Pâté z kurzej wątróbki. Pasztecik wątróbkowy bez pieczenia
Lubię świeże bułeczki posmarowane jakimś pysznym smarowidłem. Lubię ciepłe grzanki z dodatkiem kremowego pasztetu. I lubię wątróbkę pod każdą postacią. No, może poza taką mocno wysmażoną albo długo duszoną bo wtedy jest sucha i paskudna. Ale pasztet z wątróbki do prawdziwe delicje.
Taki pasztecik to nie jest dietetyczna potrawa bo zawiera dużo masła, ale właśnie dzięki niemu jest taki kremowy. Od czasu do czasu można jednak nieco zaszaleć, przygotować niedużo i smarować nim grzanki cieniutko. Można go robić w wielu wersjach smakowych zmieniając dodatki warzywne i ziołowe. Można dodać suszone owoce jeśli lubicie i za każdym razem mieć inny smak pasztetu. Kombinujcie, zmieniajcie i cieszcie się smakiem domowego pate.
Pâté z wątróbki drobiowej czyli pasztet bez pieczenia
czas przygotowania: ok. 30 minut + czas chłodzenia
składniki:
Jak zrobić pâté z wątróbki drobiowej?
Wątróbkę opłukałam i dobrze osączyłam. Dokładnie oczyściłam z żyłek krojąc jednocześnie na nieco mniejsze kawałki.
Warzywa też dokładnie oczyściłam, obrałam i pokroiłam w drobną kosteczkę. Na patelni rozgrzałam oliwę. Wrzuciłam warzywa, chwilę smażyłam a następnie dodałam 50 g masła. Kiedy się rozpuściło dodałam wątróbkę. Smażyłam kilka chwil aż zmieniła kolor. Wlałam wino i nalewkę, dosypałam tymianek i nieco pieprzu, smażyłam jeszcze kilka minut aż płyn zredukował o połowę, może trochę więcej. Odstawiłam do przestudzenia.
Jeszcze ciepłą wątróbkę, razem z warzywami i sosem, przełożyłam do pojemnika blendera. Dodałam 100 g masła pokrojonego na mniejsze kawałki i zmiksowałam na gładką pastę. Doprawiłam do smaku solą, pieprzem czarnym mielonym i pieprzem cayenne. Ponownie zmiksowałam.
Pate przełożyłam do ramekinów, niedużych miseczek, i słoiczków. Nakładałam do 4/5 wysokości naczyń. Każdym napełnionym naczynkiem delikatnie postukałam o blat żeby uwolnić ew. pęcherzyki powietrza jakie zostały w masie i wyrównałam powierzchnię. Roztopiłam 50 g masła i płynnym zalałam wierzch pasztetu co pozwoli dłużej go przechować. Posypałam suszonym tymiankiem. Odstawiłam do lodówki żeby pasztet zastygł.
Taki pasztet, zalany masłem, można przechowywać w chłodnym miejscu nawet kilka tygodni. Do zalania najlepiej użyć masła klarowanego, które jełczeje dużo wolniej niż zwykłe.
Pate dobrze jest wyjąć z lodówki mniej więcej na pół godziny przed podaniem żeby był bardziej smarowny.
Taki pasztecik to nie jest dietetyczna potrawa bo zawiera dużo masła, ale właśnie dzięki niemu jest taki kremowy. Od czasu do czasu można jednak nieco zaszaleć, przygotować niedużo i smarować nim grzanki cieniutko. Można go robić w wielu wersjach smakowych zmieniając dodatki warzywne i ziołowe. Można dodać suszone owoce jeśli lubicie i za każdym razem mieć inny smak pasztetu. Kombinujcie, zmieniajcie i cieszcie się smakiem domowego pate.
Pâté z wątróbki drobiowej czyli pasztet bez pieczenia
czas przygotowania: ok. 30 minut + czas chłodzenia
składniki:
- 500 g wątróbki z kurczaka - albo innej drobiowej
- 2 czubate łyżki cebuli pokrojonej w drobną kostkę
- 2 łyżki marchewki pokrojonej w drobną kostkę
- 2 łyżki selera naciowego pokrojonego w drobną kostkę
- 1 łyżka oliwy albo oleju
- 150 ml białego, wytrawnego wina
- 50 ml czerwonego, słodkiego wina marsala albo nalewki owocowej - u mnie rumtopf
- 1 łyżeczka suszonego tymianku
- 1-2 szczypty pieprzu cayenne
- 150 g świeżego masła
- do smaku - sól, pieprz czarny mielony
- do zalania pasztetu - 50 g masła, najlepiej klarowanego
Jak zrobić pâté z wątróbki drobiowej?
Wątróbkę opłukałam i dobrze osączyłam. Dokładnie oczyściłam z żyłek krojąc jednocześnie na nieco mniejsze kawałki.
Warzywa też dokładnie oczyściłam, obrałam i pokroiłam w drobną kosteczkę. Na patelni rozgrzałam oliwę. Wrzuciłam warzywa, chwilę smażyłam a następnie dodałam 50 g masła. Kiedy się rozpuściło dodałam wątróbkę. Smażyłam kilka chwil aż zmieniła kolor. Wlałam wino i nalewkę, dosypałam tymianek i nieco pieprzu, smażyłam jeszcze kilka minut aż płyn zredukował o połowę, może trochę więcej. Odstawiłam do przestudzenia.
Jeszcze ciepłą wątróbkę, razem z warzywami i sosem, przełożyłam do pojemnika blendera. Dodałam 100 g masła pokrojonego na mniejsze kawałki i zmiksowałam na gładką pastę. Doprawiłam do smaku solą, pieprzem czarnym mielonym i pieprzem cayenne. Ponownie zmiksowałam.
Pate przełożyłam do ramekinów, niedużych miseczek, i słoiczków. Nakładałam do 4/5 wysokości naczyń. Każdym napełnionym naczynkiem delikatnie postukałam o blat żeby uwolnić ew. pęcherzyki powietrza jakie zostały w masie i wyrównałam powierzchnię. Roztopiłam 50 g masła i płynnym zalałam wierzch pasztetu co pozwoli dłużej go przechować. Posypałam suszonym tymiankiem. Odstawiłam do lodówki żeby pasztet zastygł.
Taki pasztet, zalany masłem, można przechowywać w chłodnym miejscu nawet kilka tygodni. Do zalania najlepiej użyć masła klarowanego, które jełczeje dużo wolniej niż zwykłe.
Pate dobrze jest wyjąć z lodówki mniej więcej na pół godziny przed podaniem żeby był bardziej smarowny.
Świetny przepis,pycha:-)Teściowa zawsze mi mówiła że nie trzeba dodawać dużo wątróbki do pasztetu bo będzie gorzkawy,a tu pacztecik z wątróbki i zero gorzkości:-)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci, Smaczna Pyzo za ten przepis. Pasztet z wątróbek wyszedł mi super pyszny. Nawet bez dodatku selera, którego nie miałam pod ręką. Robiłam go po raz pierwszy w życiu a już jestem nie pierwszej młodości. Jak widać na naukę nigdy nie jest za późno. To doskonały pasztet na śniadanie i na małe przekąskowy co nieco. Na pewno skorzystam z tego przepisu jeszcze niejeden raz! Dziękuję! Ewkasza.
OdpowiedzUsuńCzy białe wino można czymś zastąpić?
OdpowiedzUsuńmożna - koniakiem, cydrem, alkohol i tak odparuje więc procentów w pasztecie nie będzie, zostanie tylko posmak
Usuń