Fasola po bretońsku według Smacznej Pyzy

Fasolka po bretońsku to jedno z najpopularniejszych dań kuchni polskiej. W Bretanii pewnie o takiej potrawie jaką znamy nie słyszeli, chociaż na pewno w wielu kuchniach na świecie gotuje się dania z fasoli. Myślę, że pochodzenie tej potrawy nie ma większego znaczenia, przynajmniej dla mnie. Ważne jest to, że my fasolkę po prostu uwielbiamy, zarówno w sosie pomidorowym jak i zupę fasolową.

Fasolka po bretońsku to sycące, pyszne danie. Gotuję je zwykle w większej ilości i część pakuję w słoiki. Nakładam wrzące danie w wyparzone słoiki, zakręcam i odstawiam do góry dnem. W ten sposób słoiki same się zawekują i wytrzymają bez pasteryzacji w lodówce kilka tygodni. Będą żelazną rezerwą obiadową kiedy nie będę miała czasu stać przy kuchni. Jeśli chcielibyście żeby takie słoiki postały dłużej albo bez lodówki to trzeba poddać je tyndalizacji czyli zapasteryzować dla pewności i bezpieczeństwa, trzy razy w odstępach 24 godzin.

Fasolka po bretońsku

czas przygotowania: 2-3 godziny + czas moczenia fasoli
składniki:

• 1 kg suchej fasoli Jaś karłowy Lestello 
• 500 g chudego wędzonego boczku 
• 300 g cienkiej, wędzonej kiełbasy 
• 2 cebule 
• 5 dużych ząbków czosnku 
• 2 łyżki oleju albo smalcu
• 1 czubata łyżka mąki pszennej 
• 1 puszka pomidorów krojonych 
• kilka łyżeczek koncentratu pomidorowego 30%
•  
• 1 duży liść laurowy
• 2 ziela angielskie 
• 2 łyżki majeranku 
• 1 łyżeczka papryki słodkiej mielonej
• 1/3 łyżeczki papryki ostrej mielonej
• 1/3 łyżeczki pieprzu czarnego mielonego 
• 1/2 łyżeczki kminku mielonego
• 1 łyżeczka cukru 
• do smaku - sól 

Jak zrobić najlepszą fasolkę po bretońsku?

Fasolę opłukałam, przesypałam do dużego garnka. Zalałam zimną wodą w ilości podwójnej objętości ziaren. Fasola musi być porządnie zanurzona. Odstawiłam na 12 godzin żeby napęczniała. Najlepiej zrobić to zostawiając fasolę w wodzie na całą noc. Następnego dnia ziarna odcedziłam i wypłukałam. Nie powinno gotować się moczonych ziaren w tej samej wodzie, w której się moczyły bo do niej przeszło część substancji powodujących wzdęcia.

Odcedzoną fasolę wsypałam ponownie do garnka. Zalałam świeżą wodą tak żeby ziarna były trochę przykryte i zaczęłam gotować. Dodałam liść laurowy, ziele angielskie i gotowałam pod przykryciem ok. 1-1,5 godziny aż fasola była miękka.

Boczek wędzony i kiełbasę pokroiłam w grubszą kostkę. Cebule i czosnek obrałam. Cebulę pokroiłam w kosteczkę a czosnek posiekałam. Na dużej patelni rozgrzałam olej, wrzuciłam boczek i kiełbasę, smażyłam aż zaczęły się rumienić. Wtedy dodałam cebulę, smażyłam razem mieszając aż cebula się zeszkliła i też zaczęła lekko rumienić. Wsypałam mąkę i posiekany czosnek, jeszcze chwilę smażyłam wszystko razem a następnie przełożyłam do garnka z już prawie zupełnie miękką fasolą. Gotowałam ok. 15 minut po czym dołożyłam koncentrat pomidorowy i pomidory krojone z puszki. Gdyby danie było zbyt gęste zawsze można dolać trochę gorącej wody.

Do potrawy dodałam roztarty w dłoniach majeranek, kminek, paprykę, pieprz, cukier i na samym końcu sól. Wymieszałam dokładnie i dusiłam jeszcze 15 minut. Gotowe danie zestawiłam z ognia i zostawiłam w spokoju, pod przykryciem, na przynajmniej pół godziny. Odpocznie i będzie smaczniejsze, ale i tak jest to jedno z tych dań, które jeszcze lepiej smakują odgrzewane następnego dnia. Fasolkę po bretońsku podaję na gorąco, w miseczkach, i zjadamy ją zagryzając chlebem lub bułką. 

Dania z ziaren roślin strączkowych soli się dopiero po ich ugotowaniu ponieważ sól dodana wcześniej powoduje, że fasola czy groch w łupinkach gotują się dużo dłużej. Pamiętajcie też, że dodawany do tej potrawy boczek i kiełbasa są słone i oddadzą część tej soli potrawie. Niech nie dziwi Was też dodatek cukru bo ten dodaję zawsze tam gdzie dodaję pomidory czy koncentrat pomidorowy żeby zrównoważyć ich naturalny kwaskowy smak.