Pyza na tropie złotej polskiej jesieni
Pogoda u nas ostatnio świetna - taka prawdziwa złota, polska jesień. Jest słonecznie i aż mnie skręcało z chęci wyskoczenia do lasu. Postanowiłam odwiedzić stare kąty czyli las na obrzeżach miasta, który znam od dziecka. Nie spodziewałam się zbierania grzybów bo ostatnio, tak jak przez całe lato, padało bardzo mało, ale marzył mi się dłuuugi spacer po szeleszczących liściach. Las mnie nie zawiódł i czekały na mnie piękne niespodzianki.
Mam nadzieję, że to nie było ostatnie grzybobranie w tym roku, ale zobaczymy...
Uwaga - dużo zdjęć!
W przedostatni dzień października wybrałam się odwiedzić rodzinne groby a stamtąd miałam już tylko kilka kroków w las. Powiem Wam, że uwielbiam jesienny las. Złoty, kolorowy, dość przejrzysty i przede wszystkim pusty bo mało komu chciało się spacerować po nim tego dnia.
Zaraz po wejściu między drzewa natknęłam się na pierwszego w tym roku podgrzybka brunatnego - na Podlasiu nie znalazłam we wrześniu ani jednego a tu proszę, jest! Więcej żaden się nie pokazał więc ten jedynak tym bardziej mnie cieszy.
Później zebrałam jeszcze kilka czubajek gwiaździstych. To bardzo bliskie, leśne kuzynki czubajek kań, ale są mniejsze i nie tak mięsiste jak ich większe i bardziej popularne siostry. Smakowo jednak są prawie tak samo dobre jak kanie więc zabrałam je ze sobą do domu.
Poza kilkoma czubajkami i samotnym podgrzybkiem więcej jadalniaków nie pozyskałam, ale też nie wróciłam z pustymi rękami więc spacer był bardzo udany. Szczególnie, że spotkałam kilka fotogenicznych grzybów nie nadających się do gara bo czyż niebieskie pierścieniaki nie sa cudowne? Doleśniłam się mocno i napasłam też oczy cudownymi, jesiennymi kolorami.
Następne dni mają być równie pogodne więc koniecznie to wykorzystajcie i wybierzcie się do najbliższego lasu albo chociaż parku! Cieszmy się piękną jesienią i słońcem!
Mam nadzieję, że to nie było ostatnie grzybobranie w tym roku, ale zobaczymy...
Uwaga - dużo zdjęć!
W przedostatni dzień października wybrałam się odwiedzić rodzinne groby a stamtąd miałam już tylko kilka kroków w las. Powiem Wam, że uwielbiam jesienny las. Złoty, kolorowy, dość przejrzysty i przede wszystkim pusty bo mało komu chciało się spacerować po nim tego dnia.
Zaraz po wejściu między drzewa natknęłam się na pierwszego w tym roku podgrzybka brunatnego - na Podlasiu nie znalazłam we wrześniu ani jednego a tu proszę, jest! Więcej żaden się nie pokazał więc ten jedynak tym bardziej mnie cieszy.
Później zebrałam jeszcze kilka czubajek gwiaździstych. To bardzo bliskie, leśne kuzynki czubajek kań, ale są mniejsze i nie tak mięsiste jak ich większe i bardziej popularne siostry. Smakowo jednak są prawie tak samo dobre jak kanie więc zabrałam je ze sobą do domu.
Poza kilkoma czubajkami i samotnym podgrzybkiem więcej jadalniaków nie pozyskałam, ale też nie wróciłam z pustymi rękami więc spacer był bardzo udany. Szczególnie, że spotkałam kilka fotogenicznych grzybów nie nadających się do gara bo czyż niebieskie pierścieniaki nie sa cudowne? Doleśniłam się mocno i napasłam też oczy cudownymi, jesiennymi kolorami.
Następne dni mają być równie pogodne więc koniecznie to wykorzystajcie i wybierzcie się do najbliższego lasu albo chociaż parku! Cieszmy się piękną jesienią i słońcem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.