Powidła z pijanych mirabelek
Kilka dni temu pokazywałam Wam pyszną, złotą nalewkę z mirabelek. Stoi schowana i dojrzewa a ja już nie mogę doczekać się kiedy będę mogła pochwalić się nią przez rodziną i przyjaciółmi. Spróbowałam tylko odrobinę podczas przelewania w butelki i jestem nią zachwycona. A kiedy zlałam całą nalewkę to zostały mi owoce, na których ją nastawiłam i zrodziło się pytanie co z nimi zrobić bo wyrzucić trochę szkoda.
Co zrobić z owocami z nalewki?
Mirabelki oddały nalewce większość smaku i soku, ale przesiąkły też alkoholem i dodanym cukrem. Zmiękły na tyle, że teraz łatwo można było usunąć z nich pestki. Szkoda mi się ich zrobiło, nie chciałam wyrzucać takiej dobroci. Zrobiłam więc kilka małych słoiczków powideł mirabelkowych, które będą fajnym dodatkiem do naleśników albo do przełożenia świątecznego piernika. Chyba, że jakieś łakomczuchy wyjedzą zawartość prosto ze słoików. Te powidła nie są co prawda tak soczyste jak ze świeżych owoców, ale mają swój charakter i zdecydowanie warto je przygotować. Konsystencją przypominają trochę owocowe masło, są kremowe, słodkie i kwaskowe jednocześnie. Po prostu pyszne.
Co zrobić z owocami z nalewki?
Mirabelki oddały nalewce większość smaku i soku, ale przesiąkły też alkoholem i dodanym cukrem. Zmiękły na tyle, że teraz łatwo można było usunąć z nich pestki. Szkoda mi się ich zrobiło, nie chciałam wyrzucać takiej dobroci. Zrobiłam więc kilka małych słoiczków powideł mirabelkowych, które będą fajnym dodatkiem do naleśników albo do przełożenia świątecznego piernika. Chyba, że jakieś łakomczuchy wyjedzą zawartość prosto ze słoików. Te powidła nie są co prawda tak soczyste jak ze świeżych owoców, ale mają swój charakter i zdecydowanie warto je przygotować. Konsystencją przypominają trochę owocowe masło, są kremowe, słodkie i kwaskowe jednocześnie. Po prostu pyszne.