Coś z niczego - jesienny bukiet
Jesienny, ale słoneczny dzień na Podlasiu. Oboje z Żarłoczkiem byliśmy zakatarzeni, ale siedzieć w chałupie nam się nie chciało, szczególnie że za oknem niedaleko las...
Ubrani bojowo poszliśmy na mały spacer. Ja jeszcze nigdy nie zgubiłam się w lesie, ale czasami moje "na skróty" okazuje się drogą dookoła . . . I tak było tym razem bo wędrując leśnymi duktami skręciłam nie tam gdzie powinnam co spowodowało, że nasz krótki spacerek skończył się po ok. 15 km. Las o tej porze roku jest piękny - złocisty, cichy, jakby lekko uśpiony. Rzadko spotyka się grzybiarzy, chyba tylko takich nawiedzonych jak ja a z oddali nie słychać już szczekania psów bo na polach nie mają już czego pilnować. Liście lecą z drzew i szeleszczą pod nogami. Są takie kolorowe, że wyglądają jak kobierzec kwiatów . . . No właśnie - liście, kwiaty, coś zaczęło mi stukać w łepetynkę jak w tej kreskówce o pomysłowym Dobromirze.
Potrzebne będą różnokolorowe liście klonu - są najlepsze bo szerokie. Zebrałam je do anużki, która zawsze ze mną wędruje - to taka płócienna torba "a nuż się przyda".
Po przyjściu do domu liście wykładamy na stół. Segregujemy je trochę według wielkości. Szykujemy też jakiś kordonek, nitkę, w mało rzucającym się w oczy kolorze i nożyczki. Włączamy podkład muzyczny czyli jakąś ulubioną płytę, np. SDM, i bierzemy się do pracy. Jakiś nieduży liść składamy poziomo na pół, błyszczącą stroną na wierzch i od jednego boku zawijamy w dość ciasny rulonik. Bierzemy następny, składamy tak samo i owijamy dookoła tego pierwszego, nieco luźniej. Potem bierzemy kolejny liść, składamy i owijamy dookoła poprzednich trzymając wszystkie za ogonki. Ile warstw nawiniemy to już zależy od nas i wielkości liści. Gdy "kwiatek" liściowy jest już odpowiedniej dla nas wielkości tuż nad ogonkami obwiązujemy go dokładnie nitką czy kordonkiem i odkładamy aby zrobić następne kwiaty. Mając ich kilka lub kilkanaście zbieramy je w bukiet ciasno układając, związujemy razem i dokładamy wokół kilkanaście całych liści tworząc obwódkę. Przycinamy ogonki i okręcamy kordonkiem, tasiemką, wstążką albo papierową taśmą. A potem możemy taki bukiet komuś podarować albo wstawić w wazonik (bez wody) i zostawić do zasuszenia. Po kilku dniach liście nie są już takie kolorowe, ale nadal wyglądają pięknie. Można go lekko polakierować spryskując lakierem do włosów, można posypać też odrobiną brokatu, ale mnie się najbardziej podoba taki naturalny. Takie coś z niczego . . .
Pomysł na wykorzystanie liści wypatrzyłam na portalu Wielkie Żarcie, u Wkn.
Ubrani bojowo poszliśmy na mały spacer. Ja jeszcze nigdy nie zgubiłam się w lesie, ale czasami moje "na skróty" okazuje się drogą dookoła . . . I tak było tym razem bo wędrując leśnymi duktami skręciłam nie tam gdzie powinnam co spowodowało, że nasz krótki spacerek skończył się po ok. 15 km. Las o tej porze roku jest piękny - złocisty, cichy, jakby lekko uśpiony. Rzadko spotyka się grzybiarzy, chyba tylko takich nawiedzonych jak ja a z oddali nie słychać już szczekania psów bo na polach nie mają już czego pilnować. Liście lecą z drzew i szeleszczą pod nogami. Są takie kolorowe, że wyglądają jak kobierzec kwiatów . . . No właśnie - liście, kwiaty, coś zaczęło mi stukać w łepetynkę jak w tej kreskówce o pomysłowym Dobromirze.
Potrzebne będą różnokolorowe liście klonu - są najlepsze bo szerokie. Zebrałam je do anużki, która zawsze ze mną wędruje - to taka płócienna torba "a nuż się przyda".
Po przyjściu do domu liście wykładamy na stół. Segregujemy je trochę według wielkości. Szykujemy też jakiś kordonek, nitkę, w mało rzucającym się w oczy kolorze i nożyczki. Włączamy podkład muzyczny czyli jakąś ulubioną płytę, np. SDM, i bierzemy się do pracy. Jakiś nieduży liść składamy poziomo na pół, błyszczącą stroną na wierzch i od jednego boku zawijamy w dość ciasny rulonik. Bierzemy następny, składamy tak samo i owijamy dookoła tego pierwszego, nieco luźniej. Potem bierzemy kolejny liść, składamy i owijamy dookoła poprzednich trzymając wszystkie za ogonki. Ile warstw nawiniemy to już zależy od nas i wielkości liści. Gdy "kwiatek" liściowy jest już odpowiedniej dla nas wielkości tuż nad ogonkami obwiązujemy go dokładnie nitką czy kordonkiem i odkładamy aby zrobić następne kwiaty. Mając ich kilka lub kilkanaście zbieramy je w bukiet ciasno układając, związujemy razem i dokładamy wokół kilkanaście całych liści tworząc obwódkę. Przycinamy ogonki i okręcamy kordonkiem, tasiemką, wstążką albo papierową taśmą. A potem możemy taki bukiet komuś podarować albo wstawić w wazonik (bez wody) i zostawić do zasuszenia. Po kilku dniach liście nie są już takie kolorowe, ale nadal wyglądają pięknie. Można go lekko polakierować spryskując lakierem do włosów, można posypać też odrobiną brokatu, ale mnie się najbardziej podoba taki naturalny. Takie coś z niczego . . .
Pomysł na wykorzystanie liści wypatrzyłam na portalu Wielkie Żarcie, u Wkn.
Też kiedyś robiłam taki bukiet, ale z czasem zapomniałam jak sie to wykonywało. Dzięki za przypomnienie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJaaaaaaa!!!!! Cudne to!!!! Dziś właśnie byliśmy na spacerku wykorzystując piękną pogodę. Dzieci przytargały całą furę liści !!! Chyba spróbuję :) Piękne!!!!!
OdpowiedzUsuńdariaanna, cieszę się, że mogłam się na coś przydać :-)
OdpowiedzUsuń"moje pasje", zróbcie koniecznie i pochwalcie się jak wyszło - ja zapewniam, że fajna zabawa i efekt gwarantowane! dzieciaki na pewno będą się dobrze bawić a bukiet mogą podarować Babci, Cioci czy wychowawczyni w szkole :-)
Ho ho, niezła jesteś, nawet rękodzieło Ci nieobce! :) Myślałam na początku, że to takie jasne szyszki! ;)
OdpowiedzUsuńśliczny! :)
OdpowiedzUsuńKasiu, jesienne długie wieczory przy kominku zachęcają do "dziergania", a że na drutach nie potrafię to chociaż coś nawywijałam....
OdpowiedzUsuńwow jakie piękne róże nawywijałaś, widziałam już gdzieś kiedyś takie, ale nie miałam pojęcia jak miałabym się za to zwijanie zabrać,choć miałam ochotę, dzięki za wskazówki.
OdpowiedzUsuńŁadnie ci to wyszło:)
OdpowiedzUsuńmartex.82 - zapewniam Cię, że opis może brzmi skomplikowanie, ale całość jest na prawdę prosta i dość szybko się robi :-)
OdpowiedzUsuńco by tu zjeść?, dzięki :D
Rękodzieło w najlepszym wydaniu! A swoją drogą, co ja bym oddała za wieczór przy kominku...
OdpowiedzUsuńPiękny ! Irmela
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie :) Zawsze robiłam coś takiego w dzieciństwie.
OdpowiedzUsuńPiekny !!! Też takie robię :-)
OdpowiedzUsuńOto moje dzieło - z powywijanymi końcami liści do góry :) https://picasaweb.google.com/laskowskaaj/Sb#5670849712574614610
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Aniu, cudne! piękne kolory liści i nieco inny kształt niż moje, ale nie wiem czy nie ładniejszy :-)
OdpowiedzUsuńojej Pyzu te kwiaty chodzily mi po glowce caly pazdziernik ale nie moglam zgłówkowac jak sie je robiło :D dziekuje !!! :D
OdpowiedzUsuńw takim razie fajnie, że mogłam pomóc :-) mam nadzieję, że zrobisz i pochwalisz się efektem!
OdpowiedzUsuń:D zrobiłam :D Wyszło mi może nie tak ładnie jak Twoje ale jak poćwiczę to nauczę się zwijać :) Robiłam razem z córcią i wyszło nam tak: http://mojepasjekrakow.blogspot.com/2011/11/jesienny-bukiet-z-suchych-lisci.html
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne :)Pozdrawiam :)
Przepiękne. Podziwiam pomysłu i czekam na więcej. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku zrobiłam wieniec na Wszystkich Świętych z takich bukiecików. Pracochłonne, ale było warto! Niepowtarzalny - wszyscy zatrzymywali się :D
OdpowiedzUsuń