Żółciak marynowany w zalewie miodowo-korzennej

Marynowanym żółciakiem poczęstowali mnie kilka lat temu znajomi na którymś ze zlotów grzybniętych. To było ciekawe doświadczenie bo nie znałam wcześniej tego grzyba. Tzn. widziałam nie raz, ale nie zbierałam a tym bardziej nie przerabiałam.

Najczęściej smażę z niego po prostu sznycle lub flaczki.  Bardzo udany był pomysł na paprykarz czy  pasztet. Tym razem postanowiłam trochę słonecznego grzyba zamknąć w słoikach - żeby zimą móc też się nim cieszyć. Mój marynowany żółciak już 3 tygodnie poleżakował i został wypróbowany więc śmiało dzielę się nim z Wami. Warto spróbować.


 Koniecznie poczytajcie o żółciaki siarkowym w atlasie bo to ciekawy gatunek. Tego pospolitego grzyba można znaleźć podczas wiosennych i letnich spacerów a co ważne chyba niemożliwe jest pomylenie go z jakimś innym. Warto wiedzieć jak go zbierać i kiedy żółciak jest dobry do jedzenia.

Żółciak siarkowy w marynacie octowo korzennej 

czas przygotowania :  ok. 1 godziny + 2 tygodnie leżakowania
składniki : 
  • młody żółciak siarkowy, ok. 2 kg
  • 3-4 marchewki

  • ZALEWA - 1 szkl. octu spirytusowego 10%
  • 4 szkl. wody 
  • 1 łyżka soli 
  • 6-8 łyżek miodu 
  • 1 łyżka ziarenek gorczycy białej 
  • 2 duże gwiazdki anyżu
  • 2 kawałki kory cynamonu, po 5-8 cm każda
  • 6 goździków
  • 3 liście laurowe
  • 5 kulek ziela angielskiego

sposób przygotowania : ZALEWA - wodę zagotowałam z octem i roślinnymi przyprawami, gotowałam na niedużym ogniu ok. 15-20 minut. Na koniec dodałam sól i miód, wymieszałam, przecedziłam.

Żółciaka siarkowego dobrze umyłam i oczyściłam - trzeba dokładnie usunąć resztki kory i powrastanych gałązek albo ździebeł trawy. Podzielonego na pojedyncze "dachówki" wrzuciłam do dużej ilości wrzącej wody i gotowałam 10 minut. Odcedziłam a kiedy lekko przestygł pokroiłam na mniejsze kawałki wielkości kęsa. Marchewkę obrałam i zestrugałam na paseczki. Zblanszowałam czyli zanurzyłam we wrzątku na 1-2 minuty i osączyłam.

Na dno przygotowanych, wyparzonych słoików włożyłam po porcji marchewkowych pasków. Do pełna uzupełniłam kawałkami żółciaka. Całość zalałam wrzącą zalewą, zakręciłam pokrywkami i odstawiłam do wystudzenia stawiając słoiczki do góry dnem.

Po ok. 2 tygodniach marynowane grzyby nadają się do jedzenia.

Z tej ilości składników wychodzi jakieś 8-10 słoików poj. 0,33 l.



2 komentarze:

Będzie mi miło jeśli zostawisz swój komentarz i odwiedzisz mnie znowu. Jeśli ugotowałeś albo upiekłeś coś z przepisu znalezionego tutaj zrób zdjęcie i pochwal się przysyłając je do mnie.

Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger