Migawki i pierwsza jajecznica z kurkami
Jak pisałam byliśmy kilka dni temu na Podlasiu. Uwielbiam tamte rejony i klimaty. Cisza, spokój, całe życie jakby zwalnia i toczy się zupełnie innym trybem niż w mieście. Odpoczywam, lenię się, łażę po okolicy i ładuję akumulatorki.
Mokra od rosy trawa o poranku albo zmierzchu, wieczorne mgły nad łąkami, zachody słońca i nocne kino, soczysta zieleń roślin - kocham to wszystko. Niżej kilka migawek - nie oddają może całego piękna, ale starałam się . . .
wieczornej mgły ściele się dym . . . - są najbardziej urokliwe wiosną i jesienią - idziesz łąką a nagle mgła otacza Cię, otula, jak welon . . . .
trawy rosną szybko - jeszcze niedawno leżał śnieg a już rośliny wyrosły po kolana albo i wyżej - lubię chodzić po takim gąszczu
ciekawe dokąd prowadzi taki tunel ? może na drugą stronę "czegoś" ?
teraz jeszcze za wcześnie, ale za miesiąc można będzie w nim szukać prawdziwków :)
Coś tam jednak już zaczyna się dziać w temacie grzybowym - jakiś gołąbek, dwa muchomorki, lekko podsuszony zagubiony boczniaczek, dorodne żagwie łuskowata i co najcenniejsze - pierwsze w tym sezonie kurki - jeszcze drobne i mało, ale są :)
jak w każdej przyzwoitej wsi, w tej także gniazdują bociany - uwiły gniazdo w samym centrum, nad drogą i wydaje się, że nie przeszkadzają im ani samochody ani ludzie. Z gniazda korzystają też jaskółki mieszkając w suterenie :) Jak widać jest nawet elektryczność - przecież nie będą wieczorem siedziały po ciemku :D
obiad jednak jadają z dala od siedzib ludzkich i spali - na łąkach położonych dalej - spacerują sobie szukając przysmaków dla siebie i maluchów czekających w gnieździe.
między pasem lasów i łąk wije się mała rzeczka - nawadnia okoliczne tereny zielona i jest wodopojem dla zwierzyny. Trawa nad nią zawsze jest niezwykle zielona.
Na wsi nie nudzę się nawet gdy pada deszcze - siedząc wygodnie na werandzie czytam kolejne książki słuchając szumu deszczu i obserwując czasami dziury w niebie :)
Po każdym deszczu przychodzi rozpogodzenie. Jeśli chce się popatrzeć na spływające z liści krople trzeba się spieszyć. Deszcz jest potrzebny żeby wszystko rosło, żyło a czysta, zdrowa zieleń cieszy oczy i uspokaja.
Kiedy okolica nieco obeschła można było pójść do lasu na wędrówkę. Zobaczyć czy coś już rośnie, posłuchać ciszy brzmiącej tylko śpiewem ptaków. Poczuć zapach lasu, wiosny i świeżo ściętego drzewa - uwielbiamy zapach świeżo ściętych sosen, taki żywiczny. Taka swoista aromaterapia. Szkoda tylko, że lasu ubywa . . .
W głębi lasów można czasami spotkać żubra - w końcu jesteśmy niedaleko Puszczy Białowieskiej. Ciiiiiii, niech sobie leży - zmęczony pewnie . . .
A wieczorem piękny zachód słońca wyłaniający się zza chmury, która przecież zawsze gdzieś się zaczyna i kończy - trzeba jednak właściwego czasu i miejsca żeby to zauważyć.
Na 2 - 3 garściach uzbieranych świeżych kurek można już było usmażyć jajecznicę - oczywiście dlatego, że sąsiadka, pani Lida, podarowała nam świeże jajka od swoich kur. Tego smaku nie da się z niczym porównać - kury biegają wolno więc jedzą co chcą i ich jajka smakują wspaniale a dodatek kurek to już niebo w gębie.
Jajecznica z kurkami i szczypiorkiem
składniki:
sposób przygotowania: kurki dokładnie oczyściłam, opłukałam szybko i osączyłam. Na patelni rozpuściłam masło. Wrzuciłam posiekaną cebulkę i zeszkliłam ją. Dodałam kurki i smażyłam kilka chwil - tylko tyle żeby straciły surowość. Wbiłam jajka, posoliłam i smażyłam lekko mieszając do uzyskania pożądanej konsystencji. Przełożyłam na talerzyki i posypałam szczypiorkiem - ten też wiejski bo rośnie pod oknem :) Do tego kawałek razowego chleba i jestem szczęśliwa :)
Mokra od rosy trawa o poranku albo zmierzchu, wieczorne mgły nad łąkami, zachody słońca i nocne kino, soczysta zieleń roślin - kocham to wszystko. Niżej kilka migawek - nie oddają może całego piękna, ale starałam się . . .
wieczornej mgły ściele się dym . . . - są najbardziej urokliwe wiosną i jesienią - idziesz łąką a nagle mgła otacza Cię, otula, jak welon . . . .
trawy rosną szybko - jeszcze niedawno leżał śnieg a już rośliny wyrosły po kolana albo i wyżej - lubię chodzić po takim gąszczu
ciekawe dokąd prowadzi taki tunel ? może na drugą stronę "czegoś" ?
teraz jeszcze za wcześnie, ale za miesiąc można będzie w nim szukać prawdziwków :)
Coś tam jednak już zaczyna się dziać w temacie grzybowym - jakiś gołąbek, dwa muchomorki, lekko podsuszony zagubiony boczniaczek, dorodne żagwie łuskowata i co najcenniejsze - pierwsze w tym sezonie kurki - jeszcze drobne i mało, ale są :)
jak w każdej przyzwoitej wsi, w tej także gniazdują bociany - uwiły gniazdo w samym centrum, nad drogą i wydaje się, że nie przeszkadzają im ani samochody ani ludzie. Z gniazda korzystają też jaskółki mieszkając w suterenie :) Jak widać jest nawet elektryczność - przecież nie będą wieczorem siedziały po ciemku :D
obiad jednak jadają z dala od siedzib ludzkich i spali - na łąkach położonych dalej - spacerują sobie szukając przysmaków dla siebie i maluchów czekających w gnieździe.
między pasem lasów i łąk wije się mała rzeczka - nawadnia okoliczne tereny zielona i jest wodopojem dla zwierzyny. Trawa nad nią zawsze jest niezwykle zielona.
Na wsi nie nudzę się nawet gdy pada deszcze - siedząc wygodnie na werandzie czytam kolejne książki słuchając szumu deszczu i obserwując czasami dziury w niebie :)
Po każdym deszczu przychodzi rozpogodzenie. Jeśli chce się popatrzeć na spływające z liści krople trzeba się spieszyć. Deszcz jest potrzebny żeby wszystko rosło, żyło a czysta, zdrowa zieleń cieszy oczy i uspokaja.
Kiedy okolica nieco obeschła można było pójść do lasu na wędrówkę. Zobaczyć czy coś już rośnie, posłuchać ciszy brzmiącej tylko śpiewem ptaków. Poczuć zapach lasu, wiosny i świeżo ściętego drzewa - uwielbiamy zapach świeżo ściętych sosen, taki żywiczny. Taka swoista aromaterapia. Szkoda tylko, że lasu ubywa . . .
W głębi lasów można czasami spotkać żubra - w końcu jesteśmy niedaleko Puszczy Białowieskiej. Ciiiiiii, niech sobie leży - zmęczony pewnie . . .
A wieczorem piękny zachód słońca wyłaniający się zza chmury, która przecież zawsze gdzieś się zaczyna i kończy - trzeba jednak właściwego czasu i miejsca żeby to zauważyć.
Na 2 - 3 garściach uzbieranych świeżych kurek można już było usmażyć jajecznicę - oczywiście dlatego, że sąsiadka, pani Lida, podarowała nam świeże jajka od swoich kur. Tego smaku nie da się z niczym porównać - kury biegają wolno więc jedzą co chcą i ich jajka smakują wspaniale a dodatek kurek to już niebo w gębie.
Jajecznica z kurkami i szczypiorkiem
składniki:
- 2 - 3 garści świeżych kurek, najlepiej drobnych
- 4 - 6 jajek
- 1 cebulka
- 1 łyżka masła
- 1 łyżka posiekanego szczypiorku
- sól morska
sposób przygotowania: kurki dokładnie oczyściłam, opłukałam szybko i osączyłam. Na patelni rozpuściłam masło. Wrzuciłam posiekaną cebulkę i zeszkliłam ją. Dodałam kurki i smażyłam kilka chwil - tylko tyle żeby straciły surowość. Wbiłam jajka, posoliłam i smażyłam lekko mieszając do uzyskania pożądanej konsystencji. Przełożyłam na talerzyki i posypałam szczypiorkiem - ten też wiejski bo rośnie pod oknem :) Do tego kawałek razowego chleba i jestem szczęśliwa :)
jajeczniczka pychota ,aż ślinka cieknie:)
OdpowiedzUsuńJajecznica bardzo apetyczna, post bardzo ciekawy. Tylko... no właśnie :) jako że jestem leśnikiem ( nie wiem czy dobrze robię że się przyznaję) muszę Cię wyprowadzić z jednego błędu. Wbrew pozorom lasu nie ubywa :) A wręcz przeciwnie :)
OdpowiedzUsuńurtica1, ja wiem, że leśnicy też sadzą dużo, ale akurat tam gdzie jeżdżę część lasów jest prywatna i każdy sobie robi co chce - przynajmniej tak to wygląda z boku. Poza tym i tak zawsze mi jakoś szkoda tych wyciętych drzew . . .szczególnie tych starszych mających przynajmniej kilkadziesiąt lat . . .
UsuńNa temat prywatnych nie wypowiadam się :) Według przepisów prawnych prywatny właściciel też nie może robić tego co chce mimo że to jego własność. Ale to już inny temat i nie będę nudzić :)
UsuńRozumiem Twój żal, no bo las rośnie długo. Ale z drugiej strony w przypadku każdego organizmu przychodzi moment kiedy następuje kres życia i moment kiedy starsze ustępuje miejsca młodszemu pokoleniu. Taka kolej rzeczy.
masz rację :) takie życie . . .
Usuńpiękne zdjęcia a jajecznica, cóż - moja ulubiona, tylko do domu daleko i pozostaje mi tylko pomarzyć o kurkach z moich okolic :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie miejsca.
już są kurki?super pora wybrać się do lasu:)
OdpowiedzUsuńjuż są więc jeśli masz czas i ochotę to do lasu marsz :)
UsuńJestem wielką fanką Podlasia. To fantastyczne miejsce, ale trochę niedoceniane.
OdpowiedzUsuńZa cholerę nie wiem gdzie mogę znaleźć kurki nie wyjeżdżając daleko, ale wyruszam na poszukiwanie!
OdpowiedzUsuńJadłam ostatnio we włoskiej restauracji makaron z kurkami i gorgonzolą. Moje koleżanki były zadowolone z wyboru i jak patrzyłam na ich dania, to też bym była, tylko że jestem wegetarianką. Dla mnie zabrakło gorgonzoli, a kurek chciałam spróbować, bo nie jadłam kope lat. Wiedziałam na co się piszę, ale jakiż mój smutek był wielki gdy czułam mrożone kurki zamiast KUREK.
no fakt - mrożone kurki, zwłaszcza że te mrożone przemysłowo przygotowuje się niewłaściwie, są obrzydliwe i gumowate . . . najlepiej jednak nazbierać sobie samemu, oczywiście jeśli ma się taką możliwość
Usuń