Pasztet z żółciaka siarkowego
Żółciak siarkowy to taki mało znany grzyb, który rośnie wiosną i latem na drzewach liściastych, najczęściej na starych wierzbach. Nie sposób go pomylić z żadnym innym gatunkiem ze względu na kolor, konsystencję i zapach. Młode, soczyste owocniki są jak najbardziej jadalne i można go wykorzystać na świeżo albo zamrozić sobie na zapas. Więcej informacji i zdjęć o tym grzybie znajdziecie z zakładce Grzyby gatunkami
składniki:
sposób przygotowania: Świeżego, młodego i soczystego żółciaka umyłam, pokroiłam w plastry ok. 1 cm i wrzuciłam do wrzątku - gotowałam 10 min. po czym odcedziłam a gdy ostygł odcisnęłam a nadmiaru wody. Zmieliłam go w maszynce do mięsa i odmierzyłam 2 szkl. ubitej masy. Cebule, czosnek i marchewkę oczyściłam, pokroiłam na mniejsze kawałki - marchewkę można zetrzeć na tarce jarzynowej. W rondlu roztopiłam masło i podsmażyłam rozdrobnione warzywa a gdy zmiękły przestudziłam i zmieliłam tak jak grzyba. Obie masy przełożyłam do miski. Dodałam bułkę tartą, zieleninę, mleko, żółtka 2 jaj i wszystkie sypkie przyprawy - dobrze wyrobiłam tak jak masę na pasztet mięsny. Z dwóch białek ubiłam sztywną pianę z dodatkiem szczypty soli i delikatnie wmieszałam ją do masy.
Foremkę keksówkę wyłożyłam papierem do pieczenia i nałożyłam połowę masy. Wzdłuż położyłam 3 jajka ugotowane na twardo i przykryłam resztą masy. Wierzch wygładziłam i posmarowałam oliwą. Pasztet wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st. C i piekłam 1 godzinę. Po upieczeniu wystudziłam przez noc. Podałam krojąc w grube plastry z dodatkiem sosów jogurtowych - koperkowego, żurawinowego i chrzanowego. Doskonale smakuje również na gorąco, ale nie od razu po upieczeniu tylko podgrzany następnego dnia.
składniki:
- 2 szkl. ugotowanego i zmielonego żółciaka siarkowego
- 4 czubate łyżki masła
- 2 duże cebule
- 0,5 - 1 pęczek młodej marchewki - po posiekaniu albo starciu 1 szkl.
- 10 łyżek bułki tartej
- 1/2 szkl. mleka
- 1/2 szkl. świeżej, posiekanej zieleniny (koperek i natka pietruszki)
- 5 ząbków czosnku
- 2 łyżeczki suszonych, mielonych pomidorów
- 2 łyżeczki przyprawy do mięsa mielonego
- 1 czubata łyżeczka suszonego czosnku niedźwiedziego
- 1 łyżeczka soli
- 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego
- 2 jajka surowe
- 3 jajka ugotowane na twardo
- 1 łyżka oliwy
sposób przygotowania: Świeżego, młodego i soczystego żółciaka umyłam, pokroiłam w plastry ok. 1 cm i wrzuciłam do wrzątku - gotowałam 10 min. po czym odcedziłam a gdy ostygł odcisnęłam a nadmiaru wody. Zmieliłam go w maszynce do mięsa i odmierzyłam 2 szkl. ubitej masy. Cebule, czosnek i marchewkę oczyściłam, pokroiłam na mniejsze kawałki - marchewkę można zetrzeć na tarce jarzynowej. W rondlu roztopiłam masło i podsmażyłam rozdrobnione warzywa a gdy zmiękły przestudziłam i zmieliłam tak jak grzyba. Obie masy przełożyłam do miski. Dodałam bułkę tartą, zieleninę, mleko, żółtka 2 jaj i wszystkie sypkie przyprawy - dobrze wyrobiłam tak jak masę na pasztet mięsny. Z dwóch białek ubiłam sztywną pianę z dodatkiem szczypty soli i delikatnie wmieszałam ją do masy.
Foremkę keksówkę wyłożyłam papierem do pieczenia i nałożyłam połowę masy. Wzdłuż położyłam 3 jajka ugotowane na twardo i przykryłam resztą masy. Wierzch wygładziłam i posmarowałam oliwą. Pasztet wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 180 st. C i piekłam 1 godzinę. Po upieczeniu wystudziłam przez noc. Podałam krojąc w grube plastry z dodatkiem sosów jogurtowych - koperkowego, żurawinowego i chrzanowego. Doskonale smakuje również na gorąco, ale nie od razu po upieczeniu tylko podgrzany następnego dnia.
Odważne, trzeba się bardzo dobrze znać na grzybach, żeby przyrządzić coś z tak "egzotycznego" gatunku!
OdpowiedzUsuńKubełek, żółciaka na prawdę nie da się pomylić z innym gatunkiem więc nie trzeba się aż tak doskonale znać, ale zawsze powtarzam, że zbieram tylko te grzyby co do których mam 200% pewności że są jadalne bo od pełnego kosza ważniejsze jest zdrowie i życie!
OdpowiedzUsuńWow! Pyza, ja podziwiam szczerze Twoją niezgłębionę wiedzę o grzybach! A ja naiwnie myślałam, że się znam...! :D W linku, który podajesz napisali, że tylko młode owocniki są jadalne, a starsze trujące! :o Ja bym się też chyba nie idważyła, chylę czoła! :)
OdpowiedzUsuńA jak smakuje taki żółciak?
trujący może być surowy owocnik, ale tak ma wiele gatunków, nawet zwykły podgrzybek brunatny a młode żółciaki po prostu są smaczne a starsze łykowate i niesmaczne
OdpowiedzUsuńA ja jak widziałam w lesie, to zawsze myślałam, że to jakaś huba! :)))
OdpowiedzUsuńFantastyczny wpis!!! odkryłam ten grzyb na studiach na zajęciach z mykologii...śmierdzi wstanie surowym ale jest dość smaczny...i jakie to cuda mamy nawet o tym nie wiedząc na naszych drzewach i w zagajnikach:)
OdpowiedzUsuńKasiu, bo hubami nazywa się tak ogólnie wszystkie duże grzyby nadrzewne, o takim wachlarzowatym czy kopytowatym kształcie. Rosną cały rok, niektóre ją jednoroczne inne wieloletnie i twardnieją ja drewno, jadalniaków wśród nich niewiele. A poza tym mało kto zwraca na nie uwagę szukając prawdziwków :D
OdpowiedzUsuńTrzcinowisko, żółciak się u mnie pojawi jeszcze nie raz, będą też inne mało znane grzyby :-)
Piękny pasztet i intrygujący grzybek! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że ten grzyb jest jadalny. Ciekawa propozycja.
OdpowiedzUsuń