Kalerosse kiszona
Lubicie kiszone ogórki i kapustę? A jakie jeszcze warzywa kiszone jedliście lub sami kisicie?
No właśnie. Podejrzewam, że większość z nas poza kapustą i ogórkami zna niewiele kiszonek. A można kisić właściwie wszystko - owoce, przeróżne warzywa a nawet grzyby. Ja uwielbiam kiszonego kalafiora. Kiszę też pomidory, jabłka, buraki... Zakwas na żur czy barszcz to też kiszonka,tak samo jak zakwas chlebowy. Te wszystkie produkty robią się właściwie same a dokładnie "robią" je dobre bakterie kwasu mlekowego, przetwarzające cukier zawarty z warzywach na kwas mlekowy. Powodują, że zakiszone warzywa czy inne składniki są zdrowsze, łatwiej przyswajalne przez nasz organizm, mniej kaloryczne a także przedłużają ich przydatność do spożycia bo kiszonki można przechować dłużej niż świeże rzeczy. Kiszonki są też po prostu bardzo smaczne. Najlepiej jeść je na surowo, wtedy są najzdrowsze, ale gotowane nadają potrawom kwaśny i przyjemny smak.
Kiszonki mają doskonały wpływ na nasz przewód pokarmowy i regulują jego pracę. Jeśli ktoś twierdzi, że ma kłopoty gastryczne po ich zjedzeniu to dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że po prostu jego żołądek i jelita nie są przyzwyczajone i mają w sobie więcej złych niż dobrych bakterii. Można to zmienić, bo kiszonki powinniśmy jeść bardzo często, nawet codziennie, ale zaczynać od bardzo niewielkich ilości. Już kilka łyżeczek buraczanego zakwasu czy jeden kiszony ogórek dostarczy nam mnóstwa witaminy C i cennych mikroelementów. Regularne spożycie kiszonek zmniejsza ryzyko zachorowania na raka przewodu pokarmowego a także wzmacnia naszą ogólną odporność, szczególnie w okresie jesienno zimowym.
Kiedy już zdecydujecie się coś kisić to pamiętajcie, że do kiszenia nie używamy wody chlorowanej bo chlor źle wpływa na cały proces. Jeśli nie macie dostępu do innej wody niż kranówka to trzeba ją dobrze przegotować. Sól nie powinna być jodowana a naczynia i sprzęty używane do przyrządzenia kiszonek trzeba dokładnie umyć i wyparzyć. Najlepiej używać naczyń szklanych, kamiennych lub drewnianych. Plastikowe i metalowe mogą wchodzić w niekorzystne reakcje z kwaśnymi kiszonkami.
Kalerosse™ kiszona
czas przygotowania: 10 minut + kilka dni
składniki:
Jak zakisić kalerosse?
Duży słoik umyłam dokładnie i wyparzyłam, razem z zakrętką. Wodę przegotowałam i przestudziłam. Rozpuściłam w niej sól i cukier.
Rozetki kalerosse oczyściłam z uszkodzonych liści, przycięłam lekko zgrubiałe końcówki. Ułożyłam ciasno w słoju przekładając czosnkiem i wiórkami chrzanu, przesypując ziarenkami kminku i kopru. Całość zalałam ostudzoną wodą tak żeby przykrywała liście kalerosse.
Słoik zakręciłam i odstawiłam - niech się dzieje magia! Słój stał sobie po prostu na blacie kuchennym, w temperaturze pokojowej, przez kilka dni, nie odkręcałam go, nie mieszałam zawartości.
Po 5-7 dniach kalerosse jest już ukiszona. Im dłużej się kisi tym jest kwaśniejsza. Jeśli uznacie, że jest wystarczająco kwaśna to przestawcie słoik co lodówki co bardzo spowolni a nawet zatrzyma proces kiszenia.
Kiszona kalerosse jest dobra do jedzenia tak po prostu sama, ale nadaje się doskonale do sałatek czy zup. Kwas z kiszenia można wypić albo zużyć do zakwaszenia zupy. Jak wszystkie kiszonki także i ta jest bardzo zdrowa.
No właśnie. Podejrzewam, że większość z nas poza kapustą i ogórkami zna niewiele kiszonek. A można kisić właściwie wszystko - owoce, przeróżne warzywa a nawet grzyby. Ja uwielbiam kiszonego kalafiora. Kiszę też pomidory, jabłka, buraki... Zakwas na żur czy barszcz to też kiszonka,tak samo jak zakwas chlebowy. Te wszystkie produkty robią się właściwie same a dokładnie "robią" je dobre bakterie kwasu mlekowego, przetwarzające cukier zawarty z warzywach na kwas mlekowy. Powodują, że zakiszone warzywa czy inne składniki są zdrowsze, łatwiej przyswajalne przez nasz organizm, mniej kaloryczne a także przedłużają ich przydatność do spożycia bo kiszonki można przechować dłużej niż świeże rzeczy. Kiszonki są też po prostu bardzo smaczne. Najlepiej jeść je na surowo, wtedy są najzdrowsze, ale gotowane nadają potrawom kwaśny i przyjemny smak.
Kiszonki mają doskonały wpływ na nasz przewód pokarmowy i regulują jego pracę. Jeśli ktoś twierdzi, że ma kłopoty gastryczne po ich zjedzeniu to dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że po prostu jego żołądek i jelita nie są przyzwyczajone i mają w sobie więcej złych niż dobrych bakterii. Można to zmienić, bo kiszonki powinniśmy jeść bardzo często, nawet codziennie, ale zaczynać od bardzo niewielkich ilości. Już kilka łyżeczek buraczanego zakwasu czy jeden kiszony ogórek dostarczy nam mnóstwa witaminy C i cennych mikroelementów. Regularne spożycie kiszonek zmniejsza ryzyko zachorowania na raka przewodu pokarmowego a także wzmacnia naszą ogólną odporność, szczególnie w okresie jesienno zimowym.
Kiedy już zdecydujecie się coś kisić to pamiętajcie, że do kiszenia nie używamy wody chlorowanej bo chlor źle wpływa na cały proces. Jeśli nie macie dostępu do innej wody niż kranówka to trzeba ją dobrze przegotować. Sól nie powinna być jodowana a naczynia i sprzęty używane do przyrządzenia kiszonek trzeba dokładnie umyć i wyparzyć. Najlepiej używać naczyń szklanych, kamiennych lub drewnianych. Plastikowe i metalowe mogą wchodzić w niekorzystne reakcje z kwaśnymi kiszonkami.
Kalerosse™ kiszona
czas przygotowania: 10 minut + kilka dni
składniki:
- 350 g świeżej kalerosse™
- 3 duże ząbki czosnku
- kilka wiórków świeżego korzenia chrzanu
- 1/2 łyżeczki ziaren kminku zwyczajnego
- 1/2 łyżeczki nasion kopru (takiego jak do ogórków kiszonych)
- 2 płaskie łyżeczki soli kamiennej niejodowanej
- 2 łyżeczki cukru
- ok. 5-6 szklanek wody
Jak zakisić kalerosse?
Duży słoik umyłam dokładnie i wyparzyłam, razem z zakrętką. Wodę przegotowałam i przestudziłam. Rozpuściłam w niej sól i cukier.
Rozetki kalerosse oczyściłam z uszkodzonych liści, przycięłam lekko zgrubiałe końcówki. Ułożyłam ciasno w słoju przekładając czosnkiem i wiórkami chrzanu, przesypując ziarenkami kminku i kopru. Całość zalałam ostudzoną wodą tak żeby przykrywała liście kalerosse.
Słoik zakręciłam i odstawiłam - niech się dzieje magia! Słój stał sobie po prostu na blacie kuchennym, w temperaturze pokojowej, przez kilka dni, nie odkręcałam go, nie mieszałam zawartości.
Po 5-7 dniach kalerosse jest już ukiszona. Im dłużej się kisi tym jest kwaśniejsza. Jeśli uznacie, że jest wystarczająco kwaśna to przestawcie słoik co lodówki co bardzo spowolni a nawet zatrzyma proces kiszenia.
Kiszona kalerosse jest dobra do jedzenia tak po prostu sama, ale nadaje się doskonale do sałatek czy zup. Kwas z kiszenia można wypić albo zużyć do zakwaszenia zupy. Jak wszystkie kiszonki także i ta jest bardzo zdrowa.
Od dawna szukam nasion tego warzywa ale jakoś w Polsce jest to nieosiągalne. Coraz więcej się pisze i chwali te małe rozwinięte kapustki a zdobycie nasion to jak wygrana w totku. Najlepiej mieć kogoś za granicą i poprosić o zakup nasion bo inaczej bez szans. Pozdrawiam Teresa.
OdpowiedzUsuń