Crème brûlée (krem brule) - klasycznie

Nazwa tego kremu znaczy tyle co przypalony czyli crème brûlée to przypalony krem. Jadłam go wiele razy gdzieś w restauracjach albo u znajomych, ale sama zrobiłam dopiero teraz bo dorobiłam się wreszcie palnika do przypalania cukru a także ślicznych ceramicznych miseczek - w sam raz do tego deseru. Można zapiec krem pod grillem w piekarniku, ale mój dość niestabilnie grzeje więc nie próbowałam nawet tego sposobu. Ten krem to klasyka deserów a jednocześnie coś banalnie prostego i pysznego.

Niektóre przepisy mówią o użyciu samych żółtek jednak ja za radą znajomego kucharza dodałam także całe jajka. Można wzbogacać jego smak czy kolor dodając czekoladę, kawę albo jakieś inne dodatki - mnie jednak najbardziej smakuje właśnie taki klasyczny. Uwielbiam przebijać się łyżeczką przez karmelową skorupkę a potem smakować waniliowe, kremowe wnętrze.

Swoją wersję kremu obiecały dzisiaj pokazać także Ola i Kasia - ciekawa jestem bardzo czym mnie zaskoczą :) 



składniki na 6 porcji:
  • 500 ml śmietanki kremówki 30 %
  • 1/2 strąka wanilii
  • 50 g cukru zwykłego
  • 3 całe jajka - niezbyt duże
  • 3 żółtka j.w.
  • kilka łyżeczek cukru trzcinowego demerara

sposób przygotowania: śmietankę przelałam do rondelka, dodałam cukier i ziarenka zeskrobane z wnętrza wanilii - podgrzałam aż cukier się rozpuścił. Jajka zmieszałam z żółtkami, zrobiłam do rózgą dość dokładnie, ale nie ubijałam żeby nie napowietrzać masy. Mieszając wlewałam pomału przestudzoną śmietankę. Przelałam masę do naczynia z dzióbkiem przecedzając ją przez sitko - zatrzymają się na nim ew. włókienka z wanilii. Dzbanuszkiem nalałam masę do naczynek - nie do samego brzegu. Naczynka ustawiłam na blaszce, do której wlałam gorącą wodę, tak na jakieś 2-3 cm.

Całość ostrożnie przestawiłam do piekarnika i piekłam 50 min. w temp. 100 st. C - czas zależy od tego w jak głębokie i duże naczynia wlejecie krem - po 30-stu minutach radzę sprawdzić czy już się ściął. Zapieczony wyjęłam i zupełnie wystudziłam - można zostawić go na noc w lodówce, ale przykryty np. folią aluminiową żeby nie wierzch nie wysechł.

Do każdego naczynka na wierzch kremu nasypałam warstewkę cukru trzcinowego i przypaliłam go palnikiem żeby uzyskać tę charakterystyczną chrupiącą skorupkę. Mnie najlepiej smakuje właśnie mocno schłodzony z mocno skarmelizowanym wierzchem. Nie należy tylko zostawiać deseru z zapieczonym już wierzchem na dłużej (np. na noc) w lodówce bo cukier chłonie wilgoć i karmel się rozpuści - będziemy mieli wtedy słodki, karmelowy sos zamiast skorupki.

28 komentarzy:

  1. pycha! że tęz tyle zwlekałyśmy żeby go zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ola, ale za to teraz czas na eksperymenty i różne wersje :) Wielu rzeczy - dań - jeszcze nie robiłam....

      Usuń
  2. To ja poprosze taka jhedna miseczke kremu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. miseczki cudowne:-) myślę, sobie, że stołując się u Ciebie w krótkim czasie nie zmieściłabym się w drzwiach, tak wspaniale gotujesz! A z drugiej strony - szkoda... Taki pyszny krem, mniam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, w takim razie nie dostaniesz całej miseczki - tylko 1 łyżeczkę, do spróbowania :)

      Usuń
  4. Wygląda książkowo, więc czuję, że musiał być pyszny! Ja nie zrobię przez brak palnika.. ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a może spróbuj właśnie zapiec w piekarniku? ja nie próbowałam, ale niektórzy właśnie tak robią :)

      Usuń
  5. dobra:) ja zabieram jedna porcję !

    OdpowiedzUsuń
  6. Wygląda przepysznie!! Bardzo lubię i też jeszcze nie robiłam. Ale mi apetytu narobiłyście od rana!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawa wersja z całymi jajkami - chętnie wypróbuję. Ja też najbardziej lubię moment przebicia się przez cukrową skorupkę do miękkiego, delikatnego wnętrza.
    Mam tylko jedną uwagę - crème brûlée, czyli dwa "e", nie dwa "l" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fuchsia, bardzo Ci dziękuję za zwrócenie uwagi - zaraz poprawiam i wbijam sobie w łeb wersję poprawną :)

      Usuń
  8. Piękne miseczki, rzeczywiście! ;) Moje zaraz też będą, mam nadzieją, że Was zaskoczę troszkę! ;) Krem idealny! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pychotka, bardzo apetycznie się prezentuje.

    OdpowiedzUsuń
  10. wow - i jaki profesjonalny sprzet:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedna miseczka dla mnie została...wyglada wybornie:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki Izus za weryfikację obrazkową....buziaki:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pozmieniali te obrazki, że sama u innych osób mam problemy i u siebie to zmieniłam, teraz mam moderację bo spam niestety się zdarza...

      Usuń
  13. Oj pani pyzo spotykam się z przepisami pani już na nie w jednym miejscu.. :) właśnie szukam przepisu na pasztet bez pieczenia na fb-kamis życie ze smakiem i znalazłam te słodkość nieco wyżej;)

    OdpowiedzUsuń
  14. kolorowe foremki z Duki rządzą! pyszny jest ten krem ^.^

    OdpowiedzUsuń
  15. a ja jeszcze nie robiłam tego deserku:) koniecznie muszę to nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja kiedyś robiłam, ale właśnie bez palnika, a zapiekałam w piekarniku. Robiłam tylko raz i właściwie nie pamiętam już, czy mój przepis był z samymi żółtkami, muszę odgrzebać. Twój deser wygląda znakomicie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zawsze bałam się tego deseru, ale nigdy nie miałam okazji go spróbować...fajnie wytłumaczone, czyli zrobię na niedzielny deser :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zrobiłam ale nie wyszło , jednak pojechałam w góry miałam szczęście że mogłam spróbować tego deseru ppppppppppppppppppppppppyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyychhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa



    Pozdro :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie rozumiem co mogło nie wyjść bo to bardzo prosty deser

      Usuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger