Nie lubię kotów!

Już samym tytułem tego wpisu narażę się pewnie wielu osobom. No bo jak można nie lubić kotów?! Ano można. Dla mnie koty to łażące swoimi drogami często dziwne i nieprzewidywalne indywidualności, które nie są tak bardzo przyjacielskie i oddane jak psy. 

Naszego Chrupka kocham mocno a idąc ulicą czy po parku przyglądam się psiakom z czułością. Jeśli mam okazję to chętnie się z nimi bawię czy chociaż głaszczę. Za to kotów unikam, nie ciągnie mnie do nich, bo według mnie są wredne i wcześniej czy później to z nich wyłazi. Być może są od tego wyjątki, może są gdzieś kociaki, które potrafią odwzajemnić i okazać bezgraniczne przywiązanie do opiekuna. Może. I pewnie takie znacie.


podlasie, urlop, koty, kot, moje wakacje na Podlasiu, karmimy bezpańskie koty, kocie sieroty, nie lubię kotów
najedzona kicia przycupnęła na ławeczce


Tak się jakoś porobiło, że zawsze kotów unikałam a mimo to kilka razy, fakt że już dawno temu, dotkliwie mnie poraniły. Widocznie czuły, że nie przepadam za nimi i stąd agresja. Z psami takich przygód nie miałam, reagują na mnie dobrze. Coś jednak wraz z upływem lat zmienia się w każdym z nas i niedawno okazało się, że prawie przygarnęłam dwie kocie, zabiedzone istoty.

Będąc na wsi, na Podlasiu, widuję koty sąsiadów jak łażą po płocie albo szwendają się po okolicy a stary Maciek, już nieżyjący najbliżej mieszkający kocur, przychodził wieczorami na kolację. Był dość nieufny i mało przyjemny, ale jako staruszek nie miał już siły ganiać myszy i wszyscy się nad nim litowali. Jego następca, Filemon, jest bardzo łowny i bardzo dziki więc jedzenia się nie domaga,  czasami  nawet przed furtką dumnie prezentuje trzymaną w pysku zdobycz.

podlasie, urlop, koty, kot, moje wakacje na Podlasiu, karmimy bezpańskie koty, kocie sieroty, nie lubię kotów
sami zobaczcie jak mizerota! toż to sama skóra i kości
podlasie, urlop, koty, kot, moje wakacje na Podlasiu, karmimy bezpańskie koty, kocie sieroty, nie lubię kotów
trochę się kicia obawiała podejść bliżej, ale widząc moje zainteresowanie nieco się zbliżyła do obiektywu
podlasie, urlop, koty, kot, moje wakacje na Podlasiu, karmimy bezpańskie koty, kocie sieroty, nie lubię kotów
ta kicia ma ciut więcej ciałka i była zdecydowanie przymilniejsza, nie bała się tak

W tym roku, już pierwszego dnia po przyjeździe, odwiedziły mnie dwie kocie chudziny. Sądząc bo tym jakie były zabiedzone są bezpańskie. Okoliczni ludzie mówią, że czasami, szczególnie latem, ktoś wyrzuca zwierzęta z samochodu w środku wsi, licząc pewnie że ktoś się nimi zaopiekuje. No bo jak przyjdzie takie chuchro pod drzwi i zacznie miauczeć to weź człowieku i nie daj mu nic do jedzenia! No przecież nawet moje anty sierściuchowe serce zmiękło jak masełko i przez dwa tygodnie odkarmiałam bidulki.

Przychodziły zwykle po południu i grzecznie czekały na werandzie aż włożę coś do miski. Miski po kocie Maciejuk, która przez rok stała bezużyteczna, ale nikt jej nie wyrzucił. Na szczęście teraz nawet z wiejskich, małych sklepikach można kupić gotową karmę. A i mleko na wsi się znajdzie jeśli trzeba. Jedna kicia nawet po jedzeniu zaczęła przesiadywać na ławeczce przy ganku.

Takie koty prawdopodobnie są zarobaczone, zapchlone, więc moje kontakty z nimi ograniczały się do nakładania jedzenia i obserwowania ich. Głaskanie nie wchodziło w grę, tak jak wpuszczanie do domu. Brzydzę się i już. Zastanawiałam się tylko czy to moje dokarmianie tych kotów przez kilkanaście dni nie robi więcej szkody niż pożytku. Ale trudno, stało się, karmiłam przez dwa tygodnie bo było mi ich zwyczajnie żal. Udało mi się jeszcze przed wyjazdem namówić ludzi z wioski żeby jakoś zaopiekowali się tymi sierotami bo noce już coraz zimniejsze i jeśli ktoś ich nie przechowa w gospodarstwie to zamarzną albo rozszarpią je dzikie zwierzęta. Jak potoczy się ich historia dowiem się dopiero może za jakiś czas.

Jak widzicie moja niechęć do kotów okazała się nie taka wielka kiedy patrzyłam w te wielkie oczyska i mogłam policzyć im żebra. Ale nawet imion, choćby tymczasowych, im nie nadawałam żeby się nie spoufalać, nie przyzwyczajać, i nadal utrzymuję, że najlepszy przyjaciel człowieka to pies a ja kota do domu nigdy nie wezmę.

Chyba, że mi się odwidzi i odmieni. Chyba, że jeszcze bardziej mi odbije na stare lata. 

podlasie, urlop, koty, kot, moje wakacje na Podlasiu, karmimy bezpańskie koty, kocie sieroty, nie lubię kotów
kiedy stawała nad miską można było hałasować, wcale nie uciekała

podlasie, urlop, koty, kot, moje wakacje na Podlasiu, karmimy bezpańskie koty, kocie sieroty, nie lubię kotów
ta to bardzo wylęknione stworzonko - reagowała niespokojnie na każde szurnięcie czy stukot a nawet kiedy się tylko poruszyłam
podlasie, urlop, koty, kot, moje wakacje na Podlasiu, karmimy bezpańskie koty, kocie sieroty, nie lubię kotów
jedzenie jednak przyciągało ją jak magnes, przybiegała codziennie a nawet kilka razy dziennie, sprawdzić czy w misce coś nie czeka
podlasie, urlop, koty, kot, moje wakacje na Podlasiu, karmimy bezpańskie koty, kocie sieroty, nie lubię kotów
a to stare zdjęcie nieżyjącego już kota sąsiadów, Macieja - staruszek był, po przejściach

27 komentarzy:

  1. Ja kocham i psy i koty.Mój rodzinny dom zawsze był pełen zwierząt. Ale bardzo podoba mi się Twój tekst. Moj mąż też nie lubi kotów z tych samych powodów co Ty. Teraz chyba go bardziej rozumiem. Moi teściowie nigdy nie mieli kotów. A od 7lat dorobili się 4 kotków domu i kilku podwórkowych znajd o które dbają. Także wszystko przed Tobą. Co do dokarmiania kotów to robiłam tak samo podczas trzytygodniowego wyjazdu. I miałam takie same wątpliwości. Jednak minęły gdy wróciłyśmy po roku w to samo miejsce, a koty nadal były i wyglądały wspaniale. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. różnie w życiu bywa a i charakter człowiekowi może się nieco zmienić, upodobania również więc może kiedyś polubię kotki

      Usuń
  2. Fajny wpis! Zawsze wolałam psy, właśnie za tę ich bezgraniczną miłość. Po przeprowadzce do nowego domu planowaliśmy kupić owczarka niemieckiego, ale.. zamiast niego mamy 3 koty. Najpierw dokarmialiśmy kocią matkę, potem przygarnęliśmy jej dzieci. Koty to zwierzęta bardzo specyficzne, niezależne i raczej powściągliwe w wyrażaniu uczuć. Ale kiedy już okazują nam swoje kocie przywiązanie, to cieszymy się jak dzieci. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że to one nas wychowują :) Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czyli wszystko przede mną, ale na razie zdecydowanie jestem psiarą

      Usuń
  3. Nie wiem czemu ale ten wpis zainspirował mnie do opisania historii mojej i mojej Koty. Po 6 latach związku zostałam zostawiona dla innej kobiety przez faceta, który miał poważną alergię na koty. Jakoś tak w mym opacznym umyśle postanowiłam od razu adoptować kota. Decyzja padła na maleńką śliczną kotkę z pobliskiego schroniska. Po kupieniu wyprawki itd. Zrezygnowałam. Czemu? Znalazłam w internecie ogłoszenie o chorej kotce bez oka, zębów i z guzem na tchawicy, która ma 10 lat a od 3 siedzi w fundacji 400 km od mojej miejscowości bo nikt nie chce brzydkiego, starego, schorowanego kota. Przygarnęłam ją. Od razu zostałam zalana falą totalnej miłości. Kotka nie umiała siedzieć gdzie indziej niż na kolanach, gdy tylko wychodziłam z pokoju płakała pod drzwiami, mruczala gdy tylko na nią spojrzałam, przybiegala na zawołanie. Niestety w życiu różnie bywa - straciłam pracę, musiałam wynajmować za grosze stancje ze studentami (dorosła kobita!), tyralam od świtu do zmierzchu w beznadziejnym miejscu, bo tylko tam chcieli mnie przyjąć. Popadlam w długi, wszyscy znajomi nagle zniknęli, a tę beznadziejną pracę też straciłam. Zostałam sama, bezrobotna, z komornikiem sapiącym nad uchem w wynajmowanej klicie w towarzystwie 6 studentów. Jedyne co mi zostało to kot. Któregoś wieczora kupiłam sobie flaszke wódki, spakowalam swoje rzeczy i stanęłam na parapecie w pokoju, chcąc skoczyć z 12 piętra. Kotka spała w kuchni, drzwi do pokoju były zamknięte. Nie wiem jakim cudem to się stało ale nagle znalazła się na parapecie koło mnie, ocierajac się o nogi i mruczac. Dotarło do mnie, że moja śmierć dla (wtedy już) 12 letniej kotki to również wyrok śmierci na ulicy. Zeszlam z parapetu, położyłam się na lozku a kicia zliwywała moje łzy. Od tamtej chwili mijają niemal 2 lata, mam fantastycznego faceta, który pomógł mi wyjść z depresji i razem splacamy moje długi, mam fajną pracę i wreszcie nie mieszkam ze studentami. A kicia dalej codziennie płacze pod drzwiami gdy tylko wychodzę i wita mnie pod drzwiami gdy wracam. Koty też kochają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piękna, wzruszająca historia - dziękuję, że się nią ze mną podzieliłaś :)

      Usuń
    2. poplakalam sie dobrze ze dobrze sie to skonczylo zwierzeta to nasi przyjaiele

      Usuń
  4. Kiedyś też uważałam ,że kot to dziwna istota .Zawsze miałam psy i nie wyobrażałam sobie ,że kiedyś tak je pokocham.Najpierw po śmierci taty ,aby nie być sama wzięłam Pitusia ,potem uratowałam Kuleczkę spod kół tira ,sama mało życia nie tracąc.Teraz Kuleczki już nie ma ,choroba go mi odebrała ,ale nadal jest Pitis ,wierny mój towarzysz i kumpel na stare lata.Z ręką na sercu ,odpłaca mi miłością jak pies,a kota zmusić do miłości się nie da ,jak sama mu serca nie okazasz.To nie sztuka zdobyć psia miłość ,ale kocią to już wyższa jazda.Przygarnięciem choćby na chwilę kotłów ,okazało że jednak nie masz serca z kamienia ,za co duże brawa.Moze kiedyś poznasz uroki kociej miłości.Pozdrawiam cię serdecznie i dziękuję w imię tych kotków za serce:).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie mam zamiaru dyskutować na wyższością miłości kocie nad psią bo to bzdura - zwierzę kochane odpłaca miłością niezależnie czy jest kotem czy psem

      Usuń
    2. Izuś, muszę się z Tobą jednak nie zgodzić. Psy potrafią być z człowiekiem, który ich regularnie katuje, głodzi itd.- kochają mimo wszystko, co oczywiście nie znaczy, że to źle.
      Natomiast na miłość kota naprawdę trzeba zasłużyć- jeśli będziesz go krzywdzić w najlepszym wypadku będzie złośliwy, o ile po prostu Cię nie opuści. Jeśli Cię jednak pokocha, pogadasz z nim jak z psem i tak samo będzie Cię bronił i rozumiał.
      Marzena :-)

      Usuń
  5. Ja też zdecydowanie wolę psy. Koty wydają mi się za bardzo zdystansowane, a ja się lubię poprzytulać ;) Poza tym naprawdę kocham moje zwierzaki, a o kota za bardzo musiałabym się bać, jakby tak sobie po okolicy samopas biegał...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najwidoczniej ludzie dzielą się na psiarzy i kociarzy

      Usuń
  6. A ja lubię koty. Psy też, zresztą zawsze byłam otoczona zwierzętami i tak jest do dziś. Sama mam kocią naturę, jestem indywidualistką i potrafię być wredna, może dlatego tak dobrze się z nimi dogaduję? Wszystkie koty jakie były w moim domu zawsze najbardziej lubiły mnie i mnie uważały za tzw. swoją panią, nawet w dzieciństwie. Zrobiłaś dobrze karmiąc te wygłodniałe stworzenia i zapewniam cię, że one będą ci za to wdzięczne i będą twoją dobroć pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby wredność i indywidualizm były zastrzeżone dla miłośników kotów to bym je bardzo lubiła a tak nie jest

      Usuń
  7. psy uwielbiam i mam, natomiast kotów nie lubię, co najwyżej małe :) także doskonale Cię rozumiem :D

    OdpowiedzUsuń
  8. niestety nie lubię kotów, mam pieska kundelka - jako szczenię został przez naszą rodzinę zabrany ze schroniska, to członek rodziny, mądre zwierzę ma już prawie 10 lat - wabi się Dżery.....
    Jolika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może nie lubisz kotów tak jak ja, ale jestem pewna, że w razie potrzeby też pomogłabyś takim bidulkom

      Usuń
  9. ja tez zawsze lubilam psy ale tak wyszlo ze mam 3 koty Sa bardzo madre wolam je z 3 pietra i whodza na gore odprowadzaja mnie jak gdzies ide rozpoznaja odglos mojego samochodu rozpoznaja kiedy wyhodze z domu ( brzek kluzy ubieranie sie) i juz sa przy drzwiah Nie wiem skad takie pojecie ze kot jest wredny jak pies .cos zniszzy to nikt nie powie ze wredny Koham wszystkie zwierzaki plus dla .ciebie ze mimo nieheci przygarnelas te bidulki wbrew pozorom koty sa .czyste a robaczki maja i psy i koty na to sa tabletki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chodziło mi o te robaki w futrze, zapchlone były bardzo bo bezpańskie i nikt o nie nie zadbał

      Usuń
  10. Jest takie przysłowie: "nigdy nie mów nigdy". Coś w nim jest. Ja odwieczna psiara, zapatrzona w te istotki jak w najpiękniejszy obraz nigdy nie wyobrażałam sobie że mogłabym chociażby polubić jakiegoś kociaka, ale życie napisało inny scenariusz... Po utracie ostatniej psiuni nie chciałam od razu przygarniać kolejnego zwierzaka, ale tak już mam że nie umiem przejść obojętnie obok jakiegoś zwierzęcego nieszczęścia, czy to jest psem, kotem, jeżem, wróbelkiem, sroką czy jerzykiem. Przez rok, dzień w dzień dokarmiałam początkowo trzy małe kociaki, potem stopniowo przychodziły cztery dorosłe koty. Wiedziałam że zima to czas wielkiego zagrożenia dla nich, więc postarałam się o wybudowanie dla nich domku drewniano-styropianowego. Dla niektórych warunki stworzone dla tych kociaków to jak by im ktoś Hiltona wybudował, więc chyba całkiem nieźle wszystko wyszło. Tak jak Ty nie chciałam żadnego kota w domu, ale znowu życie postarało się zrobić mi psikusa na moje postanowienia. Tym razem w wielkiej potrzebie był mały kociak, który z jakiś nieznanych przyczyn został uwięziony między blachami, tak że ani sam ani jego mama nie dała rady go stamtąd wyciągnąć. Przerażający był płacz tego kociaka przeplatający się skrzeczeniem srok (one mają już jakiś taki dar wyczuwania gdy ktoś lub coś jest zagrożone). Cudem jakiś udało się wyciągnąć tego kociaka, a że bez konsultacji weterynarza nie chciałam go wypuszczać, tak w efekcie tego wszystkiego został u nas w domu. Może ciężko mi się dogadać z kotem, z psem jakoś tak łatwiej mi wychodzi...Pierwsze dni, tygodnie były ciężkie ale nie żałuję że go przygarnęłam. Nigdy nie lubiłam kotów, a one też mnie raczej nie tolerowały a tu proszę jak życie potrafi sprawić niespodziankę może w Twoim życiu również coś się zmieni. Ale wiadomo nic na siłę:)

    OdpowiedzUsuń
  11. KKoty sa wspaniale i tyle

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo fajny artykuł. Jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger