Książka z moimi przepisami na Święta i konkurs

Kochani, 

Książka to zawsze dobry prezent. Szczególnie książka pięknie wydana, w świątecznym klimacie, z pięknymi zdjęciami i sprawdzonymi przepisami. Warto taką mieć na swojej półce. Warto podarować ją komuś bliskiemu - Mamie, przyjaciółce, siostrze... Warto poczuć jak pachną Święta bo to cudowny czas i piękny zapach odświętnie przystrojonego domu, choinki i pysznego, domowego jedzenia. 

Są już wyniki konkursu!!! Zobaczcie kto dostanie książkę! 

zapach swiat, swieta, swiateczne przepisy, ksiazka kucharska, kulinarna, moje przepisy, przepis smacznej pyzy


"Zapach Świąt" to wyjątkowa książka, z ponad setką przepisów na potrawy wigilijne i świąteczne. Znajdziecie w niej także pomysły jak udekorować dom żeby był jeszcze piękniejszy. Wszystko to przyda się nie tylko teraz, ale także w następnych latach, na kolejne Boże Narodzenia. Większość dań można też przyrządzić z innej okazji.

W książce są przepisy moje i 12-stu innych blogerek. Każda z nas przygotowała kilka, kilkanaście, przepisów na swoje popisowe świąteczne potrawy i chciałybyśmy aby razem z książką zamieszkały w Waszych domach. To książka w edycji limitowanej, tylko dla koneserów. Nie kupicie jej w żadnym sklepie, w żadnej księgarni.

Książkę możecie zamówić TUTAJ (klik, klik)

Ponieważ Święta zbliżają się wielkimi krokami cena książki spada gwiazdkowo z 55 zł i przez zaczynający się właśnie weekend będzie można ją kupić już za 49 zł!  Promocja startuje dzisiaj, o 15stej!!!

Jeśli wolicie wersję elektroniczną to e-book można nabyć za jedyne 29.90 zł.

Dystrybutor obiecuje, że wszystkie książki zamówione podczas weekendu zostaną wysłane najpóźniej w poniedziałek więc powinny dotrzeć do Was jeszcze przed Świętami. Zróbcie piękny prezent sobie lub komuś kogo kochacie.

Ale spieszcie się bo zostało już niewiele egzemplarzy! 


przepisy, smaczna pyza, moje przepisy, boze narodzenie, swieta, ksiazka kulinarna, blogerki

KONKURS! KONKURS! KONKURS!

Ponieważ wiem, że chociaż ta książka jest warta każdej złotówki to nie każdy może sobie pozwolić teraz na jeszcze jeden wydatek. Postanowiłam więc ogłosić mały konkurs. Do wygrania 2 egzemplarze "Zapachu Świąt". Z przyczyn logistycznych nie zdążę ich wysłać przed Świętami, ale jeśli ktoś chce dostać prezent po Świętach to proszę bardzo. 

KONKURS TRWA OD 15.12.2017 do 22.12.2017r. 
Wyniki postaram się podać już 23 grudnia i zaraz po Świętach wyślę książki do laureatów. 

Żeby wziąć udział w konkursie wystarczy  tutaj, w komentarzu pod tym postem, napisać jak wygląda Wasza Wigilia. Możecie opisać jak dekorujecie dom, jakie dania są na stole, jak spędzacie ten wieczór czy jakie tradycje są w Waszym domu kultywowane. 

Dwie wigilijne opowieści nagrodzę książką! 

Przypominam, że komentarz musi być podpisany bo anonimowe przeczytam, ale nie będę brała ich pod uwagę. 
 
  Zapraszam serdecznie
                  Smaczna Pyza


Wyniki konkursu!!! 

Dziękuję za piękne opowieści. Z przyjemnością wszystkie czytałam żałując jedynie, że tak mało osób zechciało podzielić się ze mną opowiadaniem o zwyczajach w swoich domach. Pewnie większość z Was była po prostu bardzo zajęta przygotowaniami i nie zaglądała tutaj. Trudno. Postanowiłam wyróżnić 2 opowieści wigilijne, które ujęły mnie najmocniej. To moje, subiektywne zdanie i mam nadzieję, że pozostałe osoby biorące udział w konkursie nie będą miały do mnie żalu. 

Nagrody książkowe dostaną: 

ela50 

alam

Wszystkim bardzo dziękuję za udział. Laureatów proszę o kontakt i dane teleadresowe żebym mogła wysłać Wam książki. 
Pozdrawiam!  

30 komentarzy:

  1. Nasza Wigilia to czas spedzony z rodziną. Od rana rwetest i ostatnie dekorowanie domu. Potem przygotowanie choinki, którą ubiera senior rodu wraz z wnukami. Wigilię zawsze rozpoczynamy kiedy pojawia sie na niebie pierwsza gwiazdka. Najmłodszy w rodzinie czyta Pismo Święte - o narodzeniu Pana Jezusa w stajence. Następnie dzielimy się opłatkiem, maczanym w miodzie. A potem rozpoczynamy wieczerzę. Pierwsza potrawa to czerwony barszczyk na zakwasie, który mama podaje z uszkami. Uszka oczywiście z grzybami i ryżem. Potem kasza gryczana z sosem grzybowym, gołąbki z nadzieniem grzybowym, pierogi ruskie i z kapustą i grzybami. Uwielbiam kapusty w wykonaniu mojej mamy - kapusta z grochem i kapusta z grzybami - są wyborne. Potem wjeżdża ryba po grecku i Śledzie. Wszystkie smakołyki popijamy pysznym kompotem z suszu. Po wieczerzy rozpakowujemy prezenty od gwiazdora :) śpiewamy kolędy, oglądamy prezenty, wspominamy rodzinne wydarzenia, a przed północą udajemy się na pasterkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opłatek w miodzie? O takim zwyczaju nie słyszałam. Niektórych potraw też u nas nie jadamy na Wigilię, ale to bardzo ciekawe. Pięknie wygląda Wasza Wigilia :)

      Usuń
  2. W moim rodzinnym domu dzień wigilii rozpoczyna się od ubrania choinki. Zwykle stoi żywa, pachnąca lasem choinka i czeka na dzieci żeby ją odswietnie przystroily. Rodzice pomagają zawiesić łańcuch świetlny i na najwyższych gałązkach wieszają ozdoby a koło zmierzchu jakimś dziwnym trafem pod choinką pojawiają się prezenty 😉 Gwiazdor tego dnia zawsze umknie dzieciom niepostrzeżenie. Po udekorowaniu choinki ozdabiane są okna dzwoneczkami, a stół bierznikiem świątecznym i białym obrusem. Z okazji świąt stół posiada najladniejszy serwis obiadowy a na środku stołu palą się świece. Koniecznie jedno dodatkowe nakrycie. Tradycyjnie dania sa bezmiesne. Przed wieczerzą a dokladnie gdy pierwsza gwiazdka rozblysnie na niebie łamiemy się opłatkiem składając sobie życzenia 😊 Obowiązuje odswiętny strój. Podajemy zawsze trzy zupy. Pierwsza to barszcz czerwony z uszkami z grzybami. Druga zupa to grzybowa koniecznie na grzybach własnoręcznie zbieranych (jesienią wszyscy zbieramy grzybki). Zupkę podajemy w towarzystwie pierogów z kapustą i grzybami. Na talerz nakladamy pierogi i zalewamy je zupą grzybową. Ostatnia zupa to pikantna rybna z lanymi kluseczkami. Tradycyjny karp w dzwonkach, własnoręcznie robiony makaron z makiem, tzw. kluski z makiem, pierogi z kapustą i grzybami, szuba inaczej śledzik pod pierzynką, rolmopsy, sledz z cebulką w oleju, chleb, groch z kapusta i grzybami oraz kompot z suszu a susz jest z własnych owoców. Przy stole toczą się rozmowy i śpiewa się kolędy a po kolacji najmlodsze dziecko w rodzinie rozdaje prezenty. Wieczorem pasterka i tak co rok celebrujemy swoją tradycję 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. W moim domu zawsze są potrawy typowe dla Wigilii- barszcz z uszkami, karp smażony, śledzie - w oleju i jego wariacje, kapusta z grzybami i z grochem (symbolizuje podobno łzy Pana Jezusa), koniecznie kompot z suszu ze skórką z cytryny i pomarańczy... Mogłabym tak długo jeszcze wymieniać. Chciałam napisać natomiast o zwyczaju, który widziałam tylko w rodzinie mojego ojca - na pustym talerzyku który jest na stole (standardowo przeznaczonym dla wędrowca ) stawiamy zapaloną świeczkę, która ma symbolizować naszych bliskich zmarłych. Natomiast zanim złożymy sobie życzenia czytamy fragment z Pisma Świętego o Bożym Narodzeniu i wspólnie się modlimy. Życzymy też sobie, żebyśmy spotkali się przy stole za rok w tym samym, nie mniejszym składzie.

    Z pozdrowieniami i najlepszymi życzeniami - Kasia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny ten zwyczaj ze świeczką - nie słyszałam o takim, ale bardzo mi się podoba :)

      Usuń
  4. Najbliższa Wigilia będzie wyjątkowa, bo to pierwsza Wigilia, na której to ja jestem mamą! Spędzamy ją u moich Rodziców i jestem pewna, że świeżo upieczeni Dziadkowie zadbają o odpowiedni nastrój - Tato nawet zapuszcza brodę aby jak najlepiej wcielić się w Mikołaja... Każdy ma ulubioną potrawę - ja zjadam większość smażonego karpia, Mąż z Bratem pierogi, Tata nie obejdzie się bez kompotu z suszu. Mama dba aby na stole pojawiło się dwanaście potraw - kiedy wszyscy już podjedzą a na prezenty jest jeszcze za wcześnie odbywa się liczenie potraw - nie pamiętam, abyśmy kiedyś zatrzymali się na dwunastu... Co roku mój Brat przywozi gitarę i wspólnie śpiewamy wszystkie możliwe zwrotki kolęd z wysłużonych już śpiewników. Jest to piękny, magiczny wieczór, na który czekamy cały rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem miłośniczką karpia, ale niestety nie tylko ja. Wspólne śpiewanie kolęd przy gitarze to bardzo przyjemne, u nas podobnie bo mąż gra :)

      Usuń
  5. Dzień dobry,
    Ja wraz z rodziną zawsze spędzam miło czas wigilijny.
    W dzień wigilii trwają przygotowania do tak wspaniałych świąt, które zdarzają się raz do roku. Gdy tylko się obudzę ubieram choinkę, która zawsze jest żywa aby dodawała uroku i magii. Mój tata w tym czasie dekoruje dom lampkami. Mama wraz z starszą siostrą, która kocha gotować oraz wzorować się na Pani przepisach od samego rana przygotowują dania na wigilijny stół. Jest on zawsze przykryty białym obrusem, a pod nim jest kładzione sianko co jest tradycją od wielu, wielu lat.
    Nie może zabraknąć oczywiście także dodatkowego nakrycia dla wędrowca.
    Przygotowujemy potrawy takie jak: zupa owocowa, śledzie i oczywiście nie może zabraknąć przepysznego, świeżego karpia. Tradycją jest u nas wspólne lepienie pierogów z kapustą i grzybami. Na święta przygotowujemy także kapustę z grzybami, sernik, makowiec, kompot z suszonych owoców, ryba po grecku, piernik świąteczny oraz sałatki śledziowych.
    W całym domu czuć przepiękny zapach pierniczków, pomarańczy oraz goździków.
    Gdy dotrze cała rodzina dzielimy się opłatkiem, pada przy tym wiele miłych i ciepłych słów. Później zasiadamy do stoły. Dorośli dbają zawsze o to aby wszyscy spróbowali każdej z potraw znajdujących się na stole. Oczywiście przed spożyciem wszystko zostaje poświęcone przez głowę naszego domu.
    W połowie naszego rodzinnego spotkania rozpakowujemy prezenty. Po wieczerzy zanosimy sianko z wigilijnego stołu wraz z opłatkiem dla naszych zwierząt, które tej nocy przemówią ludzkim głosem.
    W te święta życzę Pani przede wszystkim zdrowia, ciepła rodzinnego grona, a także aby te święta były wyjątkowe.
    Pozdrawiam. Agnieszka Magnuszewska

    OdpowiedzUsuń
  6. A my od kilku lat obchodzimy dwie wigilie :) Choinkę ubieramy tydzień wcześniej, wieszamy własnoręcznie zrobione ozdoby i bombki w oryginalnych kształtach kompletowane sukcesywnie od paru lat. W dzień wigilii najpierw idziemy do teściów, tam królują ryby pod każdą postacią i smażone suszone grzyby które uwielbiam i właściwie zjadam wszystkie:) Pierwszy raz spotkałam się że na wigilii nie ma żadnej zupy tylko tzw. woda śledziowa. Po wczesnej wieczerzy jedziemy do moich rodziców i tam mimo że brzuchy pełne obowiązkowo zjadamy zupę grzybowa ugotowaną z suszonych grzybów, do zupy podawany jest makaron, na stole jest kapusta z grochem, pierogi z serem (ponieważ tylko takie lubimy ) i filety z miruny. Mama podaje w zasadzie ostatnio rzeczy które lubimy i zjadamy a które niekoniecznie są obowiązkowymi potrawami na wigilijnym stole. Do domu wracamy w drugi dzień świąt, najedzeni i obdarowani prezentami.
    Moim marzeniem jest osobiście przygotować wigilie i zaprosić całą rodzinę ale niestety w obecnym mieszkaniu nie mamy na to warunków, trzeba poczekać jeszcze jakiś czas.
    Pozdrawiam Ola.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam nadzieję, że kiedyś przygotujesz te najsmaczniejszą i najcudowniejszą Wigilię :) Tego Ci z całego serca życzę!

      Usuń
  7. u nas wygląda to tak
    najpierw dzielimy się opłatkiem , potem przy stole śpiewamy kolendę i zasiadamy do kloacji wigilijnej
    u nas najpierw barszcz czerwony z uszkami , zupa grzbowa z łazankami , karp smazony do karpia obowiazkowo ziemniaki , kapusta z grochem , sałatka sledziowa kompot z suszonych sliwek , choć ostatnio z dodatkime innych suszonych owoców , bo ten z samych sliwek smakuje jak z pamierosów ;) , oczywiscie musi być jedno nakrycie więcej dla nieoczekiwanego gościa i świece zapalone a jak idziemy w gosci to są jeszcze pierogi , ryba w galarecie , kutia ,a u chłopaka mojej córki maja pipę dla mnie to ciekawostka bo wcześniej o niej nie słyszałam

    Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to mów, proszę, co to ta pipa? ciekawość mnie zżera

      Usuń
    2. hahaha ;) , to zupa z szuszu jak na kompot plus groch :D

      Usuń
    3. Niezłe! W sumie w żołądku i tak się wszystko miesza 😁

      Usuń
    4. niby tak ,ale dla mnie to też było spore zaskoczenie :D

      Usuń
    5. No bo to zaskakujące jest 😊

      Usuń
  8. Wigilia … Najpiękniejsze święto w roku.
    I chociaż najważniejszym świętem chrześcijańskim jest Wielkanoc, to do Wigilii i Świąt Bożego Narodzenia mamy chyba większy sentyment i bardziej się przygotowujemy.
    Myślę, że ten czas zmienia się wraz z człowiekiem i kolejami jego losu.
    Zawsze będę pamiętać piękne Wigilie w rodzinnym domu. Ja i 2 moje siostry pomagałyśmy Babci w przygotowaniach. Stawiałyśmy zakwas na barszcz, robiłyśmy farsz do uszek, lepiłyśmy i smażyłyśmy je. Uszka podawało się po wileńsku, skąd pochodziła Rodzinka.
    Kruche delikatne ciasto smażyłyśmy z farszem z grzybów leśnych (koniecznie !!!) na patelni.
    Do dziś ta tradycja jest żywa w moim domu i co jak co, ale barszcz i uszka muszą być !
    Mam taki trochę pogański zwyczaj: rano w Wigilię idę z Mężem na cmentarz i wkładam pod jedlinę po uszku moim Najbliższym.
    Tylko raz w roku robię siekankę z solonych śledzi. No i sos tatarski. Też z przepisu Babci.
    A reszta potraw zmienia się w zależności od…
    Św. Mikołaj. Zawsze przychodził, choć czasy nie były bogate. Kiedy jedliśmy barszcz z uszkami (ostatnie danie), dzwonił do drzwi wejściowych na klatkę schodową. My biegłyśmy długim korytarzem, a Mama lub Babcia zamykała prędko drzwi do mieszkania (wchodziło się z dwóch stron korytarza). Szczęśliwe ciągnęłyśmy wiklinowy kosz, w którym układało się bieliznę do prasowania. Nigdy (ale byłyśmy głupiutkie !!!) nie skojarzyłyśmy sobie tego kosza, nie zauważyłyśmy, że to ten, który stoi w kuchni pod stołem przez cały rok !
    Kiedy miałam 12 lat, zostałam wtajemniczona, kto tak naprawdę jest św. Mikołajem. To uczucie zawodu pamiętam do dziś. Moje siostry cieszyły się z prezentów, a ja już nie. Wtedy poczułam po raz pierwszy brzemię dorosłości ! :(
    Kiedy zostałam mężatką, chodziłam do Rodziców z Mężem i małym dzieckiem w wózku w południe, aby przełamać się opłatkiem, zjeść trochę potraw wigilijnych, wymienić się prezentami.
    W kolejnych latach zabrakło najbliższych. Wigilie robiłam w swoim domu, a młode pokolenie uczyłam tradycji rodzinnych.
    W ostatnich latach nasze Wigilie są różne. Najczęściej z Córką i jej rodziną, o ile młodzi nie są daleko od nas.
    Były już takie Wigilie, kiedy porozumiewaliśmy się przez skypa lub viberem .
    Kilka lat temu pojechaliśmy za namową młodych do Zakopanego.
    Byłam ciekawa Wigilii w restauracji. Piękne dekoracje, regionalne potrawy. I jedyna w swoim rodzaju Pasterka po góralsku !
    W czasie Wigilii rodziny siedziały przy osobnych stołach, nie składały życzeń „sąsiadom”. Zainicjować bardziej rodzinną atmosferę powinni gospodarze lokalu. Były też inne niedociągnięcia: kolędy słyszeliśmy przez głośniki tylko do czasu, kiedy zebrali się wszyscy goście, potem była cisza = brak świątecznego nastroju. Potrawy podawano w przerwach półgodzinnych, a to, czego nie zjedliśmy, od razu zabierano.
    Na dodatek zachorowała starsza wnuczka. Trzeba było jechać do lekarza, a potem ktoś musiał przy niej przejąć opiekę. Tym samym Zięć i mój Mąż niewiele zjedli, a to, co dano nam dla nich na wynos, było żenujące (kwota, którą zapłaciliśmy za całość szokująco duża). Przekazałam swoje uwagi tej restauracji. W kolejnym roku kolędy „leciały” z głośnika cały czas, a każdy na początku dostał olbrzymi talerz ze śledziami. Nie do przejedzenia. Atmosfera jak poprzednio. Na Pasterkę szliśmy trzymając się mocno za ręce, bo taka była ślizgawica ! Huragan, spadające drzewa obudziły nas rano pierwszego dnia świąt. Prądu nie było przez całą dobę. Moja Siostra słała nam krótkie relacje. Oszczędzaliśmy telefony, bo … nie było gdzie naładować. Rozpaliliśmy kominek i postawiliśmy obok garnek z bigosem. Młodszej wnuczce nie było jak podgrzać mleczka. Wyjść się nie dało. Ogromne drzewa łamały się pod oknami. Na całe szczęście ktoś przewidujący zabrał ze sobą naleweczkę. :) :) Po niej tak pięknie śpiewaliśmy kolędy, jak nigdy wcześniej !
    W kolejnym roku postawiłam na spotkanie przy moim stole,bo Wigilię i Święta POWINNIŚMY SPĘDZAĆ W DOMU !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, barwna i bardzo ciepła opowieść, mimo tych łamiących się za oknem drzew. Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną, z nami, swoimi wspomnieniami :)

      Usuń
  9. MOJA WIGILIA





    Wigilia co roku odbywa się u nas w domu na wsi, w zmiennym składzie- od kilku do kilkunastu osób. W dzień wigilijny, jak każe tradycja pościmy już od rana, a także staramy się stosować do wigilijnego przesądu mojego męża, że jaki kto w Wigilię taki przez cały rok.
    Przygotowywanie potraw zaczynamy kilka dni wcześniej, choinkę również ubieramy wspólnie z mężem i córką zazwyczaj dzień przed Wigilią. Nie brak na niej własnoręcznie robionych ozdób i łańcuchów ze słomki i kolorowych bibułek. Na stole pojawia się około 12 potraw: zupa grzybowa z makaronem, żurek biały postny z chlebem i suszonymi grzybami, czerwony barszcz z własnoręcznie lepionymi uszkami (jedno uszko musi być koniecznie z innym nadzieniem typu orzech albo rodzynki, kto je wylosuje będzie miał szczęście przez cały rok), kapusta z grochem, karp (mąż skrzętnie czyści kilka łusek i wrzuca je później do skarbonek i portfela, jak twierdzi sprawiają one, że pieniądze nie opuszczają go przez cały rok), śledzie – co roku inne, w tym roku po kaszubsku, pierogi odsmażane z kapustą i grzybami, kluski z makiem, a także wariacje świąteczne czyli mozaika drożdżowa z grzybami i kapustą, strudel z selerem naciowym i pieczarkami. Barszcz czerwony co roku gotuje mąż, ponieważ w tej dziedzinie nie ma sobie równych. Przyrządzanie ryb również jest jego wigilijnym zajęciem. Poza tym gotujemy kompot z suszonych owoców ze skórka cytrynową. W wigilie raczej nie jemy ciast, ale są przygotowane pierniczki, które pieczemy przez dwie soboty z rzędu z Córą (częściowo rozdając znajomym i rodzinie), a czasem bywa drożdżowiec z masa orzechową i olejkiem rumowym, posypany skórką pomarańczową.
    Odświętnie ubrani przed rozpoczęciem kolacji czytamy fragment Pisma Świętego i odmawiamy krótką modlitwę. Na stole leży biały obrus z czerwono zielonym własnoręcznie wykonanym wiele lat temu haftem. Na nim wiązka sianka z opłatkiem, dużo świec, szydełkowych dzwoneczków, aniołków z masy solnej, papierowych ozdób wykonanych przez Córeczkę, pomarańczy nabijanych goździkami, świeżych gałązek jodłowych, orzechów, małych lukrowanych pierniczków itd. Jest też szopka w wersji miniaturowej również zrobiona przez Córę. Zapalamy też ogień w kominku, co dodatkowo dodaje wnętrzu przytulności, a odbijające się w szybie płomienie pięknie wpisują się w świąteczną kolorystykę. W całym domu pachnie cynamonem i gotowanymi potrawami, które nigdy nie smakują tak jak w Wigilię. Pod sufitem wisi też obowiązkowa jemioła, koniecznie z kulkami na szczęście oraz obok kominka stroik i czerwona gwiazda betlejemska. Pod choinką są prezenty dla dzieci. Po kolacji późnym wieczorem lampka białego wina, w wolnym tłumaczeniu o nazwie „Mleko Matki Bożej”. Dzień wigilijny kończymy kolędami i pasterką taką prawdziwą w kościele albo transmitowaną w telewizji.
    Myślę, że nasza Wigilia nie odbiega od opisanych powyżej, ale dla każdego jest to na pewno szczególny czas i każdy stara się jak najlepiej wszystko przygotować. Mam nadzieję, że tak jak ja teraz, tak w przyszłości moja Córa też będzie zachowywać te tradycje i przekazywać je kolejnemu pokoleniu.
    Mamy też przedświąteczne zwyczaje czyli kalendarz adwentowy , własnoręcznie robione kartki… ale to już na inne opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. W naszym, męża i moim domu, wymieszały się różne tradycje wigilijne: kielecko-świętokrzyska, skąd pochodzą moi Rodzice i Teść, podlaska- rodzinna Teściowej i w niewielkim stopniu śląska, gdzie mieszkamy. Wigilię spędzamy u nas lub Teściów na zmianę. Teściowa przygotowuje karpia w galarecie- to ulubione danie męża, czasami kulebiak z pieczarkami lub farszem "pierogowym" kapuściano- grzybowym. Pierogi też są i tu świeże wg tradycji mojego rodzinnego domu a u teściów odsmażane spożywane na zimno. Jest barszcz z uszkami i karp smażony jako dwa pierwsze dania. Pamiętam z dzieciństwa, że nie było zupy w ogóle, dopiero moje i siostry prośby skłoniły Mamę do wprowadzenia tego dania, jednak nietypowo podawanego jako drugie , po karpiu. Karp smażony zresztą też pojawił się dopiero, gdy Rodzice zamieszkali na śląskiej ziemi. Mamy też kilka wariacji śledziowych, w tym roku tradycyjne w oleju z cebulką, korzenne w oleju i marynowane z ziołami z wykorzystaniem octu jabłkowego mojej produkcji- to wielka niewiadoma. Po 20 latach przygotowałam znowu marynowane pstrągi. Bardzo lubianą potrawą jest kapusta z fasolą. Przyznam, że nigdzie nie spotkałam się z tym daniem. Gotujemy też kompot z suszu i do niego podajemy osobno fasolkę. Kiedyś Mama smażyła racuchy drożdżowe na oleju rzepakowym przysyłanym lub przywożonym przez moją Babcię a tłoczonym na wsi przez jednego z gospodarzy, co było tam tradycją rodzinną przekazywaną następnym pokoleniom. Nie wiem , jak teraz.W Wigilię innych ciast raczej nie jedliśmy Zawsze piekliśmy też ciasto z jabłkami, to również wprowadziłam do nas, ale malutkie ze względu na krótką trwałość. Mój mąż i syn przy niewielkiej pomocy córki i mojej są w stanie rozprawić się z nim już w Wigilię. Może to takie zwyczajne i nieświąteczne ciasto ale znika pierwsze, bo jest lekkie. Poza tym makowiec, sernik i piernik, ale wszystko niewielkie, żeby na Sylwestra były już nowe. Od ok. 10 lat wypiekamy pierniczki, które częściowo rozdajemy. Szwagier przygotowuje makówki, to ten śląski akcent w naszym menu. Ale ponieważ z moją rodziną spotykamy się w dni świąteczne, to w Wigilię muszę się obejść. Sama już nie przygotowuję, bo ile dla jednej osoby? Wśród dzieci nie przyjęły się, choć jako maluchy chętnie uczestniczyły w przyrządzaniu. Samą wieczerzę rozpoczynamy późno, ok. 18.30 od łamania się opłatkiem i składania życzeń. O północy Pasterka jako ukoronowanie wieczerzy i początek świętowania. Kolędy śpiewamy przy gitarach, grają córka i siostrzenica razem lub na zmianę.
    Wspomnę na koniec o pięknym zwyczaju adwentowym, który przyjęłam . Co roku tworzę wieniec adwentowy.
    Beata

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja świąteczna historia zacznie się tam, gdzie całą noc pada śnieg, pod butami skrzy się mróz a święty Mikołaj ciągnie swój po niebie wóz. W Dzień Wigilii, odświętnie ubrani zasiadamy przy wspólnym stole. Biały obrus, biel opłatka, zapach sianka pod obrusem, biała prosta zastawa, dodatkowy talerz. Najstarszy z rodu czyta fragment z Pisma Świętego, modlimy się razem, łamiemy się opłatkiem, składamy życzenia, śpiewamy „Dnia jednego o północy”. Zasiadamy w blasku białych świec do wieczerzy. Nikt nie może odejść od stołu oprócz mamy, podającej dania. I tak oto na stole pojawia się kompot z "piecorek" z fasolą jaśkiem, rosół z ryby z kaszą, żur z prawdziwego ześrutowanego żyta i owsa z beskidzkimi grzybami jedzony z ziemniakami, który raz kwaśny i cierpki, raz zaś łagodny i słodkawy...kapryśny jak pogoda, która go tego lata wychowała, ma byś taki gęsty, że łyżka "ma stanąć" a grzybów ma być tyle co pod smrekami ;).... oraz barszcz z uszkami, karp z sałatką jarzynową, kluski z makiem, „kukiełka" z miodem. Potem trzeba spod obrusa wyciągnąć źdźbło sianka, kto będzie miał najdłuższe to będzie najdłużej żył. Zapalamy sztuczne, zimne ognie i w ich blasku śpiewamy kolędy. ....Tak wygląda nasza wieczerza wigilijna…ale nie zapomnę nigdy Wigilii (będąc małym dzieckiem), kiedy to w pewnym momencie dziadek wyszedł na ganek i wrócił niosąc w spracowanych rękach wielką drewnianą gwiazdę, co mieniła się milionami kolorów. Te misternie naklejone bibułki, wycięte postacie z bożonarodzeniowej szopki, pięknie naklejone ozdoby i świecidełka. To była poezja dla oczu i duszy. Migocące wewnątrz światełko było jak pierwsza gwiazdka oznajmiająca, że ta noc będzie cudowna. Kręcące się ramiona wirowały w takt „Cichej nocy”. To były najpiękniejsze święta jakie się pamięta. Tę gwiazdę dziadek robił po kryjomu, kilka miesięcy, by sprawić radość i niespodziankę wszystkim domownikom a przede wszystkim wnukom. A były to lata kruche, gdzie zbierało się papierki po cukierkach, malowało orzechy, zawijało lizaki by ozdobić dom. Nie lada wyczynem było kupić kolorową bibułę a świecidełka wybijano z kolorowych blaszek. To było mistrzostwo. Na zawsze zapamiętam ten wigilijny wieczór…..dla małego dziecka, to było jak najpiękniejsza bajka. Teraz gdy jestem już mamą swoim dzieciom opowiadam o tym szczególnym dniu. I choć niektórych osób już nie ma między nami, ta wielka gwiazda,którą mam nadal!... przypomina mi dziadka. Choć czas jej nie oszczędził, pomarszczył brzegi i pożółcił ozdoby …gwiazda przychodzi do nas co roku, rozjaśniając migającym światełkiem niebo wigilijnego wieczoru. I niechaj trwa....może kiedyś opowie swoją historię kolejnym pokoleniom.
    Aneta K

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja wigilia...
    to zapiernicz na pełnych obrotach który zaczyna się mniej więcej tydzień wcześniej. A przepraszam, 2 tygodnie wcześniej kiszę kapustę i buraki, ale to luzik. Najgorszy okres to 2-3 dni przed wigilią, pracę zazwyczaj rozplanowuję tak, żeby nie tracić wartościowych minut i energii. Zaczynam od kapusty z grzybami i z fasolą (zamiast grochu), potem śledzie - moje ulubione od kilku sezonów to szuba, wcześniej na podium były śledzie bez nazwy, cebulowo-pomidorowe (tacka śledzi matjasów, 2 cebule podsmażone na złoto na oleju, do tego ze 2 łyżki koncentratu pomidorowego, pieprz, połączyć, zostawić do przegryzienia, mniam), oczywiście pierogi z kapustą i grzybami - jest to ta sama kapusta wigilijna, tyle, że farsz jest mocno podsmażony na patelni, aby odparować płyn i nadać głębi smaku. Zupy to barszcz na zakwasie i grzybowa, koniecznie ze śmietaną kremówką. No i karp który jest królem i go wielbię. Zazwyczaj kupuję ponacinane filety, w domu myję, skrobię skórę ze śluzu i do zamrażarki, dobę wcześniej rozmrażam, obkładam cebulą, solę i odstawiam w zimne miejsce na noc, potem mąka i patelnia, w tej wersji karp jest naprawdę wyborną rybą.
    I gdyby było tak jak to brzmi, to bym tego nie pisała, ale prawda jest taka, że to mój najgorszy okres w roku, nogi wchodzą do d..., facet bez drygu kulinarnego wiadomo, że nie pomoże, do sprzątania też się nie garnie. Koniec jest taki, że w wigilię lądujemy u teściów z częścią wałówki, spędzamy miło kilka godzin i schorowani z przejedzenia wracamy do domu. Dla mnie to najgorszy czas w ciągu całego roku, dlatego czekam z niecierpliwością do 25-go :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alam, proszę o kontakt bo chciałabym wysłać Ci nagrodę 😊

      Usuń
  14. Bardzo dziękuję i proszę Autorkę o autograf.

    A tu taki wierszyk (nie mój) o czasie, który mija
    (z dedykacją dla drugiej wyróżnionej osoby, czyli alam):
    Idą święta Boże Drogi!
    Już mnie bolą ręce, nogi.
    Już mnie boli głowa, dupa,
    Na mych barkach jest chałupa.
    A w mych dłoniach ciasta, barszcz
    I do uszek przecież farsz.
    Pranie, sranie i sprzątanie,
    Sympatyczne kolęd granie.
    O zakupach nie wspominam,
    Zrobią ze mnie beduina.
    Tu wyprasuj ich koszule,
    Przy tym szeptaj cicho, czule.
    Zabij karpia, zrób pierogi,
    Nie mam siły Boże Drogi!
    Lecz zaciskam ja pośladki,
    Taka rola żony, matki.
    Już nie wspomnę wybacz proszę,
    Że przeliczam wszystkie grosze.
    Na co mi wystarczy dzisiaj?
    Wezmę kredyt- taki zwyczaj.
    Taka świąt tradycja w żyłach:
    Kupuj, rób i bądź przemiła.
    Do teściowej wal z uśmiechem,
    Wszak niemiłym być jest grzechem.
    Potem podaj, pomyj, przynieś,
    Jak przyniosłaś to też wynieś.
    Na ryj przy tym wal z godnością,
    Żeby miło było gościom.
    Nic nie marudź, weź się w kupę,
    Niech Ci życie daje w dupę.
    Ubierz uśmiech, ubierz stroik,
    Bądź mistrzynią w swojej roli:
    Matki Polki, córki, żony,
    Nawet gdy ci dadzą brony.
    Wal ku światu swoją siłą,
    Żeby wszystkim było miło.
    Niech cię duch świąteczny trzyma,
    Taki klimat- Twoja wina

    OdpowiedzUsuń
  15. Gratuluję laureatkom! Gratuluję Pyzie pomysłu na konkurs. Pisząc moją opowieść ostatniego dnia konkursu przeżyłam jeden z najmilszych dni adwentu, na wspomnieniach o bliskich, których już nie ma, i zwyczajach odchodzących w zapomnienie. Początkowo moja opowieść była dużo obszerniejsza. Dokonałam wielu cięć, czego teraz żałuję, bo mogłam taką wersję zachować. Ale spróbuję uzupełnić dla dzieci, może kiedyś przeczytają. Jak będą w średnim wieku. Chciałabym też poczytać Twoją opowieść Pyzo. Może jest już na blogu? Pozdrawia uczestniczka Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma mojej opowieści. Święta to dla mnie trudny czas, z różnych względów. Może kiedyś o tym napiszę, ale jeszcze nie teraz.

      Usuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger