Najlepsze pyzy z mięsem vel cepeliny albo kartacze
Cepeliny, kartacze czy po prostu pyzy z mięsem. Jak zwał tak zwał i chociaż jest przy nich trochę roboty to potem pyszna wyżerka :) Oczywiście można sobie pomóc ścierając ziemniaki w robocie, jeśli ktoś taki posiada - ja jednak na razie robię to za pomocą starej, dobrej tartki. Może się komuś wydawać, że ilości składników są duże, ale u mnie wszyscy bardzo lubią kluchy a poza tym w razie jeśli na raz jest za dużo to macie gotowy obiad na następny dzień a robota jedna.
składniki:
sposób przygotowania: mięso z łopatki zmieliłam - powinno być niezbyt chude, najlepsze jest takie dobrze poprzerastane bo z chudego farsz wyjdzie zbity. Cebulę obrałam i bardzo drobno posiekałam, dodałam do mięsa. Dosypałam przyprawy i wyrobiłam masę dokładnie rękami dodając kilka/kilkanaście łyżek zimnej wody żeby je spulchnić - to ważne bo inaczej mięso będzie zbrylone. Nie dodawałam żadnego jajka czy bułki, nie ma takiej potrzeby.
Ziemniaki podzieliłam na 3, mniej więcej równe części. Jedną ugotowałam - ja gotowałam już obrane, ale można je ugotować w mundurkach i dopiero wtedy obrać. Gorące ziemniaki przecisnęłam przez praskę. Pozostałe 2 części starłam na tarce o najdrobniejszych oczkach. Partiami, w miarę ścierania, przekładałam masę na sito wyłożone podwójnie złożoną gazą i odciskałam mocno sok - nie wylewałam go tylko zbierałam w jednym naczyniu. Gdy wszystkie ziemniaki były już starte i odciśnięte - dodałam je do tych ugotowanych. Sok z ziemniaków delikatnie zlałam a skrobię, która osadziła się na dnie naczynia przełożyłam do ziemniaków. Jeśli ziemniaki byłyby bardzo wodniste to do masy można dodać jeszcze dodatkowo 1 czubatą łyżkę mąki ziemniaczanej, nawet trochę więcej. Masę dokładnie wyrobiłam żeby wszystko było dobrze wymieszane.
Radzę zrobić jednego kartacza na próbę, nawet bez farszu, i ugotować go - jeśli się zacznie rozpadać to znaczy, że ziemniaki były wyjątkowo mało skrobiowe i trzeba do masy dosypać więcej mąki ziemniaczanej, 1-2 łyżki powinno wystarczyć
Zwilżonymi zimną wodą rękami nabierałam porcje masy ziemniaczanej wielkości małego jabłka, rozpłaszczałam je placek wielkości dużej dłoni. Na środek porcja mięsa - niewiele mniejsza od porcji ziemniaków. Brzegi ciasta starannie zebrałam i zlepiłam tak żeby oblepić dokładnie mięso. Formowałam podłużne kluski - właśnie o takim kształcie kluski nazywa się cepelinami. Jeśli uformujemy je w duże kule to otrzymamy kartacze - jak kule armatnie :) Można też robić mniejsze kluski i wtedy będzie ich więcej sztuk.
W dużym, szerokim garnku zagotowałam wodę i osoliłam ją tak jak na makaron. Wkładałam kluski partiami, po 3 albo 4 sztuki. Gotowałam na małym, bardzo małym ogniu ok. 15 minut, ale trzeba pilnować żeby woda tylko lekko pyrkotała a pokrywka była uchylona bo zbyt gwałtowne gotowanie spowoduje, że kluski mogą popękać i rozpaść się. Ugotowane wyjęłam łyżką cedzakową i okrasiłam podsmażonym boczkiem z cebulką.
Moi panowie uwielbiają takie kluski i te zrobiłam na specjalne zamówienie - z reszty ubiegłorocznych ziemniaków. Młode mają jeszcze za mało skrobi. A tej ilości składników wyszło mi 10 duuużych cepelinów - Żarłoczek, który bardzo je lubi, wymiękł na czwartym :D
składniki:
- 2 - 3 kg ziemniaków - waga po obraniu
- ok. 900 g mięsa zmielonego - ja użyłam łopatki wieprzowej
- 1 czubata łyżka majeranku suszonego
- 1 czubata łyżeczka soli
- 1/2 łyżeczki pieprzu czarnego mielonego
- 1 czubata łyżeczka pieprzu ziołowego
- 1 duża cebula albo 2 mniejsze
- do okraszenia - boczek wędzony + cebula
sposób przygotowania: mięso z łopatki zmieliłam - powinno być niezbyt chude, najlepsze jest takie dobrze poprzerastane bo z chudego farsz wyjdzie zbity. Cebulę obrałam i bardzo drobno posiekałam, dodałam do mięsa. Dosypałam przyprawy i wyrobiłam masę dokładnie rękami dodając kilka/kilkanaście łyżek zimnej wody żeby je spulchnić - to ważne bo inaczej mięso będzie zbrylone. Nie dodawałam żadnego jajka czy bułki, nie ma takiej potrzeby.
Ziemniaki podzieliłam na 3, mniej więcej równe części. Jedną ugotowałam - ja gotowałam już obrane, ale można je ugotować w mundurkach i dopiero wtedy obrać. Gorące ziemniaki przecisnęłam przez praskę. Pozostałe 2 części starłam na tarce o najdrobniejszych oczkach. Partiami, w miarę ścierania, przekładałam masę na sito wyłożone podwójnie złożoną gazą i odciskałam mocno sok - nie wylewałam go tylko zbierałam w jednym naczyniu. Gdy wszystkie ziemniaki były już starte i odciśnięte - dodałam je do tych ugotowanych. Sok z ziemniaków delikatnie zlałam a skrobię, która osadziła się na dnie naczynia przełożyłam do ziemniaków. Jeśli ziemniaki byłyby bardzo wodniste to do masy można dodać jeszcze dodatkowo 1 czubatą łyżkę mąki ziemniaczanej, nawet trochę więcej. Masę dokładnie wyrobiłam żeby wszystko było dobrze wymieszane.
Radzę zrobić jednego kartacza na próbę, nawet bez farszu, i ugotować go - jeśli się zacznie rozpadać to znaczy, że ziemniaki były wyjątkowo mało skrobiowe i trzeba do masy dosypać więcej mąki ziemniaczanej, 1-2 łyżki powinno wystarczyć
Zwilżonymi zimną wodą rękami nabierałam porcje masy ziemniaczanej wielkości małego jabłka, rozpłaszczałam je placek wielkości dużej dłoni. Na środek porcja mięsa - niewiele mniejsza od porcji ziemniaków. Brzegi ciasta starannie zebrałam i zlepiłam tak żeby oblepić dokładnie mięso. Formowałam podłużne kluski - właśnie o takim kształcie kluski nazywa się cepelinami. Jeśli uformujemy je w duże kule to otrzymamy kartacze - jak kule armatnie :) Można też robić mniejsze kluski i wtedy będzie ich więcej sztuk.
W dużym, szerokim garnku zagotowałam wodę i osoliłam ją tak jak na makaron. Wkładałam kluski partiami, po 3 albo 4 sztuki. Gotowałam na małym, bardzo małym ogniu ok. 15 minut, ale trzeba pilnować żeby woda tylko lekko pyrkotała a pokrywka była uchylona bo zbyt gwałtowne gotowanie spowoduje, że kluski mogą popękać i rozpaść się. Ugotowane wyjęłam łyżką cedzakową i okrasiłam podsmażonym boczkiem z cebulką.
Moi panowie uwielbiają takie kluski i te zrobiłam na specjalne zamówienie - z reszty ubiegłorocznych ziemniaków. Młode mają jeszcze za mało skrobi. A tej ilości składników wyszło mi 10 duuużych cepelinów - Żarłoczek, który bardzo je lubi, wymiękł na czwartym :D
Rewelacja!
OdpowiedzUsuńJa też zwykle takie proporcje dobieram :)
Piękne są i smaczne pewnie...
Uwielbiam takie potrawy :)
Ja robię troszeczkę inaczej, tzn. nie szukam prasek, gazy. Wyciskam starte ziemniaki w ściereczce. Zawijam je i skręcam w niej powoli można jeszcze ściskać powstałą w ten sposób kulkę ścierki. Oczywiście nie za mocno bo starte ziemniaki mogą okazać się zbyt suche. A ugotowaną część ziemniaków przygotowuję jak purre, np. tłuczkiem. Też dobrze i do tego nie trzeba dodatkowych narzędzi. Reszta tak samo jak w przepisie.
Usuńkażdy wykorzystuje co ma pod ręką - może być ściereczka i tłuczek, ja używam tego co mam
UsuńA ja robię to w jeszcze inny prostszy sposób,po prostu przepuszczam ziemniaki przez sokowirówkę.o odwirowaną wodę zlewam,dodaję skrobię i ile potrzeba wody do przetartych ziemniaków.Nie bawię się w wyciskanie,no i nie mam tego całego bałaganu.Sposób jest naprawdę dobry!!!
Usuńa nie zostają Ci w masie ziemniaczanej większe kawałki z końcówek ? sposób fajny, wypróbuję
UsuńTrzeba wybrac te kawalki ,dobrze sie odnajduja
UsuńWyglądają idealnie! Za zjedzenie 4 kluch powinno się dostawać medal :-)
OdpowiedzUsuńA co do robienia większej ilości za jednym razem to masz rację, robota jedna a dwa obiady, a ja osobiście znam takich ludzi, którzy twierdzą, że jest tylko jedna rzecz lepsza od kartaczy--> odsmażane kartacze ;-)
to prawda :)
UsuńAle bym zjadła takie pyszności!
OdpowiedzUsuńslinka leci! myslisz ze lipcowe ziemniaki sie nadaja?? mam lopatke zmielona w zamrazarce, ojej moze nawet dzisiaj zrobie!!!
OdpowiedzUsuńprzyznam, że z takich młodych nigdy nie robiłam, ale najwyżej mąki ziemniaczanej dosyp i już
UsuńA probowal ktos z was gotowac te kartacze w wodzie po wyciskaniu ztartych kartofli?
UsuńUwielbiam kartacze. Twoje wyglądają super smacznie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńUwielbiam te kluski, najczęściej jem je jako kartacze, będąc z wizytą u siostry na Podlasiu. Pycha:)
OdpowiedzUsuńI bardzo apetyczne zdjęcia:)
Pozdrawiam:)
ach, pięknie wyglądają! ale narobiłaś mi apetytu.
OdpowiedzUsuńO matko, dawno nie dostałem takiego ślinotoku ;) Dla mnie to są kartacze, robione przez dziadków, pycha, potrafiłem wsunąć 4 duże sztuki, koniecznie z duża ilością boczku i cebulki na wierzchu :) Robię praktycznie tak samo, tylko używam mieszanego mięsa, wieprzowo-wołowego.
OdpowiedzUsuńI dodam, że są pyszne następnego dnia pokrojone w plastry i odsmażone na złoty kolor :)
chętnie bym spróbowała odsmażanych, ale niestety nie ma szans - u nas jeszcze nigdy nie zostały do następnego dnia... pewnie za mało robię ...
UsuńSchowaj kiedyś ze 2 przed rodziną, może nie zauważą ;) I tak podziwiam Cię, że robisz ich aż tyle tarkując ziemniaki ręcznie. Zastanawiam się jak kiedyś moi dziadkowie dawali radę zrobić 2 naprawdę wielkie gary kartaczy, którymi najadało się przynajmniej 6 osób i zawsze dostawaliśmy jeszcze na wynos i to wszystko ręcznie, na zwykłej tarce do ziemniaków. Ja mam często dość tarkowania robiąc placki ziemniaczane tylko dla siebie, a co dopiero takie ilości ;)
Usuńprezentują się arcyapetycznie, zgłodniałam :)
OdpowiedzUsuńIza, a wiesz, że chyba z 8 lat ich nie robiłam? A jadłam 2 lata temu w rosyjskiej restauracji "Aurora" w Karpaczu - były doskonałe, ale w połowie drugiego miałam dosyć.
OdpowiedzUsuńTakiego smaku mi narobiłaś, że chyba muszę je zrobić :-) A proporcje mam bardzo podobne, tylko dłużej gotuję, około 20 - 25 minut. Bardzo je lubię, a robota mnie nie przeraża odkąd mam przystawkę - tarkę do ziemniaków, do maszynki elektrycznej. Takich z malaksera nie lubię, bo mam wrażenie, że mają zupełnie inną konsystencję niż te utarte. Ja przy drugim kartaczu wymiękam, więc jestem pełna podziwu dla Żarłoczka, że dał radę czterem :-)
A my jedliśmy w tym roku :) w "Aurorze"
UsuńPozdrawiam
Uwielbiam kartacze, a to za sprawą mojego męża, który pochodzi z Suwałk. I też robię w podobnych proporcjach jak Ty:) Muszę znowu je zrobić bo narobiłaś mi smaka. I potwierdzam słowa Tomka, że odsmażone też pyszne.
OdpowiedzUsuńUmarlam!!! Moja Babcia je robila lata temu, sa najlepsze na swiecie!!!! jestem teraz w Polsce i bede robic napewno :)
OdpowiedzUsuńsuper :) jakie wielkie!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam ..ale domownicy nie znosza;/
pojade do mamy to sie najem:)
pozdrawiam
Kilka lat temu spędziłam w Suwałkach kilka dni. Pierwszego dnia ignorowałam opowiadania o kartaczach, drugiego dnia nadstawiłam już ucho, trzeciego dnia okazało się w restauracji, że" już wyszły" i żeby ich skosztować następnego, trzeba zamówić przeddzień. Niestety 4 dnia wyjeżdżałam, więc nawet nie widziałam, jak wyglądają. Widząc składniki, rozumiem, dlaczego sa takie PYCHA !
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Niebo w gębie! Szkoda, że roboty z nimi tyle :( ja teraz narzekam na brak czasu, a zjadłabym takie z miłą chęcią.
OdpowiedzUsuńWłaśnie takie pamiętam z dzieciństwa, identyczne robiła moja mama. Szczerze mówiąc, te ilości wcale mnie nie przerażają, ja potrafię dużo zjeść, a moi domownicy jeszcze więcej i zawsze wolę jak zostanie niż jakby miało zabraknąć :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pyzy vel kartacze, vel cepeliny :-)
OdpowiedzUsuńSa wspaniałe! A przez Ciebie to nigdy nie schudnę. Znów muszę zrobić pyzy. A twoje skwareczki z cebulką wyglądają wspaniale :-)
nie ma innego wyjścia dziś... jak iśc po ziemniaki :):):) bo ślina cieknie, aż na podłoge kapie;)
OdpowiedzUsuńdziekuję za przepis:D:D:D
mam nadzieję, że się udadzą i będą smakowały :)
UsuńŚlinotoku dostałam. Apetycznie to wygląda, a jak smakuje.
UsuńCiasto i mięsko robię podobnie,ale odrazu z 10 kg ziemniaków. TAK, TAk z 10 kg, za jednym bałaganem. I znika to w ciągu jednego dnia, bo jakimś cudem wszyscy smakosze "nadciągają" w tym dniu w odwiedziny.
Nie gotuję, ale lekko obgotowuję, od wypłynięcia na powierzchnię 3-4 minutki, układam w brytwance i zalewam sosem zrobionym z wody , w której pyzy obgotowywałam. Do tej wody dodaję cebulkę grzybki suszone, podsmażoną kiełbaskę lub troszkę boczku wędzonego. Przyprawiam solą pieprzem i wychodzi fajny sosik, którym zalewam pyzy w brytwance tak, aby były przykryte i do piekarnika na około 2-2,5 godziny. W międzyczasie obrucić można raz tylko ostrożnie, żeby się nie rozpadły. Sporo sosu wchoną pyzy, ale jeszcze sporo zostanie do polania na talerzu.
Ależ sobie narobiłam apetytu chyba się pobawię i w tygodniu będą na obiad pyzy.
bardzo ciekawy pomysł w tym zapiekaniem i sosem - wypróbuję :) dzięki :)
UsuńPani 'Pyzo' nie wiem skąd Pani pochodzi ale każdy kto wychowywał się w domu, w którym robiło się kartacze ma świadomość, że pyzy ni jak się mają do kartaczy (mimo tego, że i jedno i drugie jest z ziemniaków).
OdpowiedzUsuńTo co Pani zaproponowała jest to przepis na kartacze ;) na całe szczęście, uważam że są zdecydowanie smaczniejsze.
Mimo wszystko przepis apetyczny - prawie taki jak mojej babci :)
Pozdrawiam serdecznie.
ja miastowa jestem i kartaczy się u nas nie robiło tylko właśnie pyzy - różnica między nimi jest dość płynna a podróżując po kraju przekonałam się, że w różnych regionach różnie się te kluchy nazywa. Też bardziej mi to pasuje jako kartacze a w sumie to najważniejszy jest smak, prawda ? :) Bardzo dziękuję za porównanie do Szanownej Babci - przyjmuję to jako komplement :) Pozdrawiam równie serdecznie :)
UsuńJak zwał tak zwał...Ja zrobiłam je pierwszy raz w życiu i tak wypadło, że w/g tego przepisu ........i powaliłam wszystkich na nogi. Troszkę zmodyfikowałam nadzienie, tzn nadzienie zrobiłam z gotowanych kilku gatunków mięs. Pychota! Dziękuję za pyszny przepis :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
bardzo proszę, polecam się :)
Usuńpycha tylko roboty co niemiara ale ja zapraszam wszystkich znajomych i w spolnie pomagaja
OdpowiedzUsuńAle wielkie pyzy!
OdpowiedzUsuńInna sprawa to właśnie zawsze się zastanawiam, czy mięso dawać do środka surowe czy je gotować/dusić/smażyć.
ja daję surowe chociaż z gotowanym też zdarzało mi się robić. Jednak gotowane nie ma tej wilgotności i smaczku do surowe. Przez 15 minut gotowania klusek mięso w środku spokojnie też się ugotuje
OdpowiedzUsuńPierwszy raz robiłam pyzy, nie wyszło idealnie, po błędach ale zrobiłam
OdpowiedzUsuńMiałam ziemniaczki nie młode, lecz po odciśnięciu wody (aż były wg nas z mężem suche) musiałam jeszcze dodać do nich szklankę mąki ziemniaczanej jak nie więcej. Gotowałam dłużej niż 15 minut, ale na pewno źle podkręciłam palnik pod garnkiem. Potrawa wcale nie wydaje się taka prosta, przygotowanie to pikuś, chociaż czasochłonne (2h robiłam). Jeśli chodzi o pilnowanie podczas gotowania, tu już muszę nabrać doświadczenia, aby określić ko kolorze kiedy "ciasto" jest dobre. Ciasto wyszło pyszne, tak samo jak mięso. Całość zjedliśmy z mężem, zachwalając obiadek. Mąż i ja po dwóch kartuzach wymiękliśmy
1. Pyzo, czy kolor ugotowanych pyz powinien być szarawy, czy tak lekko
2. Mięso w środku wyszło mi pyszne, ale zbite jak klops. Czy można je jakoś zmiękczyć ? Aby było delikatniejsze w odrywaniu kawałków ?
Dziękuje za przepis sądzę z zbiegiem lat dorównam mojej mamie i babci :-) w kuchni.
Doroto, gratuluję odwagi :) ja do swoich pierwszych kartaczy bardzo długo się zbierałam . . . Dziwi mnie ta ilość dodawanej mąki - na jakiej podstawie stwierdziłaś, że tak dużo jej trzeba dosypać ? Ziemniaki są różne, niektóre bardzo wodniste i mają mało skrobii więc może dlatego . . . Kolor nadają tarte ziemniaki - jak się ich od razu, szybko, nie odciśnie to masa bardziej zszarzeje - pamiętam, że Babcia odciskała dopiero jak starła wszystkie i Jej pyzy były bardziej szare - ja odciskam partiami. Mięso do nadzienia nie może być zbyt chude to wtedy tak się nie zbije. Można też dodać do niego trochę zmielonego boczku, nieco wody żeby rozrzedzić, ale broń boże bułki tartej bo ta dodatkowo zwiąże masę.
UsuńDziękuję za szybką odpowiedź
OdpowiedzUsuńA więc, mama mi poradziła abym przed zrobieniem pyz, ugotowała najpierw jedną i sprawdziła czy ciasto się wiąże. Niestety po 15 minutach na słabym ogniu całkowicie się rozpadły, a mięso się nie dogotowało. Więc zaszalałam z mąką, aż nabierze koloru "ciasta" (kierowałam się jednolitą barwą z zdjęcia dodanego do przepisu). Na pewno mąki trzeba było dodać symbolicznie, ale uważam że ziemniaki były kiepskie (jak wzięłam się za sok nie było żadnej skrobi).
Teraz już będę wyciskała partiami, a do łopatki jak będzie chuda dodam trochę świeżego boczku.
Cztery kartuzy mi się rozpadły, ale następne wyszły ładne okrąglutkie, które później przesmażyłam. Cepeliny są trudne do ugniatania
Dziękuję i pozdrawiam,
PS: Do blogu zaprosiłam teściową i mamę :-) bo zasmakowały w Pani przepisie
Właśnie je robiłam pierwszy raz w życiu!REWELACJA!!!wszystkie składniki i proporcje tak jak Pani podała...SUPER.Jedynie gotowałam krócej ponieważ moje były mniejsze.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpolecam się :)
UsuńSuuuuuuuuuuuuuuuper smaczne ja do farszu dodałam maly ząbek czosnku bo u nas wszyscy go lubia
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
z czosnkiem fajny pomysł - oczywiście jeśli wszyscy domownicy go lubią :) Pozdrawiam :)
UsuńJa uważam, że mięso należałoby ugotować przed zmieleniem, mnie również wyszło bardzo zbite. Robiłam pierwszy raz i nie miałam z niczym problemu. Ciasto pychotka ale mięso za twarde. Nie wiem może coś było źle. Natępnym razem spróbuję je ugotować albo użyć mięsa rosołowego (wołowe, trochę kury)?
OdpowiedzUsuńnie masz racji - do cepelinów używa się mięsa surowego. Jeśli wyszło zbyt zbite może było zbyt chude - spróbuj następnym razem dodać do niego trochę wody. Z rosołowym też robiłam kluski, ale to już nie to - inny smak i nie ma takiego sosiku wypływającego po rozkrojeniu cepelina :)
Usuńwczoraj zrobiliśmy ucztę dla przyjaciół
OdpowiedzUsuńwyszło nam 40 pyz
były smaczne,ale niestety ciemniały, około północy przy odsmażaniu były prawie czarne
podejrzewam ,ze trafiłam na felerne kartofle
od momentu obierania kartofli do wrzucania na wrzątek trawło w sumie 4 godziny
/mielismy ok, 8kg ziemn,/
może jest jakiś trik na piękny kolor pyz?
pozdr,
faktycznie dużo zależy od samych ziemniaków - czasami też mi szybko ciemnieją. Ważne, żeby partiami niedużymi, od razu po starciu, odciskać dobrze sok bo to on najbardziej ciemnieje. Ponoć dobrze ścierać razem z ziemniakami trochę cebuli - tak jak przy plackach ziemniaczanych, ale nie próbowałam...
Usuńtak po dodaniu cebuli ziemniaki nie ciemnieją
UsuńJak one pięknie wyglądają!!!
OdpowiedzUsuńDostałam właśnie zamówienie od rodzinki, by w weekend podać im pyzy, szukałam, szukałam i do Ciebie wpadłam :) boskie!
Będę robiła z ziemniaków odmiany Bryza, ponoć doskonałe do nich, zobaczymy :)
Rozgościłam się, smacznie tutaj u Ciebie!
Mniam!
Pozdrawiam :)
Witaj, Kama :) bardzo miło Cię gościć :) mam nadzieję, że kartacze Ci się udadzą i będą smakowały :)
UsuńI ja dodam swoje 5 groszy. Zacznę od małej uwagi co do ziemniaków. Szanowna Autorka napisała że młode mają za mało skrobi. Mnie się zdaje odwrotnie. Wraz z rośnięciem ziemniaka mąka zamienia się w cukry, więc ziemniak staje się bardziej słodki a mniej mączny. Zawsze jak robię placki ziemniaczane wczesnym latem (z młodego kartofla) to jest w nich więcej skrobi po odstaniu niż w jesiennych czy zimowych. Może to też kwestia przechowywania. I na tym na razie skończę. Pozdrawiam. Jasiek
OdpowiedzUsuńmłode ziemniaki są bardzo wodniste i albo trzeba odciskać czy odlewać dużo soku albo dodać o wiele więcej mąki niż do późniejszych. Smakowo też do gotowania dobre, ale na kluski czy placki mnie nie pasują. Może też dużo zależeć od odmiany.
UsuńNo i zrobiliśmy wczoraj z Żoną wspólnie te pyzy. Ponieważ nie miałem rozmrożonego mięsa bulionowego to Żona w dzień nagotowała soczewicy doprawiła ją, zmieliła a ja jak wróciłem z roboty potarłem ziemniaki, odcisnąłem połączyłem z resztą. Dałem proporcje 50/50 gotowane/surowe. Pyzy wyszły bardzo dobre, ponieważ z odciśniętej wody odłożyło się niewiele skrobi (Lord) dodaliśmy jeszcze trochę mąki ziemniaczanej. Albo Żona mało posoliła wodę albo należy posolić nieco ciasto bo pierwsza partia była za mało słona ale potem skorygowaliśmy i było ok. Następnym razem zrobię z Tajfuna, jest to odmiana bardziej mączna więc pyzy na pewno będą inne ale równie smaczne. Dziękuję za przepis i pozdrawiam Panią Pani Izo oraz wszystkich którzy nie boją się kuchni i zamiast odgrzewać te mrożone badziewie w torebkach sami biorą sprawy w swoje ręce. Jasiek.
Usuńzazdroszczę trochę możliwości wyboru odmian ziemniaka . . . ja, w wielkim mieście, na osiedlowym bazarku mam tylko Irgę. Niby z supermarketach jest wybór - ziemniaki o różnym przeznaczeniu - ale strasznie pokaleczone i myte więc połowa odchodzi przy obieraniu.... Z soczewicą jeszcze nie robiłam a to doskonały pomysł :)
UsuńKochani Teściowie mieszkają na wsi, jeszcze przed głównymi zbiorami (mechanicznymi) sam kopałem na polu żeby placków nasmażyć. Jest właśnie Irga, Lord i w tym roku późniejszy ale bardziej mączny Tajfun. Lepsza Irga z bazarku niż nawet najlepiej umyty "niby ziemniak z supermarketu".
UsuńJeżeli to Warszawa jest tym wielkim miastem to polecam bazarek przy terenach Zakładów Ursus przy ul Gierdziejewskiego. Mają tam dobry towar niekiedy nawet sam producent (Rolnik) stoi, większość z pobliskich Broniszy. Jest w czym wybierać. Widziałem Irysa, Irgę, Lorda a jak się dopyta to jest też mniej popularny Wiarus czy Bartek. Na tym bazarku znajduje się świetnie zaopatrzony sklep mięsny. Właściciel Pan Kuciej ma wyjątkowo dobrą wołowinę oraz standardowo świnkę kurę indyka. Mielone jest mielone na poczekaniu, ogólnie człowiek zajmuje się chyba całą rozbiórką półtuszy. Nie jadłem lepszych hamburgerów niż te z tamtejszego mielonego wołowego. Sklepik łatwo poznać, jak się wejdzie w sobotni poranek to kolejka od drzwi. Mówiąc "szkoda że już tam nie mieszkam" mam na myśli przede wszystkim bazarek oraz zimowe niedzielne spacery po Zakładach Ursus i okolicznych Gołąbkach.
dzięki za namiary, chociaż chyba jednak nie będę jechać na drugi koniec miasta po zakupy :) poszukam bliżej :)
UsuńDziś zrobiłem pyzy/cepeliny, jak zwał tak zwał. Wyszły super, poza kolorem sinokoperkowym :) Co do farszu : do mięsa mielonego smażonego wrzucam cebulkę czosnek, grzyby, majeranek, sól, pieprz, dużo papryki słodkiej, oraz kilka łyżek śmietany i kilka kropli wody. Wszyscy domownicy bardzo zadowoleni. Dziękuję za przepis. Maciej z Bydgoszczy
OdpowiedzUsuńkolor zależy od ziemniaków - niektóre sinieją szybciej, ale taka ich uroda. Farsz musiał być bardzo pachnący i smakowity :) Pozdrawiam serdecznie, Macieju :)
UsuńDziekuje za wspaniale przepisy na pyzy.Jestem z miasta.z centralnej Polski,wiec tak sie one u nas nazywaja.Prawde mowiac to do tej pory nie wiedzialam,ze sa jeszcze te inne nazwy.W najblizsza niedziele planujemy zrobic z mezem pyzy,wiec skorzystam z Pani przepisu.Juz teraz slinka cieknie na sama mysl...mam nadzieje,ze sie udadza.U nas robilo sie jednak farsz z gotowanego miesa,zmielonego z podsmazona cebulka,wszysko bylo jeszcze raz podsmazone i doprawione,wtedy nie trzeba tak dlugo gotowac i ryzykowac rozpadnieciem pyz.
OdpowiedzUsuńNo,ale kazdy ma wlasne tradycje,ktore wcale nie sa gorsze.Pozdrawiam Gosia.
jak się da surowe mięso to po ugotowaniu w środku jest też sosik taki apetyczny, ale z gotowanym też robiłam - daję takie jakie mam akurat :)
Usuńa ja zaszaleje jutro i zrobie pyzo-kartaczo-cepeliny-dla 40 chłopa ...jak mi sie uda zrobić, oczywiście przepis z tej strony!!! Jak "zawale" czterdziestu chłopa zje mnie.. ;-)
OdpowiedzUsuńA powaznie, nigdy jeszcze nie robiłam sama kartaczy, ale jadłam często bywając w Wizajnach u naszej kochanej Pani Ani, która do utartych ziemniaków dodawała mleka aby nie ściemniały a potem je dopiero wyciskała. Ja zrobiłam tak z ziemniakami utartymi do placków i chyba ma to sens - spróbujcie. Pozdrowienia dla wszystkich a do Ciebie Izo będę częściej zaglądać ;-). A jak myslisz jakie proporcje dać aby ugotować 80 kartaczy? Ania.b
o mamo kochana, 80 kartaczy ??? nie mam pojęcia ile ziemniaków naszykować - w życiu na tyle osób nie gotowałam. A za dobre rady bardzo dziękuję - wypróbuję ten sposób z mlekiem na pewno.
UsuńAniu, zaglądaj koniecznie i napisz jak się udała kartaczowa uczta a ja już zaciskam kciuki żeby wszystko Ci się doskonale udało :)
Izuniu Kochana a ile kartaczy wychodzi z podanych przez Ciebie proporcji?
OdpowiedzUsuńAnia b.
Aniu, z nieco ponad 2 kg ziemniaków wyszło mi jakieś 10 dużych kartaczy, ale to wszystko zależy jak duże się robi - moje były wielkie
UsuńDziś był mój debiut , nic sie nie rozpadło , tylko fakt to mięso zbyt zbite choć dodałam wody , w każdym razie pychota , kiedyś jadłam je u sąsiadki dawnej , ona robiła je po mistrzowsku i zawsze z ilości hurtowych , cały blok obdarowywała . Na pewno będę je robić częściej .Dziękuję za przepis , mnie z 2 kg ziemniaków wyszło 10 kartaczy takich sporych .
OdpowiedzUsuńno to wyszło tyle ile mnie :) a mięso nie może być zbyt chude, niestety
UsuńPrzepis ok, dziękuję. Nigdy wcześniej nie robiłem pyz i się udały.
OdpowiedzUsuńJednak już za tym pierwszym razem zaczęło mi przeszkadzać ścieranie ziemniaków. Da się to ominąć. Potrzebna nam sokowirówka. Obieramy ziemniaki i kroimy na takie części by wlazły nam do sokowirówki. Trzemy je szybko i przyjemnie :D. Z masy trzeba tylko powyjmować "chipsy" co tam powpadają pod koniec ścierania kawałka. Sok mamy przy okazji odwirowany. Już po paru minutach oddzieli się od niego skrobia w znacznie większej ilości niż po godzinie tarcia ziemniaków na tarce :P. To tyle w tamach rewanżu za przepis ;)
słyszałam już o takim wykorzystaniu sokowirówki, ale sama jeszcze nie próbowałam... może dlatego, że moja bardzo drobno trze - jednak następnym razem popróbuję :) dzięki za radę :)
Usuńtrafia się czasem na rynku kupić maszynkę litewską do tarkowania ziemniaków w cenie 240zł. mam ponad 20 lat super sprawa albo poszukać w internecie sklep w Białystoku i tam kupić.
UsuńDziękuję za przepis. Wkrótce się zabiorę i zrobię rodzinie niespodziankę :). Jakiś czas temu próbowałem zrobić pyzy z kartki z kalendarza.... niestety pyzy się "roztapiały"....
OdpowiedzUsuńjak będziesz miał gotowe ciasto to ulep jednego mniejszego bez nadzienia i ugotuj - jeśli będzie się rozpadał to dodaj do ciasta mąki ziemniaczanej. Ważne, żeby woda przy gotowaniu ledwo mrugała bo w takiej mocno gotującej się właśnie lubią się rozpadać
Usuńa widzi Pani..... musiałem cos wtedy zepsuć.....
UsuńKartacze się gotują , zobaczymy co z tego wyjdzie :)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki i czekam na wieści !
Usuńdzieki za przepis napewno wyprubuje jadlam tylko raz w wilnie ale jeszcze z sosikiem rok temu pycha
UsuńRety, kilkadziesiąt przepisów, kilkadziesiąt stron w necie i dopiero tutaj znalazłam przepis na pyzy, a nie na kluski śląskie :))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńTeż będę je robić, już mi się żołądek nie może doczekać do soboty :))))))))
Pozdrawiam autorkę. Ewa
cóż mam powiedzieć - śląskie to przecież zupełnie inne kluski ! Pozdrawiam, Ewo :)
Usuńmoja mama robi farsz z gotowanego mielonego mięsa i podsmażonej cebulki. wszystko podsmaża potem na patelni chwilę i takim nadziewa. sądzę że są lepsze niż te z surowego mięsa. A resztę robi tak samo. Mogłabym jeść je codziennie.
OdpowiedzUsuńna pewno są dobre, ale czy lepsze ? kwestia gustu :) farsz z surowego mięsa jest soczysty - ja nie wyobrażam sobie innego
UsuńCzytam te komentarze i czytam, no i muszę się wtrącić. Otóż, drodzy kucharze, kucharki i niedzielni "gotowacze" nie na darmo funkcjonują różne nazwy tych kluch, bo pyzy to pyzy, czyli niewielkie kluski z ziemniaków nadziewane mielonym, wcześniej ugotowanym mięsem, natomiast KARTACZE to potrawa czysto litewska popularna w Polsce i przygotowywana od pokoleń właśnie na terenach dzisiejszej Suwalszczyzny. Cepeliny to kartacze, tylko że na Litwie, bo tak się tam je nazywa. No i właśnie Pani, Pyzo, wykonała przepiękne i na pewno przepyszne kartacze. Pozdrawiam z Suwalszczyzny i życzę dalszych sukcesów w upowszechnianiu skarbów naszej narodowej, bogatej i jakże różnorodnej kuchni :) Lucyna A.
UsuńSzczera prawda,takie Cepeliny jadłam pierwszy raz 30 lat temu na Litwie.Widziałam jak sie ich robi,wzięłam przepis i od tej pory robię je sama.
Usuńi jestem pewna, że robisz bardzo smaczne, Grażynko :)
UsuńWitam Pani Izo:) z tej strony Poznańska Pyra:)
OdpowiedzUsuńZnam kartacze i sama robię je dokładnie tak jak Pani, koniecznie z surowym mięskiem ale podaję je na głębokich talerzach zalane wodą w której się gotowały bo z niej robi się pyszny rosołek :) i na wierzch oczywiście boczek z cebulką. Dziękuję Pani za wspaniałe normalne domowe przepisy:)
Pozdrawiam Ania
Aniu, dziękuję bardzo za ciepłe słowa i serdecznie pozdrawiam Poznańską Pyrę ! pomysł podania zapamiętam i wypróbuję :)
UsuńZaczęłam tu od przeglądania przepisu na rogale Marcińskie :). Ale zaintrygowała mnie nazwa blogu. Dlaczego? bo pamiętam bajkę o "pyzie na łyzie" :) I w ten sposób trafiłam do klusek.
OdpowiedzUsuńA z tymi pyzami to śmieszna sprawa. Jak już pisałam, mieszkam od urodzenia w Poznaniu, ale rodziców miałam z centralnej Polski. Część mojej rodziny to przedwojenni warszawiacy, z dziada , pradziada. Babcia i mama robiły Pyzy i właśnie Cepeliny. Pycha! Ale to, co śmiesznego skojarzyło mi się z pyzami, to, że w Poznaniu pyzami nazywają moje (i myślę, że warszawskie) "kluski parowane". Mój mąż jako poznaniak pojechał kiedyś w góry i w restauracji w żaden sposób nie mógł się dogadać z kelnerką. W karcie były "pyzy z mięsem" , więc że miał apetyt na kluski - zamówił:- dwa razy pyzy, a raz mięso :), na co kelnerka: - to dwa razy pyzy z mięsem?, no i tak w kółko , dopóki nie dogadali się jakie to pyzy :). No ale wtedy był jeszcze kawalerem i mnie nie znał. :) A te p Izy ślicznie wyglądają, i przepis na pewno wkrótce wypróbuję, bo sama robiłam wiele razy pyzy, a Cepelinów jeszcze nigdy się nie odważyłam. Zrobię niespodziankę mężowi :))) Pozdrawiam. Mysikrólik
hahahaha ! zabawna historia, ale takie rzeczy się zdarzają :) trochę mnie jednak dziwi to nazywanie klusek parowanych pyzami, ja się z tym nie spotkałam... natomiast właśnie ziemniaczane kluski z mięsem, okraszone skwarkami, to danie kojarzone z Warszawą, szczególnie Pragą gdzie były sprzedawane na bazarze Różyckiego :)
Usuńteż takie robię i mam uszyty specjalny rożek płócienny do odciskania ziemniaków a do tarkowania mam cudowną ruską maszynę, w której nie zostają żadne odpadki (ma już ponad 30 lat i nie wiem co bedzie jak sie popsuje :( ) i my w rodzinie nazywamy je ceppeliny - Ela
OdpowiedzUsuńWitam, Pani Izo jaką odmianę ziemniaków Pani poleca? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńnie bardzo znam się na ziemniakach - mieszkam i zaopatruję się w wielkim mieście gdzie sprzedawcy też mało się znają na warzywach. Zwykle używam odmiany irga bo taką mam najbardziej dostępną a czasami przywożę ziemniaki z Podlasia, ale niestety, nie wiem jakiej są odmiany
OdpowiedzUsuńZiemniaki się trze na tarce. Na miłość boską nie "tarkuje". Nie podkreśla Wam błędów? Co do ślinotoków, to przestańcie, bo to obrzydliwe... :(
OdpowiedzUsuńNie lepiej wykonać potrawę i przekonać sie, jaka jest smaczna? Co to za nieapetyczne komentarze....
Przepis fajny, dokładny i wypróbowany przeze mnie, oraz pochwalony przez męża, którego Babcia z Podlasia dokładnie takie gotowała. Pozdrawiam autorkę przepisu.
a niech sobie kto chce tarkuje :D ja też wolę po prostu ugotować i wypróbować danie niż się ślinić... Pozdrawiam równie serdecznie !
UsuńDawno temu, w podobny jak Pani opisuje sposób, próbowałam wykonać moje pierwsze pyzy. Niestety nie wyszło. Jednak ciągle mam na nie ogromną ochotę, więc pewnie niedługo podejmę kolejną próbę. :) Pozdrawiam, Iza
OdpowiedzUsuńIza, może trafiłaś na kiepskie ziemniaki tzn. mało mączyste ? czasami nawet dobrej gospodyni coś nie wyjdzie, tak bywa, nie należy się zniechęcać !
UsuńSuper przepis, na bank wypróbuje. Mam tylko jedno pytanie: czy takie danie można potem odgrzać? Bo te sklepowe mrożonki nijak się nie dają przechowywać po zrobieniu. A w tym przypadku czy można je bezpiecznie przechować dzień czy dwa i potem odgrzać? A jesli tak to w jaki sposób - normalnie w wodzie tak jak się je przygotowywało?
OdpowiedzUsuńBędę bardzo wdzięczny za odpowiedź.
można - nigdy nie udaje nam się zjeść wszystkich jednego dnia więc następnego odgrzewam. Robię to jednak raczej na patelni podlewając niewielką ilością wody i przykrywając tak żeby odgrzały się właściwie w parze. Z gotowaniem ponownym trzeba ostrożnie tzn. włożyć do wrzątku i gotować kilka minut na malutkim ogniu żeby się nie rozpadły. Można też pokroić w plastry i po prostu odsmażyć na tłuszczu
UsuńCudowna z Ciebie kuchareczka i to prawda, że te kluski szczególnie uwielbiają panowie. Często robię takie małe kluski, które się na drugi dzień podsmaża do chrupiącej skórki i choć proste bez mięska to i tak bardzo smaczne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKartacze rozwaliły mi się w garnku wszystkie !!! Chociaż przestrzegałam wszystkich wskazówek. Czy do ciasta nie trzeba było dodać jajka ?! Okropnie, tyle zmarnowanych składników, a najbardziej szkoda dobrej, drogiej wołowiny !
OdpowiedzUsuńnie, ja nie dodaję do ziemniaków jajek bo nie ma takiej potrzeby. Jak widać wskazówki jednak nie przestrzegane - radziłam ugotować na próbę jednego ? radziłam - gdyby się rozpadł wiadomo by było, że ziemniaki wodniste i trzeba dodać więcej mąki. Poza tym wrzuca się po 3-4 na jeden raz i gotuje na bardzo małym ogniu a nie wszystko od razu... Przykro mi, ale proszę mnie nie obwiniać za swoją nieudolność
UsuńWlasnie zajadam...smaczne.Robilam akurat z miesem gotowanym i w zwiazku z tym mam pytanie...Czy 15-20 minut w zupelnosci wystarczy zeby miesko surowe w srodku doszlo tzn ugotowalo sie?Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńłopatka zmielona jest dość delikatnym mięsem więc ja właśnie tyle czasu gotuję. Czas zależy też od wielkości kartaczy i grubości masy ziemniaczanej - im większe kluski a ścianki grubsze tym dłużej trzeba gotować
UsuńWitam serdecznie dziś robię kluchy na obiad i mam pytanie jak zostaną mi jeszcze do następnego dnia to muszę je przepłukać zimną wodą czy nie trzeba.Pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuńnie trzeba, ale po odcedzeniu ułóż je na talerzu tak żeby się nie stykały i zostaw żeby obeschły nieco - jak się posklejają to potem ciężko rozdzielić
UsuńTo nie są kartacze! To są pyzy! Kartacze, czy tez litewskie cepeliny robi się tylko i wyłącznie z surowych ziemniaków i nie dodaje się do nich mąki! Ludzie Złoci, więcej szacunku do potraw regionalnych!!!
OdpowiedzUsuńa to ciekawe co piszesz bo każda osoba, którą na Wschodzie pytałam mówiła o łączeniu ziemniaków surowych z gotowanymi. Mąka u mnie występuje tylko opcjonalnie jeśli ktoś trafi na mniej skrobiowe ziemniaki. Szanuję kuchnie regionalne bardzo i szanuje ludzi, którzy taką kuchnię znają więc pozwolisz, że będę się jednak trzymała tego co mi powiedziały stare gospodynie
UsuńWłaśnie skorzystałam z Twojego przepisu zrobiłam, ugotowałam,zjedliśmy ze smakiem. Rewelacja .Czasochłonne,ale warto.Dziękuje.
OdpowiedzUsuńPani Izo, Pomocy!
OdpowiedzUsuńJak odgrzewac te kartaze po zamrożeniu. Mrozilismy juz takie ugotowane. Mamy ich pełną zamrażarkę, na imprezę. Partia testowa po wrzuceniu na wrzątek się rozgotowała. Co robić? Czy wszystko przyjdzie nam teraz wyrzucic?
dziekuję z góry
Basia
od razu powiem, że jestem przeciwniczką mrożenia dań z ziemniaków. Kluski ciężko się odgrzewa. Uważam, że nie warto robić ich na zapas bo po zamrożeniu i ponownym odgrzaniu nie są już tak dobre jak świeże. Nie powinno się ich rozmrażać przed ponownym gotowaniem, ale jeśli są duże to warto je wyjąć z zamrażarki żeby odtajały. Można spróbować odgrzać je układając pojedynczą warstwą w naczyniu żaroodpornym z pokrywą albo na wyłożonej czymś blasze i przykryć szczelnie folią aluminiową a potem podgrzewać w piekarniku w temp. ok. 150 st. C.
UsuńDziekuję bardzo, niestety niedoswiadczone z nas kucharki i tak wyszło:(
Usuńmoja mama robila 20 lat temu kiedy była zdrowa niestety już zmarla a ja mieszkając w austri majac 35 lat zrobie je jutro pierwszy raz muj maz będzie je jadl pierwszy raz zyczcie mi powodzenia a tak na marginesie to specjalnie urlop wzielam żeby je zrobić
OdpowiedzUsuńwidzę, że poważna sprawa się szykuje - trzymam kciuki !
UsuńDobry wieczor-wszystko kupione,od rana biore sie za robote.Ciekawi mnie p.Izo czy ciasto na kartacze solic? Serdecznie pozdrawiam,dziekuje za wspaniale przepisy i bede wdzieczna za odpowiedz:Golonke w/g Pani przepisu juz robilam i wszyscy byli zachwyceni-mnie tez b. smakowala
OdpowiedzUsuń.
ja nie solę ciasta - gotuję kluski w dość mocno osolonej wodzie i to wystarczy
UsuńMusze sie pochwalic ,kluchy mnie sie udaly-wszystko robilam dokladnie z Pani przepisu-dziekuje.Maz zadowolony 4 sztuki wcisnal,reszta na jutro.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńojej, to cieszę się bardzo ! i jestem bardzo z Ciebie dumna ! Pozdrawiam Was serdecznie :)
UsuńAleż tu pazerniaków!!!!
OdpowiedzUsuńBardzo dużo komentarzy pozytywnych. I ja dołączam pazernie hihihi W moim domu nie robiło się kartaczy z mięsem tylko z serem na ostro.
Nie jest tradycją naszego domu robienie ich. Kiedyś babcia przyniosła przepis i tak zostało.
Pyszne sa i z serem. Tylko dlaczego moje kartacze i pyzy wychodzą granatowe?
Poczęstowano mnie nimi i były bieluchno -szaruchne a moje odrażające w wygladzie. Jakbym atramentu dolała. Robiłam ciast z przepisów sprawdzonych. Na zdjęciu piękne, moje paskudne. Co robię nie tak?
pewnie przede wszystkim taka uroda ziemniaków, których używasz. Żeby mniej ciemniało ciasto trzeba partiami, od razu po tarciu, odciskać je dobrze z soku a wtedy masa mniej ciemna jest. No i ciasto z surowych ziemniaków nie może długo leżeć - po starciu i odciśnięciu od razu trzeba dokończyć, lepić i gotować
UsuńWitam. Nie mieszkam w Polsce, chciałam zaprosić teściów na obiad i przygotować coś polskiego, nic podobnego do tego co do tej pory próbowali. Myślę, że to danie będzie idealne. No i jest z mięsem, co dla męskiej części rodziny jest niezwykle ważne :)
OdpowiedzUsuńMam jednak pytanie. Będę robiła to pierwszy raz, wolę nie zostawiać na ostatnią chwilę (a nóż nie wyjdzie, trzeba improwizować z innym daniem). Nie wiem ile dokładnie czasu mi to zajmie, wolałabym zacząć wcześniej niż 2 godziny przed przybyciem rodziny. Czy można przed gotowaniem zawinąć je np. folią i przetrzymać maksymalnie kilka godzin w lodówce? Przed samym pojawieniem się rodziny wrzuciłabym do gotującej się wody. Czy stracą na smaku (i kolorze)? Nie chcę aby zastali mnie w rosole, jeszcze lepiącą bądź aby wyschły/zbytnio pociemniały czekając na kąpiel. Czy zamiast mąki można dodać skrobię ziemniaczaną? Jeśli tak to w tej samej proporcji? Owa jest tu dostępna w sklepach, mąka ziemniaczana jest niezwykle trudna do zdobycia, nie wiem czy uda mi się ją kupić. Będę pierwszy raz to robiła, mam trochę stresu, potrzebuję wskazówek :)!
Pozdrawiam serdecznie,
H
przez kilka godzin na kolorze na pewno stracą i zszarzeją - taka uroda ciasta z surowymi ziemniakami. U nas mąka ziemniaczana to to samo co skrobia ziemniaczana - jeśli u Ciebie jest to inny produkt to użyj skrobi w tej samej ilości jaką podałam. Przyznam, że nie wiem czy to dobre danie na proszony obiad jeśli nigdy go nie robiłaś. Najpierw zrobiłabym potrawę spokojnie, nie dla gości, a ew. innym razem dopiero przy okazji zapraszania kogoś.
UsuńDziękuję za szybka odpowiedź. Tak też zrobię, jutro albo we wtorek będzie moje próbne gotowanie z Pani przepisu. mam jednak problem z doprawieniem mięsa. W kraju gdzie mieszkam nie mam dostępu do pieprzu ziołowego. Co mogę wykorzystać? :)
UsuńPozdrawiam,
H
pieprz ziołowy jakiego używam to mieszanka kilku zmielonych przypraw - jest w nim kolendra, kminek, majeranek, gorczyca, liść laurowy, ostra papryka
UsuńDziękuję za przepis ! :) zobaczymy czy mi wyjdą, robię je pierwszy raz .
OdpowiedzUsuńPani Izo,
OdpowiedzUsuńchcę przygotować kartacze według Pani przepisu na wizytę gości. Mam jednak problem, na który każdy odpowiada inną radą. Będę Pani bardzo wdzięczna za osobistą poradę.
Otóż, nie będę miała czasu przygotować klusek bezpośrednio przed przyjazdem Teściów, mogę to zrobić dzień wcześniej. Czy i w jaki sposób najlepiej przechować gotowe kartacze przez 1 dzień. Ugotować i zamrozić, podgotować i przechować w lodówce (nie ściemnieją?), czy może powinnam w ogóle porzucić pomysł podania kartaczy dopiero na drugi dzień?
Pozdrawiam i czekam na odpowiedź,
Julia
surowe nie mogą tyle godzin leżeć na pewno bo ściemnieją mocno i surowe składniki zmienią smak. Można je ugotować i luźno ułożone na tacy przechować w lodówce, ale przyznam, że odgrzewane to już nie jest to. Po pierwsze podczas ponownego gotowania mogą się jednak rozpaść a poza tym farsz nie będzie miał tej fajnej soczystości jak świeżo ugotowane mięso. Gdybym to ja miała je przygotowywać to przełożyłabym sobie ten pomysł na drugi dzień
Usuńzrobiłam, wyszły pyszne. Mąż pyta kiedy będą następne :)
OdpowiedzUsuńA czym mozna zastapic make ziemniaczana?
OdpowiedzUsuńnie da się, tzn. np. ze skrobią kukurydzianą nie próbowałam robić... ale nie do każdych ziemniaków trzeba ją dodatkowo dodawać
Usuńniczym, skrobia osadzona na dnie miski po odciśnięciu ziemniaków, powinna w zupełności wystarczyć, poza tym do tego rodzaju dania należy kupować ziemniaki z gruby B lub najlepiej C a nie sałatkowe z grupy A, które zawierają najmniej skrobi
UsuńRobiłam wszystko jak w przepisie, wyszły buroszare, bez smaku i mimo że dołożyłam mąki wyszły kompletnie nie zjadliwe i rozwalające się. NIE POLECAM !
OdpowiedzUsuńz tego przepisu robię cepeliny od lat i dużo osób go wypróbowało z doskonałym wynikiem. Nie obwiniaj mnie za swoje niepowodzenie, ale raczej siebie za brak umiejętności i ziemniaki, które widocznie nie bardzo nadawały się na kluski. Kolor szarawy to normalka, szczególnie przy gorszych ziemniakach.
Usuńpani izo....nie wiem kto pani podpowiedzial ze pyzy..kartacze i ceppeliny to to samo.kartacze sie robi z surowego miesa i surowych kartofli...ktokolwiek mowi cos innego ..nie ma racji
OdpowiedzUsuńmięso surowe tak, ale jednak ziemniaki przeważnie są łączone tzn. większa część surowych i trochę gotowanych i to potwierdziłam w wielu miejscach u bardzo doświadczonych gospodyń i szefów
UsuńW moim domu rodzice mówili na nie po prostu pyzy ( a pochodzili z wileńszczyzny), ja nazywam je cepeliny ze względu właśnie na kształt. Zawsze rozbiło się je z mieszanych ziemniaków i surowego mięsa w miarę tłustego. Ja mieszam różne rodzaje, aby podkręcić smak. Dzisiaj właśnie będziemy je robić. Na farsz użyłam, łopatki, biodrówki i kąta z żeberek, do tego ogromna ilość przypraw różnego rodzaju, zamiast wody użyłam rosołu z gotowania kości co jeszcze bardziej podniosło smak.
OdpowiedzUsuńmożna ugotować i trzymać w rosole
OdpowiedzUsuńZ wielkim strachem, ale dzisiaj powalczyłem z cepelinami :) Prawie dobrze: 3+. Największe obawy oczywiście o konsystencję ziemniaków - ile mączki dodać, żeby się nie rozsypały. U mnie wyszło chyba z 8 łyżek. Było 6, ale egzemplarz prototypowy po 16 minutach pękł ;) Kolejne obawy, jak grube "ścianki" robić wokół mięsa ;) Coś wyszło, smaczne było :) Mam tylko pytanie na kolejny raz: co robiłem nie tak, że mięso w środku, po przekrojeniu, "odchodzi" od ścianek, nie jest ściśle przy ściankach? Za mało mięsa?
OdpowiedzUsuńjeśli mięso jest w środku zbite i odstaje to pewnie było za chude i za mało wilgotne. Następnym razem dolej więcej wody albo bulionu żeby farsz był bardziej mokry. Ten kartacz który pękł w trakcie gotowania mógł też pękać bo za mocno wrzała woda. Ilość mąki ziemniaczanej to już zależy od ziemniaków - jeśli są dobre, mączyste to czasami wcale nie trzeba jej dodawać
UsuńPrzymierzam sie zeby je wlasnie dzisiaj zrobic, ciekawe czy mi wyjda, az sie boje
OdpowiedzUsuńMam zamiar dzisiaj je zrobic ciekawe czy mi wyjda , az sie boje.
OdpowiedzUsuńPani Izo,
OdpowiedzUsuńCzęsto zaglądam do Pani bloga i bardzo go lubię. Czasem wykorzystuję Pani przepisy, czasem je troszkę modyfikuję. Tak czy inaczej są dla mnie źródłem inspiracji, gdy chcę przygotować tradycyjne potrawy. Bardzo, bardzo dziękuję:)
Ten przepis zawsze będzie kojarzył mi się z moją kochaną Mamą. Wprawiała wszystkich w zdumienie przygotowując ogromne ilości ... uwaga :) kołdunów. Tak to się nazywało w tych okolicach Podlasia, z których ja pochodzę. Mama przygotowywała ich tyle, żeby ugościć domowników i gości, obdarować sąsiadów, zrobić powtórkę następnego dnia z odsmażonych oraz zapakować nam "na wynos". Tak, tak, ja wiem co to są kołduny w rozumieniu polskiej kuchni, ale i tak w mojej rodzinie skojarzenie jest tylko jedno. Dla nas kołduny to to, co inni określają jako pyzy, kartacze lub cepeliny.
W swoim domu przygotowuję je "od wielkiego dzwonu". Dzisiaj przeczytałam Twój przepis i wszystkie komentarze, bo nadarza się właśnie taka szczególna okazja. Spodziewam się rodziny z zagranicy i chcę im przypomnieć smaki z rodzinnego domu.
Ja zawsze robię (no niech będzie) kartacze "na oko", ale myślę, że jest to bardzo bliskie Twojemu przepisowi. Ziemniaki ucieram przy pomocy "ruskiej" maszyny, którą uważam za cudowny wynalazek. Przed jej zakupem korzystałam z sokowirówki lub przystawki do maszynki do mielenia mięsa. Mięsko zawsze surowe, dokładnie tak przyprawione jak piszesz. Rzeczywiście dużo zależy od tego jakie uda się zdobyć ziemniaki. Mieszkam w tym samym dużym mieście :) co Ty, więc i doświadczenia podobne.
Przepraszam, że tak się rozpisałam. Jeszcze raz dziękuję za wspaniały blog.
Pani Izo, mała prośba : teraz może coś o pierogach? jak Pani robi ciasto i czy mrozi Pani pierogi, ale tak żeby je można było póżniej odgrzać w wodzie, żeby "wyszły" niby świeże
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
przepisy na ciasto do pierogów jest w postach o pierogach. Mrożę rzadko, ale zawsze najpierw obgotowuję chwilę, odcedzam, osuszam i mrożę na tacce rozłożone pojedynczą warstwą. Dopiero kiedy stwardnieją przekładam w porcjach do szczelnych woreczków
UsuńBędąc w tym roku na Podlasiu miałam okazję posmakować tamtej kuchni. Kartacze i ser korycński smakowały mi najbardziej. Dziękuję za przepis na kartacze ,postaram się ugotować dla mojej rodziny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam Wszystkich. Dziś pierwszy raz zrobiłem samodzielnie kartacze, nie popękały ale smak nie taki jak robiła moja babcia, mama oraz ciocia (Suwalszczanki), przepis oczywiście Pani Izy (super). Pyza mi wyszła ok natomiast w mięsie czegoś mi brakowało, coś musiałem skopsać za mało dać, może majeranku i pieprzu chociaż wydaje mi się że było w porządku, bo próbowałem nadzienie i wszystko zapachowo i smakowo było ok . Zobaczę co powie Żona jak przyjdzie z pracy i jej zaserwuję. Zrobiłem z 4,5 kg ziemniaków i 1,4 kg mielonej łopatki. Żeby nie ciemniały moja babcia dodawała ciepłego mleka podczas tarcia ziemniaków. Następne zrobię z większą ilością majeranku i pieprzu, Serdecznie pozdrawiam Janusz
OdpowiedzUsuńWłaśnie je robię jak przystało na żonę prawdziwego litwina ;)
OdpowiedzUsuńWitam :) Właśnie zrobiłam moje pierwsze w życiu kartacze przy pomocy dokłądnie tego przepisu. Teraz się gotują a mi ślinka cieknie z każdą sekundą oczekiwań :) pozdrawiam Iza
OdpowiedzUsuńCzy można użyć mięsa mielonego z indyka?
OdpowiedzUsuńmożna chociaż farsz może wyjść trochę suchy, ale za to na pewno chudy więc zdrowszy
Usuń[[
UsuńWitam, dziś robiłam takie pyzy u mnie tak się nazywają, ale ja robię z mięsa wcześniej ugotowanego, najczęściej z rosołu i dziś było to mięso wołowe, indycze i z kury do tego dużo podsmażonej cebuli. Wyszły puszne
Usuńnadzienie z mięsa gotowanego też czasami robię, ale to już zupełnie inny smak i inne kluski
UsuńWitam, dziś zrobiłam pierwszy raz pyzy - niestety nie udały się: farsz był świetny ale ciasto zupełnie się nie kleiło i przelatywało przez palce, musiałam dodać bardzo dużo mąki(pszennej)co spowodowało że kluchy były wielkie jak bomby i twarde. Przepis miałam z Kuchni Polskiej...Co zrobiłam źle? Połączone ziemniaki starte z ugotowanym pure i 2 jajkami dało bardzo rzadką masę (sok odcisnęłam, skrobię dodałam). Ma pani dla mnie jakieś rady?
OdpowiedzUsuńByć może to po prostu wina wodnistych ziemniaków, odmiany która ma mało skrobi i nie nadaje się na takie kluski. Dziwi mnie też dodatek jajek do masy - masa z dobrych ziemniaków wcale ich nie potrzebuje bo tylko ją rozrzedzają. Mąka pszenna zagęściła masę, ale jak sama zauważyłaś spowodowała, że kluski były potem twarde.
UsuńA ta masa ziemniaczana się nie rozpadnie skoro to są same ziemniaki - surowe i gotowane? Bez jajka, mąki, nigdy nie robiłam takich potraw, więc proszę o wyjaśnienie jak laikowi.
OdpowiedzUsuńjeśli ziemniaki są mączyste i mają dużo skrobi to masa się nie rozpadnie - skrobia pod wpływem temperatury działa jak klej
UsuńWitam serdecznie.Takiego smaka dostałam na kartacze,że właśnie jestem w trakcie roboty.Pychotka będzie na obiadek,mniam.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZrobiłam są pyszne,miałam takiego smaka,ale pragnienie już zaspokojone.
OdpowiedzUsuńDo mnie na Mazowsze też doszły te kluchy ziemniaczane. Ciekawostka - tu robią też wersję z serem białym na słono ( ew. z dodatkiem przysmażonej cebuli ,ew. z dodatkiem zielonego -koperku, pietruszki). Jest nawet wersja z serem na słodko - wtedy dają pół na pół z gotowanymi ziemniakami! Oraz z nadzieniem z duszonych pieczarek.
OdpowiedzUsuńProszę wypróbować - jeśli ktoś lubi taką kuchnię wszystkie są super.
Przysmakiem są wystudzone, krojone w plastry i przysmażane na patelni.Te z mięsem miewają sos grzybowy, pieczarkowy albo cebulowy.
A wielkie -żeby mniej pracy w kuchni było.
W kuchni warszawskiej były pyzy nadziewane - po prostu mniejsze ok 2-3 cm średnicy, niż giganty, zawsze świeżo gotowane. Kiedyś ( lata 70-80) były takie sztandarowe mrożonki Hortexu, ew. z nadzieniem podrobowym - pyszne.Ale ciasto było bardziej kopytkowe czyli więcej gotowanych ziemniaków.
Na kluchy tak jak i na placki trzeba wybierać a/ ziemniaki krajowe -Irysy, Irgi (te obce się nie nadają, myślę że kłopoty części komentatorek wynikają ze smarketowych np. hiszpańskich ziemniaków b/ duże, nawet wielkie , które do gotowania na obiad nie są smaczne.
A teraz proszę policzyć ile wariantów dania 'kluski ziemniaczane nadziewane'.
A jeszcze dochodzą kluski śląskie - też da się zrobić z nadzieniem ale z gotowanego mięska.
ps. sokowirówka załatwia sprawę. szybko - nie ciemnieją.też znam sztuczkę z dodawaniem mleka - działa.
sokowirówka tak załatwiła mi sprawę, że miałam gęsty sok ziemniaczany a na kluski nic więc ja nie polecam tego sposobu, dolewanie mleka do masy którą trzeba odcisnąć to też nie najlepszy pomysł - lepiej odciskać ziemniaki partiami zaraz po utarciu zanim ściemnieją
UsuńJeszcze kwestia lingwistyczna - wg mojej wiedzy kartacze są z surowych ziemniaków (ew. z małym dodatkiem gotowanych) i z surowym mięsem, cepeliny - więcej gotowanych i gotowe ( nie surowe) mięso - czas gotowania kilka minut.
OdpowiedzUsuńDlaczego piszę 'gotowe' mięso - bo takie kluchy robi się z nadzieniem z resztki pieczeni, a nawet gulaszu, kiedy za mało mięska, żeby starczyło dla rodziny. Kiedyś z rosołowej wołowiny ( taniej, suchej i nudnej). A kluchami się rozmnaża ilość pożywienia. Dlatego kiedyś bywały w poniedziałki.... Zresztą - dawne gospodynie znały mnóstwo metod rozmnażania jedzenia i nic się nie mogło zmarnować. Ale to już inna historia.
pierwsze słyszę o takim rozgraniczeniu, nie wiem skąd je wzięłaś - kluski z gotowanych ziemniaków i gotowanego mięsa to już knedle czyli inna historia
UsuńCzy takie pyszności można zamrażać? Jeśli tak to po ugotowaniu czy przed? Bardzo proszę o podpowiedź.
OdpowiedzUsuńmożna, ale zdecydowanie po ugotowaniu - potem odgrzewałabym w piekarniku pod przykryciem albo odsmażając
UsuńWitam. A moja Babcia też takie kiedyś robiła tylko że miały nadzienie z sera białego z cebulką(takie bardziej pikantne) i do tego ,,omasta" była smażona z boczku z cebulką i śmietany. PYCHOTKA. A odsmażane - niebo z tęczą w gębie .
OdpowiedzUsuńDzis robilam, wyszly rewelacyjne :-) przepis ląduje w segregatorze,napewno bede częściej robić skoro już sie naumiałam ;-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚwietny przepis! Jestem fanem pyz z mięsem i muszę to wypróbować!
OdpowiedzUsuńczy do ciasta nie dodaje się jajek ?
OdpowiedzUsuńnie dodaje się jajek - masę skleja skrobia zawarta w ziemniakach i dlatego muszą być mączyste
UsuńWitam, przepis świetny, miałam tylko jeden problem, mięso w środku było mało ugotowane, może to wina wielkości kartaczy:) Ale mąż był i tak był bardzo zadowolony:) Mi również bardzo smakowało.... Danie wymaga dużo czasu ale warto:)
OdpowiedzUsuńprzez 20 minut to powinno się ugotować, nawet w sporej wielkości kartaczach, mogło być twardawe jeśli było chude i nie rozluźnione płynem, wodą lub bulionem
Usuńdobry wieczór
OdpowiedzUsuńWidać że zainteresowanie postem jest duże już od kilku lat :)
Mam pytanie - nie mamm maszynki do mielenia mięsa, czy moge zastosować zwykłe mięso mielone ze sklepu? pozdrawiam
oczywiście, że można użyć mięsa kupnego już zmielonego, ważne żeby nie było zbyt chude
Usuńprzepis nie dokładny, ciasto ziemniaczane bez soli - po ugotowaniu w garnku był budyń a te pyzy się roztapiały - porażka
OdpowiedzUsuńProszę nie winić mnie za swoją nieudolność bo przepis jest sprawdzony i dobry. Ciasto bez soli bo farsz jest doprawiony i gotuje się w osolonej wodzie a to wystarczy. Jeśli kartacze się rozpadały to przyczyn też może być kilka - albo ziemniaki mało mączyste i po prostu za mało skrobii, która związałaby ciasto albo/i gotowane na zbyt dużym ogniu - woda nie może bulgotać bo wtedy właśnie kluski się rozpadną
Usuń...własnie gotowałem na takim ogniu jak do parzenia kiełbas, a sol należny dodać do ciasta po mimo wody solonej, moja wina jest taka ze zamiast mąki ziemniaczanej dodałem mąki kukurydzianej która nie ma skrobi - następnym razem zrobię dokładnie jak na przepisie wtedy się wypowiem dokładniej,
Usuńna razie proszę wybaczyć :)
Przepis sprawdzony mam taki sam ,trochę go ulepszyłem będąc na Litwie:
OdpowiedzUsuńProporcja ziemniaków 1/1 .Ziemniaki gotowane wyciskane na prasce.Ziemniaki tarkowane wyduszam na sokowniku dodatek do maszynki zelmer-mocno wyciśnięte sprawdzone,robie 1 raz w miesiącu
Do ziemniaków dodaje 1 żółtko.
Do farszu same mięcho jest ok ,ja dodaje smażona cebule,pieczarki(grzyby) czasami wykorzystuje mięso z rosołu z warzywami i miele .Dowolność farszu -to co masz
nawet kapustę z grzybami.
Ciasto ziemniaczane wykorzystuje się do robienia klusek do rosołu -niebo w gębie
:)
pozdrawiam Rjakubek
Pychocie. Z tej receptury robię pyzy ziemniaczane (tak u nas je nazywamy) bez nadzienia - tylko mniejsze. Ale najsmaczniejsze są gdy je mocno odsmażę pokrojone w plastry i na koniec wbijam ok. 2 jajka, posolić, wymieszać i gotowe. Takie są najpyszniejsze!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńDodam tylko, że moja Teściowa robi nadzienie z fasoli i jej rodzina je uwielbia.
tym nadzieniem z fasoli mnie zaciekawiłaś, muszę pokombinować :)
UsuńKartacze,pyzy ,cepeliny-a jakie to ma znaczenie?skoro wszystko pyszne.Moja Babcia robiła z nadzieniem serowo-ziemiaczanym,jak na pierogi i nazywała"szwabskie pierogi".Były niesamowite,a najlepsze na drugi dzień odsmażane na złoto.Ja teraz ,po wielu latach postanowiłam je
OdpowiedzUsuńzrobić.Problem pojawił się z przepisem,który gdzieś "wcięło".Babci już nie ma-zapytać nie można,więc co dalej?No oczywiście-INTERNET.Przeglądałam wiele przepisów ale Pani postanowiłam wykorzystać -i co ????? BINGO!To jest to!Kartacze wyszły rewelacyjne.Zrobiłam część z mięskiem,a część z serem.Domownicy zadowoleni.a ja dumna z siebie.Napracowałam się trochę ale było warto.Brawo ja.Cieszę się też,że trafiłam na Pani Bloga.Będę tu teraz zaglądać.Dziękuję za doskonały przepis i pozdrawiam.Renia.
Bardzo się cieszę, że trafiłam w Wasz gust. Pozdrawiam!
UsuńDroga Izo, zrobiłam dziś te kluchy�� 3,5 kg ziemniaków, 1 kg karkówki i pół kg pieczarek. Najpierw podsmażyłam cebulkę i przeciśnięte przez praskę 3 duże ząbki czosnku do tego dodałam pokrojone dość drobno pieczarki, dusiłam aż odparowały. Dorzuciłam do mielonego, doprawiłam ale zamiast majeranku (nie lubię) dałam oregano i bazylię. Ziemniakach mam swoje z działki, w smaku są nieziemskie ale w odstanym soku nie miały wcale skrobi! musiałam sporo dodać. Kartaczy wyszło 14 sztuk w smaku- poezja- szczerze polecam wersję z pieczarkami. Dziękuję za przepis. Małgorzata
OdpowiedzUsuńziemniaki są różne, ale na szczęście skrobia ziemniaczana jest dostępna w każdym sklepie i można po prostu dosypać jej do masy :) cieszę się, że kluchy smakowały
UsuńPani Izo,
OdpowiedzUsuńZnam przepis na pyzy z sosem, których nigdzie się nie spotyka - może na podstawie kilku moich wskazówek opracuje Pani przepis, wypróbuje go i rozpopularyzuje. Ja go podpatrzyłem u mojej mamy Podlasianki.
Różnic w stosunku do Pani przepisu jest kilka:
1. pyzy robi się z gotowanego mięsa (tak jak paszteciki)
2. nie daje się majeranku, ale dodaje się 1-2 ząbki czosnku
3. pyzy serwuje się nie ze skwarkami lecz z sosem (również przyprawionym 1 ząbkiem czosnku), ugotowanym na podsmażonym uprzednio mięsie (użytym później do pyz jak w pkt 1) i zagęszczonym zasmażką.
P.S. Pyzy serwuje się w talerzu do zupy, zalewa się je sosem do pełna i spożywa się je również łyżką do zupy razem z sosem. Niebo w buzi. Bardzo lubię obie wersje pyz, ale ta jest moim zdaniem dużo lepsza i w dodatku praktycznie nieznana. Polecam!
Podoba mi się ten pomysł! Mam pytanie: czy te pyzy robi się z samych surowych ziemniaków? Mama gotowała okrągłe czy owalne?
UsuńZ dodatkiem gotowanych, owalne.
OdpowiedzUsuńI jak, Pani Izo, wypróbowała Pani opisany przeze mnie wyżej przepis?
OdpowiedzUsuńMoże wie Pani gdzie w Warszawie można zjeść dobre pyzy / kartacze?
Nie, jeszcze nie, ale kiedyś wypróbuję. Niestety, nie poradzę gdzie na kartacze w Warszawie
UsuńNatrafiłam na ten przepis przypadkiem i z ciekawości przeczytałam. Do tego masę komentarzy... Ten przepis i kolor klusek przypomniał mi smaki dzieciństwa - takie kluchy robiła moja Babcia. - Miałam wtedy kilka lat. Wszystko miałam w domu i czasu dużo. Zrobiłam, wyszły pyszne. Mąż również się zachwycał. Bardzo dziękuję za przepis Od dzisiaj będę regularnie przeglądać Pani blog i mam nadzieję znaleźć inne pyszności. Pozdrawiam Anna
OdpowiedzUsuńDzień dobry Pani Izo. Kartacze na zdjęciu istne cudo. Znalazłem jednak taki przepis na stronie Moje Wilno: http://www.mojewilno.com/?p=791.
OdpowiedzUsuńsame surowe ziemniaki, ale za to z dodatkiem jajka więc konsystencja ciasta będzie nieco inna - ja robię tak jak nauczyła mnie Babcia :)
Usuń