Blog ze smakiem

Blog ze smakiem

  Mój blog wśród wielu innych, na prawdę wspaniałych, nie jest jakiś wyjątkowy czy zbyt popularny, ale mam nadzieję, że udało mi się do tej pory choć trochę osób nim zainteresować. Oczywiście chciałabym mieć coraz więcej czytelników i cieszę się z każdego nowego gościa i wszystkich ponownych odwiedzin - nie jest jednak łatwo się przebić bo braknie umiejętności, nie tylko tych kulinarnych czy fotograficznych, ale też marketingowych. 

  Nie lubię opowiadać o sobie, ale czasami różni ludzie zadają mi pytania skąd się wziął pomysł na blogowanie, kto uczył mnie gotować, na kim się wzoruję - po prostu chcą się czegoś więcej o mnie dowiedzieć. Kilka słów na ten właśnie temat, w sumie nic specjalnie ciekawego czy odkrywczego, możecie znaleźć na portalu we-dwoje.pl a dokładnie  TUTAJ

  Na tej stronie można poczytać m.in. o właścicielach blogów kulinarnych dużo, dużo bardziej znanych niż mój, więc trafiłam w bardzo doborowe towarzystwo. Gdy zaliczono mój blog do sekcji "Blog ze smakiem" i udzieliłam wywiadu poczułam się nawet  jak jakaś gwiazda co mile połechtało moją próżność a tak poważnie to fajnie jest po prostu zostać zauważonym. No i może dzięki tej publikacji zajrzy do mnie chociaż kilka osób, które dotychczas tutaj nie trafiły :) 







Dobrze zrobić coś swojego

Dobrze zrobić coś swojego

Jakiś czas temu producent wody Dobrowianka ogłosił akcję pod hasłem "Dobrze zrobić coś swojego". Miała na celu pokazanie, że zwykli ludzie, a konkretnie zabiegane i zapracowane kobiety, mogą same robić coś tylko dla siebie - mieć swoje pasje, zainteresowania, czerpać z tego mnóstwo satysfakcji. 

Akcja prowadzona razem z Fundacją Rak'n'Roll propagowała aktywność kobiet - tę codzienną, niby zwykłą a jednak często niesamowitą. Podpowiada, że zawsze warto odkrywać w sobie nowe pokłady energii, często walczyć z przeciwnościami losu albo nawet o siebie - i być po prostu sobą. 



Galuszki marchewkowe

Galuszki marchewkowe

Nadszedł czas na eksperymentowanie ze smakami i kolorami kluseczek co bardzo lubię robić. Bawi mnie dodawanie warzyw do ciasta i dzięki temu zmienianie jego koloru oraz smaku. Fajna zabawa i okazja do przemycenia zieleniny czy jarzyn osobom, które kręcą na nie nosem - czytaj : moim chłopakom :D




Roladki z pstrąga, z marchewką i masłem

Roladki z pstrąga, z marchewką i masłem

We środy pod Fortecę w Warszawie przyjeżdża teraz także pan Sandacz. Przywozi świeże i wędzone ryby i sprzedaje je po przyzwoitych cenach. Nie zawsze mam czas pojechać, ale tym razem się udało. Niby mam na osiedlu sklep rybny, w marketach też jest wybór, ale sami wiecie jaki - zapach odrzuca już z daleka. Kupiłam więc sobie u pana Sandacza świeże pstrągi i wędzone sielawy. Zaraz po przyjściu do domu powstał pyszny obiad rybno warzywny.




Konkurs z grzybami !

Konkurs z grzybami !

Uwaga, uwaga - ogłaszam konkurs !


Będzie polegał na przyrządzeniu jakiegoś dania z grzybami leśnymi - dowolnymi, ale tymi dziko rosnącymi więc wykluczamy sklepowe pieczarki, boczniaki czy shitake bo to by było za łatwe :) Dania klasyczne czy zupełnie zakręcone - co tylko Wam przyjdzie do głowy.

Grzyby mogą być świeże i takie będę faworyzować, ale jeśli ktoś nie ma to niech użyje suszonych czy marynowanych a ja może jakoś to przeżyję :)

Poproszę Was o zdjęcie dania wraz z krótkim opisem - nazwa dania i z czego się owa potrawa składa - nie musi być szczegółowy przepis chociaż chętnie takowe przyjmę. Na zdjęciu  MUSI być, oprócz potrawy, karteczka z ręcznie napisanym tekstem "Grzyby z Pyzą". Napis nie może być dodany w programie graficznym - jeśli będę miała podejrzenie, że tak właśnie został dodany napis nie będę brała takiego zgłoszenia pod uwagę podczas wyłaniania zwycięzców. Zdjęcia postaram się umieścić w specjalnej galeryjce na profilu mojego bloga na FB.  Można dodać wiele zgłoszeń, ale wygrać tylko jedną z nagród.

Zgłoszenia proszę przesyłać na maila izakulinska@o2.pl - podpisując się nickiem jakiego używacie w sieci, ale także prawdziwym imieniem i nazwiskiem - to ważne bo często znamy się tylko po nickach i ciężko kogoś skojarzyć.

Konkurs trwa od dzisiaj do końca października. Wybiorę subiektywnie dwóch zwycięzców, którym przekażę nagrody. Wyślę je pocztą w granicach RP. Na dane teleadresowe będę czekać 5 dni od dnia ogłoszenia wyników. 

Nagrodami są 2 zestawy płyt DVD z programami Jamiego Olivera widoczne na zdjęciu. Za pierwsze miejsce zestaw trzech płyt z serii "Jamie w domu" a za drugie miejsce zestaw dwóch z programem "Przekręty Jamiego"



Pörkölt

Pörkölt

To potrawa rodem z Węgier - u nas nazwano by ją po prostu gulaszem. 

 Ciocia Wiki mówi, że  "Nazwa pochodzi od pasterzy, którzy wypasali od wiosny do jesieni bydło na nizinach. Bydło nazywano gulya, a pasterza, który je wypasał – gulyás [wym. gujasz]. Danie pasterskie, które sobie przyrządzali, nazwano więc gulaszem. Dopiero później przejęto z języka ludowego wyraz pörkölt. Przez wiele lat danie to było podstawowym daniem pasterzy, a dopiero z biegiem lat stało się daniem narodowym. Rolnicy i pasterze smażyli początkowo kawałki mięsa z posiekaną cebulą na kawałku słoniny. Brakowało wtedy dzisiejszego głównego składnika – papryki. Kiedy papryka zawitała do Europy, zaczęła się jednocześnie kariera pörkölt w jego dzisiejszej postaci.
Początkowo pörkölt znany był tylko na Wielkiej Nizinie Węgierskiej (węg.
Alföld). Z końcem XIX wieku danie to staje się popularne w pozostałych rejonach kraju, jednak nadal jest daniem pasterskim i nie zyskuje uznania w wyższych sferach, aż do czasu. Stało się bowiem jednym z podstawowych dań na każdym weselu, bez względu na grupę społeczną. Z czasem, kiedy wesela skrócono do jednego dnia, skróciła się też lista dań, które tam podawano. Pörkölt wyparł wtedy wiele dań i stał się daniem podstawowym, powszechnym. Przygotowywano go w garnku, a w przypadku większej liczby gości – w kociołku (węg. bogrács) na świeżym powietrzu."
 


Jaki ten urlop męczący . . .

Jaki ten urlop męczący . . .

Witajcie, Kochani :) 

Wróciłam, jak nie przymierzając bumerang, w domowe pielesze po prawie dwóch tygodniach pobytu w lesie. Od lat spędzam jesienny urlop na grzybobraniu i przetwarzaniu darów lasu oraz ogrodu zaprzyjaźnionej sąsiadki więc mam tam na wsi co robić. 

Grzybowo szału nie było, ale nie żebym narzekała - kilka koszy udało się napełnić - przywiozłam nieco ponad 3 kg suszu i prawie 70 słoiczków przetworzonych grzybów, na które już w większości są zapisy :D

Teraz to chyba powinnam kilka dni odpoczywać bo nogi porządnie schodziłam na tych grzybobraniach a potem przecież jeszcze czyszczenia i przetwarzania. Doleśniłam się, wyciszyłam, naczytałam w spokojne wieczory więc całkiem fajnie spędziłam czas. No i prawie wcale nie gotowałam bo dla siebie samej to nawet mi się nie chciało. 

I powiem Wam jeszcze, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej więc cieszę się, że już jestem :)  Niżej kilka migawek moich zbiorów.



Poszłam na grzyby i będę jak wrócę :) ale zostawiam coś !

Poszłam na grzyby i będę jak wrócę :) ale zostawiam coś !

Kochani, najwyższy czas na dłuższy odpoczynek i urlop. Spędzę go w miejscu gdzie nie mam dostępu do neta więc komputer też odpocznie. Mam nadzieję na łaskawość pogody a co za tym idzie udane grzybobrania i małe wycieczki po okolicy. Wieczorami nadrobię zaległości w lekturach. Będę cieszyć się ciszą w pięknych okolicznościach przyrody i tęsknić za Wami  - mam cichą nadzieję, że Wy za mną też, chociaż odrobinę :)

Wrócę zanim się obejrzycie bo jestem jak niespłacony weksel - zawsze wracam. Bądźcie grzeczni i pamiętajcie o mnie. Pozdrawiam wszystkich serdecznie :)


Wasza Pyza





Placek śmietankowy ze śliwkami i migdałami

Placek śmietankowy ze śliwkami i migdałami

Już ponad tydzień nie było ciasta w domu - straszne :D Żarłoczek jęczy i domaga się blaszki czegoś dobrego a mnie się wcale piec nie chce. Myślami jestem przecież gdzieś w lesie :) Ale, że dobra żona ze mnie to niech tam - zakręciłam szybciutko banalnie proste ciasto ze śliwkami - taki szybki placek, który znam i piekę od wielu lat właśnie wtedy gdy coś muszę a mi się nie chce. Robiłam go już z przeróżnymi dodatkami i zawsze się udawał - byle nie nałożyć na wierzch zbyt dużo soczystych owoców bo może zrobić się zakalec.

Często mam problem z takimi ciastami bo wylane równo na blaszkę wyrastają bardziej na środku niż przy brzegach - nie wiem czy to wina piekarnika, który być może nierówno grzeje bo stareńki już . . . A może winą jest zbyt gęsta czy rzadka konsystencja ciasta, rodzaj mąki albo już nie wiem co jeszcze . . .  Jeśli macie jakieś swoje sposoby na takie zjawisko to podzielcie się, proszę. Marzy mi się duża blacha placka z owocami - takiego równiutko wyrośniętego od jednej krawędzi blachy do drugiej :) No, ale równe czy nie - najważniejsze, że świeżutkie i pyszne więc zapraszam - mogę zaparzyć kawę albo herbatę a ja naleję sobie zimnego mleka.




Kanie faszerowane

Kanie faszerowane

Małe kanie są urocze. Najlepiej byłoby je zostawić żeby urosły i rozwinęły się, ale istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś nam je sprzątnie sprzed nosa zanim będą większe. Można też delikatnie je wykręcić, razem z trzonkami i bulwą a w domu wstawić do wysokiego naczynia z wodą na dnie - wtedy jeszcze trochę urosną.

Jednak jeśli nie mamy możliwości bezpiecznie ich przetransportować można je zebrać i wykorzystać w ciekawy sposób. Pięknie wyglądają takie łebki w zamarynowane w słoiczkach. Można też świeże kapelusiki nadziać i udusić - będą pyszną przekąską.




Chałeczka i placek czyli za jednym zamachem

Chałeczka i placek czyli za jednym zamachem

Ciasto drożdżowe, a konkretnie chałka, czyli coś co nieczęsto zagniatam. Pewnie niedługo je polubię za sprawą pomocnika w postaci robota z hakiem do wyrabiania ciasta jaki już do mnie jedzie. Cieszę się bo nie cierpię wyrabiania lepkiej masy i rąk upapranych czymś kleistym. Ale czego nie robi się dla kochanych bliskich jeśli mają ochotę na słodkawą, rumianą chałeczkę ? Cierpliwie się zagniata i już. Tyle, że taką porcję, żeby wystarczyło dla łakomczuchów no i 2 rodzaje żeby nie było nudno. Tak za jednym zamachem placek i chałka bo wyrabianie jedno. W domu już pachnie cudownie a ja nie mogę się doczekać kiedy przestygną na tyle żeby można było ukroić i zjeść.




Bułeczki orkiszowo - jaglane

Bułeczki orkiszowo - jaglane

Gorący dzień, trochę może nawet za ciepły żeby włączać piekarnik, ale za to w takiej temperaturze drożdże świetnie współpracują. Ciasto rosło aż miło było patrzeć. Bułeczki wyszły zdrowe, smakowite, rumiane, idealne żeby jeszcze ciepłe posmarować je czymś i szybko zjeść. Tak też się stało bo zniknęły nie wiadomo kiedy - dobrze, że zdążyłam zrobić im pamiątkowe zdjęcie. Było też nad nimi całkiem sporo uśmiechu bo miały kształtem przypominać ptaszki a wyszła krzyżówka ptaszyn z jakimiś foczkami :D

Przepis dodaję do zabawy "Upiecz Smakowity Chleb!", której patronem są Zakłady Tłuszczowe "Kruszwica", producent margaryny "Smakowita". Więcej informacji o tej akcji znajdziecie TUTAJ.




Kanie smażone, marynowane w zalewie octowej

Kanie smażone, marynowane w zalewie octowej

Zdarza się, chociaż niezbyt często, że czubajek, kani,  jest dużo. Tak dużo, że nie dalibyśmy rady zjeść całego kosza tych pysznych grzybów. Można je przetwarzać na różne sposoby a nawet suszyć czy mrozić w całości, ale ja bardzo lubię kanie w zalewie octowej. Podobnie przygotowuje się niewielkie ryby czy rybne kawałki, ale niektóre grzyby też bardzo dobrze się sprawują w takim wydaniu.

W taki sposób można też przygotować na przykład większe Mleczaje smaczne albo Czernidłaki kołpakowate - robiłam, jadłam i są równie dobre jak kanie. 




Gruszki marynowane w occie według Zochy

Gruszki marynowane w occie według Zochy

Wiadomo wszem i wobec, i to od dawna, że najlepsze gruszki w occie robi Zocha czyli moja teściowa. Są odpowiednio słodkie i kwaskowe, nie rozgotowane, ale i nie za twarde - takie w sam raz. Wszyscy w rodzinie się nimi zajadają. Teściowa specjalnie jeździ gdzieś po najlepszy do tego przetworu gatunek gruszek czyli bergamotki - niestety, coraz trudniej je dostać, ale można wykorzystać mało dojrzałe inne gruszki.

 


Print Friendly and PDF
Copyright © Smaczna Pyza , Blogger