Nalewka aroniowo-jabłkowa. Aroniówka z jabłkiem
Nalewka z aronii i jabłek jest łagodna, chociaż sama świeża aronia ma taką mało przyjemną goryczkę i cierpkość. Znawcy zalecają dodanie do niej, podczas gotowania, garści liści wiśniowych. Tylko, że ja nie miałam takich liści ani wiśniowego drzewka w pobliżu!
Robienie nalewki aroniowo-jabłkowej to znak, że nadchodzi jesień. Kiedy zbierałam aronię, prawie dziko rosnącą na Podlasiu, zupełnie zapomniałam o tych wiśniowych liściach. Żeby rosła w ogrodzie to może potknęłabym się o wiśniowe drzewo, ale tam aronią obsadzono skraj lasu i dookoła łąki więc wyszło jak wyszło. Ale na cierpkość aronii jest też inny sposób i to z niego właśnie skorzystałam.
Nazbierałam aronii tyle, że wystarczy na sporo całkiem aroniówki. Będą dwie wersje. Dzisiaj taka, w której owoce zostały najpierw ugotowane, zupełnie tak jak w przypadku nalewki z owoców czarnego bzu. Druga, z surowych owoców, dopiero naciąga więc przepis na nią będzie kiedy indziej.
Nastawcie też nalewkę korzenną z samych jabłek!
Aroniówka z jabłkami
czas przygotowania: 2 tygodnie mrożenia + 30 minut gotowania + czas studzenia + kilka tygodni dojrzewania
składniki:
Jak zrobić nalewkę z aronii i jabłek?
Aronię po zebraniu dokładnie przebrałam, opłukałam i osuszyłam. Wsypałam owoce do foliowego woreczka, szczelnie zamknęłam i schowałam do zamrażarki na 2 tygodnie. Taki zabieg pozbawi ją goryczki.
Taką przemrożoną aronię wsypałam do garnka. Jabłka umyłam, pokroiłam na nieduże kawałki razem z gniazdami nasiennymi. Wlałam wodę, wsypałam cukier. Całość doprowadziłam do wrzenia i gotowałam na malutki ogniu przez pół godziny. Owoce razem z płynem zostawiłam w garnku, pod przykryciem do całkowitego ostudzenia. Spokojnie można ugotować je wieczorem i zostawić w garnku do rana następnego dnia.
Kiedy wszystko ostygło zlałam płyn osączając dokładnie owoce. Do zlanego soku dodałam spirytus i wymieszałam. Nalewkę przelałam do dużego słoja, zakręciłam i odstawiłam na 1-2 tygodnie żeby się nieco przegryzła. Po tym czasie ostrożnie zlałam ją do butelek filtrując przez waciki umieszczone w lejku. Zakręcone butelki schowałam na kilka tygodni żeby nalewka dojrzała, ale to nie trwa długo i właściwie to można ją pić już po 2-3 tygodniach.
Co zrobić z owocami po zlaniu soku?
Szkoda wyrzucać tę masę bo jeszcze ma dużo smaku. Owoce, jakie zostały na sicie po zlaniu soku przetarłam przez sito, a uzyskany przecier można zużyć od razu do naleśników albo przesmażyć, tak jak ja, z dodatkowym cukrem i zapasteryzować w słoiczkach na później. Z tej ilości wyszło mi 2 i pół słoika, takiego dżemowego, przecieranego, gęstego musu aroniowo-jabłkowego. Nie ważyłam cukru, który dosypałam do przecieru - dodałam go mniej więcej 1/2 szklanki, tak żeby dżem nie był zbyt słodki.
Robienie nalewki aroniowo-jabłkowej to znak, że nadchodzi jesień. Kiedy zbierałam aronię, prawie dziko rosnącą na Podlasiu, zupełnie zapomniałam o tych wiśniowych liściach. Żeby rosła w ogrodzie to może potknęłabym się o wiśniowe drzewo, ale tam aronią obsadzono skraj lasu i dookoła łąki więc wyszło jak wyszło. Ale na cierpkość aronii jest też inny sposób i to z niego właśnie skorzystałam.
Nazbierałam aronii tyle, że wystarczy na sporo całkiem aroniówki. Będą dwie wersje. Dzisiaj taka, w której owoce zostały najpierw ugotowane, zupełnie tak jak w przypadku nalewki z owoców czarnego bzu. Druga, z surowych owoców, dopiero naciąga więc przepis na nią będzie kiedy indziej.
Nastawcie też nalewkę korzenną z samych jabłek!
Aroniówka z jabłkami
czas przygotowania: 2 tygodnie mrożenia + 30 minut gotowania + czas studzenia + kilka tygodni dojrzewania
składniki:
- 500 g aronii
- 500 g jabłek - u mnie papierówki
- 400 g zwykłego cukru
- 400 ml spirytusu 96%
- 1 l wody
Jak zrobić nalewkę z aronii i jabłek?
Aronię po zebraniu dokładnie przebrałam, opłukałam i osuszyłam. Wsypałam owoce do foliowego woreczka, szczelnie zamknęłam i schowałam do zamrażarki na 2 tygodnie. Taki zabieg pozbawi ją goryczki.
Taką przemrożoną aronię wsypałam do garnka. Jabłka umyłam, pokroiłam na nieduże kawałki razem z gniazdami nasiennymi. Wlałam wodę, wsypałam cukier. Całość doprowadziłam do wrzenia i gotowałam na malutki ogniu przez pół godziny. Owoce razem z płynem zostawiłam w garnku, pod przykryciem do całkowitego ostudzenia. Spokojnie można ugotować je wieczorem i zostawić w garnku do rana następnego dnia.
Kiedy wszystko ostygło zlałam płyn osączając dokładnie owoce. Do zlanego soku dodałam spirytus i wymieszałam. Nalewkę przelałam do dużego słoja, zakręciłam i odstawiłam na 1-2 tygodnie żeby się nieco przegryzła. Po tym czasie ostrożnie zlałam ją do butelek filtrując przez waciki umieszczone w lejku. Zakręcone butelki schowałam na kilka tygodni żeby nalewka dojrzała, ale to nie trwa długo i właściwie to można ją pić już po 2-3 tygodniach.
Co zrobić z owocami po zlaniu soku?
Szkoda wyrzucać tę masę bo jeszcze ma dużo smaku. Owoce, jakie zostały na sicie po zlaniu soku przetarłam przez sito, a uzyskany przecier można zużyć od razu do naleśników albo przesmażyć, tak jak ja, z dodatkowym cukrem i zapasteryzować w słoiczkach na później. Z tej ilości wyszło mi 2 i pół słoika, takiego dżemowego, przecieranego, gęstego musu aroniowo-jabłkowego. Nie ważyłam cukru, który dosypałam do przecieru - dodałam go mniej więcej 1/2 szklanki, tak żeby dżem nie był zbyt słodki.
Przydatne informacje! Fajny BLOG.
OdpowiedzUsuńDziękuję 😊
UsuńŁadny kolor nalewki.
OdpowiedzUsuńPrawda? Ale smak jeszcze lepszy 😊
Usuń