Wieści z podmiejskiego lasu
Uprzejmie donoszę, że Pyza była dzisiaj w lesie. Niedaleko, kilka kilometrów od miasta, ale doleśniła się i pysk cieszy się jak nie wiem co.
Oczywiście zabrałam ze sobą koszyk bo bez niego do lasu się nie ruszam, ale nie nazbierałam dużo. Jedna kania, garść kurek, kilka borowików brunatnych, kilka gołąbków (zielonawych i fioletowo-zielonych), kilka muchomorków rdzawobrązowych i borowiki złotawy. Tych ostatnich było bardzo dużo, ale niestety większość zamieszkała a nawet chodząca już samodzielnie.
Były też muchomory czerwieniejące i pieczarki zaroślowe, ale wszystkie "jeden robol" ... Szału nie ma, ale udało się zakryć dno koszyka i przyszykować sos do obiadu. Nawet na jutro jeszcze coś zostało :D
Oczywiście zabrałam ze sobą koszyk bo bez niego do lasu się nie ruszam, ale nie nazbierałam dużo. Jedna kania, garść kurek, kilka borowików brunatnych, kilka gołąbków (zielonawych i fioletowo-zielonych), kilka muchomorków rdzawobrązowych i borowiki złotawy. Tych ostatnich było bardzo dużo, ale niestety większość zamieszkała a nawet chodząca już samodzielnie.
Były też muchomory czerwieniejące i pieczarki zaroślowe, ale wszystkie "jeden robol" ... Szału nie ma, ale udało się zakryć dno koszyka i przyszykować sos do obiadu. Nawet na jutro jeszcze coś zostało :D
Bardzo lubię zbierać grzyby, ale nie znam się nanich tak, jak Ty...Muszę namówić męża na wyprawę do lasu :)
OdpowiedzUsuńGrażynko, ja się wcale nie znam dobrze na grzybach. No, może nieco lepiej niż przeciętna osoba, ale bardzo daleko mi do wiedzy, która chciałabym w tym temacie posiadać... Ale na wyprawę do lasu mam chęć zawsze bo jeśli nawet nie ma grzybów to można się "doleśnić" i wyciszyć
OdpowiedzUsuń