Makrela pieczona
Będąc ostatnio na większych zakupach zatrzymałam się przy stoisku z rybami - moją uwagę zwróciły makrele. Nigdy jeszcze nie jadłam takiej świeżej, ale wędzoną uwielbiam. Z pewną taką nieśmiałością poprosiłam sprzedawcę do wybranie dla mnie dwóch surowych rybek. Okazały się być wypatroszone, ale na pewno świeże bo sprawdziłam zaglądając im w oczęta i skrzela - te pierwsze były ładnie błyszczące a drugie intensywnie różowe, prawie czerwone.
Makrela ma tę zaletę, że nie trzeba z niej usuwać łusek. Wystarczyło dokładnie wypłukać, odciąć łebki, płetwy i zastanowić się nad przyprawieniem.
składniki:
sposób przygotowania: ryby umyłam dokładnie, osuszyłam ręcznikami papierowymi, odcięłam łby, płetwy - oprócz ogonowej a boki ryby nacięłam kilkakrotnie bardzo ostrym nożem ukośnie, na głębokość ok. 1/2 cm. W miseczce zmieszałam sok z cytryny z cukrem, pieprzem ziołowym oraz drobno posiekanym czosnkiem i chili. Tą mieszankę posmarowałam ryby zarówno od środka jak i z zewnątrz starając się żeby marynata dostała się także w nacięcia. Ułożone w naczyniu ryby odstawiłam pod przykryciem do lodówki na kilka godzin - można na całą noc.
Bułkę - może być lekko czerstwa - pokroiłam w kostkę, razem ze skórką. Wrzuciłam na mocno rozgrzaną patelnię z masłem, dodałam orzechy i mieszając smażyłam aż kawałeczki bułki się zrumieniły, przełożyłam do miski. Gdy przestygły dodałam posiekaną natkę, skórkę cytrynową, wbiłam jajko, wymieszałam dokładnie, doprawiłam nieco solą i pieprzem. Tak przygotowaną masę nałożyłam czubato do brzuchów zamarynowanych i dopiero teraz oprószonych solą ryb - dociskałam łyżką - nie przejmujcie się jeśli coś wypadnie - wszystko się zapiecze. Ryby ułożyłam na boku, w naczyniu do pieczenia - resztki nadzienia ułożyłam obok. Naczynie wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200 st. C, zmniejszyłam temp. do 180 st. C i piekłam ok. 35 minut. Podałam z sałatą.
Makrela ma tę zaletę, że nie trzeba z niej usuwać łusek. Wystarczyło dokładnie wypłukać, odciąć łebki, płetwy i zastanowić się nad przyprawieniem.
składniki:
- 2 dorodne makrele surowe, świeże
- MARYNATA - 1 ząbek czosnku
- 2 łyżeczki posiekanej papryczki chili
- 3 łyżki soku z cytryny
- 2 szczypty cukru
- 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
- sól
- FARSZ - 1 bułeczka typu kajzerka
- 2 łyżki stopionego masła
- 2 garści łuskanych, pokruszonych orzechów włoskich
- 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
- 1 małe jajko
- 1/3 łyżeczki drobno startej skórki cytrynowej
- sól, pieprz ziołowy
sposób przygotowania: ryby umyłam dokładnie, osuszyłam ręcznikami papierowymi, odcięłam łby, płetwy - oprócz ogonowej a boki ryby nacięłam kilkakrotnie bardzo ostrym nożem ukośnie, na głębokość ok. 1/2 cm. W miseczce zmieszałam sok z cytryny z cukrem, pieprzem ziołowym oraz drobno posiekanym czosnkiem i chili. Tą mieszankę posmarowałam ryby zarówno od środka jak i z zewnątrz starając się żeby marynata dostała się także w nacięcia. Ułożone w naczyniu ryby odstawiłam pod przykryciem do lodówki na kilka godzin - można na całą noc.
Bułkę - może być lekko czerstwa - pokroiłam w kostkę, razem ze skórką. Wrzuciłam na mocno rozgrzaną patelnię z masłem, dodałam orzechy i mieszając smażyłam aż kawałeczki bułki się zrumieniły, przełożyłam do miski. Gdy przestygły dodałam posiekaną natkę, skórkę cytrynową, wbiłam jajko, wymieszałam dokładnie, doprawiłam nieco solą i pieprzem. Tak przygotowaną masę nałożyłam czubato do brzuchów zamarynowanych i dopiero teraz oprószonych solą ryb - dociskałam łyżką - nie przejmujcie się jeśli coś wypadnie - wszystko się zapiecze. Ryby ułożyłam na boku, w naczyniu do pieczenia - resztki nadzienia ułożyłam obok. Naczynie wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200 st. C, zmniejszyłam temp. do 180 st. C i piekłam ok. 35 minut. Podałam z sałatą.
Świeża makrela jest pyszna. W sumie to taka niedoceniana ryba i podobnie jak śledzie rzadko używana w kuchni w formie świeżej. A szkoda...
OdpowiedzUsuńTakie tłuste rybki kochają piekarnik :-)
piękne zdjęcia, makrela wygląda niezwykle apetycznie :) choć mnie jako miłośnika przekonywać nie trzeba. duużo natki pietruszki - to lubię :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię świeżą makrelę. Przepis palce lizać!
OdpowiedzUsuńJa chyba też jeszcze świeżej nie jadłam, znaczy pieczonej! :D Interesujące nadzienie do makreli. ;)
OdpowiedzUsuńproblemem jest przede wszystkim dostanie u nas świeżej makreli - a potem jednak nie wszystkim smakuje taka tłusta jakby nie było ryba - mnie smakowała, ale jakiegoś szału nie ma . . .
Usuńmmmmm chyba rozmrożę swoje (notabene świetnie znosza mrożenie) i zrobię
OdpowiedzUsuńpewnie właśnie dlatego, że są tłuste :) latem spróbuję upiec je na grillu :)
UsuńIlekroć widzę w "moim" rybnym makrele, mam ochotę je wypróbować. Może się w końcu przełamię..
OdpowiedzUsuńwarto spróbować - trzeba tylko sprawdzić dobrze świeżość :)
Usuńależ ona smakowicie wygląda!
OdpowiedzUsuńsuper i jakie sliczne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńczekałam na ten przepis :) Bomba. A świeża makrela wygląda wyjątkowo :) Wkładka absolutnie kusząca. Też mam zamiar kupić jeśli już dostanę :) Ale potraktuje je na grillu właśnie :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie przeczytałem przepis i komentarze ,myślę że się uda ,pierwszy raz będę jadł makrelę nie wędzoną ...zibi
OdpowiedzUsuńZibi, ciekawe czy będzie Ci smakowała - to tłusta ryba, ale i bardzo zdrowa :)
UsuńByła bardzo smaczna rybka, dziękuję za przepis.
OdpowiedzUsuńbardzo proszę :)
UsuńWypróbowałam przepis w Wigilię, rewelacja. Wzbogacił nasze świąteczne menu. Tym razem ''zabiorę się do makreli '' jutro. Poczułam niedosyt po ostatnich świetach. Wtedy nie daliśmy rady zjeść dania w całości, cóż ..zbyt dużo innych potraw. Teraz makrela wystąpi w roli głownej ..naprawdę polecam .. Cieszę się,że trafiłam na tą stronę ;) . M
OdpowiedzUsuńA ja mam w lodówce 2 sztuki i czekają na zrobienie :-). Skorzytam z tego właśnie przepisu.
OdpowiedzUsuńTak ogólnie kocham ryby morkie, przepadam zaświeżymi śledziami do których przywykłam mieszkając nad morzem. Teraz mieszkam w centrum Pl i tu o nie trudno, ale czasem się świeże gdzieś trafią.
Pozdrawiam, Kawiatek
To ja, Kwiatek.
OdpowiedzUsuńPrzepis fajny. Syty bardzo. Czterem osobom podałam 2 makrele i 2 pstrągi podane w ten sam sposób. Zjedliśmy tylko makrele (po 1/2 na osobę) i się najedliśmy. Wrażenie sytości podnosi smaczne pieczywo w nadzieniu (grzanki) z orzechami i skórką cytrynową. Na życzenie podałam do tego ocet winny jabłkowy (własnej prod), nieco wyostrzył smak i chyba kilka kropel się przydałoby, ale rzeczywiście można podać go do stołu. Skorzystam jeszcze z pewnością.
właśnie się piecze :-)
OdpowiedzUsuńJadłam tylko przygotowane na grillu i nie pamiętam lepszej rybki
OdpowiedzUsuń