twój wygląda smakowicie
OdpowiedzUsuńja lubię, ale bez szału - nie mogłabym chyba jeść go częściej niż 2-3 razy w miesiącu :)
UsuńJa kiedyś nie lubiłam łososia, ale w końcu polubiłam. Właśnie mam zamiar przyrządzić go w takiej fajnej marynacie ;)
OdpowiedzUsuńAle najbardziej lubię łososia surowego, bo kocham sushi i w ceviche czyli tylko w soku z limonki marynowany z solą, chilli i cebulą :D
o nie, surowa ryba jakoś mi nie leży....
UsuńOch pyszności, ja uwielbiam łososia :)
OdpowiedzUsuńbardzo, ale to bardzo dobry pomysł na łososia:) tak niesztampowo!
OdpowiedzUsuń