Łatwa szarlotka i przy okazji kompot z obierek
Starszy Żarłoczek wiele lat temu nieopatrznie powiedział, że odda się za szarlotkę - i niedługo potem został moim mężem...
Morał z tego taki, że trzeba uważać na to co się mówi bo można dostać dożywocie za kilka niedbale rzuconych słów :D
składniki:
sposób przygotowania: Zimne masło pokroiłam na małe kawałki, dodałam do przesianej mąki. Dodałam też cukier puder i sól. Roztarłam palcami tak jakbym robiła kruszonkę - kawałki tłuszczu powinny być bardzo drobniutkie a właściwie niewyczuwalne. Można całość posiekać, ale ja wolę rozcierać w misce, tak mi po prostu wygodniej - tłuszcz z mąką powinien mieć konsystencję mokrego piasku. Gdy masło połączyło się z mąką dodałam żółtka i 1-2 łyżki jogurtu, zagniotłam ciasto, zawinęłam je w folię i odłożyłam do lodówki. Można je przygotować kilka godzin wcześniej a nawet poprzedniego dnia. Jabłka obrałam i wykroiłam gniazda nasienne a miąższ pokroiłam w dużą kostką, przełożyłam do garnka. Dolałam sok z cytryny i 2-3 łyżki wody, prażyłam na maluśkim ogniu, pod przykryciem ok. 15-30 min. aż zaczęły się rozpadać. Dodałam cukier do smaku i przyprawę do jabłecznika - można dodać po prostu trochę samego cynamonu...Odstawiłam jabłka do przestudzenia. Blaszkę (u mnie 25x25cm) wyłożyłam papierem do pieczenia tak że wystawał po bokach i wylepiłam ciastem, ok. 4/5 całości. Nakłułam gęsto widelcem i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200 st. C na ok. 10-15 min. żeby się zarumieniło. Następnie na podpieczone ciasto wyłożyłam jabłka (jabłek powinno być "z małą górką") i posypałam resztą ciasta startego na tarce albo po prostu porwanego palcami na malutkie kawałeczki. Wstawiłam ponownie do piekarnika, zmniejszyłam temp. do 160 st. i piekłam ok. 1 godziny. Po upieczeniu wystudziłam i oprószyłam cukrem pudrem.
Tym razem użyłam jabłek odmiany Champion bo akurat takie miałam - wiadomo przecież, że o tej porze roku wyboru jabłek nie ma... - ale zależnie od odmiany regulujemy ilość cukru - jeśli jabłka kwaśniejsze to można dodać więcej cukru.
Przy okazji robienia szarlotki zostaje mi sterta obierek. Nie wyrzucam ich tylko gotuję kompot.
składniki:
sposób przygotowania: Obierki wrzuciłam do garnka, dodałam 1 duże jabłko o czerwonej skórce, pokrojone w całości na cienkie plasterki. Dodałam też goździki i cynamon. Całość zalałam ok. 2,5l wody i postawiłam garnek na małym ogniu. Gotowałam ok. 1 godziny. Następnie dodałam 0,5 szkl. cukru, kawałki skórki cytrynowej (cytryna wcześniej dokładnie wyszorowana i sparzona, skórka tylko żółta, wierzchnia część) i gotowałam jeszcze 30 min., odstawiłam kompot do wystudzenia. Kiedy ostygł dolałam sok wyciśnięty z cytryny i przecedziłam całość a następnie schłodziłam w lodówce. Jeśli ktoś lubi słodsze napoje można dodać więcej cukru.
Morał z tego taki, że trzeba uważać na to co się mówi bo można dostać dożywocie za kilka niedbale rzuconych słów :D
składniki:
- 3 szkl. mąki pszennej (szkl. poj. 220ml)
- 200 g margaryny albo masła
- 1/3 łyżeczki soli
- 2 łyżki cukru pudru
- 4 żółtka
- 1-2 łyżki jogurtu greckiego albo gęstej śmietany
- 1,5 kg jabłek
- 3 łyżeczki przyprawy do jabłecznika
- sok z dużej cytryny
- 4 łyżki cukru zwykłego
- cukier puder do oprószenia
sposób przygotowania: Zimne masło pokroiłam na małe kawałki, dodałam do przesianej mąki. Dodałam też cukier puder i sól. Roztarłam palcami tak jakbym robiła kruszonkę - kawałki tłuszczu powinny być bardzo drobniutkie a właściwie niewyczuwalne. Można całość posiekać, ale ja wolę rozcierać w misce, tak mi po prostu wygodniej - tłuszcz z mąką powinien mieć konsystencję mokrego piasku. Gdy masło połączyło się z mąką dodałam żółtka i 1-2 łyżki jogurtu, zagniotłam ciasto, zawinęłam je w folię i odłożyłam do lodówki. Można je przygotować kilka godzin wcześniej a nawet poprzedniego dnia. Jabłka obrałam i wykroiłam gniazda nasienne a miąższ pokroiłam w dużą kostką, przełożyłam do garnka. Dolałam sok z cytryny i 2-3 łyżki wody, prażyłam na maluśkim ogniu, pod przykryciem ok. 15-30 min. aż zaczęły się rozpadać. Dodałam cukier do smaku i przyprawę do jabłecznika - można dodać po prostu trochę samego cynamonu...Odstawiłam jabłka do przestudzenia. Blaszkę (u mnie 25x25cm) wyłożyłam papierem do pieczenia tak że wystawał po bokach i wylepiłam ciastem, ok. 4/5 całości. Nakłułam gęsto widelcem i wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 200 st. C na ok. 10-15 min. żeby się zarumieniło. Następnie na podpieczone ciasto wyłożyłam jabłka (jabłek powinno być "z małą górką") i posypałam resztą ciasta startego na tarce albo po prostu porwanego palcami na malutkie kawałeczki. Wstawiłam ponownie do piekarnika, zmniejszyłam temp. do 160 st. i piekłam ok. 1 godziny. Po upieczeniu wystudziłam i oprószyłam cukrem pudrem.
Tym razem użyłam jabłek odmiany Champion bo akurat takie miałam - wiadomo przecież, że o tej porze roku wyboru jabłek nie ma... - ale zależnie od odmiany regulujemy ilość cukru - jeśli jabłka kwaśniejsze to można dodać więcej cukru.
Przy okazji robienia szarlotki zostaje mi sterta obierek. Nie wyrzucam ich tylko gotuję kompot.
składniki:
- obierki z ok. 1 , 5 - 2 kg jabłek
- 1 jabłko o czerwonej skórce
- 1 cytryna
- 1/2 szkl. cukru (można dodać więcej albo mniej jeśli ktoś chce)
- 6-8 goździków,
- 1 kawałek kory cynamonu ok.5 cm
sposób przygotowania: Obierki wrzuciłam do garnka, dodałam 1 duże jabłko o czerwonej skórce, pokrojone w całości na cienkie plasterki. Dodałam też goździki i cynamon. Całość zalałam ok. 2,5l wody i postawiłam garnek na małym ogniu. Gotowałam ok. 1 godziny. Następnie dodałam 0,5 szkl. cukru, kawałki skórki cytrynowej (cytryna wcześniej dokładnie wyszorowana i sparzona, skórka tylko żółta, wierzchnia część) i gotowałam jeszcze 30 min., odstawiłam kompot do wystudzenia. Kiedy ostygł dolałam sok wyciśnięty z cytryny i przecedziłam całość a następnie schłodziłam w lodówce. Jeśli ktoś lubi słodsze napoje można dodać więcej cukru.
Oj trzeba uważać, oj trzeba:) ...ja jak poznałam swojego męża to pomyśłałam " oj, ten facet ma tak dobre oczy, ze mógłby zostać moim męzem" ...i po kilku latach został:) szarlotki uwielbiam, to moje najbardziej ukochane ciasta:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło Jolanta Szyndlarewicz
Jolu, a co to taka zmyłka?! Już myślałam, że może jakiś tajemniczy wielbiciel Przemko do mnie pisze a to Ty! Miło mi bardzo, że zajrzałaś, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń