Wiatraczki na Pierwszym Pikniku Durszlaka
Jak wiecie całkiem niedawno dołączyłam do społeczności blogowej. Na razie czuję się tu jeszcze dość niepewnie, co chwilę uczę się czegoś nowego i wciąż poznaję nowych ludzi. Zapału mi nie brakuje, ale z umiejętnościami różnie bywa . . .
Chętnie korzystam z możliwości dowiedzenia się różności, jakie dają mi spotkania z innymi blogerami w realu np. przy okazji warsztatów albo takiej imprezy jak dzisiaj czyli Pierwszego Pikniku Durszlaka. Nie wiem kto pierwszy wpadł na ten pomysł żeby umówić się z innymi pasjonatami gotowania, ale należą mu się ogromne podziękowania :-)
Pogoda od rana starała się nas zniechęcić do spotkania, ale twardziele się nie przestraszyli i mieli rację, bo koło południa nad Warszawą zaświeciło piękne słońce, które towarzyszyło nam już do późnego popołudnia. Niestety, wiele osób deklarujących swoje przybycie zawiodło - przykre, że nie uprzedzili, ale niech teraz żałują, bo my bardzo miło spędziliśmy kilka godzin.
Gadaliśmy przeważnie o kulinariach, bo takie są przecież nasze wspólne zainteresowania. Były wymiany poglądów na temat dań, koleżanki i koledzy polecali restauracje, które warto odwiedzić, no i oczywiście rozmawialiśmy o tym co warto ulepszyć na Durszlaku. Propozycje były różne i nie będę tutaj zdradzać szczegółów - czas pokaże czy i które z nich zostaną wykorzystane.
Słoneczko przygrzewało, komarów nie było więc można było delektować się pięknym dniem, miłym towarzystwem i pysznym jedzeniem bo przecież takie spotkanie nie może odbyć się bez własnoręcznie przygotowanych specjałów. A było co pojeść: była pyszna sałatka singapurska z tofu, tarta lotaryńska na francuskim cieście, ciasto czekoladowe, 2 rodzaje muffinek czekoladowych z serem, tarta orzechowa z morelami, pyszne grzanki z caponatą i moje skromne wiatraczki :-)
Wszystko było bardzo pyszne i z niecierpliwością będę czekać na przepisy tych smakołyków żeby je wypróbować. Napoje oraz potrzebne drobiazgi piknikowe zapewnił Durszlak. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i my też musieliśmy się rozstać, obiecując sobie jednak, że to pierwszy, ale na pewno nie ostatni taki piknik! Następnym razem weźmiemy jeszcze ze sobą piłkę i badmintona żeby na bieżąco spalać spożyte kalorie :-)
Wiatraczki
czas przygotowania: 60 minut
składniki:
Twarożek wymieszałam z mlekiem, olejem, cukrem, esencją waniliową, solą i skórką cytrynową. Mąkę przesiałam z proszkiem d/piecz., dodałam do masy i szybko zagniotłam - ciasto ma mieć konsystencję miękkiej plasteliny. Ciasto podzieliłam na 3 części, rozwałkowywałam na ok. 3 mm, podsypując mąką, wycinałam koła dużą filiżanką i kwadraty, ok. 6 - 12 cm - wielkość zależy od tego jakich owoców użyjemy, bo połówki małe moreli, które miałam dzisiaj a brzoskwinie z puszki to jednak duża różnica.
Kwadraty nacięłam ukośnie w rogach a koła na obwodzie, pięcio- albo sześciokrotnie w odstępach, rogi zawinęłam do środka i docisnęłam - na zdjęciach widać to dość dokładnie. Na środku każdego wiatraczka ułożyłam połówkę moreli/brzoskwini, miejsce po pestce wypełniając żurawiną albo rodzynkami. Ułożyłam ciastka dość luźno na blasze posmarowałam cały wierzch żółtkiem roztrzepanym ze śmietanką. Piekłam ok. 10 - 15 min. w 180 st. C. Wierzch można polukrować albo posypać cukrem pudrem tak jak ja to zrobiłam. Z podanej ilości składników wychodzi mi 12 sztuk wiatraczków dużych z brzoskwiniami albo 16 - 20 mniejszych z małymi morelami.
Jeśli używamy owoców świeżych to trzeba je sparzyć i obrać ze skórki a brzoskwinie czy nektarynki dodatkowo obgotować przez chwilę w syropie z wody i cukru (pół na pół) bo inaczej puszczą za dużo soku na ciasto. Owoce świeże nie mogą też być zbyt dojrzałe i miękkie - lepiej wybrać takie twardsze. W połówki brzoskwiń, w miejsce po pestce można też włożyć zamiast żurawiny np. połówki orzechów włoskich.
Przepis pochodzi z wydanej wiele lat temu książeczki Kolekcja Dobrej Kuchni
Chętnie korzystam z możliwości dowiedzenia się różności, jakie dają mi spotkania z innymi blogerami w realu np. przy okazji warsztatów albo takiej imprezy jak dzisiaj czyli Pierwszego Pikniku Durszlaka. Nie wiem kto pierwszy wpadł na ten pomysł żeby umówić się z innymi pasjonatami gotowania, ale należą mu się ogromne podziękowania :-)
Pogoda od rana starała się nas zniechęcić do spotkania, ale twardziele się nie przestraszyli i mieli rację, bo koło południa nad Warszawą zaświeciło piękne słońce, które towarzyszyło nam już do późnego popołudnia. Niestety, wiele osób deklarujących swoje przybycie zawiodło - przykre, że nie uprzedzili, ale niech teraz żałują, bo my bardzo miło spędziliśmy kilka godzin.
Gadaliśmy przeważnie o kulinariach, bo takie są przecież nasze wspólne zainteresowania. Były wymiany poglądów na temat dań, koleżanki i koledzy polecali restauracje, które warto odwiedzić, no i oczywiście rozmawialiśmy o tym co warto ulepszyć na Durszlaku. Propozycje były różne i nie będę tutaj zdradzać szczegółów - czas pokaże czy i które z nich zostaną wykorzystane.
Słoneczko przygrzewało, komarów nie było więc można było delektować się pięknym dniem, miłym towarzystwem i pysznym jedzeniem bo przecież takie spotkanie nie może odbyć się bez własnoręcznie przygotowanych specjałów. A było co pojeść: była pyszna sałatka singapurska z tofu, tarta lotaryńska na francuskim cieście, ciasto czekoladowe, 2 rodzaje muffinek czekoladowych z serem, tarta orzechowa z morelami, pyszne grzanki z caponatą i moje skromne wiatraczki :-)
Wszystko było bardzo pyszne i z niecierpliwością będę czekać na przepisy tych smakołyków żeby je wypróbować. Napoje oraz potrzebne drobiazgi piknikowe zapewnił Durszlak. Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy i my też musieliśmy się rozstać, obiecując sobie jednak, że to pierwszy, ale na pewno nie ostatni taki piknik! Następnym razem weźmiemy jeszcze ze sobą piłkę i badmintona żeby na bieżąco spalać spożyte kalorie :-)
Wiatraczki
czas przygotowania: 60 minut
składniki:
- 2 czubate szkl. mąki pszennej luksusowej (szkl. poj. 250 ml)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 4 łyżki zwykłego cukru
- 3 szczypty soli
- 200 g białego, zmielonego sera albo gładkiego twarożku naturalnego - ja użyłam sera półtłustego
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- skórka otarta z jednej małej cytryny
- 1/3 szkl. mleka
- 1/3 szkl. oleju roślinnego
- owoce - świeże, małe morele albo brzoskwinie z puszki
- trochę suszonej żurawiny albo rodzynek
- do posmarowania: 1 jajko + 2 łyżeczki mleka albo śmietanki
- do oprószenia ciastek: cukier puder
- trochę mąki do podsypywania przy wałkowaniu
Twarożek wymieszałam z mlekiem, olejem, cukrem, esencją waniliową, solą i skórką cytrynową. Mąkę przesiałam z proszkiem d/piecz., dodałam do masy i szybko zagniotłam - ciasto ma mieć konsystencję miękkiej plasteliny. Ciasto podzieliłam na 3 części, rozwałkowywałam na ok. 3 mm, podsypując mąką, wycinałam koła dużą filiżanką i kwadraty, ok. 6 - 12 cm - wielkość zależy od tego jakich owoców użyjemy, bo połówki małe moreli, które miałam dzisiaj a brzoskwinie z puszki to jednak duża różnica.
Kwadraty nacięłam ukośnie w rogach a koła na obwodzie, pięcio- albo sześciokrotnie w odstępach, rogi zawinęłam do środka i docisnęłam - na zdjęciach widać to dość dokładnie. Na środku każdego wiatraczka ułożyłam połówkę moreli/brzoskwini, miejsce po pestce wypełniając żurawiną albo rodzynkami. Ułożyłam ciastka dość luźno na blasze posmarowałam cały wierzch żółtkiem roztrzepanym ze śmietanką. Piekłam ok. 10 - 15 min. w 180 st. C. Wierzch można polukrować albo posypać cukrem pudrem tak jak ja to zrobiłam. Z podanej ilości składników wychodzi mi 12 sztuk wiatraczków dużych z brzoskwiniami albo 16 - 20 mniejszych z małymi morelami.
Jeśli używamy owoców świeżych to trzeba je sparzyć i obrać ze skórki a brzoskwinie czy nektarynki dodatkowo obgotować przez chwilę w syropie z wody i cukru (pół na pół) bo inaczej puszczą za dużo soku na ciasto. Owoce świeże nie mogą też być zbyt dojrzałe i miękkie - lepiej wybrać takie twardsze. W połówki brzoskwiń, w miejsce po pestce można też włożyć zamiast żurawiny np. połówki orzechów włoskich.
Przepis pochodzi z wydanej wiele lat temu książeczki Kolekcja Dobrej Kuchni
Wiatraczki nie są skromne tylko bardzo słoneczne akurat na piknic. Bardzo się cieszę, że pogoda nie sprawiła Wam zawodu i było nie tylko sympatycznie i smacznie ale rowniez sucho i pogodnie, pozdrawiam:)) P.S. kupiłam dzisiaj piękne kurki.
OdpowiedzUsuńwww.restauracjadomowa.blox.pl
Pyzo, Twoje wiatraczki są urocze. Pięknie się prezentowały w koszyku na zielonej trawce.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe towarzystwo. Cieszę się, że Cię poznałam i mam nadzieję, że spotkamy się na kolejnym pikniku durszlakowym.
Zgrabnie oddałaś w swojej relacji atmosferę spotkania. Pozdrawiam!
Cóż, pozdrowienia z Krakowa:) U nas nie lało;)
OdpowiedzUsuńRestauracja Domowa, czekam w takim razie niecierpliwie co pysznego przygotujesz :-)
OdpowiedzUsuńhania-kasia, dzięki za miłe słowa i pozdrawiam Cię serdecznie!
pincake, u nas lało rano i pod wieczór znów burza, ale na piknik pogoda była specjalnie rezerwowana :D
Weszłam na tego bloga z miksera, jestem zachwycona. Na pewno będę tu częściej zaglądać
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://swiat-kuchni.blogspot.com
Ale świetne wiatraczki! Uwielbiam takie ciekawe pomysły :)
OdpowiedzUsuńAgnieszko, witaj! bardzo miło mi, że zajrzałaś i zapraszam kiedy tylko będziesz miała czas i ochotę :-)
OdpowiedzUsuńKuchareczka, też lubię - robi się je całkiem szybko a efekt bardzo radosny :-)
Pyzo, zazdroszczę Ci tych spotkań kulinarnych... :( Bardzo chciałabym Cię poznać, mieszkam tak daleko... A wiatraczki śliczne, na pewno zrobię, udały Ci się wspaniale fotki z instrukcją wykonania wiatraczków z ciasta. :) Piękne.
OdpowiedzUsuńKasiu, ja też bardzo żałuję, że jesteśmy tak rozrzuceni po kraju i świecie bo marzy mi się poznanie wielu osób - i tak dziwnie się składa, że przeważnie akurat tych co mieszkają gdzieś daleko :-( ale niezbadane są wyroki więc może gdzieś, kiedyś.....
OdpowiedzUsuń