
Spotkanie polega na wspólnym pichceniu pod okiem Karola Okrasy i kolacji w restauracji szefa czyli Platter by Karol Okrasa. Szef podał nam przepisy, pokazał kilka tricków, w razie potrzeby służył radą i pomocą. Niestety, gotowanie w bardzo dusznej, małej salce hotelowej przystosowanej z lekka do kuchni mało mnie bawi - źle się czuję nie mogąc umyć rąk w dowolnym momencie. Poza tym sporo ludzi w dość małym, zamkniętym pomieszczeniu i duchota też nie działały na mnie pozytywnie.


Podzielono nas na 3 grupy - ja gotowałam z Mariolą, Kingą i Alicją :) i każda ekipa przygotowywała 2 potrawy z innej kuchni - takie małe mistrzostwa seromaniaków. Nam trafiła się kuchnia marokańska i razem z Mariolą przygotowałam łososia a Kinga z Alicją zupę harira.
Ciężko powiedzieć kto tak na prawdę wygrał - jedni mieli smaczniejsze potrawy, drudzy ładniej podane, podobały się też zabawne hasła reklamowe wymyślone naprędce - w sumie zabawa była na prawdę fajna.
Ale delicje czekały na nas dopiero w czasie kolacji chociaż nasz łosoś w cieście francuskim był na prawdę wyśmienity :)
Mnie, i chyba nie tylko mnie, najbardziej smakowały duszone policzki wołowe - mięciutkie, po prostu rozpływające się w ustach.
Przy stole panowała bardzo wesoła atmosfera - dużo lepsza niż na pierwszym spotkaniu - może dlatego, że część osób już się znała :) Do tego szef Karol poświęcał nam właściwie całą swoją uwagę a jest człowiekiem wesołym, miłym i bardzo gościnnym więc było świetnie :) Siedzieliśmy sobie jedząc i wesoło rozmawiając do później nocy.Ogólnie bardzo miłe spotkanie, pyszne jedzenie i całkiem niezła zabawa chociaż jak gotować to w kuchni :)
miło powspominać takie spotkania...
OdpowiedzUsuń