Lubella - ja uwielbiam !
Piękna wiosenna pogoda, miłe towarzystwo i ciekawy cel podróży więc to musiał być miły dzień.
Niedawno wybrałam się w towarzystwie innych blogerów do fabryki Lubelli - producenta mąki, makaronów i płatków śniadaniowych. Zna je każdy i chyba nie muszę zachwalać - wiadomo, że są doskonałej jakości i w dużym wyborze. W każdym razie ja bardzo często ich używam.
Na miejscu zwiedziliśmy bardzo nowoczesny młyn - jedyny taki w Polsce, do którego sprowadza się całe ziarno pszenicy durum i dopiero tutaj mieli na semolinę. Przyznam, że byłam zaskoczona bo to bardzo czyste miejsce a przecież młyn kojarzy się wszystkim z pyłem, wszechobecną mąką i ubielonym młynarczykiem. W Lublinie prawie wszystko robią maszyny a cała produkcja przesyłana jest rurami z jednego etapu na inne więc żadnego zapylenia nie ma.
Tak samo czysto i pusto jest w halach gdzie produkuj się makarony czy płatki - do wytworzenia ton gotowych produktów potrzeba tylko kilku osób nadzorujących maszyny. Cóż, wszystko pięknie tylko człowiek zastanawia się czy za chwilę jego też nie zastąpi robot ...
W fabryce, na miejscu, jest laboratorium, w którym cały czas sprawdza się jakość produktów.
Po zwiedzaniu był czas żeby spotkać się z pracownikami fabryki przy napojach i drobnych przekąskach. Można było zapytać o wszelkie sprawy dotyczące produkcji i gospodarze udzielali odpowiedzi w miarę możliwości bardzo wyczerpująco.
Po południu pojechaliśmy na obiad - oczywiście w menu były różne dania z makaronem. Miłą atmosferę zakłóciło tylko kilka małych zgrzytów ze strony restauracji, której nazwy nawet nie wymienię - nie chcę reklamować czy polecać tego miejsca. Gdy wyjeżdżaliśmy z pięknego Lublina niebo się rozpłakało.
Wieczorem szczęśliwie dotarliśmy do Warszawy i przyznam, że chętnie wzięłabym udział w innych tego typy wycieczkach. Zwiedzanie zakładów produkujących żywność i obejrzenie jak dokładnie robi się różne produkty to bardzo ciekawa sprawa.
Dziękuję wszystkim za miły dzień i pozdrawiam załogę wesołego busa i resztę uczestników !
Wszystkie zdjęcia robił fotograf zapewniony przez organizatorów i dzięki ich uprzejmości mogłam nimi swoją relację okrasić.
Niedawno wybrałam się w towarzystwie innych blogerów do fabryki Lubelli - producenta mąki, makaronów i płatków śniadaniowych. Zna je każdy i chyba nie muszę zachwalać - wiadomo, że są doskonałej jakości i w dużym wyborze. W każdym razie ja bardzo często ich używam.
Na miejscu zwiedziliśmy bardzo nowoczesny młyn - jedyny taki w Polsce, do którego sprowadza się całe ziarno pszenicy durum i dopiero tutaj mieli na semolinę. Przyznam, że byłam zaskoczona bo to bardzo czyste miejsce a przecież młyn kojarzy się wszystkim z pyłem, wszechobecną mąką i ubielonym młynarczykiem. W Lublinie prawie wszystko robią maszyny a cała produkcja przesyłana jest rurami z jednego etapu na inne więc żadnego zapylenia nie ma.
Pokazano nam prawie całą linię - zaczynając od selekcji i czyszczenia całych ziaren poprzez różne etapy mielenia i przesiewania .
Tak samo czysto i pusto jest w halach gdzie produkuj się makarony czy płatki - do wytworzenia ton gotowych produktów potrzeba tylko kilku osób nadzorujących maszyny. Cóż, wszystko pięknie tylko człowiek zastanawia się czy za chwilę jego też nie zastąpi robot ...
W fabryce, na miejscu, jest laboratorium, w którym cały czas sprawdza się jakość produktów.
Po zwiedzaniu był czas żeby spotkać się z pracownikami fabryki przy napojach i drobnych przekąskach. Można było zapytać o wszelkie sprawy dotyczące produkcji i gospodarze udzielali odpowiedzi w miarę możliwości bardzo wyczerpująco.
Po południu pojechaliśmy na obiad - oczywiście w menu były różne dania z makaronem. Miłą atmosferę zakłóciło tylko kilka małych zgrzytów ze strony restauracji, której nazwy nawet nie wymienię - nie chcę reklamować czy polecać tego miejsca. Gdy wyjeżdżaliśmy z pięknego Lublina niebo się rozpłakało.
Wieczorem szczęśliwie dotarliśmy do Warszawy i przyznam, że chętnie wzięłabym udział w innych tego typy wycieczkach. Zwiedzanie zakładów produkujących żywność i obejrzenie jak dokładnie robi się różne produkty to bardzo ciekawa sprawa.
Dziękuję wszystkim za miły dzień i pozdrawiam załogę wesołego busa i resztę uczestników !
Wszystkie zdjęcia robił fotograf zapewniony przez organizatorów i dzięki ich uprzejmości mogłam nimi swoją relację okrasić.
Słyszałam, że było ekstra:D
OdpowiedzUsuńbyło bardzo sympatycznie - wesoło i ciekawie, będę mile wspominać ten dzień :)
Usuńfajna relacja:) Też chciałabym zobaczyć kiedyś tą fabrykę,którą często widzę przejeżdżając samochodem od środka.Próbuję się dopatrzeć co to za restauracja ale jakoś nie kojarzę- to kiepsko o nich świadczy skoro Was źle potraktowali:( Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńskorupki w daniu z sosem orzechowym, na których można było połamać sobie zęby, kawa po pół godzinie od zamówienia i na dodatek zimna to tylko dwa przykłady....
Usuńoj bardzo bym chciała zwiedzić taką fabrykę:) Ja jestem jak to sama siebie określam "techniczna" i interesują mnie etapy produkcji - zresztą z wykształcenia jestem technologiem :) Pamiętam jak byliśmy ze szkoły w fabryce cukru w Lublinie ależ tam było niesamowicie i widziałam na własne oczy jak się robi cukierki :) Takie zobaczenie na "własne" oczy produkcje na długo zostają w pamięci i łatwiej odpowiadać na pytania bratanic :)Pozdrawiam Pani Izo :)
OdpowiedzUsuńczasami człowiek nawet nie zdaje sobie sprawy jak coś powstaje a to czasami bardzo ciekawy proces. Chciałabym właśnie wybrać się na wycieczkę do fabryki cukierków :)
UsuńPiękna wycieczka, z chęcią taką sama bym przeżyła.
OdpowiedzUsuńpouczająca i miła, ciekawie spędzony czas
Usuńo, ale fajna taka wycieczka. :)
OdpowiedzUsuńo tak, uśmiechy nie schodziły nam z twarzy do samego powrotu :)
Usuńfajna relacja - nie byłam nigdy w fabryce makaronu:(
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że kiedyś będziesz miała okazję a ja chętnie odwiedziłabym jeszcze kilka innych zakładów
UsuńBardzo ciekawa wyprawa, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście fajowo było :)
UsuńJakże sympatycznie, człowiek wie, że je wie, że smaczne. Ale jak jest robione to już nie zawsze. Mi się marzy fabryka czekolady! Albo soków! O!
OdpowiedzUsuńbyłam jeszcze kiedyś w fabryce Wedla i też mi się podobało :)
OdpowiedzUsuńhmmmmmmm czeeeekoooolaaadaaa! Zapach unosił się po całej fabryce? :)
OdpowiedzUsuńdokładnie tak - panie pracujące tam mówiły, że już go nie czują a na czekoladę nie mogą patrzeć :D
Usuń