To już dzisiaj, zapraszam
Już dzisiaj, o godzinie 15-stej, pierwsza część programu, w którym miałam przyjemność uczestniczyć czyli relacja z Warsztatów Smaku Kuchni+ z Adamem Chrząstowskim.
Nie pisałam jeszcze jak to wszystko było więc niniejszym nadrabiam :D Jeśli chcecie - poczytajcie.
Że miałam się nie pchać już przed kamery to wiecie. To, że skusiły mnie do wysłania zgłoszenia warsztaty z uznanym szefem kuchni też mówiłam. Ogromnym zaskoczeniem był mail z redakcji, że jestem z finałowej dziesiątce. Wiedząc już w co się pakuję miałam ogromny stres przed spotkaniem z obcymi ludźmi i wspólnym gotowaniem w oku kamer. Zadawałam sobie pytanie: po co mi to tak na prawdę?
Organizatorzy zakwaterowali nas w piątek w hotelu Mercure, w centrum Warszawy - dla mnie to trochę zabawne bo musiałam jechać całe 20 minut, ale mus to mus. Po rozlokowaniu się w pokojach spotkaliśmy się wszyscy w holu - ekipa telewizyjna już ostrzyła sobie pazurki i ustawiała kamery. Pozostali laureaci okazali się być przeważnie młodszymi, i to sporo, ode mnie ludźmi, ale wszyscy bez wyjątku osobami bardzo miłymi. Wszyscy też byli nie mniej zdenerwowani ode mnie co jednak w grupie dodawało nam pewności siebie. Po zapoznaniu się ze sobą i ekipą z każdym nagrano krótką rozmowę, potem kilka ujęć wspólnych przy łatwych zagadkach dla rozluźnienia. Było też spotkanie przy drinkach z szefem Adamem i jego pomocnikiem. A później już luźna kolacja i relax.
Sobotę zaczęliśmy wcześnie rano śniadaniem i od razu po nim pojechaliśmy na plan do Centrum Dora Metal. Makijaż, przebranie w firmowe bluzy i fartuchy, i akcja !
Było gotowanie w parach wyznaczonych przez szefa Adama po uprzednim omówieniu przez Niego każdego z pięciu dań i krótkim instruktarzu dotyczącym składników. Potem gotowanie w parach z losowania gdzie trafiłam na perliczkę i razem z koleżanką Moniką nie bardzo umiałyśmy sobie z tą ptaszyną poradzić mając tylko 3 kwadranse czasu - ale porażki też są bardzo pouczające i warto czasami polec żeby móc się podnieść. Szef Adam bardzo dobrze mnie przez to ptaszysko zapamiętał, ale ja się nie mam czego wstydzić - pojechałam tam uczyć się a nie brylować i oczekiwałam właśnie nauki a nie np. wyśmiewających uczestników komentarzy na jakie pozwalał sobie asystent. Nikt nie wie wszystkiego i to żadna hańba.
W trakcie naszego gotowania było też ocenianie tych naszych oraz ogólnie tego jak sobie radzimy przez szacowne jury czyli Hannę Szymanderską, Pawła Lorocha i Małgorzatę Seck.
Przyznam szczerze, że niewiele się tego dnia nauczyłam, miałam i mam niedosyt co zresztą powiedziałam na zakończenie dnia w tzw. "setkach" czyli krótkich wywiadach z każdym z nas. Zresztą, nie było to tylko moje zdanie jak się później okazało.
Dzień minął szybko choć gotowania w nim było jednak niewiele - większość czasu na takiej imprezie zajmuje ustawianie kamer, sprzętu, obgadywanie całości a szkoda bo można by było jednak bardziej go wykorzystać. Po kuchennych zmaganiach wieczór spędziliśmy w restauracji 12 stolików, na wspólnej, bardzo miłej kolacji.
Niedziela to znów poranna pobudka i na plan - nie obyło się bez małych problemów bo młodzież nieco zaszalała, ale jakoś udało się zgromadzić całą dziesiątkę w studio :) Szef tym razem zarządził "szkółkę niedzielną" (ciekawe jaki wpływ na to miały nasze sobotnie komentarze) i gotował na naszych oczach kilka dań tłumacząc wszystko dokładnie - niestety znów było samo mięcho a do tego 2 potrawy gotowane metodą sous-vide czyli raczej nie do odtworzenia w domu . . . Ktoś mógłby powiedzieć, że Polska mięsem sroi a warzywa czy kasze to dodatek potrzebny raczej do dekoracji talerzy.
Później podzielono nas na 2 zespoły i każdy z nich musiał przygotować danie główne z polędwicy jeleniej - dodatki do wyboru. Zespół, w którym miałam przyjemność się znaleźć, wygrał tę rywalizację - może nie wszystko zrobiliśmy dobrze, ale na pewno lepiej współpracowaliśmy co zostało dostrzeżone. Na koniec każdy uczestnik musiał przygotować swoje własne danie, dzięki któremu zakwalifikował się do finału - w moim przypadku była to zupa kominkowa - wszyscy dopytywali się o grzyby kominki, ale chyba niewiele osób próbowało samego dania. Jury jednak chwaliło i doradzało co mogłabym poprawić w nim albo zmienić. Takie cenne rady przydadzą się na przyszłość.
Po długich obradach komisji nastąpiło uroczyste zakończenie warsztatów - wszyscy zostali nagrodzeni i obdarowani upominkami a trzy osoby, Anielę, Mateusza i mnie, wyróżniono dodatkowo możliwością nagrania własnego, krótkiego programu.
Przyznam, że bardzo długo nie docierało to do mnie bo nawet jakoś nie pamiętałam o takiej nagrodzie a gdyby nawet to nie śmiałam w ogóle porównywać swoich umiejętności z umiejętnościami innych osób - kilka z nich ma doświadczenie w gastronomii, niektórzy są zawodowymi kucharzami. Jednak los postanowił zadrwić sobie z mojej siwej głowy i zarządził tak a nie inaczej więc już jutro jadę kręcić, mieszać, pichcić a wszystko to będzie można oglądać potem w Kuchnia+ - datę podam jak będzie znana.
Tymczasem zapraszam na dzisiejszą pierwszą część programu - relacji z warsztatów, kanał Kuchnia+, godzina 15:00. Druga część dokładnie za tydzień, o tej samej porze.
Nie pisałam jeszcze jak to wszystko było więc niniejszym nadrabiam :D Jeśli chcecie - poczytajcie.
Że miałam się nie pchać już przed kamery to wiecie. To, że skusiły mnie do wysłania zgłoszenia warsztaty z uznanym szefem kuchni też mówiłam. Ogromnym zaskoczeniem był mail z redakcji, że jestem z finałowej dziesiątce. Wiedząc już w co się pakuję miałam ogromny stres przed spotkaniem z obcymi ludźmi i wspólnym gotowaniem w oku kamer. Zadawałam sobie pytanie: po co mi to tak na prawdę?
Organizatorzy zakwaterowali nas w piątek w hotelu Mercure, w centrum Warszawy - dla mnie to trochę zabawne bo musiałam jechać całe 20 minut, ale mus to mus. Po rozlokowaniu się w pokojach spotkaliśmy się wszyscy w holu - ekipa telewizyjna już ostrzyła sobie pazurki i ustawiała kamery. Pozostali laureaci okazali się być przeważnie młodszymi, i to sporo, ode mnie ludźmi, ale wszyscy bez wyjątku osobami bardzo miłymi. Wszyscy też byli nie mniej zdenerwowani ode mnie co jednak w grupie dodawało nam pewności siebie. Po zapoznaniu się ze sobą i ekipą z każdym nagrano krótką rozmowę, potem kilka ujęć wspólnych przy łatwych zagadkach dla rozluźnienia. Było też spotkanie przy drinkach z szefem Adamem i jego pomocnikiem. A później już luźna kolacja i relax.
Sobotę zaczęliśmy wcześnie rano śniadaniem i od razu po nim pojechaliśmy na plan do Centrum Dora Metal. Makijaż, przebranie w firmowe bluzy i fartuchy, i akcja !
Było gotowanie w parach wyznaczonych przez szefa Adama po uprzednim omówieniu przez Niego każdego z pięciu dań i krótkim instruktarzu dotyczącym składników. Potem gotowanie w parach z losowania gdzie trafiłam na perliczkę i razem z koleżanką Moniką nie bardzo umiałyśmy sobie z tą ptaszyną poradzić mając tylko 3 kwadranse czasu - ale porażki też są bardzo pouczające i warto czasami polec żeby móc się podnieść. Szef Adam bardzo dobrze mnie przez to ptaszysko zapamiętał, ale ja się nie mam czego wstydzić - pojechałam tam uczyć się a nie brylować i oczekiwałam właśnie nauki a nie np. wyśmiewających uczestników komentarzy na jakie pozwalał sobie asystent. Nikt nie wie wszystkiego i to żadna hańba.
W trakcie naszego gotowania było też ocenianie tych naszych oraz ogólnie tego jak sobie radzimy przez szacowne jury czyli Hannę Szymanderską, Pawła Lorocha i Małgorzatę Seck.
Przyznam szczerze, że niewiele się tego dnia nauczyłam, miałam i mam niedosyt co zresztą powiedziałam na zakończenie dnia w tzw. "setkach" czyli krótkich wywiadach z każdym z nas. Zresztą, nie było to tylko moje zdanie jak się później okazało.
Dzień minął szybko choć gotowania w nim było jednak niewiele - większość czasu na takiej imprezie zajmuje ustawianie kamer, sprzętu, obgadywanie całości a szkoda bo można by było jednak bardziej go wykorzystać. Po kuchennych zmaganiach wieczór spędziliśmy w restauracji 12 stolików, na wspólnej, bardzo miłej kolacji.
Niedziela to znów poranna pobudka i na plan - nie obyło się bez małych problemów bo młodzież nieco zaszalała, ale jakoś udało się zgromadzić całą dziesiątkę w studio :) Szef tym razem zarządził "szkółkę niedzielną" (ciekawe jaki wpływ na to miały nasze sobotnie komentarze) i gotował na naszych oczach kilka dań tłumacząc wszystko dokładnie - niestety znów było samo mięcho a do tego 2 potrawy gotowane metodą sous-vide czyli raczej nie do odtworzenia w domu . . . Ktoś mógłby powiedzieć, że Polska mięsem sroi a warzywa czy kasze to dodatek potrzebny raczej do dekoracji talerzy.
Później podzielono nas na 2 zespoły i każdy z nich musiał przygotować danie główne z polędwicy jeleniej - dodatki do wyboru. Zespół, w którym miałam przyjemność się znaleźć, wygrał tę rywalizację - może nie wszystko zrobiliśmy dobrze, ale na pewno lepiej współpracowaliśmy co zostało dostrzeżone. Na koniec każdy uczestnik musiał przygotować swoje własne danie, dzięki któremu zakwalifikował się do finału - w moim przypadku była to zupa kominkowa - wszyscy dopytywali się o grzyby kominki, ale chyba niewiele osób próbowało samego dania. Jury jednak chwaliło i doradzało co mogłabym poprawić w nim albo zmienić. Takie cenne rady przydadzą się na przyszłość.
Po długich obradach komisji nastąpiło uroczyste zakończenie warsztatów - wszyscy zostali nagrodzeni i obdarowani upominkami a trzy osoby, Anielę, Mateusza i mnie, wyróżniono dodatkowo możliwością nagrania własnego, krótkiego programu.
Przyznam, że bardzo długo nie docierało to do mnie bo nawet jakoś nie pamiętałam o takiej nagrodzie a gdyby nawet to nie śmiałam w ogóle porównywać swoich umiejętności z umiejętnościami innych osób - kilka z nich ma doświadczenie w gastronomii, niektórzy są zawodowymi kucharzami. Jednak los postanowił zadrwić sobie z mojej siwej głowy i zarządził tak a nie inaczej więc już jutro jadę kręcić, mieszać, pichcić a wszystko to będzie można oglądać potem w Kuchnia+ - datę podam jak będzie znana.
Tymczasem zapraszam na dzisiejszą pierwszą część programu - relacji z warsztatów, kanał Kuchnia+, godzina 15:00. Druga część dokładnie za tydzień, o tej samej porze.
Ja niestety nie mam tego kanału, ale może nagranie będzie gdzieś w internecie to chętnie zobaczę. Gratuluję, to musiało być niezwykłe przeżycie :))
OdpowiedzUsuńjeśli będzie można coś z tego zobaczyć na stronie internetowej Kuchnia+ to wrzucę linki. Na razie obawiam się trochę bo sama nie wiem jak wypadnę - mam nadzieję, że nie wyjdę na większą idiotkę niż jestem na prawdę :)))
UsuńStrasznie żałuję, że nie ma tego kanału w pakiecie mojej kablówki, ale może coś na to zaradzimy w niedalekiej przyszłości :-) Mam też nadzieję, że mimo Twoich obaw, jutrzejsze nagranie wypadnie na tyle pomyślnie, że może za jakiś czas, z jakimś rozsądnym producentem, będziesz omawiała szczegóły powstania grzybowego programu kulinarnego :)
OdpowiedzUsuńKoperku kochany - tak daleko to bym się nie zapędzała. Ja się na "gwiazdę" nie nadaję i złożone kolejne śluby, że nigdy więcej kamer a jak będę chciała je złamać to odpowiednie osoby mają mnie trzepnąć mocno w beretkę :D
UsuńŻałuję, że nie będę mogła Cię zobaczyć w tv - niestety nie odbieram Kuchnia+, mój operator telewizji kablowej wycofał ten kanał jakiś czas temu z pakietu.
OdpowiedzUsuńHaniu, tak na przyszłość to dowiedz się czy nie lepiej byłoby przejść na większy pakiet - ja właśnie tak zrobiłam i paradoksalnie płacę mniejszy rachunek teraz mając dużo więcej kanałów, w tym Kuchnię+
UsuńIzo, takie pakiety promocyjne mają często to do siebie, że niższa cena obowiązuje tylko przez określony czas, na jaki umowa została zawarta, a po upływie okresu promocyjnego dowalają wyższą cenę abonamentu.
Usuńja mam tę umowę na rok - a potem wcale nie muszę jej przedłużać, zobaczę. Myślę, że dowiedzieć się warto :)
UsuńA ja mam kuchnię.tv w pakiecie i nawet budzik nastawiłam żeby nie przegapić. Iza trzymam kciuki :):)
OdpowiedzUsuńdzięki Ula - mam nadzieję, że jakoś przeżyję i nie będzie tragicznie
UsuńIza! Dopiero dzisiaj robiłam zakupy pod Halą Mirowską i sprawdziłam, czy w mojej "budce" są perliczki. Tak są. Cena jednego kilograma to
OdpowiedzUsuń27 zł, czyli taniej od kaczki. Waga jednej perliczki może być od
1,2kg do 1,7kg, czyli cena jeszcze do wytrzymania. Numer tego pawilonu to 45. Pozdrawiam i życzę z całego serca powodzenia i czekam na danie z perliczki, jeżeli zdecydujesz się kupić i przyrządzić:)))
bardzo Ci dziękuję za tę wiadomość - wczoraj widziałam mrożone perliczki wielkopolskie w Carrefourze po 29 zł/kg, ale co świeże to świeże :) jak się odważę to na pewno pojawi się odpowiedni wpis. Jeszcze raz dziękuję.
UsuńGratuluję, z pewnością obejrzę.
OdpowiedzUsuńOglądam właśnie :-)
OdpowiedzUsuńciekawa jestem jak wrażenia :)
UsuńPodobało się, ale krótko i za szybko :-)) Wypadłaś super.
UsuńJa pewnie bym się na takie warsztaty nie nadawała - za profesjonalne dla mnie... wyglądały bardziej jak konkurs niż jak nauka, a właśnie z nauką warsztaty mi się kojarzą.
Miałabym nie lada kłopot z taką perliczka czy jeleniem, bo nigdy nie przyrządzałam.
Joasiu, no właśnie - każdy mierzy innych swoją miarką więc także szef Adam myślał, że skoro on tak dobrze zna te składniki to osoby zgłaszające się do takiego programu też - sam przyznał, że to założenie było jego błędem. Ale cała impreza jednak warta polecenia - fajna zabawa, sporo adrenaliny i nauki, ja nie żałuję że tam byłam :)
UsuńWłaśnie obejrzałam. Bardzo bym chciała wziąć udział w takich warsztatach, ale chyba nie podobał mi się ten pośpiech. Gotowanie na czas - trochę bez sensu.
OdpowiedzUsuńto gotowanie na czas, na dodatek dziwnie wymierzony w stosunku do różnych produktów, to najmniej się podobało wszystkim, ale takie były założenia programu i jakoś dawaliśmy radę :)
UsuńFajna sprawa, gratuluję serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJedno tylko, co mnie razi w przedsięwzięciu, to... Paweł Loroch :/
Nie trawię go absolutnie.
Poza tym ciekawe i pasjonujące doświadczenie :))
Pozdrawiam Cię gorąco.
Alda, Paweł bardzo zyskuje przy poznaniu - to bardzo miły i serdeczny facet :)
UsuńOglądałam i gratuluję udziału, Izo wypadłaś bardzo dobrze:) wydaje mi się tylko, że 45 min na danie mięsne to trochę mało, bo ani go zamarynować, ani dobrze obrobić. Sam program wypadł całkiem naturalnie i bardzo fajnie, trochę jak rywalizacja w parach, a nie warsztaty, ale i tak z pewnością to ciekawe doświadczenie :) Pozdrawiam Kinga
OdpowiedzUsuń45 min. szczególnie pod presją i na całego ptaka to faktycznie mało, ale dobrze wszystko sobie zapamiętałam właśnie z powodu tej porażki więc nic nie poszło na marne :) Trzeba pamiętać, że półgodzinny program jest streszczeniem prawie 12-stu godzin warsztatów w sobotę i chyba 3-4 w piątkowy wieczór więc ile tak na prawdę dało się pokazać?! Druga część programu za tydzień i też będzie zlepkiem urywków z jednego dnia czyli niedzieli :)
UsuńGratuluję!!! Też nie mam tego kanału, ale oczami wyobraźni umiem sobie wyobrazić, co tam się działo;) Gratulacje raz jeszcze, milo mi, że mam okazję znać tak zdolną Pyzę;)
OdpowiedzUsuńGratulacje :) ja nie mam tego kanału, ale na pewno program był super :)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Super :) Niestety byłam dziś w pracy i nie oglądałam. Brzmi to wszystko fantastycznie :) Sama zgłosiłam się teraz do słodkiej edycji. Nie zakładam, że przejdę do szczęśliwej 10, ale żałowałabym gdybym nie spróbowała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
Eve, Joasia, dzięki za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuńSweet Housewife, trzymam kciuki - sama chętnie pouczyłabym się od pani Bożeny, ale niestety, nic dwa razy się nie zdarza :D
Mnie najbardziej zainteresowały sery zagrodowe, mięso rzeczywiście ciężkie. Czy sery zagrodowe są bardzo słone i czy smakują lepiej/gorzej od tych, które kupujemy w sklepach?
OdpowiedzUsuńserami zagrodowymi byłam zachwycona - są o niebo lepsze od tych najczęściej spotykanych w sklepach. Dziwne też było to, że kozie nie capiły a to podobno zasługa tego, że kozy są trzymane w oddzielnych zagrodach a cały osobno i mleko nie przechodzi zapachem samców... ogólnie były pyszne :)
UsuńGratulację, jak się ucieszyłam że zobaczyłam cię w telewizji:) Wspaniale że tam byłaś! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrystyna
A ja obejrzę Cię dopiero dzisiaj, bo wczoraj byłam na wyjeździe:) ...ale już sobie zarezerwowałąm kuchnie + na dziś:)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać twojego, Anieli i Mateusza programu ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzana, ja i Aniela jesteśmy już skręcone a Mateusz właśnie na planie :) mam nadzieję, że moją część da się w ogóle oglądać....
UsuńPyzuś kiedy bedzie powtórka ? Bo ja nie wiedziałam że mam ten program nawet :( Dopiero córka mi dzisiaj powiedziała że mamy ten program buuu ;(
OdpowiedzUsuńEwa, 31 stycznia, wtorek, godz. 00:40;
OdpowiedzUsuń1 lutego, środa, godz. 13:20;
2 lutego, czwartek, godz. 01:45;
3 lutego, piątek, godz. 20:30
a 4 lutego o 15:00 część druga warsztatowych zmagań :)
Oki dziekuję już sobie zapisałam w telefonie.On na pewno mi przypomni dzwonkiem hihi :)
UsuńZapomniałam napisać że oglądałam.Bardzo mi sie podobało.Masz fajny taki ciepły głos :) Buziaki :*****
UsuńEwa, dzięki bardzo - ja się strasznie obawiałam jak to wyjdzie wszystko. A już za tydzień "moje pół godzinki" czyli będę gotować na ekranie sama - tego to się dopiero boję :D
Usuńoglądałam program :) podziwiam za odwagę ;)
OdpowiedzUsuń