Kurki marynowane, słodko kwaśne

Kocham kurki, ale to chyba dla Was żadna nowość :-) Pojawiają się u mnie często, w różnych daniach, a zbieram je oczywiście sama. Większość wykorzystuję na bieżąco, część przesmażam i mrożę żeby móc na chwilę przywołać lato w środku zimy. Część zamykam z słoiczkach bo tak zamarynowane świetnie smakują w różnego rodzaju sałatkach. Ważne jest tylko żeby nie gotować ich za długo za zamiast mięknąć robią się twarde, gumowate i po prostu niesmaczne.


składniki:
  • ok. 2 kg świeżych kurek, najlepiej takich średniej wielkości
  • 1 spora cebula
  • 2 szczupłe marchewki
  • 1 , 5 szkl. octu spirytusowego 10%
  • 4 szkl. wody
  • 3 łyżki cukru
  • 3 łyżki miodu
  • 1 łyżka soli
  • 4 liście laurowe
  • 10 małych goździków
  • 1 łyżka ziaren pieprzu czarnego albo kolorowego
  • 6 dużych ziarenek ziela angielskiego
  • kawałek kory cynamonu, ok. 5 cm

sposób przygotowania: Wodę zagotowałam, dodałam cukier, sól, wszystkie przyprawy i ocet, gotowałam na małym ogniu ok. 15 - 20 min., na koniec dodałam miód i przecedziłam zalewę, żeby potem nie musieć wybierać przypraw z pomiędzy blaszek grzybków.

Marchewki i cebulę oczyściłam. Marchewki pokroiłam w krążki a'la kwiatki (moje ulubione) a cebulę w ćwierć krążki. Zagotowałam trochę wody w rondelku, osoliłam ją i posłodziłam trochę. Obgotowałam kawałki marchewki i cebuli, ale dosłownie przez chwilę żeby tylko straciły surowość. Odcedziłam i odłożyłam.

Kurki dokładnie oczyściłam, wypłukałam i osączyłam. Wrzuciłam je do wrzącej, lekko osolonej wody, ponownie zagotowałam i po minutce gotowania odcedziłam - Wcale nie potrzeba im dłuższego gotowania bo stracą swoją pyszną chrupkość. Można wrzucić je od razu wszystkie do dużego garnka albo obgotowywać partiami w mniejszym. Wyparzone słoiki napełniłam jeszcze gorącymi, osączonymi kurkami, przekładając je kawałkami marchewki i cebuli, zalałam wrzącą zalewą i delikatnie zamieszałam zawartość słoiczków widelcem żeby uwolnić wszystkie pęcherzyki powietrza, które zostały gdzieś w zakamarkach. Zakręciłam słoiki wygotowanymi pokrywkami i odstawiłam do ostygnięcia do góry dnem. Do słoiczków, przed wlaniem zalewy, można włożyć jeszcze po kilka listków natki pietruszki.

Marynaty są dobre do jedzenia po kilku tygodniach, przynajmniej dwóch :-)

A jeśli zostanie Wam trochę zalewy to nie wylewajcie jej, ale przelejcie do czystego słoika i odstawcie - przyda się po następnym grzybobraniu !

2 komentarze:

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger