Botwinka z rzodkiewkami kiszona/fermentowana w maślance
Botwina i inne, młode warzywa kiszone/fermentowane w maślance to hit tego lata. Wystarczy warzywa zalać naturalną maślanką, dodać trochę przypraw i zostawić w temperaturze pokojowej żeby zadziałała magia.
Bo kiszenie jest magiczne. Proces fermentacji powoduje, że warzywa "psują się", a przecież powstają z tego pyszne rzeczy. Wielu ludzi na świecie dziwi się nam, że lubimy takie "zepsute" ogórki. A ja nie wyobrażam sobie życia i swojego menu bez kiszonej kapusty i tych ogórków.
Co można kisić/fermentować w maślance?
Do ukiszenia/fermentowania wybierajcie młode warzywa i liście. Niech będą delikatne, jędrne, soczyste i zupełnie zdrowe. Liście nie mogą być przerośnięte ani zażółcone bo wtedy stają się łykowate. I wiedzcie, że ukisić w ten sposób można bardzo dużo rzeczy. Do kiszenia nadaje się zwykła sałata, sałata lodową, jarmuż, liście buraczków, rzodkiewki, ogórki i cukinia w plasterkach, i co tylko przyjdzie Wam do głowy. Próbujcie, kombinujcie bo warto.
Przypominam tylko jeszcze o jednym - trzeba czytać etykiety i do takiego kiszenia wybrać maślankę naturalną bez żadnych dziwnych dodatków np. bez mleka w proszku. Zapewniam, że są takie na rynku, dostępne w wielu sklepach. Do takiej fermentacji można też użyć zwykłego kefiru, też takiego dobrej jakości i bez zbędnych ulepszaczy. Nadaje się także naturalne mleko zsiadłe i serwatka.
Botwina i rzodkiewki kiszone razem w maślance
czas przygotowania: 10 minut + kilka dni/kilka tygodni/kilka miesięcy kiszenia
składniki na 1 słoik poj. 1,7l:
Jak kisić botwinę w maślance?
Słoik oraz zakrętkę dobrze umyłam i wyparzyłam.
Wszystkie warzywa, szczególnie buraczki/botwinę i rzodkiewki, musiałam dokładnie umyć i oczyścić z ziemi. Buraków nie obierałam. Usunęłam wszystkie uszkodzone i choćby lekko zażółcone listki. Małe buraczki i rzodkiewki pokroiłam w ćwiartki, część nawet w drobniejsze cząstki. Łodyżki liści buraczków i cebulkę ze szczypiorem pokroiłam na nieduże kawałki. Większe buraczane liście pokroiłam w paski, małe zostawiłam w całości. Koperek posiekałam. Tak naprawdę to od Was zależy w jakich kawałkach będą warzywa - bardziej rozdrobnione ukiszą się szybciej, ale większe kawałki dają większe pole do popisu przy podawaniu.
Czosnek obrałam, posiekałam bardzo drobno. Dodałam do maślanki razem z solą i dobrze wymieszałam. Jeśli nie chce Wam się siekać czosnku to po prostu zblendujcie go z maślanką i solą. Rozdrobnione warzywa układałam w słoju warstwami, aż do wyczerpania składników. Na koniec wlałam doprawioną maślankę, której powinno być tyle żeby przykryła składniki.
Fermentacja, szczególnie w letnie, gorące dni, to proces dość gwałtowny. Pamiętajcie więc żeby nie zapełnić słoja po brzeg. Zostawcie dobrych kilka cm wolnego miejsca bo podczas kiszenia wytworzone gazy uniosą zawartość słoja do góry i wszystko może wykipieć.
Słoik zakręciłam i odstawiłam w kąt kuchni. Trzeba naczynie obserwować. Już następnego dnia biała maślanka będzie zmieniać kolor na różowy, z każdym dniem na coraz bardziej intensywny. Może się też rozwarstwiać i to jest zjawisko naturalne. Co jakiś czas, w pierwszych dniach kiszenia, można lekko odkręcić wieczko żeby uwolnić gazy.
Kiszenie młodych warzyw i liści trwa różnie, od kilku dni do nawet kilku miesięcy. Moje buraczki po tygodniu są dopiero lekko ukiszone, ale już można je podjadac i myślę, że z czasem nabiorą intensywniejszego smaku.
Jak jeść botwinę kiszoną w maślance?
Takie młode warzywa i liście fermentowane w maślance można jeść jako jarzynkę, dodatek do dań obiadowych. Można je posiekać i podawać jako chłodnik, razem z bardzo intensywną zalewą, w której jest mnóstwo smaku i soku z warzyw. Można część zmiksować na koktajl.
Bo kiszenie jest magiczne. Proces fermentacji powoduje, że warzywa "psują się", a przecież powstają z tego pyszne rzeczy. Wielu ludzi na świecie dziwi się nam, że lubimy takie "zepsute" ogórki. A ja nie wyobrażam sobie życia i swojego menu bez kiszonej kapusty i tych ogórków.
Co można kisić/fermentować w maślance?
Do ukiszenia/fermentowania wybierajcie młode warzywa i liście. Niech będą delikatne, jędrne, soczyste i zupełnie zdrowe. Liście nie mogą być przerośnięte ani zażółcone bo wtedy stają się łykowate. I wiedzcie, że ukisić w ten sposób można bardzo dużo rzeczy. Do kiszenia nadaje się zwykła sałata, sałata lodową, jarmuż, liście buraczków, rzodkiewki, ogórki i cukinia w plasterkach, i co tylko przyjdzie Wam do głowy. Próbujcie, kombinujcie bo warto.
Przypominam tylko jeszcze o jednym - trzeba czytać etykiety i do takiego kiszenia wybrać maślankę naturalną bez żadnych dziwnych dodatków np. bez mleka w proszku. Zapewniam, że są takie na rynku, dostępne w wielu sklepach. Do takiej fermentacji można też użyć zwykłego kefiru, też takiego dobrej jakości i bez zbędnych ulepszaczy. Nadaje się także naturalne mleko zsiadłe i serwatka.
Botwina i rzodkiewki kiszone razem w maślance
czas przygotowania: 10 minut + kilka dni/kilka tygodni/kilka miesięcy kiszenia
składniki na 1 słoik poj. 1,7l:
- 1 pęczek botwiny albo malutkich buraczków z liśćmi
- 1 pęczek rzodkiewek
- 1/2 pęczka koperku
- 3-4 małe cebulki ze szczypiorem
- 2-4 ząbki czosnku
- 3-3,5 szkl. maślanki naturalnej
- 1/2-3/4 łyżki soli
Jak kisić botwinę w maślance?
Słoik oraz zakrętkę dobrze umyłam i wyparzyłam.
Wszystkie warzywa, szczególnie buraczki/botwinę i rzodkiewki, musiałam dokładnie umyć i oczyścić z ziemi. Buraków nie obierałam. Usunęłam wszystkie uszkodzone i choćby lekko zażółcone listki. Małe buraczki i rzodkiewki pokroiłam w ćwiartki, część nawet w drobniejsze cząstki. Łodyżki liści buraczków i cebulkę ze szczypiorem pokroiłam na nieduże kawałki. Większe buraczane liście pokroiłam w paski, małe zostawiłam w całości. Koperek posiekałam. Tak naprawdę to od Was zależy w jakich kawałkach będą warzywa - bardziej rozdrobnione ukiszą się szybciej, ale większe kawałki dają większe pole do popisu przy podawaniu.
Czosnek obrałam, posiekałam bardzo drobno. Dodałam do maślanki razem z solą i dobrze wymieszałam. Jeśli nie chce Wam się siekać czosnku to po prostu zblendujcie go z maślanką i solą. Rozdrobnione warzywa układałam w słoju warstwami, aż do wyczerpania składników. Na koniec wlałam doprawioną maślankę, której powinno być tyle żeby przykryła składniki.
Fermentacja, szczególnie w letnie, gorące dni, to proces dość gwałtowny. Pamiętajcie więc żeby nie zapełnić słoja po brzeg. Zostawcie dobrych kilka cm wolnego miejsca bo podczas kiszenia wytworzone gazy uniosą zawartość słoja do góry i wszystko może wykipieć.
Słoik zakręciłam i odstawiłam w kąt kuchni. Trzeba naczynie obserwować. Już następnego dnia biała maślanka będzie zmieniać kolor na różowy, z każdym dniem na coraz bardziej intensywny. Może się też rozwarstwiać i to jest zjawisko naturalne. Co jakiś czas, w pierwszych dniach kiszenia, można lekko odkręcić wieczko żeby uwolnić gazy.
Kiszenie młodych warzyw i liści trwa różnie, od kilku dni do nawet kilku miesięcy. Moje buraczki po tygodniu są dopiero lekko ukiszone, ale już można je podjadac i myślę, że z czasem nabiorą intensywniejszego smaku.
Jak jeść botwinę kiszoną w maślance?
Takie młode warzywa i liście fermentowane w maślance można jeść jako jarzynkę, dodatek do dań obiadowych. Można je posiekać i podawać jako chłodnik, razem z bardzo intensywną zalewą, w której jest mnóstwo smaku i soku z warzyw. Można część zmiksować na koktajl.
Pomysłowo i pysznie -:)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł. nigdy nie słyszałam o kiszeniu w maślance i bardzo chętnie spróbuję. Zwłaszcza z botwiną, którą uwielbiam!
OdpowiedzUsuńtylko kiś w taki sposób młode liście i warzywa, starsze bywają łykowate
Usuńczy jesli dodam pokrojonego w kostke, ale jednak jesiennego buraka, bedzie to mialo negatywny wpływ na calośc ? Nie mam cierpliwości czekać do wiosny na botwine ;)
Usuńmożna dodać zwykłego buraka, ale pokroiłabym go drobno albo starła na tarce jarzynowej
UsuńPotwierdzam - starsze warzywa są łykowate. Po raz pierwszy kisiłam buraczki w kefirze (żywym, takim z grzybka tybetańskiego) jesienią. I chociaż buraczki i liście były świeże i na pozór młode - buraczki, a zwłaszcza łodygi są łykowate. Dodam, że od jesieni do dnia dzisiejszego przetrwały w znakomitej kondycji ( w dość chłodnej spiżarni), więc pewnie w końcu je podgotuję, żeby nie zmarnować ekologicznego surowca. Oczywiście zamierzam ugotować tylko buraczki i łodygi, liście i aromatyczny kefir nie potrzebują takiego potraktowania :)
OdpowiedzUsuńIzo, dziękuję za rzodkiewkową inspirację - to świetny pomysł!