Kołpaki marynowane po podlasku
Marynowanie grzybków to żadna filozofia. Byle tylko rosło ich dużo i było co marynować!
Do marynowania nadają się chyba wszystkie gatunki grzybów jadalnych, ale nie wszystkie są równie smaczne. Płachetki kołpakowate sprawdzają się świetnie i wiele osób ceni je nawet bardziej od borowików. Do słoików przeznaczamy grzyby małe, takie na jeden kęs. Będą najbardziej jędrne i będą się ładnie prezentować jako dodatek do pieczonych mięs czy wędlin.
Kołpaki go grzyby blaszkowe i miejscami dość pospolite. Można je nie tylko marynować, ale też dusić, gotować i smażyć. Zupa z płachetkami jest bardzo smaczna. Jednak kołpaki można pomylić z niektórymi niejadalnymi zasłonakami więc trzeba być pewnym co się zbiera. Najlepiej, przynajmniej pierwszy raz, zbierać je pod okiem kogoś kto je dobrze zna i potwierdzi, że zbieramy właśnie te grzyby.
Kołpaki to nazwa regionalna, podlaska, a fachowo ten gatunek nazywa się płachetka kołpakowana. W innych rejonach Polski mówią też na te grzyby niemki albo turki, i czasami trudno się grzybiarzom dogadać o jaki grzyb konkretnie chodzi. Ale najważniejsze, jeśli grzyby są i można ich nazbierać, a w tym roku na Podlasiu płachetek jest mnóstwo. Po grzybobraniu, w domu, warto jeszcze raz dokładnie przejrzeć grzyby czy na pewno nie mają lokatorów i można brać się za marynowanie.
Zobacz jak jeszcze wykorzystać płachetki
Z dodatkiem czosnku do marynaty spotkałam się wiele lat temu na Podlasiu. Przyznam, że była to dla mnie nowość. Jednak kiedy spróbowałam grzybków marynowanych w taki sposób bardzo mi zasmakowały. Dodatek tymianku z podlaskiego, przydomowego ogródka to już mój pomysł bo tymianek kocham i według mnie pasuje tutaj doskonale.
Płachetki w podlaskiej marynacie
czas przygotowania: 30 minut
składniki:
Jak zrobić kołpaki po podlasku?
Słoiki do grzybów i zakrętki dokładnie umyłam i wyparzyłam. Czosnek obrałam ze skórki, pokroiłam w cienkie plasterki. Tymianek z ogródka opłukałam. Do każdego słoiczka włożyłam po kilka plasterków czosnku i 2 gałązki tymianku.
Płachetki z przeznaczeniem do marynaty zbierałam malutkie, takie jeszcze nie rozwinięte. Przycięłam trzony dość krótko dokładnie sprawdzając czy nie są zaczerwione bo ten gatunek bardzo często ma bogate życie wewnętrzne.
ZALEWA - wodę i ocet wlałam do garnka, zagotowałam. Dosypałam sól, cukier i wszystkie przyprawy. Gotowałam 15-20 minut żeby przyprawy oddały swój smak marynacie. Przecedziłam, bo nie lubię jak mi twarde przyprawy włażą między blaszki grzybów - mało przyjemne jest zgryzienie grzyba z ziarenkiem pieprzu.
Kołpaki umyłam dokładnie z resztek ściółki. Wrzuciłam do wrzącej wody i gotowałam 2-3 minuty po czym odcedziłam. Jeszcze gorące grzyby nałożyłam do przygotowanych wcześniej słoików, do 3/4 wysokości. Zalałam wrzącą marynatą, zakręciłam mocno i odstawiłam do ostudzenia stawiając słoiki do góry dnem. Jeśli zarówno grzyby jak i marynata są gorące to już nie pasteryzuję. Grzybki powinny postać przynajmniej 2 tygodnie przed konsumpcją żeby dobrze się zamarynowały i przeszły wszystkimi smakami.
Nie podaję konkretnej ilości grzybów, bo nie ważę ich przed przerobieniem. Marynaty też gotuję zawsze więcej niż jedną porcję i trzymam w butelkach, a potem po prostu podgrzewam i wykorzystuję ile mi potrzeba.
Do marynowania nadają się chyba wszystkie gatunki grzybów jadalnych, ale nie wszystkie są równie smaczne. Płachetki kołpakowate sprawdzają się świetnie i wiele osób ceni je nawet bardziej od borowików. Do słoików przeznaczamy grzyby małe, takie na jeden kęs. Będą najbardziej jędrne i będą się ładnie prezentować jako dodatek do pieczonych mięs czy wędlin.
Kołpaki go grzyby blaszkowe i miejscami dość pospolite. Można je nie tylko marynować, ale też dusić, gotować i smażyć. Zupa z płachetkami jest bardzo smaczna. Jednak kołpaki można pomylić z niektórymi niejadalnymi zasłonakami więc trzeba być pewnym co się zbiera. Najlepiej, przynajmniej pierwszy raz, zbierać je pod okiem kogoś kto je dobrze zna i potwierdzi, że zbieramy właśnie te grzyby.
Kołpaki to nazwa regionalna, podlaska, a fachowo ten gatunek nazywa się płachetka kołpakowana. W innych rejonach Polski mówią też na te grzyby niemki albo turki, i czasami trudno się grzybiarzom dogadać o jaki grzyb konkretnie chodzi. Ale najważniejsze, jeśli grzyby są i można ich nazbierać, a w tym roku na Podlasiu płachetek jest mnóstwo. Po grzybobraniu, w domu, warto jeszcze raz dokładnie przejrzeć grzyby czy na pewno nie mają lokatorów i można brać się za marynowanie.
Zobacz jak jeszcze wykorzystać płachetki
Z dodatkiem czosnku do marynaty spotkałam się wiele lat temu na Podlasiu. Przyznam, że była to dla mnie nowość. Jednak kiedy spróbowałam grzybków marynowanych w taki sposób bardzo mi zasmakowały. Dodatek tymianku z podlaskiego, przydomowego ogródka to już mój pomysł bo tymianek kocham i według mnie pasuje tutaj doskonale.
Płachetki w podlaskiej marynacie
czas przygotowania: 30 minut
składniki:
- małe płachetki kołpakowate - niemi, turki, kołpaki
- ZALEWA - 1 szkl. octu spirytusowego 10%*
- 3-3,5 szkl. wody
- 4 lekko czubate łyżki cukru
- 1 lekko czubata łyżka soli
- 4 liście laurowe
- 5 ziaren ziela angielskiego
- 1 łyżeczka ziaren czarnego pieprzu
- 1 łyżeczka ziaren białej gorczycy
- dodatkowo - kilka ząbków czosnku
- kilka/kilkanaście gałązek świeżego tymianku
Jak zrobić kołpaki po podlasku?
Słoiki do grzybów i zakrętki dokładnie umyłam i wyparzyłam. Czosnek obrałam ze skórki, pokroiłam w cienkie plasterki. Tymianek z ogródka opłukałam. Do każdego słoiczka włożyłam po kilka plasterków czosnku i 2 gałązki tymianku.
Płachetki z przeznaczeniem do marynaty zbierałam malutkie, takie jeszcze nie rozwinięte. Przycięłam trzony dość krótko dokładnie sprawdzając czy nie są zaczerwione bo ten gatunek bardzo często ma bogate życie wewnętrzne.
ZALEWA - wodę i ocet wlałam do garnka, zagotowałam. Dosypałam sól, cukier i wszystkie przyprawy. Gotowałam 15-20 minut żeby przyprawy oddały swój smak marynacie. Przecedziłam, bo nie lubię jak mi twarde przyprawy włażą między blaszki grzybów - mało przyjemne jest zgryzienie grzyba z ziarenkiem pieprzu.
Kołpaki umyłam dokładnie z resztek ściółki. Wrzuciłam do wrzącej wody i gotowałam 2-3 minuty po czym odcedziłam. Jeszcze gorące grzyby nałożyłam do przygotowanych wcześniej słoików, do 3/4 wysokości. Zalałam wrzącą marynatą, zakręciłam mocno i odstawiłam do ostudzenia stawiając słoiki do góry dnem. Jeśli zarówno grzyby jak i marynata są gorące to już nie pasteryzuję. Grzybki powinny postać przynajmniej 2 tygodnie przed konsumpcją żeby dobrze się zamarynowały i przeszły wszystkimi smakami.
Nie podaję konkretnej ilości grzybów, bo nie ważę ich przed przerobieniem. Marynaty też gotuję zawsze więcej niż jedną porcję i trzymam w butelkach, a potem po prostu podgrzewam i wykorzystuję ile mi potrzeba.
Takich cudów nigdy nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńwarto czasami spróbować czegoś innego, poszerzyć repertuar
UsuńTakie maluśkie kołpaczki trudno znaleźć bo szybko się otwierają,te są cudowne.Znam smak smażonych i w occie.W naszych okolicach ich nie ma,jeździłam kiedyś 100km do Puszczy augustowskiej,to też Podlasie.Jak był wysyp to było tego grzyba co niemiara,ale duzo z robalami a i tak wracało się z wypełnionym bagażnikiem,szybko się je obrabia prawda Iza.Teraz już nie jeżdżę i mieć nie będę.Twoje słoiki Iza są cudowne
OdpowiedzUsuńw tym roku na Podlasiu rosły łanami, można było zbierać wo wyboru, do koloru, malutkie, większe, jakie kto chciał
UsuńMniam, również czegoś takiego jeszcze nie próbowałam :)
OdpowiedzUsuńmarynując grzyby do jednego słoika warto, na próbę, dorzucić trochę czosnku i gałązkę tymianku, a nuż zasmakuje?
UsuńJA nigdy nie robię takiej mocnej zalewy bo grzyby tracą swój aromat lepiej zrobić słabszą i zapasteryzować.
OdpowiedzUsuńto rób po swojemu, a ja zostanę przy swoich sposobach bo takie właśnie grzybki nam smakują
UsuńA u nas w Rawie Mazowieckiej nazywamy te grzyby "niemki" :)
OdpowiedzUsuńna Podlasiu kołpaki, gdzie indziej właśnie niemki i turki, pewnie są jeszcze inne nazwy
Usuń