Marynowanym żółciakiem poczęstowali mnie kilka lat temu znajomi na którymś ze zlotów grzybniętych. To było ciekawe doświadczenie bo nie znałam wcześniej tego grzyba. Tzn. widziałam nie raz, ale nie zbierałam a tym bardziej nie przerabiałam.
Najczęściej smażę z niego po prostu sznycle lub flaczki. Bardzo udany był pomysł na paprykarz czy pasztet. Tym razem postanowiłam trochę słonecznego grzyba zamknąć w słoikach - żeby zimą móc też się nim cieszyć. Mój marynowany żółciak już 3 tygodnie poleżakował i został wypróbowany więc śmiało dzielę się nim z Wami. Warto spróbować.
Koniecznie poczytajcie o żółciaki siarkowym w atlasie bo to ciekawy gatunek. Tego pospolitego grzyba można znaleźć podczas wiosennych i letnich spacerów a co ważne chyba niemożliwe jest pomylenie go z jakimś innym. Warto wiedzieć jak go zbierać i kiedy żółciak jest dobry do jedzenia.
Żółciak siarkowy w marynacie octowo korzennej
czas przygotowania : ok. 1 godziny + 2 tygodnie leżakowania
składniki :
sposób przygotowania : ZALEWA - wodę zagotowałam z octem i roślinnymi przyprawami, gotowałam na niedużym ogniu ok. 15-20 minut. Na koniec dodałam sól i miód, wymieszałam, przecedziłam.
Żółciaka siarkowego dobrze umyłam i oczyściłam - trzeba dokładnie usunąć resztki kory i powrastanych gałązek albo ździebeł trawy. Podzielonego na pojedyncze "dachówki" wrzuciłam do dużej ilości wrzącej wody i gotowałam 10 minut. Odcedziłam a kiedy lekko przestygł pokroiłam na mniejsze kawałki wielkości kęsa. Marchewkę obrałam i zestrugałam na paseczki. Zblanszowałam czyli zanurzyłam we wrzątku na 1-2 minuty i osączyłam.
Na dno przygotowanych, wyparzonych słoików włożyłam po porcji marchewkowych pasków. Do pełna uzupełniłam kawałkami żółciaka. Całość zalałam wrzącą zalewą, zakręciłam pokrywkami i odstawiłam do wystudzenia stawiając słoiczki do góry dnem.
Po ok. 2 tygodniach marynowane grzyby nadają się do jedzenia.
Z tej ilości składników wychodzi jakieś 8-10 słoików poj. 0,33 l.
Najczęściej smażę z niego po prostu sznycle lub flaczki. Bardzo udany był pomysł na paprykarz czy pasztet. Tym razem postanowiłam trochę słonecznego grzyba zamknąć w słoikach - żeby zimą móc też się nim cieszyć. Mój marynowany żółciak już 3 tygodnie poleżakował i został wypróbowany więc śmiało dzielę się nim z Wami. Warto spróbować.
Koniecznie poczytajcie o żółciaki siarkowym w atlasie bo to ciekawy gatunek. Tego pospolitego grzyba można znaleźć podczas wiosennych i letnich spacerów a co ważne chyba niemożliwe jest pomylenie go z jakimś innym. Warto wiedzieć jak go zbierać i kiedy żółciak jest dobry do jedzenia.
Żółciak siarkowy w marynacie octowo korzennej
czas przygotowania : ok. 1 godziny + 2 tygodnie leżakowania
składniki :
- młody żółciak siarkowy, ok. 2 kg
- 3-4 marchewki
- ZALEWA - 1 szkl. octu spirytusowego 10%
- 4 szkl. wody
- 1 łyżka soli
- 6-8 łyżek miodu
- 1 łyżka ziarenek gorczycy białej
- 2 duże gwiazdki anyżu
- 2 kawałki kory cynamonu, po 5-8 cm każda
- 6 goździków
- 3 liście laurowe
- 5 kulek ziela angielskiego
sposób przygotowania : ZALEWA - wodę zagotowałam z octem i roślinnymi przyprawami, gotowałam na niedużym ogniu ok. 15-20 minut. Na koniec dodałam sól i miód, wymieszałam, przecedziłam.
Żółciaka siarkowego dobrze umyłam i oczyściłam - trzeba dokładnie usunąć resztki kory i powrastanych gałązek albo ździebeł trawy. Podzielonego na pojedyncze "dachówki" wrzuciłam do dużej ilości wrzącej wody i gotowałam 10 minut. Odcedziłam a kiedy lekko przestygł pokroiłam na mniejsze kawałki wielkości kęsa. Marchewkę obrałam i zestrugałam na paseczki. Zblanszowałam czyli zanurzyłam we wrzątku na 1-2 minuty i osączyłam.
Na dno przygotowanych, wyparzonych słoików włożyłam po porcji marchewkowych pasków. Do pełna uzupełniłam kawałkami żółciaka. Całość zalałam wrzącą zalewą, zakręciłam pokrywkami i odstawiłam do wystudzenia stawiając słoiczki do góry dnem.
Po ok. 2 tygodniach marynowane grzyby nadają się do jedzenia.
Z tej ilości składników wychodzi jakieś 8-10 słoików poj. 0,33 l.
świetny pomysł, takich marynat nie robiłam:)
OdpowiedzUsuńwypróbuję bo mam żółciaka
OdpowiedzUsuń