Marchewki z marcepanu
Będąc dziecięciem nie lubiłam wcale zabaw plasteliną i lepienia figurek. Koń nawet nie przypominał konia, żadne inne zwierze czy człowieczek nie było do siebie podobne. Cóż, talentu plastycznego nie posiadam i już. Dlatego też omijam szeroko temat tortów z dodatkami z masy cukrowej czy innej. Nie umiem i nie mam cierpliwości się uczyć.
Ale przychodzi taki dzień w życiu każdej Pyzy, że trzeba jednak zrobić coś czego się nie umie. No bo torcik marchewkowy przygotowany z okazji urodzin Chrupka, uwielbiającego marchewkę aż prosił się o dekorację właśnie marchewkową. No i chciał nie chciał, musiał - zakupiłam masę marcepanową i do dzieła. Tak , wiem, mogłam zrobić ją sama, ale bez przesady - może poprawię się w przyszłości :D
Skorzystałam z przepisu i podpowiedzi jakie znalazłam TUTAJ
czas przygotowania : ok. 30 - 60 minut
składniki na 12 sztuk :
dodatkowo potrzebne są małe nożyczki, mały patyczek albo wykałaczka
sposób przygotowania : masę wyjęłam z opakowania i zagniotłam dodając ok. 50 g cukru pudru. Do 2/3 całości dodałam jakieś 2 kropelki żelu czerwonego i 3 - 4 żelu żółtego - zagniatałam dalej aż barwnik równomiernie zabarwił masę. Do reszty marcepanu dodałam 2 krople żelu zielonego i także zagniotłam.
Masę w kolorze marchewki podzieliłam na 12 części. Z każdej uformowałam malutką marcheweczkę. W środku grubszego końca patyczkiem zrobiłam wgłębienie a na powierzchni paski. Masę zieloną także podzieliłam na 12 części i każdą jeszcze na 2 - 3 mniejsze, nierówne. Każdą ugniotłam palcami na mocno wydłużony placuszek i z jednego końca nacięłam je nożyczkami. Końce nożyczek można odrobinę zwilżać zimną wodą żeby masa się do nich nie przyklejała. Zebrane w wiązkę 2 - 3 takie listki wkładałam z zagłębienia na końcach marcheweczek. Jeśli podczas formowania elementy będą kleiły się do dłoni to można je jeszcze oprószyć odrobiną cukru pudru. Po ostatecznych poprawkach resztki cukru można usunąć małym, miękkim, lekko zwilżonym pędzelkiem. Gotowe marchewki z nacią ułożyłam na powierzchni tortu.
Lepienie figurek z masy marcepanowej ma tę zaletę, że masa nie wysycha, nie twardnieje więc według mnie jest właśnie świetna dla początkujących. Ma też konkretny migdałowy smak - bo to nie sam cukier jak w przypadku masy cukrowej. Cóż, efekt mojej pracy nie jest powalający, ale jak na pierwszy raz chyba nie wyszło tragicznie i może nawet będę kiedyś jeszcze coś podobnego robić :)
Do zabarwienia masy marcepanowej wykorzystałam barwniki żelowe firmy Food Colours jakie dostałam od producenta do wypróbowania. Oferta firmy jest dość bogata i zróżnicowana, ja mogłam przetestować tylko kilka produktów. Jakiś czas temu oglądałam rzeczy nimi barwione na targach Sweet Expo, przyznam że byłam pod wrażeniem.
Do tej pory korzystałam kilka razy z barwników zagranicznych - te polskie są porównywalne jakościowo. Niektóre opakowania także mają bardzo podobne do wiltonowskich - takie nieduże, plastikowe, zakręcane słoiczki. Barwniki Food Colours dobrze się rozprowadzają w masie, łatwo je dozować, dają ładne odcienie kolorów, nie mają smaku ani zapachu, są wydajne w użyciu. Co ważne - masy zagniatałam gołymi dłońmi i po skończonej pracy nie było problemu z domyciem ich ani z wyczyszczeniem blatu, na którym podczas pracy powstały plamy - wszystko zeszło po przetarciu mokrą ściereczką. Niestety, nie mogę porównać cen bo polskich barwników w naszych sklepach po prostu nie spotkałam - produkuje się je chyba jednak bardziej dla przemysły cukierniczego a detal ponoć nawet nie chce zamawiać z góry zakładając, że nie będzie zbytu.
Ale przychodzi taki dzień w życiu każdej Pyzy, że trzeba jednak zrobić coś czego się nie umie. No bo torcik marchewkowy przygotowany z okazji urodzin Chrupka, uwielbiającego marchewkę aż prosił się o dekorację właśnie marchewkową. No i chciał nie chciał, musiał - zakupiłam masę marcepanową i do dzieła. Tak , wiem, mogłam zrobić ją sama, ale bez przesady - może poprawię się w przyszłości :D
Skorzystałam z przepisu i podpowiedzi jakie znalazłam TUTAJ
czas przygotowania : ok. 30 - 60 minut
składniki na 12 sztuk :
- 200 g masy marcepanowej domowej albo kupnej
- kilka łyżeczek cukru pudru
- 2 - 4 krople barwnika żółtego, czerwonego i zielonego
dodatkowo potrzebne są małe nożyczki, mały patyczek albo wykałaczka
sposób przygotowania : masę wyjęłam z opakowania i zagniotłam dodając ok. 50 g cukru pudru. Do 2/3 całości dodałam jakieś 2 kropelki żelu czerwonego i 3 - 4 żelu żółtego - zagniatałam dalej aż barwnik równomiernie zabarwił masę. Do reszty marcepanu dodałam 2 krople żelu zielonego i także zagniotłam.
Masę w kolorze marchewki podzieliłam na 12 części. Z każdej uformowałam malutką marcheweczkę. W środku grubszego końca patyczkiem zrobiłam wgłębienie a na powierzchni paski. Masę zieloną także podzieliłam na 12 części i każdą jeszcze na 2 - 3 mniejsze, nierówne. Każdą ugniotłam palcami na mocno wydłużony placuszek i z jednego końca nacięłam je nożyczkami. Końce nożyczek można odrobinę zwilżać zimną wodą żeby masa się do nich nie przyklejała. Zebrane w wiązkę 2 - 3 takie listki wkładałam z zagłębienia na końcach marcheweczek. Jeśli podczas formowania elementy będą kleiły się do dłoni to można je jeszcze oprószyć odrobiną cukru pudru. Po ostatecznych poprawkach resztki cukru można usunąć małym, miękkim, lekko zwilżonym pędzelkiem. Gotowe marchewki z nacią ułożyłam na powierzchni tortu.
Lepienie figurek z masy marcepanowej ma tę zaletę, że masa nie wysycha, nie twardnieje więc według mnie jest właśnie świetna dla początkujących. Ma też konkretny migdałowy smak - bo to nie sam cukier jak w przypadku masy cukrowej. Cóż, efekt mojej pracy nie jest powalający, ale jak na pierwszy raz chyba nie wyszło tragicznie i może nawet będę kiedyś jeszcze coś podobnego robić :)
Do zabarwienia masy marcepanowej wykorzystałam barwniki żelowe firmy Food Colours jakie dostałam od producenta do wypróbowania. Oferta firmy jest dość bogata i zróżnicowana, ja mogłam przetestować tylko kilka produktów. Jakiś czas temu oglądałam rzeczy nimi barwione na targach Sweet Expo, przyznam że byłam pod wrażeniem.
Do tej pory korzystałam kilka razy z barwników zagranicznych - te polskie są porównywalne jakościowo. Niektóre opakowania także mają bardzo podobne do wiltonowskich - takie nieduże, plastikowe, zakręcane słoiczki. Barwniki Food Colours dobrze się rozprowadzają w masie, łatwo je dozować, dają ładne odcienie kolorów, nie mają smaku ani zapachu, są wydajne w użyciu. Co ważne - masy zagniatałam gołymi dłońmi i po skończonej pracy nie było problemu z domyciem ich ani z wyczyszczeniem blatu, na którym podczas pracy powstały plamy - wszystko zeszło po przetarciu mokrą ściereczką. Niestety, nie mogę porównać cen bo polskich barwników w naszych sklepach po prostu nie spotkałam - produkuje się je chyba jednak bardziej dla przemysły cukierniczego a detal ponoć nawet nie chce zamawiać z góry zakładając, że nie będzie zbytu.
Żartujesz-prawda....efekt nie jest powalający...??? Uwierz mi...JEST ;)))
OdpowiedzUsuńwcale nie żartuję, ale bardzo źle nie jest :D
Usuńhihihi ale ślicznie!:D
OdpowiedzUsuńdzięki :)
Usuń