Pyza na tropie. Szukając wiosny
Wiosna w tym roku wcale nie chciała przyjść. Równo rok temu byłam tu z bandą grzybniętych i było już bardziej wiosennie. Teraz wiosna siłowała się z zimą i jakoś nie mogła zwyciężyć. Ale czas płynie i zima chcąc nie chcąc musiała wreszcie ustąpić. Jeszcze jest szaro i pąki dopiero pękają, ale już można wypatrzeć pierwsze konkretne oznaki wiosennego życia.
Uwaga, dużo zdjęć!
Pojechaliśmy na obrzeża naszego wielkiego miasta z zamiarem znalezienia dowodów, że wiosna już jest. Byliśmy czujni jak zwiadowcy na tropie wyjątkowych skarbów. Czy udało nam się je odnaleźć? Oczywiście! Większość z nich zobaczycie zaraz na zdjęciach. To był piękny dzień, świeciło słońce i było bardzo ciepło. Moja blada twarz szybko mocno się zaróżowiła od tego blasku. ale to nic. Zgrzaliśmy się porządnie mimo porozpinanych kurtek. I powiem Wam, że było warto zrobić sobie taką wycieczkę.
Ten las jest jeszcze w granicach miasta i w weekendy przeżywa prawdziwe oblężenie. Ludzie z okolicznych osiedli tłumnie przychodzą tu na rodzinne spacery. Na szczęście chodzą raczej ścieżkami i nie zapuszczają się w bardziej podmokłe, błotniste miejsca. Wczoraj, jako że był to dzień powszedni, ludzi było mało i las wydawał się prawie uśpiony. Przezornie uzbroiłam się w kaloszki i niczym rasowa klempa polazłam w ostępy. Oczywiście szukałam grzybów, przecież to normalne. Szukałam i znalazłam. Czarki austriackie to jedne z pierwszych wiosennych grzybów, dość łatwych do wypatrzenia ze względu na swój intensywnie czerwony kolor. Są takie śliczne, jak kwiatuszki w szarym jeszcze lesie, więc miały całą sesję zdjęciową.
Szukając czarek zapędziłam się na rozlewiska gdzie poza łosiami, żabami i zaskrońcami mało kogo można spotkać. Łosie gdzieś się pochowały, kilka zaskrońców zwinnie uciekło tuż przede mną, ale jedna żabcia dała się sfotografować. W bardziej suchych miejscach wyroiły się mrówki, ale były tak zajęte swoimi sprawami, że nie zwracały na mnie uwagi.
Bacznie patrzyłam pod nogi żeby nie ugrzęznąć w błocie, ale zwracałam też uwagę na drzewa. Najwięcej zieleni było na starych, powalonych pniach, pokrytych mchem. Pąki na większość gałęzi dopiero zaczynają pękać. Tylko krzewy dzikiego bzu mają już całkiem wyraźne listki.
Zimą i wczesną wiosną na pniach, tych stojących, tych powalonych oraz na pniakach, można dokładnie obejrzeć sobie grzyby nadrzewne. W sezonie obfitych grzybobrań zwraca się na nie mało uwagi, bo przeważnie nie nadają się do zjedzenia. Niektóre mają właściwości lecznicze, ale to już wyższa szkoła jazdy. Przetrwały też ubiegłoroczne gwiazdosze, ale rok temu było ich dużo więcej. Odwiedziłam miejsca gdzie równo rok temu można było podziwiać piestrzenice pochyłe, ale w tym roku jeszcze żadna się nie pokazała.
W środku lasu ściółka jeszcze szara i dopiero pojawiają się pierwsze zielone listki różnych roślin. Zupełnie inaczej jest na brzegu lasu, szczególnie w miejscach mocno nasłonecznionych. Tu życie obudziło się wcześniej i już kwitną wiosenne kwiatki. Nie brakuje kolorów i kształtów! Część z tych roślinek chyba przywędrowała z pobliskich ogródków przydomowych i teraz rosną sobie już dziko.
Piękna ta wiosna, prawda? Obserwujcie ją bacznie, bo będzie rozwijała się i kwitła bardzo intensywnie, dosłownie w oczach! Warto niczego nie przegapić!
Uwaga, dużo zdjęć!
Pojechaliśmy na obrzeża naszego wielkiego miasta z zamiarem znalezienia dowodów, że wiosna już jest. Byliśmy czujni jak zwiadowcy na tropie wyjątkowych skarbów. Czy udało nam się je odnaleźć? Oczywiście! Większość z nich zobaczycie zaraz na zdjęciach. To był piękny dzień, świeciło słońce i było bardzo ciepło. Moja blada twarz szybko mocno się zaróżowiła od tego blasku. ale to nic. Zgrzaliśmy się porządnie mimo porozpinanych kurtek. I powiem Wam, że było warto zrobić sobie taką wycieczkę.
Ten las jest jeszcze w granicach miasta i w weekendy przeżywa prawdziwe oblężenie. Ludzie z okolicznych osiedli tłumnie przychodzą tu na rodzinne spacery. Na szczęście chodzą raczej ścieżkami i nie zapuszczają się w bardziej podmokłe, błotniste miejsca. Wczoraj, jako że był to dzień powszedni, ludzi było mało i las wydawał się prawie uśpiony. Przezornie uzbroiłam się w kaloszki i niczym rasowa klempa polazłam w ostępy. Oczywiście szukałam grzybów, przecież to normalne. Szukałam i znalazłam. Czarki austriackie to jedne z pierwszych wiosennych grzybów, dość łatwych do wypatrzenia ze względu na swój intensywnie czerwony kolor. Są takie śliczne, jak kwiatuszki w szarym jeszcze lesie, więc miały całą sesję zdjęciową.
Szukając czarek zapędziłam się na rozlewiska gdzie poza łosiami, żabami i zaskrońcami mało kogo można spotkać. Łosie gdzieś się pochowały, kilka zaskrońców zwinnie uciekło tuż przede mną, ale jedna żabcia dała się sfotografować. W bardziej suchych miejscach wyroiły się mrówki, ale były tak zajęte swoimi sprawami, że nie zwracały na mnie uwagi.
Bacznie patrzyłam pod nogi żeby nie ugrzęznąć w błocie, ale zwracałam też uwagę na drzewa. Najwięcej zieleni było na starych, powalonych pniach, pokrytych mchem. Pąki na większość gałęzi dopiero zaczynają pękać. Tylko krzewy dzikiego bzu mają już całkiem wyraźne listki.
Zimą i wczesną wiosną na pniach, tych stojących, tych powalonych oraz na pniakach, można dokładnie obejrzeć sobie grzyby nadrzewne. W sezonie obfitych grzybobrań zwraca się na nie mało uwagi, bo przeważnie nie nadają się do zjedzenia. Niektóre mają właściwości lecznicze, ale to już wyższa szkoła jazdy. Przetrwały też ubiegłoroczne gwiazdosze, ale rok temu było ich dużo więcej. Odwiedziłam miejsca gdzie równo rok temu można było podziwiać piestrzenice pochyłe, ale w tym roku jeszcze żadna się nie pokazała.
W środku lasu ściółka jeszcze szara i dopiero pojawiają się pierwsze zielone listki różnych roślin. Zupełnie inaczej jest na brzegu lasu, szczególnie w miejscach mocno nasłonecznionych. Tu życie obudziło się wcześniej i już kwitną wiosenne kwiatki. Nie brakuje kolorów i kształtów! Część z tych roślinek chyba przywędrowała z pobliskich ogródków przydomowych i teraz rosną sobie już dziko.
Piękna ta wiosna, prawda? Obserwujcie ją bacznie, bo będzie rozwijała się i kwitła bardzo intensywnie, dosłownie w oczach! Warto niczego nie przegapić!
Dobrze, że i do Ciebie wiosna dotarła. Teraz się spieszy.:)
OdpowiedzUsuńSpóźniona w tym roku przynajmniej 2-3 tygodnie w porównaniu do roku ubiegłego kiedy 7-9 kwietnia to już smardze rosły! Ale poczekam cierpliwie, jest na co.
UsuńFascynująca, super wpis :)
OdpowiedzUsuńWiosna i lato już za nami a ja już tęsknię za ciepłem :(
OdpowiedzUsuńjeszcze są całkiem ciepłe dni, ale za upałami wcale nie tęsknię
Usuń