Czasami życie płata różne figle. Coś co planujemy od dawna bierze w łeb a za to los daje nam jakieś niespodziewane radości. Dla mnie ogromną radością jest możliwość wyskoczenia, choć na chwilę, do lasu. Mieszkając w środku wielkiego miasta, nie mając samochodu a za to wiele obowiązków stacjonarnych, nie mam ku lasowym wypadom zbyt wiele okazji. Ale czasami wydarzy się coś tak jak kilka dni temu i dziwnych zrządzeniem losu wylądowałam, na nieco więcej niż dobę,
na Podlasiu.
Tym razem było wyjątkowo krótko, ale za to jak pięknie! Nadzieja na grzybobranie niewielka i jeszcze malała wraz z przybliżaniem się do celu, ale oczami wyobraźni widziałam
mnóstwo grzybów a wszystkie piękne i zdrowe. Jeszcze będą pełne kosze, chociaż nie tym razem.
Uwaga - dużo zdjęć!
|
bukiecik poziomek dla ciężko pracującego męża |
Zaraz po przyjeździe zostawiłam wszystko w chałupie i pognałam polna drogą w stronę lasu. Czułam pod stopami wysuszoną ziemię, wszędzie pył i żar lejący się z niebo. Od sąsiadki, Lidy, już wiedziałam, że ostatni deszcze spadł prawie miesiąc wcześniej i w lesie nie mam co szukać jakichkolwiek grzybów. Ale nie byłabym sobą gdybym nie poszła. Koszyka nie brałam, w plecaku była tylko jak zawsze
awaryjna anużka i pojemniczki na leśne owoce bo przecież jeszcze tak nie było żebym wróciła z pustymi rękami.
Aparat na każdej wycieczce jest niezbędny. Jak zwykle w takim terenie przydał się bardzo do portretowania
podlaskich kwiatków i licznych owadów. Grzybów rzeczywiście jak na lekarstwo bo udało mi się znaleźć zaledwie garść kurek przez 4 godziny wędrowania. naskubałam też tylko garść poziomek zjedzonych oczywiście na miejscu a mały bukiecik słodkich owoców zaniosłam Żarłoczkowi zajętemu pracami gospodarskimi. Czarnych jagód już ani śladu i chyba było ich w tym roku niewiele bo w dobrych latach coś na krzaczkach zostawało dla maruderów.
|
kocanka piaskowa |
|
dziki groszek pachnący |
|
bylice wyrosły wielkie, z półtora metra miały na pewno |
|
krzyż przydrożny na rozstaju dróg, którymi chodzę codziennie na grzyby |
|
kozibród łąkowy już przekwitł |
|
szczaw a właściwie jego kwiatostany z nasionami |
|
rzepik pospolity |
|
|
powój polny |
|
fiołek polny |
|
poziomki - słodkie jak miód! |
|
dopiero moje pierwsze kurki z tym sezonie |
|
cudne złoto lasu |
|
cieszy każdy, nawet najmniejszy grzybek |
|
nie wiem co to dokładnie - po śledztwie sądzę, że być może ciżmówka jakaś |
|
chyba pierwszy raz spotkałam pochwiaki jedwabnikowe na Podlasiu |
|
szału nie było, ale z pustymi rękami nie wróciłam |
Zbiory mizerne, ale na pierwszą w tym roku
jajecznicę z kurkami musi wystarczyć. Trochę było mi z tego powodu smutno, ale za to zobaczcie jakie śliczne motylki widziałam! Latało ich pełno wszędzie a z powodu nieznośnego upału były nieco powolne i nie uciekały tak szybko jak zwykle, dając się podejść i obfocić. Najwięcej pasło się ich na świerzbicach. Widocznie te kwiatki mają bardzo smaczny nektar bo na niektórych pożywiało się po kilka owadów jednocześnie.
W drodze powrotnej w szczelinie kory starej topoli wypatrzyłam jeszcze dojrzałe
pochwiaki jedwabnikowe - chyba rzadkość w tym rejonie bo spotkałam je tu po raz pierwszy.
Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy, ale nie narzekam. Odwiedziłam i sprawdziłam znajome kąty oraz "swoje" grzybne miejsca. Umówiłam się też na jesienny pobyt z nadzieją, że grzyby wyrosną właśnie wtedy kiedy będę miała zamiar przyjechać. Czy tak będzie okaże się we wrześniu. Jeśli pogoda dopisze i doleje deszczu to będę miała co robić.
Oznaczanie owadów, w tym motyli, nie jest moją mocną stroną więc jeśli gdzieś się pomyliłam to proszę o uwagi i wskazanie błędu. To trudny temat i niełatwo odróżnić od siebie różne gatunki.
|
Latolistek cytrynek - Listkowiec cytrynek |
|
Przeplatka atalia |
|
Dostojka malinowiec - Perłowiec malinowiec |
|
Polowiec szachownica |
|
zaraz, zaraz! nie wszyscy na raz! Przeplatki atalie na świerzbnicy |
|
trzmiel albo trzmielec |
|
Czerwończyk - po przejściach bo skrzydła postrzępione mocno |
|
Kraśnik pięcioplamek |
|
Kraśnik pięcioplamek - było ich mnóstwo! |
|
i kolejny kraśnik z plamkami |
|
|
i jeszcze jeden do kolekcji |
|
a tutaj Kraśnik bez plamek - prawdopodobnie Zygaena purpuralis albo Zygaena minos |
|
na pająkach to już zupełnie się nie znam, ale całkiem przystojny był więc fotkę ma |
Czy mogę zadać ciekawskie pytanie? Nie musi Pani odpowiadać 😉 mieszkam na Podlasiu na wiosce i jestem ciekawa jaki rejon Pani odwiedziła? Przyjeżdża Pani do kogoś czy macie może tu działkę czt domek letniskowy?
OdpowiedzUsuńjeżdżę na wieś, niedaleko Kleszczeli, do znajomych
UsuńGrzybów tyle samo co i u mnie, a naleśniłaś się pięknie.:)
OdpowiedzUsuńo tak, to był bardzo przyjemnie spędzony czas
UsuńChyba Kleszczel ,a nie Kleszczeli,ponieważ za Kleszczelami mieszkam .
UsuńPozdrawiam serdecznie.Jan